Tede, a właściwie Jacek Maciej Szymon Graniecki, jest polskim raperem, tekściarzem i producentem muzycznym, który świetnie odnajduje się również na szklanym ekranie. Na początku kariery uznawany był za jednego z najlepszych w swoim fachu. Szacuje się, że dotychczas sprzedał przeszło 300 tys. egzemplarzy albumów i aż pięciokrotnie znalazł się w zaszczytnym gronie nominowanych do Fryderyków. W 2016 roku został nagrodzony statuetką Złotej Felgi za całokształt twórczości w polskim hip-hopie. Poza karierą solową współpracował ponadto z takimi nazwiskami jak Natalia Kukulska, Zdzisława Sośnicka, Ewa Farna, zespół Kombi, Patricia Kazadi, raperami O.S.T.R. czy Pezet.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Tede o mamie. Czemu sprawdza jego media społecznościowe?
Tede był gościem w podcaście "WojewódzkiKędzierski". W rozmowie z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim wyjaśnił, co miał na myśli, mówiąc kiedyś, że jego mama sprawdza jego media społecznościowe. Został zapytany o to, czy jest maminsynkiem. Raper zdradził, że na co dzień nie należy do osób nadwyraz rodzinnych, przez co zdarza mu się nie odebrać telefonu, gdy dzwoni jego mama.
"Zdarza mi się nie odebrać telefonu i nie oddzwonić przez dwa dni. Moja mama sprawdza mój profil na Instagramie, ponieważ w ten sposób weryfikuje, co robię. Wie, gdzie jestem" - powiedział.
Tede przyznał, że był jednym z pierwszych muzyków, którzy stawiali kroki w świecie Instagrama. Sam nim zarządzał i sam ustalił, co i kiedy trzeba publikować. Po kilku latach mocno się tym zmęczył, szczególnie że odnosił wrażenie, że umniejsza to jego inteligencję.
"Miałem taki okres, że przestałem dodawać dużo postów, bo mi się znudziło. Założyłem profil na Instagramie w 2013 r. i byłem pierwszy wśród polskich muzyków na Instagramie. Sam sobie to wszystko rozkminiłem. Jak to trzeba robić, ile postów dziennie trzeba dodawać. W pewnym momencie poczułem, że to uraża w moją inteligencję, funkcjonowanie w tym świecie, według tych reguł i przestałem to robić. Moja mama wtedy zaczęła sprawdzać, czy u mnie wszystko jest dobrze" - dodał.
Co więcej, muzyk został zapytany o to, w którym momencie jego rodzice uznali go za pełnoprawnego artystę. Okazuje się, że momentem przełomowym był wywiad, którego udzielił na łamach "Gazety Wyborczej". Wówczas rodzice zwrócili uwagę przede wszystkim na zawarte w treści przekleństwa. Dopiero po spotkaniu z synem zrozumieli, co tak naprawdę się wydarzyło.
"Wyszedł wywiad ze mną i tego dnia słyszę dzwonek do drzwi. Matka wpada, trzymając gazetę i mówi: 'Coś ty narobił ojcu?!'. Zastanawiała się, co pomyślą znajomi, bo przeklinałem w tym wywiadzie. Cezary Ciszewski (dziennikarz 'Gazety Wyborczej' — przyp. red.) dodał przekleństwa, żeby podkręcić tę rozmowę. Powiedziałem: 'Mamo, to miał być Wajda na okładce i jestem ja'. Nastała cisza, pojechała do domu i porozmawiali. To był dzień, kiedy oni zrozumieli, że to, co robiłem za ścianą w pokoju, jest ważne" - powiedział.
Tede o konflikcie z Peją
Konflikt pomiędzy Peją a Tede jest najdłuższym w historii polskiej muzyki. Artyści poróżnili się w 2009 roku, kiedy to podczas jednego z koncertów 16-latek pokazał pierwszemu z panów środkowy palec. Peja zareagował dosyć impulsywnie i nawoływał do jego pobicia. Tede jako pierwszy skomentował zachowanie rapera słowami: "Gratulacje Rysiu, naprawdę jestem k.... dumny, że biorę udział w tym samym przedsięwzięciu pt. 'polski hip-hop. Żenada'". Za to Peja poświęcił koledze po fachu kilka wersów podczas jednego z warszawskich freestylów.
To rozpoczęło wojnę na dobre, która trwa nieprzerwanie od prawie 15 lat. W listopadzie 2022 roku był gościem Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. W rozmowie poruszyli temat konfliktu, a Peja przyznał, że nie zamierza jednać się z raperem.
"Nie jestem osobą, która publicznie roztrząsa takie sprawy. Dla mnie ten typ jest skończony w ludzkim wymiarze. Nie ma szansy na to, żebym kiedykolwiek podał mu rękę, bo kieruję się troszeczkę innymi zasadami w życiu" - powiedział wówczas.
W najnowszej rozmowie Tede został zapytany o to, czy byłby w stanie wybaczyć.
"Mnie to nie obchodzi, ja tym w ogóle nie żyję. Nie przegiąłem. To był 2009 r., czyli 14 lat temu. Jak przesłuchasz cały ten diss, to zobaczysz, że ani razu mu nie ubliżyłem" - odpowiedział i dodał, odnosząc się do listopadowej wizyty rapera:
"W jego pojęciu świata nigdy nie powinienem mu podać ręki. On siebie wykluczył z tego. Nie mam do niego żadnego żalu, co więcej jestem mu wdzięczny. Efektem tej całej akcji poza poniewieraniem mnie przez jakiś czas, było to, że ja byłem wygranym tego konfliktu. Zmonetyzowałem to".
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale nadal trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.
Przeczytaj też:
- Jak obecnie wygląda Danica McKellar? Świat pokochał ją za rolę Winnie w "Cudownych latach"
- Gwiazdy spod znaku Barana. Niezależność i odwaga to jedne z wielu łączących je cech
- Krystyna Feldman na archiwalnych zdjęciach. Tak wyglądała w młodości
Autor: Dominika Kowalewska
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA