Klaudię El Dursi mogliśmy ostatnio oglądać w filmie "Pokusa" w reż. Marii Sadowskiej, w którym w główne postaci wcielili się m.in. Piotr Stramowski i Helena Englert. W filmie pojawiła się również Klaudia El Dursi. Dla fanów modelki to nie nowość, bowiem prowadząca "Hotelu Paradise" ma za sobą już kilka ról na dużym ekranie.
Ostatnio w rozmowie z Aleksandrą Czajkowską Klaudia El Dursi powiedziała nieco więcej o aktorskiej przygodzie, a także o meandrach macierzyństwa, cenie, jaką płaci za popularność i wsparciu, które otrzymuje od partnera.
Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:
Klaudia El Dursi o aktorstwie i wczesnym macierzyństwie
Aleksandra Czajkowska: W "Pokusie" zagrałaś Marzenę. To znana aktorka, celebrytka, dla której świat show-biznesu nie jest nowością. Z racji tego było Ci łatwiej?
Klaudia El Dursi: Nie chciałabym tak wzniośle rozmawiać o mojej roli w tym filmie, ponieważ, to było tylko kilka dni zdjęciowych. Nie wymagało to ode mnie dużego poświęcenia, ale myślę, że doświadczenie mi pomogło.
To nie było Twoje pierwsze wystąpienie na ekranie.
Tak, wiele lat temu zdarzały się różne epizody i przygody. Nie ukrywam, że dla mnie to jest jakieś niedoścignione marzenie, które mam nadzieję, że jeszcze zrealizuję. To jest mój debiut filmowy w dorosłym życiu, poprzednie były wiele lat temu. Może otworzy mi to drzwi na coś większego, bo odczuwam pewien niedosyt. To dziedzina, w której bardzo dobrze się czuję, dobrze się w tym odnajduję i wydaje mi się, że dobrze mi to wychodzi. Chciałabym kontynuować tę przygodę. Kilka lat temu dostałam większą rolę w serialu "BrzydUla", ale zaszłam w ciążę, więc nie mogłam tego dograć do końca. Żałuję bardzo, że się nie udało, ale zawsze coś się dzieje po coś, więc wierzę, że to jeszcze na mnie czeka.
Miałaś wtedy 19 lat. Wiele kobiet, które wcześnie zajdą w ciążę czują, że to koniec ich kariery, że coś im zostało odebrane. Jak to wyglądało w Twoim wypadku?
Macierzyństwo w każdym wieku jest wymagające i trudne i chyba w każdym wieku kobieta czuje, że coś jej zostało odebrane. Ja tak również miałam. Nie miałam nawet 20 lat, kiedy zaszłam w ciążę. Ja tego nie planowałam, ale zawsze chciałam zostać młodą mamą. Miałam poczucie, że ta sytuacja coś mi zabiera, że coś mi ucieka, a w mojej sytuacji tak było naprawdę, ponieważ zostały mi zabrane kontrakty, moja praca, nie mogłam robić sesji zdjęciowych, kampanii. Musimy jednak pamiętać o tym, że kiedy decydujemy się na macierzyństwo, to nie jesteśmy do końca tylko mamami. Dziecko się rodzi, dorasta, jest bardziej samodzielne, a my nadal jesteśmy młode i możemy kontynuować to, co przerwałyśmy w tamtym momencie. Mam poczucie, że przez dzieci z jeszcze większą chęcią i motywacją to robię, bo mam dla kogo się spełniać, budować przyszłość. Dzieci są dla mnie dużym motorem napędowym i motywacją, żeby być lepszą wersją siebie.
Dzieci są szczęśliwe, kiedy widzą, że ich mama jest szczęśliwa i spełniona.
Dokładnie tak, ale na początku nie byłam taką optymistką. Również przeżywałam ten okres, w którym miałam poczucie straty i czasu, który mi ucieka, ale bardzo szybko okazało się, że tego czasu nadal jest wiele, a okres ciąży i dojrzewania dzieci, jest tak cudowny, że rekompensuje ten czas.
Mówiłaś o poczuciu utraty, a pojawił się również strach?
