Artur Barciś bał się o życie. "O czwartej nad ranem przyszedł kryzys, było coraz gorzej"

Artur Barciś otarł się o śmierć
Artur Barciś otarł się o śmierć
Źródło: MWMEDIA
Artur Barciś w najnowszym wywiadzie opowiedział o trudnej walce o zdrowie. W początkowej fazie pandemii aktor zachorował na koronawirusa. Jego stan zdrowia był na tyle ciężki, że gwiazdor bał się o swoje życie.

Artur Barciś jest polskim aktorem filmowym, telewizyjnym, dubbingowym i teatralnym, a także scenarzystą i reżyserem. Niedługo po studiach dostał angaż do jednego z najbardziej kultowych polskich filmów. I choć w "Znachorze" gra rolę drugoplanową, zrobił ogromne wrażenie na widzach. Niedługo później wygrał casting na głównego bohatera miniserialu "Odlot". Fani pokochali go za liczne role, a sposób, w jaki wciela się w postać słynnego Papkina w "Zemście" na deskach "Och Teatru" sprawia, że na spektakl wciąż trudno dostać wolne miejsce.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Tajemnice Produkcji #9. Kulisy "Sekretów życia". Tak wygląda praca na planie serialu paradokumentalnego
Źródło: cozatydzien.tvn.pl

Artur Barciś o chorobie

Artur Barciś od lat jest w szczęśliwym związku małżeńskim z Beatą. Para poznała się podczas kręcenia serialu "Pan na Żuławach". Beata była asystentką montażystki. Artur Barciś grał postać Stefana, a jego filmowym ojcem był Wirgiliusz Gryń. Artur Barciś dostrzegł Beatę, gdy schodziła po schodach autobusu.

"Zatrzymaliśmy się na parkingu. Wyszedłem wcześniej i zobaczyłem, jak Beata schodzi po schodach autokaru. Olśniło mnie. Zakochałem się w sekundę" - wspominał w rozmowie z "Vivą!".

Niedawno para udzieliła kolejnego wywiadu dla magazynu. W rozmowie z Beatą Nowicką opowiedzieli o trudnym okresie w ich życiu, jakim była choroba Artura Barcisia. Aktor we wczesnej fazie pandemii zmagał się z koronawirusem. Jego stan był bardzo poważny. Na tyle, że gwiazdor przeczuwał najgorsze.

"Pamiętam moment, kiedy uświadomiłem sobie, że mogę umrzeć. Tak szybko… Zawsze myślałem, że będę żył długo, bo moja babcia żyła 96 lat, a mama właśnie świętowała 90. urodziny. Liczyłem na dobre geny, poza tym regularnie się badam. Nagle covid spowodował, że znalazłem się na granicy, i nie wiedziałem, w którą stronę popchnie mnie los. Byłem sam w domu. Leżałem w barłogu, potwornie się pociłem, ale nie miałem siły, żeby zmienić pościel. Nie spałem pięć dób. Na szczęście dzięki komórce Beba cały czas była przy mnie…" - powiedział w rozmowie z "Vivą!".

Choć był pod stałą opieką zaprzyjaźnionego lekarza, aktor zaciskał zęby i próbował przetrwać najgorsze. Pewnej nocy było naprawdę niebezpiecznie. Gwiazdor dopiero po czasie zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo. Artur Barciś nie mógł jeść i nie spał, co nie pomagała w powrocie do zdrowia.

"Kolejny przyjaciel Piotr, również lekarz, przynosił mi potrzebne rzeczy. Oboje z Ewą przez telefon monitorowali mój stan. Piotrek powiedział: 'Jeśli tylko spadnie ci saturacja, masz dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Podstawimy ci karetkę'. Godzinę schodziłem do kuchni, schudłem siedem kilo. Po czterech dniach Ewa telefonicznie stwierdziła, że oprócz covidu mam zapalenie płuc. Miałem 40 stopni gorączki i musiałem natychmiast wziąć antybiotyk. Zwlokłem się na dół i okazało się, że po jakiejś kuracji został mi listek antybiotyku, który był potrzebny w tym wypadku. Zażyłem go, ale o czwartej nad ranem przyszedł kryzys, było coraz gorzej. Nie miałem sumienia budzić Piotra i prosić o karetkę. Pomyślałem: Wytrzymam, nie będę dzwonił. No i wytrzymałem. Na drugi dzień Piotr strasznie mnie obsobaczył, krzyczał na mnie, że mogłem umrzeć" - opowiedział aktor.

Artur Barciś o pracy w USA i trudnych chwilach

Artur Barciś przyznał, że to niejedyny moment, w którym zacisnął zęby. Przed laty, zanim jego kariera nabrała rozpędu, udał się do pracy za granicę. W Stanach Zjednoczonych zajmował się zrywaniem azbestu. Ze względu na drobną postawę, pracował w miejscach trudno dostępnych. Dla Artura Barcisia zajęcie to było trudne nie tylko fizycznie, ale również kosztowało go dużo psychicznie.

"W Nowym Jorku zrywałem azbest w absolutnie skrajnych warunkach. To była wycieńczająca harówka w gigantycznych temperaturach, pod sufitem. Tylko dlatego zostałem zatrudniony, że mieściłem się w rurach, do których inni nie mogli wejść. Pamiętam, jak w specjalnym kombinezonie ryczałem głośno, bo wiedziałem, że nikogo nie ma i nikt mnie nie słyszał. Byłem miesiąc po ślubie, tęskniłem straszliwie za Bebą, a jednocześnie tak dużo zarabiałem za godzinę pracy, że wiedziałem, że muszę wytrzymać. Tamtej nocy też zacisnąłem zęby. Dopiero Piotrek mi uświadomił, że to mogło się źle skończyć. Na szczęście antybiotyk zadziałał i było coraz lepiej" - dodał aktor.

Rodzina Barcisiów trudne momenty ma jednak za sobą. Aktualnie aktor i jego żona Beata cieszą się pełną rodziną. Są dumnymi dziadkami czterolatki i sześciolatka. Jak sami przyznają, są po to, by rozpieszczać wnuczęta.

Fundacja TVN 1,5%
Fundacja TVN 1,5%

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale nadal trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Przeczytaj też:

Autor: Dominika Kowalewska

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości