Sandra Mosakowska z "Hotelu Paradise": Takich osób jak ja jest w Polsce mało. Nam wyjaśnia, co miała na myśli

Sandra Mosakowska
Sandra Mosakowska z "Hotelu Paradise" wyda płytę?
Źródło: Archiwum prywatne
Sandra Mosakowska uczestniczyła w pierwszej polskiej edycji programu "Hotel Paradise". Widzom szybko zapadła w pamięć ze względu na aktorskie zainteresowania. Obecnie rozwija się artystycznie i jak mówi, czuje się w kraju niedoceniona. Jak obecnie wygląda jej kariera?

"Hotel Paradise" dla wielu osób oznacza otworzenie bram do sukcesu i popularności. Dla Sandry Mosakowskiej aktorstwo, muzyka i show-biznesowy świat były ważne na długo przed pojawieniem się propozycji wystąpienia w show. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych uczestniczek pierwszego sezonu "Hotelu Paradise" opowiedziała w rozmowie z Dagmarą Olszewską o swoich planach, marzeniach i celach.

Sandra Mosakowska z "Hotelu Paradise" o planach zawodowych

Dagmara Olszewska, cozatydzien.tvn.pl: W mediach społecznościowych ciągle pojawiają się zdawkowe informacje na temat tego, czym obecnie się zajmujesz. Zdradzisz nam coś więcej o swoich planach?

Sandra Mosakowska: Od kilku miesięcy skupiam się na projekcie muzycznym, nagrywam singiel wraz z teledyskiem. Wróciłam także na media społecznościowe, ponieważ miałam bardzo długą przerwę od publikacji treści. 

Skąd w twoim życiu tak wielka, zawodowa zmiana? W programie "Hotel Paradise" poznaliśmy cię jako aktorkę, teraz planujesz zaskoczyć nas muzycznie.

Muzyka w moim życiu jest od bardzo dawna. Swoje działania rozpoczęłam w 2016 roku, tylko nikomu nie powiedziałam, że potrafię śpiewać. Uznałam, że idąc do programu, muszę określić się w jednym kierunku, żeby ludzie kojarzyli mnie z konkretnym nurtem artystycznym. A ja interesuję się aktorstwem, muzyką, jestem modelką. Takich osób jak ja jest w Polsce mało, a nawet jeśli są, to nie mają odwagi, by się pokazać. Za granicą jest to bardzo popularne, ludzie rozwijają się w różnych projektach, kierunkach. To jest normalne i doceniane. Przykładem może być Selena Gomez, która śpiewa, gra i jest artystką uniwersalną i ja też zawsze właśnie taka chciałam być. I do tego dążyłam. Niestety polska mentalność nie pomogła. Spotkałam się z wieloma przykrymi sytuacjami, które blokowały mi rozwój. Przez to zaczęłam wstydzić się tego, że mam tak szerokie spektrum zainteresowań. Miałam wrażenie, że zostanę odebrana jako osoba, która interesuje się wszystkim i niczym konkretnym. 

Co spowodowało, że uwierzyłaś w swoje możliwości i zaczęłaś działać?

Staram się w życiu wykorzystywać wszystko, co pojawia się na mojej zawodowej drodze. W 2016 pierwszy raz próbowałam nagrać swoje demo. Od tamtego czasu możliwości się po prostu nie pojawiły. Podchodzę do życia bardzo racjonalnie. Uważam, że nie spotkałam na swojej drodze osób, które mogłyby mi pomóc w kierunkach muzycznych. A nawet, jeśli kogoś takiego spotkałam, to mam wrażenie, że mój potencjał nie został doceniony. Ja zresztą też nie pokazywałam swojego dema, nie wysyłałam go do wytwórni, nie próbowałam za wszelką cenę wejść na rynek muzyczny. Ja po prostu czekałam, aż życie da mi odpowiedni moment. Od lat mam przeświadczenie, że gdy nagram swój pierwszy kawałek, to on spotka się z naprawdę dobrym odbiorem. I choć w Polsce mnie nie docenili to na mojej drodze pojawiła się  osoba, która we mnie uwierzyła i właśnie teraz razem pracujemy w Brukseli nad muzycznym materiałem. Jest to znany artysta, producent muzyczny Kaye Styles.

W jakim kierunku muzycznym chcesz się rozwijać? Jaki masz na to plan?

Po mnie można się spodziewać niespodziewanego. Nie chciałabym określać się w danej dziedzinie muzycznej. Jestem bardzo otwarta na sugestie ze strony producenta, z którym będę pracowała w najbliższym czasie. Dopiero otwieram się na ten śpiew. Jestem pewna swojego głosu i talentu, ale pod kątem artystycznym muszę się jeszcze otworzyć. Potrzebuję  mentora, który wyciągnie ze mnie ten głos i dostrzeże więcej niż ja. Nie mam wiedzy muzycznej takiej, jaką mają producenci. Jestem obecnie po dużych negocjacjach względem swoich dalszych losów i kariery muzycznej. Mam opracowany cały schemat twórczości. W mojej muzyce będzie dużo mnie. 

Rozmowa z Vanessą z Hotelu Paradise o Indze
Czy Vanessa czuje rozczarowanie, że nie znalazła się w finale czwartej edycji „Hotelu Paradise”? Jak wyglądają jej relacje z Ingą? Czy potrafiła jej wybaczyć, że to przez nią odpadła z programu tuż przed finałem?
Źródło: Co za Tydzień

Sandra z "Hotelu Paradise" - historia

Jak w twoim życiu pojawił się pomysł na "Hotel Paradise"?

Gdy byłam jeszcze dzieckiem, bardzo chciałam wystąpić w reality show. Ta myśl przeobraziła się w bardzo istotne wspomnienie, które zapamiętałam i chciałam tego doświadczyć. Gdy "Hotel Paradise" zaczął wchodzić do telewizji, dostałam zaproszenie na casting i działo się tak, jakby to było przeznaczenie. Szukałam wtedy swojej drogi, na tym castingu byłam dostrzeżona i doceniona. Szybko  poinformowano mnie, że dostałam się do programu. Wiedziałam, że nowy format, wyjazd na Bali i nagłośnienie programu otworzą mi drogę do popularności i poznania wielu wpływowych osób.

Czy Sandra, którą widzieliśmy w "Hotelu Paradise" to prawdziwa Sandra czy kreacja aktorska?

To jest rola, którą obrałam sobie w programie, ale ma dużo cech z prawdziwej Sandry. Na Bali miałam kreację artystyczną, która była zmienna, ja się tym bawiłam. Takie zachowanie pomaga mi często w radzeniu sobie z oceną, w byciu przebojową osobą. Prywatnie jestem zupełnie inna niż w mediach społecznościowych czy w telewizji. 

Założyłaś sobie konkretne cechy, jakie powinna mieć twoja postać w programie "Hotel Paradise"? 

Na pewno główną cechą była przebojowość. Prywatnie, jestem skromną osobą. Gdybym weszła do programu jako Sandra, którą jestem naprawdę, to o wiele rzeczy bym nie walczyła. A jednak ten program na tym polegał. Więc w swojej roli musiałam tę przebojowość i waleczność wdrożyć, by się utrzymać. Prywatnie, gdy siedzę przy stole z ludźmi, którzy mi nie odpowiadają, z którymi się nie zgadzam  poglądowo, to ja ich nie słucham i odchodzę od tego stołu i idę dalej swoją drogą. A w programie nie mogłam tego zrobić, bo najważniejsza była czujność. Musiałam wiedzieć, co mówią, co planują. Mimo to nie miałam stworzonej konkretnej roli, dostosowywałam się do różnych sytuacji. 

Jak myślisz, w jakim innym programie mogłabyś się odnaleźć?

Zawsze chciałam wziąć udział w reality show, które byłoby o moim życiu. Zawsze marzyłam o tym, że chodzą za mną kamery i relacjonują moje życie takie, jakie jest naprawdę. Pokazywały wszelkie wzloty i upadki. W takim formacie najbardziej chciałbym wziąć teraz udział. 

Wielokrotnie opowiadałaś o swojej wyjątkowej relacji z mamą. Czy poza nią otrzymujesz dużo wsparcia od przyjaciół, obserwatorów?

Moje życie wygląda tak, że w sumie nie wspiera mnie nikt poza mamą. Zawsze we mnie wierzy i chyba czasami cieszy się z moich projektów bardziej niż ja sama. Mam wrażenie, że czuję ludzi, ich miłość, energię i dobro. Na swojej drodze spotkałam już kilka wspaniałych dusz i zależało mi, żeby zostały w moim życiu na dłużej. Właśnie te przyjaźnie pielęgnuję. Mimo wszystko jestem introwertykiem. Bardzo dużo czasu potrzebuję dla siebie samej. Przez to nie chcę mieć czasu dla innych, nie szukam na siłę aprobaty.

Zobacz także:

Autor: Dagmara Olszewska

Źródło: Co za Tydzień

Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne

podziel się:

Pozostałe wiadomości