Janek Kietliński, syn Beaty Tadli był we Lwowie, kiedy rakieta uderzyła kilkaset metrów od niego. Huk, krzyki i panika, które towarzyszyły kłębom dymu, na długo zostaną mu w pamięci. W rozmowie z Aleksandrą Czajkowską dla serwisu cozatydzien.tvn.pl 22-latek wyznał, że mimo przygotowania się na taką ewentualność, nie spodziewał się, że będzie tego świadkiem.