"Dla oskarżonego życie ludzkie to kupa śmiechu" usłyszeli zebrani na sali sądowej. A ten, który niegdyś wyznawał Afrodycie miłość, nie uronił ani jednej łzy.
Afrodyta Tzoka - tragiczna historia córki Eleni
Afrodyta poznała Piotra, gdy miała zaledwie 13 lat. Od pierwszej randki stali się niemal nierozłączni. Nie zwracali uwagi na dzielące ich lata i to, że chłopak niedługo będzie już pełnoletni. Szybko okazało się, że ich relacja oparta jest na niewłaściwych wzorcach. Piotr był decydującym, władczym i zaborczym człowiekiem. Nie chciał dzielić się z nikim swoją partnerką. Afrodyta przyjęła pozycję uległej, oddanej i ślepo zakochanej. Nie spotykała się z koleżankami, nie wychodziła do znajomych. Zrezygnowała z nastoletniego życia, by całkowicie oddać się ukochanemu.
"Widziałam, że to uczucie nie jest dobre. Mówiła mi o tym, ale broniła się. Broniła też Piotra. Wiele razy kłóciłyśmy się o to. (...) Ona przeczuwała, że stanie się coś złego. Mówiła to też swoim koleżankom i kolegom w szkole, ale odpowiadali, że to bzdury. 'Jak on ci może zrobić krzywdę’. Mnie się to bardzo nie podobało. Powiedziałam: ‘Afro, to nie jest prawdziwe uczucie'" – opowiadała Eleni w programie "Niepokonani" nagranym po śmierci Afrodyty.
Poważne konflikty między parą rozpoczęły się, gdy Afrodyta dostała się do liceum plastycznego. W duszy artystki tliła się nadzieja na artystyczną przyszłość. Piotr przerwał wtedy naukę w zawodówce. Chciał sprawować nad dziewczyną niemal całkowitą kontrolę. Powtarzał, że jest jedynym mężczyzną i osobą, z którą powinna spędzać czas.
"To było takie zniewolenie psychiczne, które spowodowało, że ona z tego nie mogła wyjść. Chciała odejść wcześniej, ale nie mogła" - mówiła Eleni o związku Afrodyty i Piotra.
Jesienią 1993 roku Afrodyta zdecydowała, że czas zakończyć toksyczną relację. Para rozstała się a według relacji przyjaciół i znajomych niemal natychmiast odżyła, stała się bardziej kontaktowa, uśmiechnięta i otwarta.
Afrodyta nie rozważała powrotu do zaborczego Piotra. Co jakiś czas spotykali się mimochodem, jednak oboje utrzymywali, że łączy ich jedynie koleżeńska znajomość.
Afrodyta Tzoka - zaginięcie córki Eleni
Eleni wiedziała, jakie jej córka ma plany na popołudnie 20 stycznia 1994 roku. Afrodyta po szkole miała odwiedzić koleżankę. Tuż po godzinie 19:00 piosenkarka zaczęła się martwić o jej nieobecność. Afrodyta nie miała w zwyczaju się spóźniać. Była obowiązkowa i odpowiedzialna. Eleni zaniepokojona nietypowym zachowaniem córki zadzwoniła do znajomych i przyjaciół. Nikt nie widział nastolatki.
Niedługo później Eleni zaalarmowała policję. Jeszcze tego samego dnia, kilka minut przed 22:00 otrzymała telefon z żądaniem okupu za córkę. Piosenkarka miała czekać na kolejne rozmowy i wskazówki dotyczące kwoty i miejsca przekazania pieniędzy. Sprawca jednak nigdy nie zadzwonił ponownie.
Eleni zadzwoniła do rodziców Piotra, z którym jeszcze niedawno spotykała się Afrodyta. W rozmowie przez telefon wyznali, że nie widzieli pary w swoim towarzystwie i nie wiedzą, co mogło się wydarzyć. Piosenkarka powiedziała policji, że według niej bardzo istotne będzie przesłuchanie chłopaka, który być może widział swoją byłą ukochaną.
Afrodyta Tzoka - historia śmierci córki Eleni
Afrodyta po wyjściu ze szkoły miała spotkać Piotra. Zaprosił ją do wspólnej przejażdżki. W samochodzie siedziała jeszcze jedna młoda dziewczyna. To właśnie jej obecność miała wzbudzić w córce Eleni zaufanie i sprawić, że weszła do środka. Pojechali do lasu oddalonego o 200 km od centrum Poznania. Piotr i Afrodyta wysiedli w pobliżu Przybrodzina w województwie wielkopolskim. To właśnie tam jeździli często jako para i doskonale znali tereny jeziora Powidzkiego.
Dziewczyna, z którą pojechali na wycieczkę, została w aucie. Piotr kazał jej słuchać głośno radia i nie wysiadać, dopóki nie wróci. Las, po którym spacerowali niemal całkowicie pochłonął już mrok. Niestety miejsce, które bywało ich randkową destynacją stało się grobowcem. Po przejściu kawałka drogi Piotr dwukrotnie strzelił do Afrodyty z nielegalnie kupionej broni. Jeden strzał w serce, drugi w głowę. Afrodyta bezwładnie opadła na śnieg, umierając niemal od razu.
Piotr założył Afrodycie na głowę kaptur i przykrył jej ciało igliwiem i tym, co znalazł w pobliżu miejsca zbrodni.
