Kora nazywała swoje dzieciństwo piekłem. Mija 6 lat od śmierci słynnej wokalistki

Olga "Kora" Jackowska
Olga "Kora" Jackowska
Źródło: MWMEDIA
Kora zmarła 28 lipca 2018 roku, a cały polski świat artystyczny pogrążył się w żałobie. Słynna wokalistka zostawiła po sobie ponadczasowe hity oraz wspomnienia, które nigdy nie przeminą. Chociaż odniosła wielki sukces zawodowy, jej życie prywatne nie było usłane różami. Kora w dzieciństwie przeżyła prawdziwe piekło i kilka razy próbowała popełnić samobójstwo.
  • Mija 6 lat od śmierci Olgi "Kory" Jackowskiej, słynnej wokalistki zespołu Maanam.
  • Kora zmarła 28 lipca 2018 roku w wyniku choroby nowotworowej.
  • Kora w dzieciństwie przeżyła piekło: żyła w skrajnym ubóstwie, trafiła do domu dziecka, była bita, katowana i poniżana. Doświadczyła także molestowania seksualnego.
  • Kora trzy razy próbowała popełnić samobójstwo: dwa razy, gdy była małą dziewczynką.

Kora, czyli Olga Jackowska, a potem posługująca się nazwiskiem drugiego męża Sipowicz, urodziła się 8 czerwca 1951 roku w Krakowie jako Olga Aleksandra Ostrowska. Była wokalistką kultowego zespołu rockowego Maanam. Zmarła 28 lipca 2018 roku po długiej walce z chorobą nowotworową: lekarze zdiagnozowali u niej raka jajnika, który mimo operacji i chemioterapii dał przerzuty także na inne organy artystki. Problemy ze zdrowiem nie były jednak jedynym koszmarem, jaki przeżyła Kora. Gwiazda polskiego rocka w dzieciństwie żyła bowiem w skrajnej nędzy. Była molestowana, bita i katowana. Kilka razy próbowała odebrać sobie życie. Z okazji 6. rocznicy śmierci legendarnej wokalistki przypominamy jej burzliwą historię.

Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:

SOPOT_OSTROWSKA_PRACA
Małgorzata Ostrowska o pracy z synem. "Nie muszę się o niego martwić"
Małgorzata Ostrowska w rozmowie z Dagmarą Olszewską zdradza, czy jest coś, bez czego nie wyjdzie na scenę. Co więcej, wokalistka od pewnego czasu koncertuje wraz z synem. Jak to jest występować u boku pociechy? Okazuje się, że stres nie jest aż tak duży.
Źródło: cozatydzien.tvn.pl

Kora razem z siostrą trafiły do domu dziecka

Kora bardzo rzadko opowiadała o swojej młodości. Dopiero po latach przyznała, że żyła w skrajnym ubóstwie. Gwiazda miała czwórkę rodzeństwa, a jej rodzice byli urzędnikami. Cała rodzina mieszkała w 30-metrowej suterenie w jednej z kamienic w Krakowie. Gdy Kora miała zaledwie cztery lata, jej mama zachorowała na gruźlicę. Wówczas ona oraz jej starsza siostra trafiły do domu dziecka, który prowadziły zakonnice.

"Pamiętam, jak spotkałyśmy się w holu. Maluchy szły w jedną stronę, my w drugą. Oleńka zatrzymała się, bo mnie zobaczyła, rączki wyciąga do mnie i… Zakonnica pociągnęła ją mocno, uderzyła w czubek głowy. Ona taka biedna popatrzyła na mnie smutnymi, wielkimi oczami. Nawet nie zapłakała. Skoczyłam wtedy jak tygrysica, dlaczego ta zakonnica bije moją siostrę. No, efekt był taki, że musiałam klęczeć w kącie z rękami do góry" – wspominała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" siostra Kory, Anna Kubczak.

Kora nie wspominała dobrze pobytu w domu dziecka. Nie ukrywała, że zakonnice były okrutne dla dzieci, którymi powinny się opiekować. Kary cielesne i przemoc były tam na porządku dziennym.

"Biły, wykręcały uszy, kazały — jak w bajce — klęczeć na grochu, znęcały się psychicznie. Miałam tak powykręcane, naderwane uszy, że dosłownie zwisały mi z głowy. Pod koniec tygodnia gromadziły nas wszystkie i było publiczne pokazywanie rajstop. Miały być białe, ale przecież po tygodniu używania nie mogły być białe! I kara. Jeśli same nas nie biły, to starsze dziecko miało bić młodsze. Nie miałyśmy imion. Nikt nie wołał na mnie: Oleńko albo Gwiazdeczko, jak nazywała mnie mama. Byłam numerem osiem" - opowiadała Kora.

Kora była molestowana przez księdza

Kora mieszkała w domu dziecka w Jordanowie przez pięć lat. W tym czasie widziała, jak inne dzieci padają ofiarami molestowania seksualnego ze strony jednego z księży. Mężczyzna wiedział, jak wykorzystać niewinność i naiwność podopiecznych i zachęcał je cukierkami. Był proboszczem parafii, do której należał ośrodek.

Pod sutanną miał spodnie, a w tych spodniach cukierki w głębokich kieszeniach. Nie dawał nam ich sam. Dziewczynki musiały podchodzić po kolei i grzebać w tych kieszeniach, by znaleźć cukierka. A przy okazji grzebały wiadomo gdzie
— opowiadała.

Niestety sama Kora również doświadczyła molestowania seksualnego. Nie mieszkała już jednak wtedy w domu dziecka. Stan zdrowia jej mamy się bowiem poprawił i razem z siostrą mogły wrócić do rodzinnej sutereny. Wkrótce potem zmarł ojciec wokalistki, Marcin Ostrowski. Zwłoki mężczyzny znalazła Kora, gdy miała zaledwie dziewięć lat. W tym samym czasie artystka została zwabiona przez jednego z księży do jego mieszkania. Tam rozegrał się kolejny koszmar.

"Ksiądz zaprosił mnie na swoje winogrona. Całkiem możliwe, że nie mnie jedyną. Pamiętam doskonale, jak strasznie się bałam, gdy wyszłam od księdza. Przez lata nie byłam w stanie nikomu o tym powiedzieć, nikomu się poskarżyć, bo byłam wychowana w poczuciu, że kobieta jest grzesznym narzędziem, że to Ewa, to jabłko, że wina jest we mnie. Choć to przecież ja byłam ofiarą starego, obrzydliwego księdza. Był starym, śmierdzącym człowiekiem, który wpychał mi jęzor do ust i gmerał w majtkach" — opowiadała Kora w wywiadzie dla magazynu "Wprost".

Kora w dzieciństwie była katowana przez ciotkę

Kora w dzieciństwie przeszła przez prawdziwe piekło, które zdawało się nigdy nie kończyć. Po kilku latach jej matka Emilia Ostrowska miała nawrót choroby. Wówczas oddała najmłodszą córkę na wychowanie do cioci i wujka, którzy mieszkali w Jabłonowie Pomorskim. Kora opisała, co działo się w domu wujostwa w książce "Kora, Kora. A planety szaleją".

Ciężko chora, psychopatyczna, zrewidowana seksualnie żona wuja przez rok mnie katowała, co spowodowało u mnie całkowitą lukę w mojej pamięci
- wspominała.

Kora była tam zmuszana do pracy. Było tak ciężko, że po latach nie pamiętała nawet, czy w tamtym czasie uczęszczała do szkoły. Trudne doświadczenia odbiły się na dorosłym życiu wokalistki. Gwiazda kilka razy próbowała popełnić samobójstwo. Pierwszą próbę podjęła jeszcze jako mała dziewczynka. Zjadła wówczas plastelinę. Kolejny raz chciała odebrać sobie życie po śmierci ojca. Połknęła wtedy wszystkie leki, jakie tylko znalazła w domu.

Jako dziecko chciałam umrzeć milion razy. Zasypiając, wyobrażałam sobie, że się już nie obudzę
- mówiła podczas rozmowy z magazynem "VIVA!".

Kora kilka razy próbowała popełnić samobójstwo

Kora już jako nastolatka próbowała wyleczyć traumy z dzieciństwa alkoholem i narkotykami. Brała także jugosłowiański lek na odchudzanie, który swoim działaniem przypominał amfetaminę. Wiele lat temu był dostępny w Polsce bez recepty w aptekach. Wokalistka schudła do 46 kilogramów. Gdy odstawiła środek, wpadła w głęboką depresję. To właśnie wtedy po raz trzeci spróbowała odebrać sobie życie.

Kora włożyła w taboret żyletki i następnie uderzała w nie swoimi nadgarstkami. Próba samobójcza nie powiodła się od razu, a artystka zaczęła się dusić. Wówczas zrozumiała, że chce żyć. Dała radę podejść do parapetu i się na nim przewiesiła. Półżywą wokalistkę zauważyła sąsiadka, która wezwała lekarzy.

Kora przez wiele następnych lat zmagała się z depresją, jednak zmieniła swoje podejście do życia. Uważała, że jest ono niezwykłym darem, którego nie wolno samemu sobie odbierać.

Nie chcę umierać od momentu, kiedy prawie umarłam. Na całe życie można się ze śmierci wyleczyć
- powiadała w wywiadzie dla magazynu "VIVA!".

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na InstagramieFacebooku i TikToku. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas.

podziel się:

Pozostałe wiadomości