Tak, oczywiście. Ja już wyprowadziłam się z domu, byłam sama. Niestety, my, kobiety nie dostajemy instrukcji obsługi, jak to jest w tej ciąży, przy porodzie, a tym bardziej, jak to jest, kiedy ten mały człowieczek pojawia się na świecie i trzeba się nim zająć. Teraz wiele rzeczy możemy znaleźć w internecie, w mediach społecznościowych, ta ilość informacji wręcz nas przytłacza, ale 15 lat temu to nie było tak powszechne i dostępne, więc najlepiej było pytać starszych koleżanek "po fachu". Wtedy czuło się wielki strach, że coś się zrobi nie tak, jak nauczyć się być dobrą mamą? Co jest dobre a co złe? Kiedy karmić? Jakiego kremu używać? Bujać czy nosić? Tych pytań było wiele, ale metodą prób i błędów trzeba się było uczyć i obserwować.
Miałaś w tym czasie wsparcie najbliższych?
Mama oczywiście była, ale jak przeprowadziłam się do Gdańska, ona została w Bydgoszczy, więc ta odległość sprawiała, że było to utrudnione. Odeszłam od ojca dziecka, kiedy Dawidek miał kilka miesięcy, więc na początku musiałam szybko nauczyć się odpowiedzialności, samodzielności i tego, że powinnam liczyć sama na siebie.
Mówiłaś kiedyś o swojej relacji z ojcem biologicznym. Ludzie nadal o to dopytują?
Tak, ale staram się urywać ten temat w zalążku, dlatego, że mam poczucie, że niektórzy szukają sensacji wokół tego, że mój tata z Libii, że to inna kultura itd., a w tym wszystkim sensacji nie było, więc nie jest to dla mnie temat ciekawy do rozmowy. Nigdy mi tego taty nie brakowało, bo wychowywał mnie ktoś inny, cudowny człowiek, który dał mi to wszystko, co powinien mi dać biologiczny tata. Przelał swoją miłość na nas.
Klaudia El Dursi o relacji z partnerem i kolejnej ciąży
Teraz dużym wsparciem jest dla Ciebie partner. Po rozstaniu z ojcem Dawida wiedziałaś, jakie cechy powinien mieć ten idealny mężczyzna? I czy właśnie takie cechy ma Jacek?
My się przede wszystkim świetnie uzupełniamy. Mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają i u nas w wielu przypadkach tak jest. To właśnie najbardziej kochamy w sobie i to jest naszym spoiwem. Ale szczerze mówiąc, Jacek wcale nie był moim typem wymarzonego partnera, którego sobie wyobrażałam, kiedy byłam sama. To był typ chłopaka, który fizycznie mi się bardzo podobał, ale z charakteru trochę mniej, ponieważ był wycofany, lekko zdystansowany, tajemniczy, a ja zawsze obracałam się w towarzystwie mężczyzn przebojowych, towarzyskich, takich wodzirejów, a on był zupełnie inny. Bardziej skryty, tajemniczy i chyba właśnie ta tajemniczość mnie gdzieś tam do niego przekonała. Potem okazało się, że Jacek jest bardzo wymagającym facetem, który mnie mocno motywuje i chyba bardziej wierzy we mnie niż ja sama.
To w końcu on przekonał Cię do wzięcia udziału w "Top Model" i zostaniu prowadzącą "Hotelu Paradise".
Tak, bez niego na pewno bym się nie odważyła. Na casting do "Top Model" on mnie dosłownie siłą wrzucił do samochodu (śmiech). Nie zdążyłam się umyć, nawet zębów nie umyłam! (śmiech). Wziął mi poduszkę i koc do samochodu, przez drogę z Bydgoszczy do Warszawy spałam i kiedy dojechaliśmy, wyrzucił mnie przed Pałacem Kultury i Nauki jak stałam. Tam wsiadłam do busa i nie wiedziałam, co się dzieje. Ja z tymi nieumytymi zębami, totalnie nieprzygotowana jadę w busie pełnym młodych i przebojowych osób. Całą drogę zastanawiałam się, co ja tu robię i w którym momencie mogę uciec (śmiech).
Ale to jest iście filmowa historia.
