Franciszek Pieczka przez dekady stworzył wiele znakomitych kreacji aktorskich, za które widzowie go pokochali. Jako Gustlik w "Czterech pancernych", Opetany Paszeko w "Pamiętniku znalezionym w Saragossie", Czepiec w "Weselu", Proboszcz w "Chłopach" czy Stary Kiemlicz w "Potopie" bawił i zachwycał naprzemiennie.
Franciszek Pieczka miał zostać górnikiem
Aktor ma teraz 94 lata i mieszka wraz ze swoim synem w Falenicy. Ze swoją żoną Henryką aktor przeżył 50 lat i doczekał się dwójki dzieci — Piotra i Ilony. W jednym z wywiadów dla stacji TVN aktor wspomniał, że wszystkie swoje osiągnięcia zawodowe zawdzięcza właśnie jej.
Franciszek Pieczka urodził się 18 stycznia 1928 r. w Godowie na Śląsku. Był najmłodszym z sześciorga rodzeństwa i jako jedyny wyłamał się z rodzinnej tradycji i został aktorem. Jego mama zajmowała się domem, a ojciec miał zapewnić rodzinie byt. Ojciec Franciszka Pieczki od dziecka widział jego zainteresowanie teatrem, co bardzo go niepokoiło.
Przekonywał, aby syn został górnikiem, jak inni, na co ten na chwilę przystał, ale szybko okazało się, że ta praca nie była dla niego. Franciszek Pieczka bowiem kilkukrotnie uniknął śmierci w kopalni. Przed wojną aktor był również kościelnym organistą, a w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" wspominał to tak:
"Ojciec polecał mi tę robotę: 'Patrz synek, na gowa ci nie kapie, dyszcz nie lyje, pod dachem, żeś jest głęboko'. Mówiłem na to: 'Wiesz tata, ja to bym nie chciał, żeby było z nami jak w tym powiedzeniu: ojciec muzyk, a syn trąba'. Ale ojciec próbował. Jego kolega załatwił mi pracę na kopalni Barbara-Wyzwolenie w Chorzowie. Zjeżdżałem na dół, ale nie kopałem węgla, tylko przekopy w kamieniu się biło. Wierciliśmy, strzelaliśmy, a jak gruz spadł, to sercówami ładowaliśmy na wózki. Ciężka, fizyczna harówa. O tym, że nie nadaję się do górnictwa, ostatecznie przekonałem się w dniu, w którym rębacz w ostatniej chwili wyciągnął mnie spod walącej się ściany. Płacono nam od metra przekopu, więc nie było czasu na rozmyślanie. W pewnym momencie poślizgnąłem się i upadłem na stalową płytę, na którą leciał odstrzelony kamień. Gdyby przodowy mnie nie zauważył, zginąłbym na miejscu" - mówił aktor.
Po ukończonej szkole średniej znów za namową ojca, Franciszek Pieczka zdał na Politechnikę Śląską.
"Swojemu poloniście oświadczyłem, że będę zdawać na politechnikę, a on na to: 'Głupstwo robisz, powinieneś iść do szkoły teatralnej'. Ale ojciec nawet nie chciał o tym słyszeć. Więc zdałem na Politechnikę Śląską, postudiowałem miesiąc elektronikę i stwierdziłem, że polonista miał rację. Szajba mi odbiła, zostawiłem kolegom indeks, powiedziałem: 'Mocie pamiątka ode mnie, jadę zdawać do teatralnej'. Wszyscy się w czoło pukali" - mówił aktor w "Dzienniku Zachodnim".
Jak można się było tego spodziewać, jego ojciec nie zareagował zbyt entuzjastycznie na tę informację.
"Przyjechałem z walizeczką do domu. Ojciec już w drzwiach mnie strofował: 'No co, pieruna, już cię wyciepli?'. 'Nie wyciepli, jo zdoł do teatralnej'. Ojciec zaczął rzucać pieronami i wróżył mi, że będę 'Hungerkünstler' - głodującym artystą. A najlepsze w tym wszystkim, że on za młodu sam udzielał się w teatrze amatorskim" - mówił w jednym z wywiadów.
Zobacz wideo:
Franciszek Pieczka z żoną przeżył 50 lat
Franciszek Pieczka już za pierwszym razem dostał się do PWST w Warszawie (obecnie Akademia Teatralna), którą ukończył w 1954 r. W tym samym roku zaliczył swój głośny debiut na deskach teatru i w filmie. Aktor rozpoczął współpracę z Teatrem Dolnośląskim w Jeleniej Górze i dostał rolę w filmie "Pokolenie" Andrzeja Wajdy.
W 1957 r. pojawił się w filmie "Zagubione uczucia" i od tego czasu regularnie zaczął pojawiać się na ekranach. Jeszcze w czasie studiów aktor poznał swoją ukochaną. Z Henryką pobrali się w 1954 r. i doczekali się dwójki dzieci — Piotra i Ilony. Mimo dużej popularności, szczególnie po roli w serialu "Czterej pancerni", aktor zawsze stawiał rodzinę na pierwszym miejscu.
W 2004 r. Franciszka Pieczkę spotkała tragedia. Jego żona zmarła nagle.
"Wychowaliśmy dwójkę dzieci, Ilonę i Piotra. Przeżyliśmy razem 50 lat! Umarła nagle, akurat w roku naszego jubileuszu. I jak to w życiu bywa, człowiek chciałby jeszcze tyle tej drugiej osobie powiedzieć, wyjaśnić, cofnąć czas jak w 'Jańciu', ale już nie można" - mówił w rozmowie z Interią.
Jakiś czas temu w "Kulisach sławy" TVN aktor wspominał:
"Jestem już 15 lat, jak nie żyje moja małżonka, ale kiedy wspominam moje życie, to muszę powiedzieć, że jeżeli miałem jakieś osiągnięcia w tym zawodzie, to jej w dużej mierze to zawdzięczam. Może mnie tam słyszy jeszcze, że była znakomitą kobietą. Gdybym jeszcze raz miał żyć, to znowu chciałbym spotkać taką kobietę" - powiedział wzruszony.
Mimo to, że aktor od ponad 50 lat mieszka w Warszawie, to często mówi o tęsknocie za rodzinnym Śląskiem.
Jest jej we mnie dużo i to niezależnie od tego, jak długo trwa moja rozłąka. Ato w sumie z pół wieku już. Jestem Ślązakiem, zawsze będę. Nawet gdybym jeszcze i sto lat żył poza Śląskiem, to umrę jako Ślązak. I jestem z tego powodu dumny. Zawsze będę
Ostatni raz na ekranie Franciszek Pieczka wystąpił w 2017 r. Aktor w tym roku skończył 94 lata i wiedzie spokojne życie u boku syna i synowej w Falenicy.
Czuję się w porządku. Nie gram nigdzie, ale tęsknię za graniem
"Mieszkam pod Warszawą w Falenicy z synem i synową oraz wnukami. W tym czasie jeszcze bardziej dziękuję Panu Bogu za rodzinę, za syna oraz bardzo wierzącą i opiekuńczą synową" - powiedział w wywiadzie dla wPolityce.pl.
Z kolei w rozmowie z Wirtualną Polską dodał:
"Mam wielkie szczęście. Mieszkam u syna i mam swoje pokoje. Opiekuje się mną cudowna synowa, która jest pielęgniarką i bardzo dba o moje zdrowie i samopoczucie. A mój wnuk robi mi zakupy" - czytamy.
Franciszkowi Pieczce życzymy wszystkiego dobrego i dużo zdrowia.
Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.
- Anna Dec dostała program, będąc już w ciąży. "Wahałam się, czy o tym mówić"
- Co słychać u Sophii z "Top Model"? Tylko nam mówi o ukochanym, korekcie płci i relacjach z rodzicami
- Barbara Kurdej-Szatan zorganizowała telefon zaufania. "Mogłam się wycofać, ale chcę zrobić coś bez podziałów"
Autor: Aleksandra Czajkowska
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA