Przemek z "HP" o życiu po programie, muzyce i relacji z Sarą. "Czuję się wykorzystany"

Przemysław Farbotko z "Hotel Paradise 4"
Przemysław Farbotko z "Hotel Paradise 4" w szczerym wywiadzie
Źródło: materiały prasowe
Przemysław Farbotko był jedną z barwniejszych postaci czwartej edycji "Hotelu Paradise". Jak program zmienił jego życie? Czy utrzymuje kontakt z Sarą? Co dalej z muzyką i czy jest zakochany? Na te wszystkie pytania odpowiedź znajdziecie poniżej. Przeczytajcie najnowszy wywiad.

Przemysław Farbotko o przygodzie z muzyką

Aleksandra Głowińska, cozatydzien.tvn.pl: Skończył się "Hotel Paradise", a tuż po nim zaczęła twoja przygoda z muzyką. Planowałeś to przed programem czy to spontaniczna decyzja?

Przemysław Farbotko, "Hotel Paradise 4":  Wszystko zaczęło się od hot16challenge. Zostałem nominowany do wyzwania, napisałem pierwszy tekst. To było kilka miesięcy przed startem programu. Okazało się wtedy, że moi znajomi z gimnazjum mają własne studio nagraniowe, w którym zarejestrowałem utwór.

Lubisz to?

Wkręciłem się w to. Wszystko, co sobie wymyślę, mogę przelać na papier. Mogę się bawić muzyką. Przekazywać nie tylko słowa, ale i emocje. To dla mnie wciąż zabawa. Zajawka. Utwór, który znalazł się w sieci, trafił tam przez przypadek, ale nie ukrywam, że cały czas chodzę do chłopaków do studia, cały czas nagrywamy. Mamy kilka gotowych utworów, które być może również ujrzą światło dzienne. Czas pokaże.

Powiedziałeś o przelewaniu na papier emocji… Internauci po premierze twojego najnowszego utworu doszukiwali się nawiązań do relacji z Sarą.

Broń Boże! Utwór nie ma nic wspólnego z relacją z Sarą. Kiedyś pisałem teksty bardziej życiowe, a to, co robię teraz, to czysta komercja. Nawet najpopularniejsi raperzy piszą o tym, czego nie przeżyli. Tak to teraz wygląda. Część tekstu to po prostu fikcja, która nawiązuje do realiów. Ale związku z Sarą nie ma żadnego. To po prostu moja inwencja twórcza.

Przemysław Farbotko o relacji z Sarą

Utrzymujecie kontakt?

Po programie były wzloty i upadki. Były różne sytuacje. Raz układało się lepiej, raz gorzej. Niestety ostatecznie wyszło tak, że obecnie nie mamy w ogóle kontaktu.

Jak się z tym czujesz?

Czuję się wykorzystany. Oszukany. Nawet bardzo oszukany. Mimo to nie życzę jej źle, życzę jej jak najlepiej. Chcę, żeby była szczęśliwa.

Żałujesz, że tak wyszło?

Jeśli mam być całkowicie szczery… Tak, żałuję. Jestem osobą, której trudno jest ulokować uczucia. Mówiłem o tym nawet w programie. Sara była pierwszą kobietą, do której coś poczułem od zakończenia wieloletniego związku. Zacząłem się na nią otwierać. Ale wyszło, jak wyszło.

Quiz z Elizą i Jayem z "Hotelu Paradise"
Źródło: cozatydzien.tvn.pl

Jak dziś wyglądają twoje relacje z kobietami?

Pogorszyły się. Jestem jeszcze bardziej nieufny. Jeszcze bardziej ostrożny. Mam bardzo duży dystans. Trudno mi nawiązać bliższą relację z kobietą. Pojawiła się dziewczyna, z którą się spotykałem jakiś czas. Stało się jednak najgorsze, czego mogłem się zresztą spodziewać.

To znaczy?

Po kilku miesiącach spotykania się zrozumiałem, że łączy nas tylko przywiązanie. Zależało mi na niej, ale zrozumiałem, że to nie miłość. Brakowało prawdziwego uczucia. Powiedziałem jej, że musimy to zakończyć. Nie chciałem, żeby cierpiała. Lepiej wcześniej niż później przerwać taką relację.

Umówiłbyś się z fanką na kawę?

Pewnie. Nawet mi się zdarzyło.

Naprawdę?

Tak. Zacznijmy od tego, że ja się nie uważam za żadnego celebrytę. Po prostu byłem w "Hotelu Paradise". Udział w programie nie sprawia, że ludzie stają się gwiazdami. To są osoby rozpoznawalne. Ale celebrytą to jest Cezary Pazura, albo inny aktor czy osoba publiczna, która ma wpływ na rozwój innych ludzi. Ja jestem normalnym chłopakiem, który rano wstaje do pracy, żeby zarobić pieniądze. Który płaci rachunki, musi kupić sobie jedzenie, ma obowiązki. Dlaczego miałbym się nie spotkać z dziewczyną poznaną w sieci? Kilka razy miałem sytuację, że ktoś mnie zagadał: "O, hej Przemek. Jesteś tu i tu. Ja też jestem. Może złapiemy się na kawę czy drinka?". Odpowiadałem wtedy: pewnie i się spotykaliśmy.