Potem jeszcze próbowałam uciec, kiedy byliśmy w studio. Przede mną był Dawid Woskanian, po chwili kiedy miałam wchodzić i pomyślałam sobie: "No dobrze, skoro już tu jestem, to wejdę", ale ogłosili przerwę. Czekałam za kulisami i słyszałam, o czym rozmawiają jurorzy. Pamiętam doskonale, jak Joanna Krupa zaczęła przeglądać mój profil na Instagramie i mówić do innych jurorów: "O, zobaczcie profil tej Klaudii, zobaczcie, jakie ma zdjęcia, zaraz wchodzi" i całe jury zaczęło przeglądać moje konto, a ja zaczęłam sobie robić w głowie rachunek sumienia, co ja tam mam i za kogo oni mnie wezmą (śmiech). Powiedziałam do Jacka, że ja stąd uciekam. 15 minut dyskutowaliśmy w tej przerwie, co robimy. Jacek próbował mnie przekonać, że oni na pewno mówili to wszystko w dobrym tonie, ja oczywiście miałam swoją czarną wizję tego, ale finalnie okazało się, że dostałam Złoty Bilet. Nadal nie wiem, jak to się wydarzyło.
Takie wsparcie ze strony partnera zdarza się niezwykle rzadko. Kiedy w takim razie poczułaś, że możesz stworzyć z Jackiem coś więcej niż tylko przyjaźń?
Okazało się, że, mimo że ktoś jest wycofany, to wcale nie musi oznaczać nic złego. Jacek jest bardzo otwarty, ale tylko dla bliskich i to właśnie w nim cenię. To nie jest osoba, która dobrze się czuje w towarzystwie obcych ludzi, on dobrze się czuje z bliskimi i to jest bardzo wartościowe.
Kiedy zostałaś prowadzącą "Hotelu Paradise" po raz pierwszy wasza rodzina została wystawiona na dużą próbę, ponieważ nie widzieliście się przez kilka miesięcy. Ta sytuacja wpłynęła na waszą rodzinę?
Przyznam się, że tak. Plan był taki, że moja rodzina będzie ze mną prawie cały czas na Bali, ale wybuchła pandemia COVID-19. Rekomendowane było to, aby nigdzie nie podróżować, więc moja rodzina została w Polsce, i finalnie okazało się, że dwa miesiące byliśmy bez siebie. Niestety to doświadczenie dla Jasia było tak dotkliwe, że od tamtego momentu on bardzo nie lubi, kiedy muszę gdzieś wyjechać. Ma takie poczucie, że jeśli mama gdzieś wyjedzie, to ten wyjazd się jej przedłuży. Od tamtej pory jesteśmy już cały czas razem. Kiedy nagrywałam kolejne edycji na Zanzibarze i w Panamie, to byliśmy razem, jednak ten strach nadal w nim pozostał.
Jakiś czas temu mówiłaś o tym, jak synowie reagują na to, że jesteś znana. Na początku Jaś miał z tym duży problem. Czy to się zmienia na przestrzeni czasu?
Tak, to tak naprawdę jest nowość w naszej rodzinie, bo dopiero od kilku lat istnieje w mediach i jestem rozpoznawalna. Ta sytuacja cały czas ewoluuje i zmienia się, szczególnie u małego Jasia, który na początku był bardzo rozzłoszczony i denerwowały go sytuacje, w których ludzie podchodzili na ulicy, robili zdjęcia, chcieli porozmawiać, przytulić się. Wtedy on się oburzał i nie pozwalał na to, mówił na głos: "To jest moja mama i nie rozumiem, dlaczego robicie sobie z nią zdjęcia", głośno mówił o swoim niezadowoleniu (śmiech). Potem nastąpił moment akceptacji, zrozumiał, że tak już jest i to nie jest nic złego. Teraz jesteśmy na takim etapie, że Jasiu domaga się, aby również być na tym zdjęciu, zawsze próbuje się na to zdjęcie dokooptować. Nawet kilka razy się zapytał: "Czy znacie moją mamę? Moja mama to Klaudia El Dursi" (śmiech).
Nie jest tajemnicą, że chciałabyś mieć córeczkę. Czy Dawid i Jasio również chcieliby mieć rodzeństwo?
Tak, oni są na to bardzo otwarci. To już niestety nie będzie ich kompan do zabawy, tylko nowa osoba do kochania w naszej rodzinie. Wszyscy mamy gotowość, tylko jak ten czas się zbliżył (bo tak naprawdę on już nam minął w ubiegłym roku) to okazało się, że u mnie z tą gotowością jest tak nie do końca. Za chwilę, za kilka tygodni, za kilka miesięcy. Ostatnio byłam na wizycie u ginekologa. Powiedział, że skoro jeszcze nie chcę zajść w ciążę, to mogę zażywać tabletki antykoncepcyjne, (a nigdy ich nie brałam), bo to podtrzymuje żywotność jajeczek itd. Więc wróciłam do Jacka z tą informacją i Jacek się postawił, powiedział, że to bez sensu, że przecież zaraz będziemy w ciąży (śmiech), więc nie zaczęłam ich brać ostatecznie. Temat ciąży jest poruszany u nas co chwilę i cały czas nie ma tego odpowiedniego momentu.
Klaudia El Dursi o popularności i hejcie
Życie na świeczniku ma swoje plusy i minusy. Należysz do tych osób, o których w mediach raczej pisze się dobrze, jednak hejt zawsze się gdzieś pojawia. Jak reagują na to Dawid i Jaś? Przeżywają to?
Jasiu nie, bo jeszcze nie ma tej świadomości, że w internecie można wyczytać różne plotki. Dawid już jest świadomy, jego rówieśnicy często podsyłają mu różne rzeczy, zauważyłam, że oni bardziej interesują się tym, co się pisze w sieci na mój temat, niż on sam. U nas w domu nie czyta się plotek, nie wchodzi się na takie portale, nigdy nie rozmawialiśmy o tym, co się o mnie pisze, czy co jest napisane w komentarzach. Nigdy z własnej woli nie weszłam na żaden serwis, żeby coś sprawdzić na swój temat. Czasami Dawid pyta, dlaczego ktoś tak napisał, albo o jakiś komentarz, ale staram mu się tłumaczyć, że to nie świadczy źle o nas, tylko o ludziach, którzy piszą te przykre słowa. I to nie jest nasza wina. Osoba, która napisała taki komentarz, jest pewnie bardzo nieszczęśliwa i musi wylewać ten jad w internecie. Staram się tłumaczyć, żeby nie złościć się, nie denerwować i nie dementować.
Dzieci bardzo emocjonalnie podchodzą do tego, kiedy ktoś obraża ich najbliższych. A Ty? Można się po czasie uodpornić?
Ja nie jestem uodporniona. Podczas "Top Model" nie wiedziałam, że zmierzę się z czymś takim. Okazało się, że wzbudziłam ogromne zainteresowanie swoją osobą, a absolutnie nie byłam na to gotowa. Nie wiedziałam, że codziennie będą pisały o mnie portale plotkarskie, że cała masa ludzi zacznie do mnie pisać te dobre, ale również i złe wiadomości, bo na początku tych wiadomości było bardzo dużo. Ludzie bardzo ochoczo komentowali mój każdy aspekt wizualny: co mam ładne, a co nie, co powinnam zmienić, do czego się nadaje, a do czego nie i okazało się, że jednak jestem bardzo krucha i wrażliwa. Dlatego wtedy obiecałam sobie, że nie będę już tego czytać. Raz w życiu przeczytałam komentarze i powiedziałam, że już nigdy więcej, bo to bardzo boli i mimo to, że wiem, że w większości te rzeczy nie mają nic wspólnego z prawdą to i tak bolą, a nie jestem masochistką, żeby zadawać sobie taki ból. Jeśli zobaczę, że ktoś mi napisał niepochlebny komentarz, to od razu blokuję tę osobę. Mam masę zablokowanych osób na Instagramie, staram się nie dopuszczać tego zła i jadu do siebie. To taki pancerz obronny i nie wiem, czy jesteśmy w stanie przyzwyczaić się do tego, że ktoś sprawia nam ból.
Uważasz, że przyjaźnie w show-biznesie są możliwe?
