Poligon, na którym znajdują się bohaterowie programów TTV, jest miejscem zaciekłej rywalizacji, gdzie każdy stara się przetrwać i zdobyć jak najwięcej punktów, aby wygrać. Niedawno z programem pożegnały dwie osoby - Mateusz "Big Boy" Borkowski z "Gogglebox. Przed telewizorem" i Wiesia Włodkiewicz z "Życie na kredycie". Kamil Diaz nie tylko radzi sobie dzielnie na szkoleniu wojskowym, ale także zyskuje sympatię rzeszy widzów, którzy są ciekawi, kim jest. W rozmowie z nami podzielił się informacjami na temat życia prywatnego i tego, jak trafił do telewizji.
Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:
Kamil Diaz o życiu prywatnym i udziale w "Zakupie w ciemno"
Czy możesz nam opowiedzieć o swoim życiu prywatnym? Jaka była twoja droga do tego, kim jesteś dziś?
Całe życie trenowałem sport. Do osiemnastego roku życia byłem wyczynowym tenisistą. W wieku 16 lat w Bydgoszczy ograłem Jerzego Janowicza. Zakończyłem karierę w wieku osiemnastu lat, ponieważ rodzice nie mieli pieniędzy, z tenisa nie było pieniędzy, też się rozwodzili.
Miałem jednak głód sportu i zacząłem trenować sporty walki w wieku bodajże dziewiętnastu lat. W ciągu dwóch, trzech lat byłem w czołówce kickbokserów amatorskich w Polsce do wagi siedemdziesięciu kilo. Trenowałem, cały czas trenuję sporty walki. Sport cały czas jest częścią mojego życia, jest moją pasją.
Po studiach magisterskich z wychowania fizycznego, które kończyłem w Bydgoszczy, wyjechałem do Londynu, tam podejmowałem się różnych prac. Pracowałem na zmywaku czy w firmie, która odnawia ozdoby świąteczne. Pracowałem również na ochronie i na budowie. Także, zderzyłem się z rzeczywistością, było ciężko. Chociaż dobrze znałem język, to chodziłem do szkoły, uczyłem się angielskiego, musiałem popracować nad akcentem.
Podejmowałeś wiele prac dorywczych, czy spotkały cię jakieś nietypowe sytuacje?
Jedna z ciekawszych moich historii w Londynie, to praca na ochronie na stadionie rugby Twickenham. Pilnowałem, aby nikt nie wbiegał na murawę podczas meczu. Już pierwszego dnia próbował to zrobić nagi mężczyzna, a później żołnierz… w sukience. Kiedy stałem na finale mistrzostw świata w rugby, wpuszczałem księcia Harry'ego przez bramkę. "Kamil, tylko nie proś go o bilet" – błagała przełożona. Jak się okazało, kiedy przechodził, sam go pokazał.
Nie chciałeś zostać za granicą na stałe?
Miałem swego czasu dylemat, bo chciałem wyjechać do Sydney. Byłem podwykonawcą, miałem firmę, wykształcenie wyższe, nie jestem karany, mam super fach w rękach, ale wybrałem Polskę. Staram się tutaj być przedsiębiorcą, miałem firmy transportowe, obecnie handluję zwrotami z innymi wspólnikami. Teraz jestem w trakcie budowania marki osobistej, chcę być influencerem, zdobywać zasięgi, jak i również chciałbym wziąć udział we freak fightach.
Dlaczego zdecydowałeś się na występ w telewizji i zgłosiłeś się do programu "Zakup w ciemno"?
Moi wspólnicy Ormianie zajmują się handlem hurtowo zwrotów konsumenckich. Otworzyliśmy wspólnie firmę. Wymyśliłem nazwę Polzon, czyli Polski Amazon, bo zajmujemy się zwrotami z serwisu Amazon. Przyjechaliśmy na casting. Myślę, że jesteśmy osobowościami godnymi uwagi, dobrze odnajdujemy się w telewizji, dlatego nas wybrano. Fajnie jest to, że możemy być sobą. Mamy duszę wojowników, jesteśmy sportowcami, lubimy wygrywać, do tego jeszcze możemy fajny biznes zrobić. Także wszystko się klei.
Kamil Diaz o przygotowaniu do programu "Nasi w mundurach"
Co skłoniło cię do podjęcia wyzwania wojskowego i udziału w programie "Nasi w mundurach"?
Swego czasu chciałem iść do jednostek specjalnych, także to był mój konik. Mam też kuzyna w wojsku. Jako jedyny przygotowałem się do tego programu, rozłożyłem wszystko na czynniki pierwsze. Obciąłem wagę, byłem po operacji, miałem reinsercję bicepsa, czyli de facto nie mogłem nic dźwigać, ale zapisałem się na kalistenikę, żebym własnym ciężarem ciała trenował, żeby nie doznać kontuzji. Robiłem wielokilometrowe marsze z piętnastokilowym plecakiem. Trzymałem dietę. Nigdy nie byłem w lesie. Zadzwoniłem do gościa z survivalu, powiedziałem, że ma być gorzej niż w piekle.
Dwa dni jadłem jakieś larwy, chodziłem po bagnach, spałem na karimacie, przy ogniu. I tak jakoś się obyłem z tym. Strzelanie doprowadziłem do perfekcji, poruszanie się z kompasem i nawet pojechałem do mojego kuzyna, który jest majorem w wojsku, żeby zrozumieć mental wojskowy, dał mi też książki fajne, pouczył mnie, obejrzałem oczywiście cały pierwszy sezon "Naszych w mundurach", także finalnie byłem przygotowany na każdy aspekt, jak prawdziwy zawodowy żołnierz.
Na poligonie się naprawdę spełniałem, dla mnie to było coś wspaniałego, móc wziąć udział w takim programie, ja to robiłem po prostu z pasją. Była to super przygoda. Dałem radę, zaskoczyłem każdego i naprawdę byłem przygotowany na wszystko.
Kamil Diaz o przemianie po programie i karierze w telewizji
Czy zaszła w twoim życiu jakaś ważna przemiana po programie "Nasi w mundurach"?
Ojciec się do mnie odezwał, w sensie, że zainteresował się moim profilem społecznościowym, zaczął lajkować mi zdjęcia, poczułem, że zainteresował się mną. Wiadomo, jestem już dorosły, tak, ale jakoś mi lżej, że poświęcił mi uwagę, bo wiem, jaki jest. Jakoś tam próbował mnie pogłaskać. Fajne to było. Czuję, jakbym dojrzał trochę.
Nauczyłem się też, że podczas robienia razem różnych rzeczy tworzy się więź. Także już nie jestem takim mocnym indywidualistą, lubię działać drużynowo. Mam teraz inne podejście do ludzi, troszkę więcej zaufania, wiem, jak to budować, nie otaczam się taką skorupą, chociaż wiadomo, że trzeba też jakieś granice wyznaczyć.
A czy jest jeszcze jakiś program telewizyjny, w którym byś się widział w przyszłości?
Oczywiście, chciałbym współpracować dalej z telewizją. Czuję się sobą, nie wstydzę się kamer. Jestem człowiekiem akcji, jakaś kaskaderka, adrenalina, broń, sporty walki, survival, akcje - na to bym się pisał na pewno.
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na Instagramie, Facebooku i TikToku. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas.
Czytaj też:
- Jest najbogatszą aktorką świata i niewiele osób ją zna. Majątek Jami Gertz zaskakuje
- Na pogrzebie Matthew Perry'ego wybrzmiała wyjątkowa piosenka. Ma poruszające przesłanie
- Nie żyje współzałożyciel Kabaretu Tey Krzysztof Jaślar. Zenon Laskowik przekazał tragiczne wieści
Autor: Kamila Jamrożek
Źródło zdjęcia głównego: TTV