Jaka musi być dziewczyna, której uda się skraść twoje serce?

Nie mam ideału. Po prostu musi być ten strzał. Musi być to coś. Doświadczyłem tego dwa razy w życiu. Za pierwszym razem byłem sześć lat w związku, a drugi nie był zbyt udany. Wszyscy wiemy, o kogo chodzi.

Czego nauczyłeś się o sobie w "Hotelu Paradise"?

Program nauczył mnie tego, żeby nie pomagać wszystkim wokół na siłę, bo to wszystko obróci się przeciwko mnie. Przejechałem się na tym wiele razy. Spowodowało to lawinę niefajnych sytuacji w moim życiu. Nie przygniotło mnie to, ale utwierdziło w pewnych przekonaniach. Oczywiście nikogo nie zostawię w potrzebie, taki mam charakter, ale skupiam się bardziej na sobie. Podchodzę do życia z dystansem. Staram się być neutralny i nie ufać wszystkim. Wszystko ma swoje koszty, wydaje ci się, że kogoś znasz, a potem okazuje się, że ktoś robi z ciebie głupka. Stałem się też bardziej pokorny, spokojniejszy. Uważniej dobieram ludzi. W programie też popełniałem błędy. Wyciągnąłem z tego wnioski. Ale wciąż jestem tą samą osobą, choć zmiany zauważyli nawet moi najbliżsi. Program przyniósł dużo pozytywnych rzeczy. Cieszę się, że wziąłem w nim udział i szczerze mówiąc, gdyby była taka szansa, zrobiłbym to jeszcze raz.

Niefajne sytuacje w życiu… Masz na myśli hejt?

Przez całą drogę, którą szedłem w programie, dostawałem różne wiadomości. Dużo ludzi pisało mi, że jestem super chłopakiem, że mnie uwielbiają… Ale dużo osób pisało też wiadomości w stylu: „Mam nadzieję, że zdechniesz”, „Obyś spadł ze schodów”. To potrafi przygnieść. Po zakończeniu mojej przygody z programem odciąłem się. Nie oglądałem 5. sezonu, chociaż poznałem kilka osób osobiście.

Kogo?

Na przykład Elizę i Jaya. Pierwszy raz widzieliśmy się na imprezie. Potem widzieliśmy się kilka razy jeszcze na różnych eventach. Czas spędzaliśmy na pogaduszkach. Odebrałem ich bardzo miło.

Wiesz, że internauci do dziś nie wierzą w szczerość ich uczucia? Ty poznałeś ich na żywo, widziałeś poza kamerami, jak wygląda ich związek. Utniesz spekulacje?

Na pewno mogę powiedzieć, że Jay jest strasznym zazdrośnikiem (śmiech). Jak byliśmy w klubie i Eliza na chwilę zniknęła, Jay od razu podchodził i pytał: „Przemek, Przemek, widziałeś Elizę?”, kiedy odpowiadałem, że poszła do łazienki, od razu pytał: „Z kim poszła? Gdzie ona jest”. Dbał o nią, pilnował jej. Wyglądają razem bardzo fajnie. Okazują sobie uczucia, żadne z nich nie jest oschłe wobec drugiej strony. Czy to prawdziwa miłość? Za krótko ich znam, żeby to powiedzieć, ale na pewno lubią spędzać ze sobą czas i dobrze czują się w swoim towarzystwie. Życzę im szczęścia i wytrwałości w związku. Znalezienie prawdziwej miłości w programie jest bardzo trudne, więc jeśli im się to udało, niech trwa to jak najdłużej. Razem się realizują, wspierają, rozwijają. Nie jak inne pary, które dwa miesiące od zakończenia show informują, że „różnice charakterów” zmusiły ich do rozstania.

Utrzymujesz kontakt z ludźmi z „Hotelu Paradise”?

Tak. Z jednymi kontakt jest lepszy, z innymi słabszy, ale wszyscy mogą na mnie liczyć, jeśli tylko mam możliwość im pomóc. Wiadomo, że mamy swoje dorosłe życia: praca, obowiązki… Nie zawsze jest czas, żeby się spotkać, ale kiedy już się widzimy, jest bardzo miło. Najbliżsi są mi Łukasz i Nana i drugi Łukasz, do którego zostałem zaproszony na ślub. To są trzy osoby, które są w moim sercu. Wiem, że jak do nich zadzwonię, oni nigdy nie odmówią mi pomocy.

Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Autor: Aleksandra Głowińska

Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe

podziel się:

Pozostałe wiadomości