Trudno mi się wypowiedzieć na ten temat, bo nadal mieszkam w Bydgoszczy, nadal mam tych samych przyjaciół, wieloletnich. Są takim moim uziemieniem i fundamentem tego, jaka jestem. Bardzo cenię sobie Bydgoszcz, a Warszawę traktuję czysto zawodowo i nie buduję tam relacji, bo nie mam czasu, ani chęci na to. Nie chciałabym też nikogo obrazić, ale może rzeczywiście coś w tym jest. Mam takie poczucie, że w Warszawie jest taki pierwiastek interesowności, ale nie jest to żelazną zasadą, bo są też wartościowe osoby. W ostatnich latach poznałam takie osoby, z którymi mam super kontakt.
Na Twojej drodze pojawiły się również takie osoby, które chciały się z Tobą przyjaźnić ze względu na znane nazwisko?
Raczej nie, czasami czuje się wzmożoną aktywność, ale to nie jest bardzo widoczne. Po udziale w "Top Model" nagle przypomniano mi, z kim chodziłam do szkoły, jakich miałam sąsiadów itd. (śmiech).
À propos szkoły. Szczególnie tej podstawowej. Słyszałaś głosy od dzieci, że wyglądasz inaczej od innych?
Nie, a jeżeli tak było, to w ogóle tego nie zapamiętałam. Jedyne co to w szkole moje imię i nazwisko zawsze było zapamiętane jako pierwsze (śmiech), ale to było coś, co zawsze sobie ceniłam. Było to dla mnie wyróżnieniem. Z całego życia pamiętam tylko taką jedną sytuację, kiedy szłam gdzieś z klasą, zawołałam mamę i jakiś facet na chodniku powiedział: "twoja mama na drzewie banany prostuje". Miałam to szczęście, że dorastałam w takim otoczeniu, że nie zmagałam się z takimi rzeczami. Często ludzie pytają mnie o moje pochodzenie, skąd jestem, a ja się zawsze zastanawiam, o co tym ludziom chodzi, przecież ja jestem Polką. Nie odczuwam tego, żebym była inna.
Osoby, które pracują w mediach, często poddają się zabiegom medycyny estetycznej? Mówisz im tak?
Zabiegi medycyny estetycznej są super. Gdybym była bardziej zorganizowana, umiała odpowiednio wcześniej się umówić, zweryfikować tak naprawdę, co bym chciała zrobić, to pewnie byłabym częstszą bywalczynią. Jedyną rzeczą, którą robię sporadycznie (na razie 4 razy w życiu), to jest botoks w czoło. To jest super. Nigdy nie robiłam sobie żadnych kwasów, ale w ostatnim roku zauważyłam duże zmiany w mojej twarzy. Wieku nie oszukam i chyba będę szukała pomocy, żeby to uelastycznić, ujędrnić.
Czyli nie mówisz nie?
Nie, ale mam problem z wypełniaczami, nie wyobrażam sobie tego. Przez wiele lat miałam kompleks małych piersi, zawsze chciałam powiększyć biust. Nawet już umówiłam się do chirurga, zapłaciłam zaliczkę, zrobili mi wszystkie badania, ale na dwa dni przed zaplanowaną operacją zrezygnowałam. Nie byłam w stanie się na to zdecydować. Mam problem z taką długotrwałą ingerencją. O ile osocza, czy botoks po czasie znikają, to sylikon już nie.
Ostatnio w mediach głośno było o zakończeniu programu "Hotel Paradise". Chciałabyś uspokoić fanów i wyjaśnić, dlaczego wiosną nie zobaczymy na antenie ulubionego formatu?
Ten zabieg został wykonany dlatego, żeby widzowie trochę za nami zatęsknili. Program ma świetną oglądalność i jesienią "Hotel Paradise" wraca ze zdwojoną mocą. Nie chcemy zmęczyć naszych widzów, dlatego wiosnę sobie odpuszczamy.
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale nadal trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.
- Historia Joe Bidena to gotowy scenariusz na film. Tragedie sprawiły, że chciał odebrać sobie życie
- Paulina Nowicka świętuje 30. urodziny. Jakub Rzeźniczak życzy spełnienia wspólnego marzenia
- Roksana Węgiel zrezygnowała ze studniówki. Zdradziła powody swojej decyzji
Autor: Aleksandra Czajkowska
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA