Anna Lewandowska udzieliła wywiadu, w którym opowiedziała o swoich biznesach. Żona Roberta Lewandowskiego przyznała, że wiele osób na rekrutacji dopytuje o to, jaka jest w pracy, a niektórzy są nawet zdziwieni, że przy rozmowie o prace nie jest obecny jej sławny mąż.
Anna Lewandowska już dawno nie jest jedynie żoną najlepszego polskiego piłkarza. Gwiazda nie tylko może pochwalić się sporymi osiągnięciami w sporcie, ale od pewnego czasu jawi się także jako prawdziwa bizneswoman. Anna Lewandowska sygnuje bowiem swoim nazwiskiem aż sześć marek, a wszystko zaczęło się przypadkowo. Trenerka jeszcze kilka lat temu przygotowywała mężowi popularne już "kulki mocy" oraz batony potreningowe, które pakowała mu do pracy. Koledzy Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium pozazdrościli piłkarzowi i szybko zaczęli mu podkradać zdrowe słodkości. Niedługo potem Anna Lewandowska wypuściła na rynek pierwszą partię swoich przekąsek.
Anna Lewandowska o dziwnych pytaniach podczas rekrutacji
Anna Lewandowska szybko rozwinęła swoje biznesowe imperium i zaczęła tworzyć kolejne marki. Dziś żona Roberta Lewandowskiego może pochwalić się między innymi własną aplikacją fitness, cateringiem dietetycznym czy też produktami kosmetycznymi. W najnowszym wywiadzie dla Business Insidera opowiedziała o swojej działalności. Gwiazda zaznaczyła, że nie może narzekać na brak chętnych do pracy, a podczas rekrutacji zdarzają się zabawne pytania.
"Śmiejemy się z najbliższymi współpracownikami, że jesteśmy nieustannie na rekrutacjach. Teraz pozyskanie właściwych ludzi do zespołu to wielkie wyzwanie, ale biznes bez dobrych pracowników jest jak samolot bez skrzydeł – nawet jeśli ma świetny silnik, to i tak nigdzie nie poleci. Więc trzeba na to poświęcać sporo czasu i energii. Rekrutacje bywają też u nas zabawne, bo często pada pytanie 'Jak się pracuje z Anią Lewandowską' (śmiech). Część z osób myśli, że ja prowadzę całą rekrutację – albo że zajmuje się tym również mój mąż" - opowiadała.
Trenerka zaznaczyła jednocześnie, że czasem rozmawia z kandydatami, którzy są pracować w jej firmie. Anna Lewandowska przyznała też, że wciąż wokół jej osoby krążą krzywdzące stereotypy.
"Tak, oczywiście, że rozmawiam z kandydatami, ale dopiero na którymś tam etapie rekrutacji i tylko z częścią potencjalnych współpracowników. Raz miałam taką rozmowę z dwoma panami, którzy na koniec powiedzieli, że w sumie są zaskoczeni, że jestem dobrze przygotowana merytorycznie do rozmowy. Cóż, stereotypy funkcjonują. Ale mówiąc poważnie – uważam, że sam proces rekrutacji jest bardzo rozwijający, można poznać różne punkty widzenia, spotkać ciekawe osoby, rozwinąć networking..." - dodała.
Jak się pracuje z Anną Lewandowską? "Nie można być alfą i omegą"
Anna Lewandowska opowiedziała, jaka jest w pracy. Okazuje się, że w niektórych kwestiach bywa nieugięta.
"Mamy w firmach listę 'produktów zabronionych', których po prostu nie można stosować, bo są moim zdaniem nieodpowiednie w dietach. Jednak w branży żywieniowej, co tu ukrywać, 'food cost' (czyli cena półproduktów) ma znaczenie. Więc zdarza się, że przychodzą z moich firm wysłannicy na negocjacje, żeby jednak może jakieś 'produkty zabronione' wprowadzić do obrotu. No to ja odpowiadam: 'proszę bardzo, tylko usuńcie napis Anna Lewandowska z nazwy'. Bo ja wiem, że zbudowałam zaufanie swoich odbiorców, a to jest dla mnie najcenniejsze. (...) Wiem też, że nie można być alfą i omegą – i ja nią też nie jestem. Moją mocną stroną jest marketing, rozwój produktów i inspirowanie ludzi. Natomiast nie jestem jakoś bardzo 'excelowa'. Nie muszę. Pracuję ze świetnymi specjalistami, którzy znają się na e-commerce czy dystrybucji – wiem, że mogę im zaufać. Umiejętność słuchania ludzi mądrzejszych od siebie jest w biznesie niezwykle ważna" - wyjaśniła.
Gwiazda podczas wywiadu przyznała, że niedługo chciałaby zacząć pracować zdanie z Hiszpanii i właśnie taki jest jej "wakacyjny plan". Tym samym gwiazda podsyciła plotki na temat transferu jej męża z Bayernu Monachium do FC Barcelony.
"Mamy dom na Majorce, więc obiecaliśmy sobie z Robertem i dziećmi, że spędzimy tam latem przynajmniej 1,5 miesiąca. Będę więc wtedy pracować właśnie stamtąd" - powiedziała.
Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie tutaj.