Afrodyta Tzoka - zabójstwo i zatrzymanie Piotra
Zaledwie dzień po zabójstwie Afrodyty policja zatrzymała Piotra. Śledczy chcieli przesłuchać chłopaka. Niemal od razu zauważyli dziwne zachowanie i nieprawidłowości w składaniu zeznań. Ten kilkakrotnie zmieniał swoje zdanie, mataczył i wymyślał. 22 stycznia 1994 roku w mediach i gazetach podano informację o zaginięciu córki Eleni. Niestety kilka godzin później odnaleziono ciało Afrodyty.
Były chłopak Afrodyty potwierdził, że spotkał się z dziewczyną, jednak rozstali się szybko i widział jak wsiada do autobusu, by samodzielnie wrócić do domu. Następnie mówił, że zastrzelił ją tajemniczy Rosjanin lub nawet - zabiła się sama na oczach owego mężczyzny. Pod naciskiem policjantów padło jednak:
"Zabiłem ją".
Piotr wskazał miejsce egzekucji i w ostatecznej wersji zeznań przyznał, że podczas spaceru wręczył Afrodycie broń i prosił, by sama oddała strzały. Gdy dziewczyna odmówiła samobójstwa i oddała mu broń, ten bez wahania pociągnął za spust. Zadzwonił do Eleni mówiąc o okupie, by zwodzić policję i odciągnąć od siebie podejrzenia.
"Zawalił nam się cały świat. Kiedy wydarzyła się ta tragedia, jakby w jednym momencie zostaliśmy bez niczego. Wiem, że wtedy obok mnie byli najbliżsi mi ludzie – rodzina, przyjaciele i księża, którzy bardzo mi pomogli. Ale tak naprawdę to człowiek i tak pozostaje sam ze swoim bólem i sam musi sobie z nim wewnętrznie poradzić. Pamiętam wiele nieprzespanych nocy, w czasie których przeprowadzałam z Bogiem długie rozmowy. Pytałam Go, co mogło doprowadzić do tragedii, przecież nie tylko Piotr był winny. My – dorośli – powinniśmy także poddać się osądowi, czy nie popełniliśmy błędów wychowawczych" - powiedziała Eleni w jednym z wywiadów udzielonych po tragicznej śmierci córki.
Listy Afrodyty Tzoki
Po tragicznych wydarzeniach pojawiły się głosy, że Afrodyta bała się Piotra. Miała mówić w szkole, że "ta miłość kiedyś skończy się źle". Niestety, nikt w porę nie zareagował i nie wziął słów 17-latki na poważnie.
Eleni przeszukując pokój córki, natknęła się na listy, które pisała Afrodyta. Niektóre z nich brzmią jak pożegnalne. Tak, jakby przeczuwała, że coś złego może się wydarzyć.
"Nie ma człowieka, który swoim zachowaniem odzwierciedlałby swoje stany uczuciowe. Każdy pokazuje nam siebie tylko od zewnętrznej strony. Jego wnętrze często zostaje nieujawnione, może to być spowodowane pewnym lękiem albo ograniczeniami wynikającymi z danej sytuacji. Człowiek ukrywający swoją prawdziwą osobowość prowadzi wewnętrzną walkę ze swoimi słabościami albo strachem. Ale nigdy się do tego nie przyzna. A przecież każdy ma siebie samego, swoją osobowość, którą musi kierować, nad którą ma władzę. Każdy człowiek jest jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny, powinien więc pracować nad kształtem swojej osobowości i własnym rozwojem. Uwierzmy w siebie, swoją wartość. Dlaczego ktoś inny miałby to zabrać? Ma przecież swoje!" - napisała Afrodyta w jednym ze swoich listów.
Proces Piotra G. - zabójcy córki Eleni
Media z zapartym tchem śledziły proces zabójcy Afrodyty. Rozprawa miała charakter otwarty, więc relacjonowano niemal każdą jej część. Piotr przez cały ten czas nie wykazał skruchy i smutku. Decyzją sądu otrzymał najwyższą możliwą na tamten moment karę. 25 lat pozbawienia wolności.
"Dla oskarżonego życie ludzkie to kupa śmiechu" - usłyszeli zebrani na sali sądowej.
Podczas odczytywania wyroku 31 maja 1995 roku płakali niemal wszyscy. Eleni wyznała, że tuż po rozprawie zadzwoniła do mamy Piotra i powiedziała jej, że tamtego dnia obie straciły swoje dzieci.
"Gdybym nie przebaczyła, prawdopodobnie nie mogłabym dalej śpiewać, nie mogłabym spotykać się z ludźmi. Przebaczyć to nie znaczy zapomnieć. Przebaczyć to pozbyć się negatywnych emocji, które zabijają nas od środka. To była tragedia dwóch rodzin. Naszej rodziny i rodziny Piotra. Ja jako matka czułam ból tej matki, która też nosi ogromny krzyż (...) Gdybym nie wybaczyła, nie żyłabym" - wyznała piosenkarka.
Piotr G. - zabójca córki Eleni
Piotr opuścił więzienie w lutym 2013 roku, czyli 6 lat przed planowanym zakończeniem wyroku. Jak się okazało, z wnioskiem o warunkowe przedterminowe zwolnienie wystąpił dyrektor Zakładu Karnego w Rawiczu, w którym przebywał zabójca. Według portalu slupca.pl Piotr mieszka obecnie w Berlinie pod zmienionym imieniem i nazwiskiem. Do 23 stycznia 2023 roku mężczyzna ma być pod stałym nadzorem kuratora sądowego.
Show Must Go Crime to nowy cykl serwisu cozatydzien.tvn.pl. Opowiada o mrożących krew w żyłach oraz zabójczo ciekawych historiach ze świata gwiazd i celebrytów.
Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.
Autor: Dagmara Olszewska
Źródło zdjęcia głównego: cozatydzien.tvn.pl