Marek Włodarczyk przeżył chwile grozy. Uratowała go ekipa "Kryminalnych"

Marek Włodarczyk wspomina pracę na planie "Kryminalnych"
Marek Włodarczyk wspomina pracę na planie "Kryminalnych"
Źródło: MWMEDIA
Marek Włodarczyk przez cztery lata grał główną rolę w kultowym serialu "Kryminalni". W najnowszym wywiadzie aktor wrócił wspomnieniami na plan produkcji i przyznał, że efektów specjalnych i dobrego przygotowania zazdrościli mu nawet koledzy zza zachodniej granicy. Artysta zawsze wkładał w swoją pracę całe serce, jednak w pewnym momencie trochę przesadził. Na szczęcie uratowała go czujna ekipa serialu.

"Kryminalni" to jeden z najbardziej kultowych seriali telewizji TVN. Seria zadebiutowała w 2004 roku i od razu skradła serca widzów stacji. Publiczność pokochała komisarza Adama Zawadę i z zapartych tchem śledziła losy jego i jego ekipy śledczych. W główną rolę wcielił się znany aktor Marek Włodarczyk, który po latach opowiedział o pracy na planie kultowej produkcji. Okazuje się, że wymagała ona od artystów bardzo dużego zaangażowania.

Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:

Tylko u nas: „1000 odcinków Detektywów”
W czwartek 4 pażdziernika widzowie telewzji TVN zobaczyli 1000 odcinek „Detektywów”, a my byliśmy na planie i podglądaliśmy jak ten odcinek powstawał. Z tej okazji nie zabrakło wspomnień i anegdot dotyczących pierwszych kroków na planie.
Źródło: Co za Tydzień

Marek Włodarczyk o serialu "Kryminalni". Był gwiazdą produkcji

Ostatni odcinek 'Kryminalnych" został wyemitowany w 2008 roku, jednak serial wciąż wzbudza ogromne emocje wśród fanów. Do kultowej produkcji w rozmowę z Plejadą odniósł się odtwórca głównej roli Adama Zawady, Marek Włodarczyk. Aktor zdradził, że w najtrudniejszych scenach zastępowali go kaskaderzy, jednak zazwyczaj sam musiał się postarać, by dobrze wejść w schemat serialu. Dodał, że koledzy z zagranicy byli pod wrażeniem tego, co razem z kolegami robił na planie zdjęciowym.

"W tych bardzo trudnych – tak, ale z reguły wszystko robiliśmy sami. Pamiętam, że jak pokazywałem kolegom z Niemiec, w jaki sposób nagrywamy sceny pościgów, to łapali się za głowy. Pytali, skąd mamy tak ogromne budżety na realizację takich scen. (śmiech) Tam, żeby nakręcić coś takiego, trzeba mieć zezwolenie miasta, musi zostać wyłączona cała ulica i jedynie kaskaderzy mogą siedzieć w samochodach. A my wszystko robiliśmy w normalnych, ulicznych warunkach" - opowiadał.

Dodał, że w ciągu czterech lat, gdy grał w "Kryminalnych" nigdy nie wydarzył się żaden wypadek.

"I proszę sobie wyobrazić, że przez cztery lata nie doszło do żadnego wypadku. Jeden jedyny raz uderzyłem w słup. Na drodze było ślisko, padał śnieg, a reżyser przy którymś dublu poprosił, żebym pojechał ostrzej. "Jeszcze ostrzej?" – zapytałem go ze zdziwieniem. On potwierdził. Przy następnej próbie dodałem więcej gazu, wyleciałem z drogi i lekko obtarłem samochód. Na szczęście, nic mi się nie stało" - mówił.

Marek Włodarczyk przeżył chwile grozy. Uratowała go ekipa serialu

Mimo wszystko Marek Włodarczyk zdradził, że raz ogarnął go strach. Stało się to podczas kręcenia jednego z odcinków, którego fabuła toczyła się na Malcie. Jego bohater miał mocno oberwać w głowę i przez to wpaść do wody. Aktor zanurzył się w morzu, jednak był za lekki i zbyt szybko wypływał na powierzchnię. Wszyscy wpadli więc na pomysł, by zwiększyć obciążenie, które miał na sobie. Patent początkowo wydawał się idealny.

"Raz, przez moment. Kręciliśmy sceny na Malcie. Nie pamiętam, czy ktoś postrzelił Zawadę, czy dał mu w łeb, ale chodziło o to, żebym wpadł do wody. Przywiązano do mnie kamień i wrzucono mnie do morza. Raz, drugi, trzeci. Ale ciężar był za mały i za szybko wypływałem na powierzchnię. Operator Marek Traskowski, który robił podwodne zdjęcia, powiedział, że nie da rady nagrać, jak leżę na dnie. Ktoś wpadł na pomysł, żeby obciążyć mnie ołowiem. Gdy kolejny raz wrzucono mnie do wody, poleżałem chwilkę na dnie i o własnych siłach wstałem. Później powtórzyłem do kilka razy" - wspominał Marek Włodarczyk.

W pewnym momencie niestety ciało aktora odmówiło posłuszeństwa. Na szczęście wszystko zauważył czujny operator kamery, który szybko zaalarmował resztę kolegów z planu. Markowi Włodarczykowi nic się nie stało.

"Ekipa była więc przyzwyczajona, że świetnie daję sobie radę i nie potrzebuję pomocy. Gdy zakończyliśmy próby, dodano mi jeszcze trochę ołowiu, żeby moje tonięcie wyglądało efektowniej. Padła komenda: "Kamera, akcja!", wpadłem do morza i, ku mojemu zdziwieniu, nie byłem w stanie się ruszyć. Próbowałem wstać tak, jak wcześniej, ale nie mogłem. Nie wiedziałem, co się dzieje. Dopiero gdy operator zauważył, że nie wypływam, ktoś z ekipy mnie wyciągnął. Niewiele brakowało, a utopiłbym się na planie "Kryminalnych". I to miejscu, w którym woda miała metr głębokości" - wspominał.

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale nadal trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie tutaj.

Autor: Anna Pawelczyk-Bardyga

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości