Była ubóstwiana przez fanów. Kontrowersyjna wokalistka o lekko rozczochranej, ale skrzętnie natapirowanej fryzurze zapierała dech w piersiach, gdy tylko zaczynała śpiewać. Jednak gdy gasły światła reflektorów, mierzyła się z najgorszym wrogiem — samą sobą. Mówi się, że życie Amy Winehouse było niczym przypudrowana droga do autodestrukcji. Gdyby mogła, oddałaby talent, by żyć normalnie. Dziś mija 13 lat od śmierci Amy Winehouse.
Amy Winehouse była artystką wszechstronnie uzdolnioną. Wykonywała muzykę z pogranicza soulu, jazzu i R&B oraz komponowała. Jej głęboki, ekspresywny, mezzosopranowy wokal w połączeniu z tekstami, opisujący jej prywatne doświadczenie sprawiły, że o tej artystce trudno było zapomnieć. Wszyscy wiedzieli jednak, że coraz odważniej sięga po używki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Amy Winehouse — toksyczny związek i droga do samozagłady
Od najmłodszych lat szukała kontaktu ze sztuką. Chodziła na lekcje śpiewu i stepowania, uczęszczała do kierunkowych szkół, próbowała swoich sił na teatralnych deskach. Gdy w 2001 roku jej demo trafiło w ręce jednej w wytwórni, która poszukiwała jazzowej artystki, młodziutka Amy Winehouse otrzymała szansę sięgnięcia po więcej. Czy była przygotowana na to, co ją czeka? Drobna Brytyjka w 2003 roku zadebiutowała albumem "Frank", pełnym jej autorskich tekstów. Już wtedy miała za sobą kilka trudnych doświadczeń, w tym m.in. mierzyła się z depresją. Kilka miesięcy po debiucie spakowała torbę i po raz pierwszy pojechała na odwyk. Ten moment stał się po latach inspiracją do stworzenia wielkiego hitu artystki "Rehab".
Wówczas przygotowana była zaledwie na kilkudniowy pobyt w placówce. Na miejscu usłyszała, że będzie musiała spędzić tam dwa miesiące. Nie chciała. Wróciła do domu, zaparzyła herbatę i zapytała ojca o to, czy musi udać się do kliniki na tak długo, usłyszała, że nie — wspominał jej ówczesny menedżer Nick Shymansky.
Na odwyk trafiła kilka lat później. Miała za sobą okres intensywnego nadużywania narkotyków i alkoholu, co spowodowane było związkiem i późniejszym rozstaniem z Blakem Fielderem-Civilem. Mężczyzna chełpił się tym, że to on wciągnął Amy Winehouse w świat używek. Wokalistka była w nim bardzo zakochana, mówi się, że od pierwszego wejrzenia w barze w 2005 roku. On jednak porzucił kobietę, by wrócić do byłej partnerki. Amy Winehouse cierpiała, smutki topiąc w używkach. Owocem, choć gorzkim i niezwykle okrutnym, tych trudnych doświadczeń była płyta "Back to Black", będąca największym osiągnięciem zawodowym wokalistki. Album przyniósł jej pięć nagród Grammy, komercyjny i sprzedażowy sukces, jednak nie potrafił poskładać w pełni złamanego serca.
Toksyczny związek kończył się i rozpoczynał na nowo. W końcu para pobrała się w tajemnicy przed rodzicami w 2007 roku w Miami. Ich relacja pełna była problemów związanych z nadużywaniem narkotyków i alkoholu. Blake Fielder-Civil miał znęcać się nad wokalistką. Wielokrotnie dochodziło między nimi do rękoczynów, a zdjęcia poturbowanej Amy Winehouse regularnie pojawiały się na pierwszych stronach gazet. W wywiadach zarzekała się jednak, że to nie on, a ona sama zrobiła sobie krzywdę. W tym okresie powstały wielkie przeboje takie jak "You Know I'm No Good" i "Back to Black". To również wtedy narodziła się do głębi zasmucająca ballada inspirowana ich relacją – "Love Is a Losing Game".
Do rozpadu toksycznej relacji przyczyniło się... więzienie, do którego trafił mężczyzna. Amy Winehouse szalała z rozpaczy. Przestała jeść, zdecydowanie za dużo piła i coraz częściej sięgała po narkotyki. Pobyt w więzieniu zapoczątkował serię zdarzeń, która w 2009 roku ostatecznie zakończyła małżeństwo wokalistki.
Ostatnie chwile Amy Winehouse
Mimo to co jakiś czas się widywali, kontynuując przelotny romans i wspólnie imprezując. Nałóg Amy Winehouse coraz bardziej ją niszczył. W trakcie trwania kariery kilkukrotnie udawała się na odwyki, była poddawana hospitalizacji w związku z przedawkowaniami. Na jej ciele paparazzi wielokrotnie dostrzegali świeże rany po samookaleczeniu. Cierpiała na zaburzenia odżywiania, bardzo schudła, na koncertach niekiedy ledwo trzymała się na nogach. Do dziś wspominane są występy, podczas których na scenę wychodziła ewidentnie pod wpływem.
Wydawało się, że nowa miłość uratuje sypiące się jak domek z kart życie Amy Winehouse. Reżyser filmowy Reg Traviss miał pomóc jej w końcu poradzić sobie z nałogiem. I tak się początkowo wydawało. Amy Winehouse przestała nadużywać narkotyków, ale nie zrezygnowała z alkoholu. Latem 2011 roku Amy Winehouse wyruszyła w trasę koncertową po Europie. Nie wszyscy byli z tego pomysłu zadowoleni. Wokalistka nie była w najlepszym stanie, a do dziś mówi się, że zrobiono to tylko dla pieniędzy — by można było jeszcze trochę zaczerpnąć ze źródła jej wielkiej kariery.
Pierwszy koncert odbył się 18 czerwca w Belgradzie. W serwisie YouTube z łatwością można znaleźć nagranie z całego wydarzenia. Nie jest to łatwy film. Widzimy na nim Amy Winehouse wyraźnie pod wpływem, zagubioną i mylącą teksty swoich największym przebojów. Teraz wiemy, że do występu została zmuszona. Nie chciała tam być.
Po najgorszym koncercie w historii Serbii, jak obwołały go media, trasa koncertowa została odwołana. Amy Winehouse nigdy więcej nie wyszła na scenę. Miesiąc później, 23 lipca 2011 roku, znaleziono wokalistkę martwą w swoim domu w dzielnicy Camden w północnym Londynie. Jej ochroniarz widział ją ostatni raz żywą około godz. 2:00 w nocy. Miała śmiać się, słuchać muzyki i oglądać telewizję. W chwili śmierci miała 27 lat — zaledwie dwa miesiące później świętowałaby urodziny.
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na Instagramie, Facebooku i TikToku. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas.
Czytaj też:
- Żona Mateusza Damięckiego o zazdrości w związku. "Parę osób pytało, jak ja się po tym trzymam"
- Beata Ścibakówna o aktorstwie, małżeństwie z Janem Englertem i hejcie. "Przez 15 lat dostawałam anonimy" [WYWIAD]
- Julia Kamińska była osobą współuzależnioną. Powiedziała o leczeniu i terapii
Autor: Dominika Kowalewska
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images