Franciszek Pieczka zmarł 23 września 2022 w domu w Falenicy. Miał 94 lata, a o jego śmierci poinformował syn. Był niezwykle cenionym aktorem. Zagrał w ponad stu filmach, zarówno polskich, jak i zagranicznych. W młodzieńczych latach pracował m.in. na roli i w kopalni, ale od dziecka interesował się kinem. Po zakończeniu II wojny światowej zdawał na studia aktorskie.
Do najważniejszych jego produkcji należą "Czterej pancerni i pies", "Potop", "Jasminum", "Jańcio Wodnik", "Blizna", "Syzyfowe prace" czy "Requiem". Pogrzeb aktora odbył się 29 września o godzinie 12 w kościele w Falenicy. Teraz w rozmowie z nami Grażyna Zielińska i Rafał Królikowski podzielili się wspomnieniami o aktorze.
Rafał Królikowski wspomina Franciszka Pieczkę
Rafał Królikowski współpracował z Franciszkiem Pieczką przy wielu spektaklach teatralnych w Teatrze Powszechnym, ale również spotkał się z nim na planie jednego z seriali. Jak wspomina tę współpracę?
- Znałem pana Franciszka Pieczkę oczywiście z ekranu, ale miałem tę przyjemność poznać go osobiście, kiedy w 1992 r. dołączyłem do grona aktorów Teatru Powszechnego, gdzie pan Franciszek był jednym z filarów tego zespołu. Zagrałem z nim w wielu sztukach, zaczęło się od "Balladyny" Juliusza Słowackiego, w której grałem Kirkora, a pan Franciszek Pustelnika. Ostatnio nawet znalazłem nasze wspólne zdjęcie z tego spektaklu. Zawsze był dla mnie autorytetem. Pamiętam go z dzieciństwa z serialu "Czterej pancerni i pies", gdzie wcielał się w rolę Gustlika. Był bardzo zrównoważonym człowiekiem, inteligentnym, z dużym doświadczeniem nie tylko zawodowym, ale i życiowym. Patrzącym na świat sztuki i teatru z lekkim dystansem, na pewno lubił to, co robił. Był człowiekiem dowcipnym, ale spokojnym — powiedział.
Rafał Królikowski zauważył, że Franciszek Pieczka starał się wszystkich aktorów traktować tak samo.
- Starał się wszystkich traktować jednakowo, ale ja zawsze darzyłem go olbrzymim szacunkiem i dla mnie był taką pomnikową postacią. Kiedy odszedłem z teatru, spotkaliśmy się ponownie na planie serialu, gdzie spędzaliśmy całe dnie. Pan Franciszek był bardzo wyrozumiały dla młodych aktorów, naszych serialowych dzieci, ale zawsze mogliśmy liczyć na jego doświadczenie, zawsze był otwarty na współpracę. Nie był człowiekiem wylewnym, ale szalenie miłym. Uwielbiałem słuchać jego różnych anegdot, opowieści, z których dużo czerpałem wiedzy życiowej i zawodowej — dodał aktor.
Franciszek Pieczka we wspomnieniach Grażyny Zielińskiej
Grażyna Zielińska miała przyjemność poznać Franciszka Pieczkę na planie jednego z polskich seriali. Jak wspomina to spotkanie?
- Pierwszy raz w życiu go wtedy zobaczyłam, doprawdy, w romantycznych okolicznościach, w barobusie przy talerzu żurku. Siedział naprzeciw mnie, obok niego pani Marta Lipińska, a mnie ten żurek wchodził tak sobie, bo co chwilę otwierałam buzię z wrażenia, że siedzę naprzeciw takiego aktora. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Dowiedziałam się tam, że pan Franciszek chciał, aby nie tytułować go Franciszkiem, tylko panem Frankiem, to jakieś takie bliższe. Dla bliższych osób był Frankiem, a dla nas panem Frankiem. Nie mieliśmy wspólnych scen, ale spotykaliśmy się na planie dość często. Podpatrywałam go w przerwach i było to dla mnie zaszczytne, że mogę być w jego pobliżu. Wiadomość o śmierci bardzo mnie uderzyła — wyznała aktorka.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o życiu Franciszka Pieczki, kliknij tutaj.
Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.
- Małgorzata Ohme świętuje urodziny narzeczonego. "Zabije mnie za to zdjęcie"
- Magdalena Boczarska po 12 latach ponownie w roli Różyczki. Co sądzi o podwójnej roli w filmie?
- Magdalena Stępień zabrała głos pierwszy raz po śmierci syna. "Straciłam wszystko"
Autor: Aleksandra Czajkowska
Źródło zdjęcia głównego: MW MEDIA