Mandaryna i Anna Świątczak sławę zyskały dzięki występom z zespołem Ich Troje, który jeszcze 15 lat temu był w gronie najpopularniejszych grup muzycznych w Polsce. Artystki związały z nim nie tylko swoje życia zawodowe, ale także prywatne. Obie panie bowiem były żonami lidera formacji, Michała Wiśniewskiego. Zarówno Mandaryna, jak i Anna Świątczak urodziły muzykowi dzieci, ale ich związki z czasem się rozpadły. W rozmowie z nami celebrytki opowiedziały o cieniach życia w show-biznesie.
Mandaryna i Anna Świątczak gorzko o życiu w cieniu show-biznesu
Mandaryna i Anna Świątczak od lat żyją na medialnym świeczniku, a w pewnym momencie wprost nie schodziły z nagłówków gazet. Prowadząca rozmowę Kalina Szymankiewicz zapytała swoje gościnie, czy z perspektywy czasu nie żałują tego, że pokazały tak wiele prywatnego życia.
- Ja pewnie trochę bardziej ze względu na program "Jestem, jaki jestem", ale wydaje mi się, że dożyliśmy czasów, gdzie wszyscy trochę żyjemy w takim "Big Brotherze", mając Instagramy i wszystkie inne rzeczy. Pokazujemy nasze życie prywatne, bo tak żyjemy - zaczęła Mandaryna.
Gwiazda zaznaczyła, że stara się niczego nie żałować i ewentualnie wyciągać wnioski na przyszłość.
- Jakbym miała myśleć, czego żałuję, to chyba okładałabym się jakimś balsamem, którego nie lubię i źle mi pachnie, a lubię balsamować się ładnymi zapachami. Nie rozpatruję tego w takich kategoriach. Życie, na które się zdecydowaliśmy, jest życiem medialnym. Co z tego, że podjęliśmy się czegoś fajnego, skoro nie chcemy tego pokazać? - pytała retorycznie.
Mandaryna zapewniła, że to, czego dziś mogłaby żałować, kiedyś było fajną i rokującą dobrze propozycją, których było sporo. Artystka śmiała się, że "skoro wszyscy mówili, że wyskakujemy z lodówki, to czemu nie mielibyśmy wyskakiwać z telewizora".
Anna Świątczak podchodzi do sprawy natomiast zupełnie inaczej.
- Może jest to związane z nieśmiałością, ale ja w ogóle tego nie dźwignęłam. Nie w kontekście samej popularności, bo do dziś zdarzają się sytuacje, że ktoś mnie rozpozna, uśmiechnie się, czy poda rękę. To jest przemiłe. Natomiast jeśli chodzi o jakieś takie komentarze... Nawet w kontekście ojca moich córek. Zawsze starałam się je i siebie również przed tym chronić, by za dużo nie wyszło. Nie dlatego, że mam coś do ukrycia albo dlatego, że mam aż tak fascynujące życie. Dla mnie to było jednak za dużo - podkreśliła Anna Świątczak.
Anna Świątczak nie udźwignęła popularności. "Ludzie jechali po dzieciach"
Anna Świątczak przyznała, że nie wstydzi się powiedzieć, że nie znalazła pomysłu na swoją popularność i być może, jej zdaniem, trafiła po prostu na "kiepski moment". Prasa bowiem nie oszczędzała wówczas rodziny Michała Wiśniewskiego.
- Za moich czasów proporcje rozkładały się inaczej. 80 procent to były pomyje i to nie takie na zasadzie, że ktoś powiedział "ona jest głupia albo gruba". To byłam w stanie dźwigać, ale były też sytuacje, gdzie ludzie jechali po dzieciach albo po rodzinie - wyliczała.
Wokalistka wyjaśniła, że sława w pewnym momencie zabrała jej radość z bycia artystką, która od zawsze miała bliski kontakt z fanami.
- Mnie to ukradło najważniejszą rzecz, którą kocham najbardziej na świecie, czyli ludzi. Z naiwnością uwielbiam z nimi rozmawiać, słuchać, podglądać, wygłupiać się itd. W pewnym momencie we wszystkich osobach, które spotykałam na ulicy, widziałam gapiów, którzy pewnie siedzą wieczorami i wypisują te wszystkie rzeczy. Przestałam wierzyć, zabrało mi to coś, co dawało mi pewność, że jestem z ludźmi i utożsamiam się z nimi - mówiła.
Co jeszcze na temat życia w show-biznesie powiedziały Mandaryna i Anna Świątczak w rozmowie z Kaliną Szymankiewicz? O tym przekonacie się, oglądając nasze wideo na górze.
Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie tutaj.
- Karolina z "Top Model" prosi o pomoc dla chorego brata. "Lekarz nie wie, ile mamy czasu" [TYLKO W CZT]
- Piotr Jacoń oburzony zachowaniem sądu. "Mojej córce dano w twarz"
- Piotr Balicki o walce z rakiem. Usłyszał od lekarzy: "Nie wiemy, gdzie on jest"
Autor: Anna Pawelczyk-Bardyga
Reporter: Kalina Szymankiewicz
Źródło zdjęcia głównego: ANDRAS SZILAGYI/PAWEL WRZECION/MWMEDIA