"Mission: Impossible" to kultowa seria, którą zapoczątkował pierwszy film z 1996 roku. Tom Cruise wyprodukował wszystkie odsłony i wciela się w postać głównego bohatera. Produkcja zapisała się w popkulturze tak bardzo, że nawet nasze "Kuchenne Rewolucje" z Magdą Gessler zaczynają się od czołówki, w której wybrzmiewa główny muzyczny motyw filmu. Polscy fani czekają na historyczny moment, czyli udział Marcina Dorocińskiego w 8. części zatytułowanej: "Mission: Impossible – Dead Reckoning Part Two".
Dalsza część artykułu poniżej materiału wideo.
Marcin Dorociński w "Mission: Impossible". Jak wygrał casting?
Wieść o tym, że Marcin Dorociński może wystąpić w tym amerykańskim megahicie, krążyła jeszcze przed tym, jak aktor potwierdził to osobiście. W sieci pojawiały się kadry z filmu z jego wizerunkiem. Fani z niecierpliwością czekali na dobrą nowinę. I tak się stało. Marcin Dorociński opowiedział, jak udało mu się dołączyć do obsady. Wyznał, że przyszło do niego coś, co wcześniej uważał za niemożliwe. Polski artysta pojawi się w dwóch ostatnich częściach "Mission: Impossible".
Marcin Dorociński uświadomił fanom, że jego droga do spełniania zawodowych marzeń nie była usłana różami. Gwiazdor musiał włożyć sporo pracy w to, aby zostać dostrzeżonym przez zagranicznych twórców. Nie obyło się bez rozczarowań. Ilość self tape'ów, czyli nagrywanych w zaciszu domowym scen i zadań aktorskich, może niektórych zaskoczyć.
"Pierwszym castingiem, który otrzymałem od mojej londyńskiej agencji, był 'Mission: Impossible - Ghost Protocol'. Przegrałem. Od tego czasu nagrałem ponad 1200 self tape'ów. I przegrałem je wszystkie. Pierwszy self tape wygrałem w zeszłym roku - po ponad dziesięciu latach żmudnych nagrań, wielkich nadziei i starań. Po 1200 wcześniejszych bolesnych i dotkliwych porażkach" - przyznał.
Marcin Dorociński zażartował z usunięcia jego scen w "Mission: Impossible"
Finałowa odsłona "Mission: Impossible" będzie podzielona na dwie części. Pierwsza z nich będzie miała swoją premierę 14 lipca 2023. Marcin Dorociński rozpoczął pracę na planie w grudniu 2021. W najnowszym wpisie na Instagramie podsumował swoją przygodę i podzielił się fotografią z ostatniego dnia zdjęciowego. Poniżej pozuje z reżyserem Chrisem McQuarrie, który stoi za sukcesem "Top Gun: Maverick". Po drugiej stronie stoi Eddie Hamilton - jeden z najwybitniejszych montażystów na świecie. Marcin Dorociński zażartował z dyskusji o tym, czy ostatecznie zostanie wycięty z produkcji.
"Mając na uwadze troskę mediów i ostatnie nagłówki - zapytałem Eddie'go, czy mnie nie wytnie, ale niech jego odpowiedź pozostanie między nami. Czy tak się stanie - będziecie musieli przekonać się sami już w lipcu, kiedy film wejdzie do kin" - napisał aktor.
Marcin Dorociński dodał, że wciąż nie może uwierzyć, że mógł być częścią tego projektu i doświadczyć pracy na tak dużym i wysokobudżetowym planie filmowym. "Jestem szczęściarzem" - dodał na koniec.
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale nadal trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.
- Krzysztof Krawczyk poprawiał urodę? Żona muzyka opowiedziała o jego sekretach
- Dlaczego księżna Kate nie towarzyszy Williamowi w Polsce? Ma ważny powód
- Tata Piotra Gąsowskiego skończył 90 lat. Dziennikarz udostępnił wzruszające wideo
Autor: Kalina Szymankiewicz
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA