Monika Kuszyńska o trudnej współpracy z Varius Manx: Wypadek odczytałam jako wybawienie z tej sytuacji

Monika Kuszyńska
Monika Kuszyńska opowiedziała o kulisach pracy z zespołem Varius Manx
Źródło: PAWEL WRZECION/MWMEDIA
Varius Manx obchodził niedawno swój jubileusz. Siostra Moniki Kuszyńskiej ujawniła ostatnio, co miało rzekomo dziać się między członkami zespołu. W ciągu kilku dni stanowisko w sprawie zajęło wiele osobistości ze świata muzyki i show-biznesu. Teraz sama piosenkarka w obszernym materiale wideo opowiedziała, jak z jej perspektywy wyglądała praca w popularnym zespole.

Marta Kuszyńska, młodsza siostra byłej wokalistki Varius Manx udostępniła wideo, które nosi tytuł “Już się nie boję!”. Razem z Moniką Kuszyńską przez ponad godzinę opowiadają o swoich doświadczeniach, traumach i problemach, które narastały podczas współpracy z muzykami Varius Manx.

Monika Kuszyńska zabrała głos w sprawie Varius Manx

"Słowa są adekwatne do czynów, a czyny są okrutne. Nie zamierzam lukrować ładnymi słowami czegoś bardzo brzydkiego. Ponieważ świat stoi na głowie. To nie ofiara ma żyć w lęku. To nie ofiara ma się bać konsekwencji. To oprawca ma się bać konsekwencji" - mówiła Marta Kuszyńska. Młodsza siostra wokalistki Varius Manx opowiedziała, jak wyglądało jej pierwsze spotkanie z zespołem. 

"To nie jest tak, że idziesz ulicą i jakiś obcy facet zaczepia cię na ulicy. Nie, ty idziesz do swoich młodzieńczych idoli. Masz 16 lat, trzęsiesz się z ekscytacji,(...) nagle podchodzę i jeden z chłopaków z zespołu – wiedząc, że jestem twoją siostrą i widząc, że jestem niepełnoletnią, młodziutką dziewczyną – mówi do mnie niezwykle wulgarny, opresyjny tekst sugerujący jakieś doświadczenie seksualne, którego na tym etapie nawet nie rozumiem, bo nie znam takich słów, ale czuję, że to jest agresja" - wyjaśnia Marta Kuszyńska.

Jak przekonuje, członkowie zespołu w żaden sposób nie sprzeciwiali się takim zachowaniom, a nawet — śmiali się prosto w twarz. 

"Kolejne doświadczenia przekraczały granice mojej fizyczności, która wtedy nie została przekroczona przez nikogo. Dlatego to był dla mnie taki szok" - wyznała. 

ANDERSZ_POWYPADKU (1)
Alan Andersz wspomina czas po wypadku. Powiedział o pierwszym seksie
Źródło: cozatydzien.tvn.pl

Monika Kuszyńska: Największy wpływ na to miał lider zespołu

"Największy wpływ na to miał lider zespołu, który dyktował wszelkie warunki, w jakim nastroju będziemy, co się będzie działo. Siadaliśmy do jednego busa i zawsze miałam ból brzucha na samą myśl, jaki dzisiaj będzie dzień: czy będzie w dobrym humorze, czy będzie miał focha, czy powie mi 'dzień dobry' (bo zazwyczaj tego nie robił, chyba że miał dobry dzień) czy coś mi odburknie po chamsku, czy w ogóle nic się nie odezwie" – wyznała Monika Kuszyńska w rozmowie z siostrą. 

Według relacji Moniki Kuszyńskiej drugą tendencją zespołu było "wesołkowianie", czyli dowcipy przekraczające różne granice, seksistowskie, a nawet opresyjne. Jednak jak twierdzi, w tamtym momencie, odpowiedni wydawał się wybór "mniejszego zła". Wokalistka opowiedziała także, jak silnie przeżywała zachowanie lidera zespołu.

"Siedzę obok człowieka i czuję całym ciałem, że jestem chora. Nie wiem co się dzieje w jego głowie, jakie on ma problemy, czy co powoduje jego nastrój. Ale ja to biorę do siebie, bo jestem młodą dziewczyną, która odczytuje sygnały, że trafiła do tego zespołu i to jest największa nobilitacja w życiu. Ja oczywiście czułam, że to jest dla mnie wielka szansa, przywilej, natomiast cały mój pobyt czułam od nich, że 'dali mi szansę'. Później, już na samym końcu dochodziło do takich skrajności, że słyszałam: Ty bez nas nic nie znaczysz. Żyłam w ciągłym strachu, że zostanę wyrzucona, że ja naprawdę nic nie znaczę" - tłumaczyła piosenkarka.

Monika Kuszyńska: Wypadek odczytałam jako wybawienie z tej sytuacji

W historii zespołu Varius Manx był moment, w którym wiele osób wstrzymała oddech. 28 maja 2006 roku członkowie grupy mieli wypadek pod Miliczem. Samochód prowadził lider grupy, Robert Janson. Monika Kuszyńska w rozmowie z siostrą Martą wyznała, że przez zachowania i relacje wśród muzyków jej poczucie własnej wartości było praktycznie zerowe.

"To jest w ogóle niebywałe, że ja ten wypadek odczytałam jako wybawienie z tej sytuacji. Zobacz, jaki to jest absurd... Ile to mnie kosztowało cierpienia, ten wypadek to była totalna trauma. (...) A mimo to wytłumaczyłam sobie i chciałam widzieć to zdarzenie jako coś, co uratowało mi życie. (...) Wreszcie mogłam się odciąć" - wyznała. 

Kilka dni temu muzycy z zespołu Varius Manx napisali oświadczenie w sprawie oskarżeń Marty Kuszyńskiej. W ich obronie stanęły także byłe wokalistki

Głos zabrała także Anita Lipnicka.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości