Dagmara Bryzek pierwszy raz o rozstaniu z Koterskim. "Ktoś w przelocie powiedział mi o tych zaręczynach"

Dagmara Bryzek pierwszy raz skomentowała rozstanie
Dagmara Bryzek
Źródło: instagram.com/dagmarabryzekofficial/
Dagmara Bryzek do świata show-biznesu weszła jako nastolatka. Popularność, poza rolami, przyniósł jej związek z Michałem Koterskim, którego poznała na planie. I choć ich relacja nie przetrwała, rozstali się z klasą w przyjacielskich relacjach. W rozmowie z Aleksandrą Głowińską dla cozatydzien.tvn.pl Dagmara Bryzek pierwszy raz odniosła się do zakończenia związku, opowiedziała o planach na przyszłość i wyznała, z kim najchętniej spotkałaby się na planie. 

Dagmara Bryzek o związku z Michałem Koterskim

Aleksandra Głowińska: Plan filmowy sprzyja zakochaniu?

Dagmara Bryzek: Moim zdaniem nie sprzyja. Co prawda niedawno zmieniłam zdanie, ale dotąd zawsze uważałam, że warto wyznaczyć sobie osobną przestrzeń na pracę i uczucia. Kiedy to wszystko się miesza, to zazwyczaj wychodzą z tego nieporozumienia.

Pytam o plan nie bez przyczyny. To właśnie tam poznałaś Miśka Koterskiego. Nie bałaś się, że ta relacja może wpłynąć na waszą pracę? Że zrobi się niezręcznie?

Nie, nigdy się tego nie obawiałam. To nie mieściło się w skali moich problemów. Natomiast zawsze trzeba liczyć się z tym, że wiążąc się ze współpracownikiem, niezależnie od tego czy to plan filmu, czy praca w korporacji, istnieje prawdopodobieństwo, że się nie uda i trzeba będzie ponieść tego konsekwencje, czyli prędzej czy później spotkać. A to jakie będziemy mieli do tego podejście, to już zależy tylko od nas.

Oboje wykazaliście się ogromną dojrzałością przy zakończeniu związku, co nie jest częste w show-biznesie. W jednym z wywiadów powiedziałaś, że rozstaliście się w przyjaźni. Macie teraz ze sobą kontakt?

Nie mamy kontaktu. Na pewno spotkamy się prędzej czy później na planie serialu.

Na wasze rozstanie patrzyła cała Polska. Było ci przez to podwójnie trudno?

W tamtym momencie mnie to nie zajmowało. Od początku liczyłam się z tym, że tak wygląda funkcjonowanie w show-biznesie, więc mnie to nie zaskoczyło. I to w sumie, że mnie to nie zaskoczyło, zaskoczyło mnie najbardziej. Trochę było tak, że posty, które wrzucaliśmy żyły własnym życiem, a my żyliśmy swoim. I tak staram się do tego podchodzić. Prawda jest taka, że wszystkie publikacje są skrajne i żebym sama nie popadła w tę skrajność, kieruję się tylko tym, co czuję w danym momencie i staram się tym nie przejmować.

Informacja o zaręczynach Michała Koterskiego i Marceli Leszczak cię zaskoczyła, czy spodziewałaś się takiego obrotu spraw?

Przyznam szczerze, że nie śledzę teraz ich losów. Ktoś w przelocie powiedział mi o tych zaręczynach. Jak ja się z tym czuję? Nie mam żadnego stosunku. Poszłam do przodu i skupiam się teraz na sobie, a nie na innych.

Dagmara Bryzek ma nowego partnera

Czy to pójście do przodu oznacza, że i w twoim życiu pojawił się ktoś, do kogo serce zabiło mocniej?

Yyy.. mmm (śmiech). Zachowam to dla siebie.

Ten mruk i tak był bardzo wymowny. Szkoda, że to nie rozmowa wideo.

Ciekawe, jak to zamieścić teraz w tekście (śmiech).

Niepostrzeżenie zmienię temat w takim razie. Kiedy nagle cały kraj zaczyna się tobą interesować, nie tylko zawodowo, ale i prywatnie, zmienia się coś w sposobie myślenia? Zaczynasz się rozglądać, czy nie śledzą Cię paparazzi? Dwa razy zastanawiasz się czy dodać post na Instagram, czy zupełnie nie ma to dla Ciebie znaczenia?

To, co się zmieniło, to na pewno ilość czasu, którą poświęcam sobie i budowaniu poczucia własnej wartości, żeby nie uzależniać swojego samopoczucia od tego, że wyjdę do sklepu bez makijażu, ktoś mnie zobaczy i oceni, a ja to przeczytam i mnie to zdołuje. Nie chcę się przejmować tym, jak wyglądam. Nie zawsze się  wygląda super. Nawet jak człowiek się postara i nałoży tonę makijażu. My, kobiety, przed okresem czujemy się beznadziejnie, a hormony przekładają się na nasz wygląd. Potem ktoś nas zobaczy, oceni i od razu jest dramat. Więcej czasu poświęcam sobie i dbaniu o siebie, żeby takie rzeczy mnie nie dotykały. Oczywiście zastanawiam się nad swoim wizerunkiem i tym, w jaki sposób chcę kreować siebie na Instagramie, bo w jakimś stopniu jest to kreacja, jednocześnie pozostając w zgodzie ze sobą.

Z badań wynika, że co czwarta kobieta doświadczyła hejtu z powodu wyglądu. Większość niemiłych słów usłyszały od innych kobiet. Przeglądając twój profil na Instagramie, mam wrażenie, że ciebie to nie dotyka.

To bardzo ciekawe pytanie. Wydaje mi się, że spotykamy się z krytyką i zawiścią, ale u mnie zależy to od stopnia kontrowersyjności treści, którą publikuje. Ostatnio opublikowałam post z informacją o wyprawie na Śnieżkę organizowanej przez mojego znajomego. Było tam mnóstwo krytyki, chociaż nawet mnie to nie dotyczyło. Chciałam pomóc komuś, a w sieci rozpętała się burza. Ludzie bardzo często utożsamiali mnie z tym, co opublikowałam. I to dotyczy wszystkiego. Ludzie tak naprawdę się sami napędzają i wszystkie frustracje dotyczą ich, a my, osoby publiczne, jesteśmy tylko pośrednio z nimi związane. To mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że nie ma się co tym przejmować. Ale są też miłe słowa, więc wychodzi na zero. (śmiech)

Najdziwniejsza plotka, którą o sobie usłyszałaś?

Mam pewnego stalkera, który uważa, że mój serialowy partner Wasyl Wasylik jest moim życiowym partnerem. I on cały czas publikuje posty, w których o tym mówi. Od razu prostuję: nigdy nie byliśmy razem. Ale to całkiem zabawne.

Czytasz komentarze na swój temat w sieci?

Już nie. Kiedyś czytałam, ale nigdy nie wyniknęło z tego nic dobrego. Czy to były pochlebne komentarze, czy słowa krytyki, nic nie wnoszą. Pamiętam, jak miałam 16 lat i grałam pierwszą rolę w „Na Wspólnej”, która nie była pozytywna. Uległam wtedy pokusie, żeby sprawdzić, jaki jest odbiór mojej osoby w mediach i komentarze były naprawdę straszne. Czytałam to, przejmowałam się, a ludzie oceniali nie mnie, tylko rolę. Jak ktoś nie jest tego świadomy, może wziąć to za bardzo do siebie, więc lepiej nie czytać tego, co piszą.

Dagmara Bryzek o aktorstwie

Często zdarza się, że ludzie mylą cię z postacią, którą grasz?

Zdarza się. Teraz gram królową w jednym z seriali i ludzie, których spotykam na ulicy, zwracają się do mnie per „królowo”, bo utożsamiają mnie z rolą. To typowe.

W „Na Wspólnej” grałaś nastolatkę, która kokietowała i uwodziła starszego od siebie mężczyznę, partnera córki ludzi, pod których dachem się zatrzymałaś. To było duże wyzwanie dla tak młodej wówczas dziewczyny?

Tak, to było trudne. Podeszłam do tego poważnie, a zaczęłam grać w serialu, jak miałam niespełna 16 lat. Każde wejście na plan było wtedy dla mnie ogromnym wyzwaniem. Nadal jest, ale wtedy przeżywałam to dziesięć razy bardziej. Lubiłam to i czułam się na miejscu. To było fajne doświadczenie. Trudna rola, to prawda. Ale cieszę się, że mogłam tego doświadczyć i zagrać czarny charakter.

Wolisz grać dobre czy złe postaci? Z czego czerpiesz większą radość i satysfakcję?

Wolę grać dobre, zdecydowanie. Gdybym mogła, grałabym tylko takie. Generalnie wierzę, że w aktorstwie jest coś takiego, że to, z czym obcujemy, przyciągamy do siebie. A ja wolę obcować z dobrem niż z mieszaniem czy wredotą. Lubię w tych złych postaciach to, że zawsze można je obronić. Humorem albo znaleźć drugą stronę ich motywacji.

Zawsze mnie zastanawia, czy jak wchodzi się w świat show-biznesu tak wcześnie, to czy niesie to za sobą konsekwencje w postaci zmiany w relacjach z rówieśnikami.

Nie zauważyłam nic takiego. Przyjaźnię się ciągle z tymi samymi osobami, traktowali mnie tak samo, jak wcześniej. Bardzo mnie wspierali. Nic się nie zmieniło.

Dagmara, jesteś kobieta wielu talentów. Podejrzałam na YouTube twoje wokalne występy i muszę przyznać, że masz świetny głos. Masz jakieś muzyczne plany na przyszłość?

Muszę przyznać, że aktorstwo jest u mnie na pierwszym planie. Śpiewałam zawsze dla siebie. Zaczęłam to robić zupełnie przypadkowo. Nie przygotowywałam się do tego. Ćwiczę teraz wokal, żeby dołożyć tę umiejętność do swojego skarbczyka z talentami, ale nie mam w planach nagrywania płyty.

Studiowałaś na AST w Krakowie. Co się stało, że zmieniłaś uczelnię?

Na pierwszym roku dostałam rolę w serialu. Miałam dostać dziekankę, ale w szkole aktorskiej, według regulaminu, nie można grać na pierwszym roku i przyjmować żadnych projektów. Musiałam liczyć się z tym, że w tej szkole już dłużej nie będę. Wybrałam w tamtym momencie granie i to była super decyzja. Teraz uczęszczam do szkoły Lee Strasberga w Los Angeles. To są przecudowne zajęcia. To, czego tam uczą… Wow. A teraz te zajęcia są online, jak na większości uczelni, co jest świetną opcją.

Gdybyś miała porównać metody nauczania. Jakie są różnice?

Bardzo podoba mi się otwartość na zajęciach. Każdy się wypowiada i każda wypowiedź jest tak samo ważna, jak wykładowcy. Mam wrażenie, że w Polsce funkcjonuje system feudalny, że nauczyciel jest autorytetem i albo się podporządkujesz, albo nie pasujesz. A tam każdy jest traktowany wyjątkowo. To buduje i jest wyjątkowe. Poszerza to perspektywę i akceptację samego siebie. Od tego zresztą się zaczyna pracę od siebie.

Miałaś okazję pracować na planie z wieloma aktorami. Od którego z nich nauczyłaś się najwięcej?

Bardzo mi imponuje Grażyna Szapołowska i to, jak się zachowywała wobec ludzi na planie. Jest naprawdę czarującą osobą. Waldemar Obłoza był bardzo pomocny i bardzo mnie wspierał w czasie, kiedy jeszcze niewiele wiedziałam. Podobnie jak Zbigniew Suszyński.

A z kim chciałabyś zagrać, a jeszcze nie było okazji?

Mam całą listę (śmiech). Moją idolką od zawsze jest Maja Ostaszewska, nie tylko jako aktorka, ale również jako osoba. Chciałabym zagrać również z Tomaszem Karolakiem. Mieliśmy możliwość, ale jednak ten kontakt z mojej perspektywy był niewystarczający i chętnie spotkałabym się z nim jeszcze raz na planie. I bardzo chciałabym poznać Andrzeja Chyrę.

Zobacz także:

Halina Młynkova - wybaczam, ale nie zapominam
Halina Mlynkova: Wybaczam, ale nie zapominam
Czy Halina Mlynkova rozliczyła się z przeszłością? W jaki sposób radzi sobie z trudnymi życiowymi doświadczeniami?
Źródło: Co za Tydzień
podziel się:

Pozostałe wiadomości