Jak wygląda dziś Launo z "HP 4"? "Wiele cierpienia mnie cała metamorfoza kosztowała"

Launo Kardel, Hotel Paradise
Launo z "Hotelu Paradise"
Źródło: MWMEDIA
Launo Kardel wzięła udział w 4. edycji "Hotelu Paradise" i od razu zapisała się na kartach historii show. Kontrowersyjna uczestniczka podzieliła widzów - jedni pokochali ją za cięte riposty i pazur, inni nie darzyli sympatią z powodu słownych potyczek, w które wdawała się z uczestnikami programu. Co dziś u niej słychać? Sprawdziliśmy. Dużo się zmieniło.

Aleksandra Głowińska, cozatydzien.tvn.pl: Launo, od zakończenia edycji "Hotelu Paradise", w której brałaś udział, minęło sporo czasu. W twoim życiu zaroiło się od zmian. Właśnie spełniłaś jedno ze swoich marzeń.

Launo Kardel: Od zakończenia "Hotelu Paradise" minęło już kilka ładnych miesięcy. Myślałam, że te zmiany będą większe, ale nie zeszłam z torów i skupiłam się na pracy w połączeniu z życiem publicznym. Każdego dnia sobie wyznaczam cele — cele, które realizuję. I takim też był mój własny salon. Otworzyłam salon w rodzinnym mieście, bo tu się wszystko zaczęło. Tutaj eksperymentowałam na sobie i koleżankach, tu też po szkoleniach stawiałam pierwsze kroki w zawodzie. Chciałam swój własny salon otworzyć w Warszawie, ale chwilę przed tą myślą pojechałam do rodzinnego domu i mówię rodzicom: otwieramy biznes. Tata od razu rzucił wszystko, co robił i zajął się szukaniem lokalu. Mama chciała spełnić swoje małe marzenia sprzed kilku lat, więc powiedziałam, że jej pomogę. Chciałam stworzyć coś, co będzie dla każdego — nie ma tu wykluczeń ani preferencji. Ja zajmuję się piercingiem z moją pracownicą Olą, mama zajmie się stylizacją paznokci i stworzymy coś super.

Zawsze marzyłaś o tym, by zostać bizneswoman czy rozważałaś inne opcje? Gdyby się nie udało... Jeśli nie własny salon, to co?

Całe życie chciałam każdemu udowodnić, że sama dam radę, nikt we mnie nie wierzył, jak zaczynałam. Słyszałam tylko krytykę, rady, abym zajęła się czymś normalnym, skończyła studia i poszła do pracy. Dziś po 5 latach stawiania się przeciwko światu jestem wdzięczna za szansę, jaką dał mi los i stworzyłam swoją markę. Jestem niezależną kobietą, mogę siebie nazwać nawet kobietą sukcesu. Mam 23 lata, więc uważam, że jak na mój wiek, to duże osiągniecie. Nigdy nie będę sobie umniejszać za swoje działania, niestety tylko ja wiem, ile miałam rzucanych kłód pod nogi, aby mi się nie udało. Jestem z siebie bardzo dumna. Gdyby się nie udało, to pewnie bym była na trzecim roku studiów medycyny, bo taki był pierwotny plan - lekarz sądowy i grzebanie w trupach.

Launo z "Hotelu Paradise" o zmianach w życiu

Zmiany zaszły nie tylko w twoim życiu, ale również w tobie. Planowałaś jeden zabieg, a przeszłaś aż trzy.

Nigdy nie ukrywam przed swoimi odbiorcami, że coś robię ze swoim ciałem. Przeszłam zabieg liposukcji — nie będę kłamać, że to treningi i magiczna dieta, bo kocham jeść i każdy to wie, powiększyłam piersi, na to też magii nie ma. Jestem szczera, bo jak byłam dzieckiem, ufałam pseudocelebrytkom, które reklamowały magiczne tabletki, koktajle czy suplementy diety. Mogłabym podać wiele przykładów, kim za dzieciaka byłam zaślepiona, a dziś już wiem, że to wszystko to magia skalpela. Zawsze chciałam mieć figurę marzeń — idealna sylwetka, większy biust i ładny pośladek. To był mój wzór. Zrobiłam to trochę na skróty; bez ćwiczeń i diet.

Długo dochodziłaś do siebie?

Zabieg liposukcji był bardzo bolesny i dochodziłam do siebie 10 dni, ale było warto. Jedynym sposobem, aby przetrwać ból, to zaprzestanie użalania się nad sobą, że boli.

O operacjach plastycznych i medycynie estetycznej mówisz otwarcie. Nie udajesz, że przeszłaś na dietę zmieniającą rysy twarzy, że zmiany są wynikiem makijażu, zdjęcia, perspektywy czy hormonów. Nie każda kobieta ma tyle odwagi. Niektóre z nich "wstydzą się", że coś poprawiły w swoim wyglądzie i próbują to wyprzeć.

Jest tu wiele czynników. Pierwszy: nie umiem kłamać i jeśli ktoś mi mówi, abym coś podkoloryzowała, bądź coś nad wyraz wyróżniła, czuję, że każdy wie, że kłamię i jest mi głupio. Nie reklamuję teraz za dużo, bo wiele produktów mi się nie sprawdza. Tak samo medycyna estetyczna. Wiele influencerek poleca miejsca, bo mają coś za darmo, a na priv pytają, jak uratować twarz czy ciało, bo niby specjalista im to zepsuł. Ja pokazuję wszystko — jak jest źle, to też to mówię. Myślę, że stąd to wielkie zaufanie do mojej osoby i ludzie nie boją się kupować czegoś z mojego polecenia — czy też korzystać z usług danego specjalisty. 

Nie boisz się hejtu?

Jeśli chodzi o hejt, to mam jedną zasadę. „Jeśli o tobie nie mówią, to znaczy, że robisz coś źle”. Mam świadomość, że wyglądam dobrze, mocno o siebie dbam i dużo inwestuję w siebie. Niestety dużo osób chce, aby wszystko zrobiło się samo, a tu tak nie ma. Ludzie mogą gadać dobrze czy źle… To moje życie i to ja chcę je wspominać na starość dobrze i cieszyć się, że coś zrobiłam lub żałować, że nie. 

Jak twoi rodzice zareagowali na zmiany?

Moja rodzina wspiera mnie mocno w moich wyborach i wiedzą, że moje decyzje nie są pochopne czy spontaniczne. Długo analizuję i długo myślę nad każdym pomysłem. Zrobić to nie sztuka. Znam wiele osób, które żałują decyzji, jeśli chodzi o tatuaż czy operację. A ja noszę swoje z dumą i są jak moja permanentna biżuteria.

Jak dziś czujesz się w swoim ciele?

Najlepiej na świecie. Wiele cierpienia mnie cała metamorfoza kosztowała. Przeszłam te wszystkie zabiegi tylko dlatego, że chciałam. Nie miałam większych kompleksów. Jestem zdania, że jeśli można zrobić dla siebie więcej, to dlaczego nie? Nie zaprzestaję się rozwijać. Dla mnie budowanie wizerunku czy poprawki estetyczne/kosmetyczne są normalną rzeczą. To jak zaprzestać się szkolić w swoim fachu, bo już się jest dobrym.

Launo o "Hotelu Paradise"

Utrzymujesz kontakt ze znajomymi z "Hotelu Paradise"?

Jeśli chodzi o naszą edycję programu, to idealny wzór niewypału. Zbyt duże różnice środowisk i charakterów. Mam sporadyczny kontakt z Naną, Łukaszem i baaaardzo sporadyczny kontakt z Przemkiem czy Kasią. Każdy poszedł w swoją stronę, a ja nie jestem typem osoby, która prosi się o atencję. Dostałam w programie wiele oskarżeń, że byłam zła, wredna, a moi bliscy mówią: „Wow, Launo pokazałaś pazur!”. A to tylko dlatego, że jestem na tyle plastyczna, że każdy dostaje taką wersję mnie, na jaką zasłużył. Jeśli ktoś mi pluje w twarz, to nie udaję, że pada deszcz.

Jak z perspektywy czasu oceniasz swój udział w show? Czego się nauczyłaś o sobie?

Program nauczył mnie na pewno tego, abym bardziej doceniała to, co mam. Nie żałuję swoich słów, czy zachowań. Jeśli w taki sposób zareagowałam, to widocznie tak czułam. Moim problemem w byciu osobą medialną jest fakt, że nie kryję emocji i czasem to szkodzi, ale z drugiej strony zbieram odbiorców i mam swoich „fanów”, właśnie dlatego, że lubią mnie za to, jaka jestem. Wiele osób ma syndrom „ale tego nie wypada” albo „co pomyślą inni”. Od dziecka mam wpojone pewne wartości, a niektórych nauczyłam się sama. Nie miałam łatwej przeszłości, więc patrząc na wszystko, względem lat, to uważam, że w programie pokazałam się mimo pewnych zachowań dobrze.

W programie nie udało ci się znaleźć miłości. A już po jego zakończeniu?

Jeśli chodzi o sprawy sercowe, to teraz jedyne co mogę powiedzieć: everything I love I keep private now. (Wszystko, co kocham, zostawiam dla siebie).

Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Autor: Aleksandra Głowińska

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości