Sylwia Grzeszczak po latach przerywa milczenie. Opowiedziała o trudnych doświadczeniach

Sylwia Grzeszczak
Sylwia Grzeszczak po latach przerywa milczenie. Opowiedziała o trudnych doświadczeniach
Źródło: MWMEDIA
Sylwia Grzeszczak od lat zdobywa szczyty list przebojów, a jej utwory stają się wielkimi hitami. Mimo ogromnego talentu nie zawsze była świadoma osiągniętych sukcesów. W najnowszym wywiadzie Sylwia Grzeszczak po raz pierwszy opowiedziała o doświadczeniach związanych z management, który ograniczał jej działania i kreował na zimną oraz nieprzyjemną osobę.

Sylwia Grzeszczak jest jedną z najpopularniejszych polskich wokalistek i autorek tekstów, która mając zaledwie 5 lat, zadebiutowała na szklanym ekranie. Można powiedzieć, że na branży zjadła zęby. Rzadko opowiada o życiu prywatnym, które dzieli z raperem i producentem muzycznym Marcinem Piotrowskim, funkcjonującym pod pseudonimem "Liber". W 2014 roku stanęli na ślubnym kobiercu, a w 2015 roku na świat przyszła ich córka Bogna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Adam Woronowicz o ageizmie w aktorstwie. "Mężczyznom po 50. jest łatwiej"

Sylwia Grzeszczak o trudnych doświadczeniach

Sylwia Grzeszczak od najmłodszych lat dążyła do zrealizowania ustalonego celu. Tworzone przez nią utwory szturmem zdobywały szczyty list przebojów, stając się wielkimi hitami. Choć wydawałoby się, że wokalistka osiągnęła właściwie prawie wszystko, co można w rodzimej branży, były lata, w których nie zdawała sobie sprawy z sukcesu. Dlaczego? W rozmowie z Elżbietą Pawełek dla "Vivy!" opowiedziała o trudnych doświadczeniach, z którymi mierzyła się przed laty. Okazało się, że ówczesny management znacznie ograniczał wokalistkę.

"O ile zawsze miałam niesamowite wsparcie publiczności, to czułam, że w branży nie zawsze wszystkim pasuję, nie do końca komuś to grało… Natomiast jestem wdzięczna wszystkim mediom, które od początku wspierały mnie jako artystkę. Przeszłam trudną drogę w show-biznesie. W ciągu tych 15 lat nigdy o tym nie mówiłam, bałam się. Stąd dziś jest taka radość z dobrych opinii, pracy z fantastycznymi ludźmi, po prostu szczęście. Ale nie zapomnę, jak kiedyś wychodziłam na scenę z poczuciem, że ten sukces nie jest do końca mój. Oczywiście mogę oddać zasługi ludziom, którzy ze mną współpracowali, ale nie na warunkach, jakie mi narzucono" - zaczęła.

Sylwia Grzeszczak wyznała, że niejednokrotnie była niewłaściwie traktowana. Umniejszano jej zasługom, kreowana na osobę nieprzyjemną i negatywnie nastawioną do ludzi z branży. Wszystko po to, by zawładnąć dorobkiem wokalistki.

Wielokrotnie byłam źle traktowana. Zebrało się we mnie tyle goryczy, że czara się przelała. Dziś mam siłę, żeby to powiedzieć. Ponad 10 lat temu tuż przed występami, między innymi w Sopocie, potrafiono mnie zrugać lub przychodził do mnie ktoś z branży, żeby pogadać, a menedżment mówił: "Nie rozmawiaj z nią, bo ona cię nie lubi" albo "Ona nie chce z tobą teraz rozmawiać". Podnosiło mi to ciśnienie tuż przed wyjściem na żywo, a powinnam mieć komfort psychiczny jako artystka
- powiedziała.

Sylwia Grzeszczak przyznała, że publiczność i scena dodawały jej otuchy. W przeciwieństwie do sztabu, który podkopywał jej morale i podtrzymywał, że artystka jest zamknięta i niechętna do jakichkolwiek rozmów.

"Ale nie było tak, że siedziałam cicho. Potrafiłam się odszczeknąć i walczyłam o swoje. W branży puszczono famę, że jestem zamknięta, że nie można ze mną rozmawiać i nie lubię ludzi. Wszystko po to, żeby ograniczyć moje branżowe kontakty. Czułam się wyautowana społecznie. A jednocześnie miałam miliony fanów. Kochałam tworzyć, choć próbowano mi odebrać całkowicie radość z tworzenia i zniszczyć mi życie prywatne, ale to się nie udało" - powiedziała.

Wokalistka zdradziła, że za kulisami koncertów panowała napięta atmosfera, a muzycy mijali się bez słowa.

"W tej pracy też inni artyści czuli się tak zaszczuci, że mijając się na backstage’u, nie odzywali się do siebie ani słowem. To jest niesamowite, że jedna osoba sterowała wszystkimi i wszystkim wokół siebie tylko po to, żeby odnosić własne chore sukcesy. Kiedy spostrzegliśmy, że coś jest nie tak, i zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, okazało się, że wszyscy byli wykończeni psychicznie. Nie mogliśmy nacieszyć się sukcesami, bo już trzeba było pracować na kolejne" - dodała.

Sylwia Grzeszczak o odejściu

Choć sytuacja nie napawała optymizmem, Sylwia Grzeszczak nie zrezygnowała ze współpracy z managementem. Przyznała, że po pierwsze — nie mogła, była zobowiązana kontraktem. A po drugie artystka marzyła o zrealizowaniu płyt, o tworzeniu i o muzyce.

"Musiałam zrobić trzy płyty. Nie mogłam też przewidzieć, jak to się potoczy na sto procent. A z drugiej strony były marzenia o zrobieniu płyt, stworzeniu hitów dla ludzi. Kierowałam się sercem. Pracowałam ciężko na to, co osiągnęłam. Przychodziłam zawsze z gotową piosenką skomponowaną przez siebie i pomysłami. Przez 10 bitych lat jeździłam do studia w Trójmieście, tworząc każdą nutę. Wracałam nad ranem z demówkami i puszczałam je sobie w hotelowym pokoju" - wyznała.

Wokalistka nieustannie była sabotowana — próbowano jej wmówić, że sukcesy, które osiągała, nie były jej. Choć stała za każdą nutą i słowem, odbierano jej możliwość cieszenie się z kolejnych hitów. Gdy postanowiła wyjaśnić kilka kwestii, usłyszała groźby.

Zawsze wmawiano mi, że to dzięki innym są te wszystkie sukcesy, że wychodzono je dla mnie. To było okropne, nigdy nie powinno mieć miejsca. Kiedy zorientowałam się, że coś jest nie tak w tej współpracy, że dziwnie się czuję, to nie mogłam się z niej wywinąć. Pamiętam rozmowę w restauracji w centrum Warszawy. Grzecznie poprosiłam, że chciałabym wyjaśnić kilka kwestii, a w zamian posypały się groźby: 'Nie wygrasz ze mną, i tak mam najlepszych prawników'. Nie zamierzałam walczyć z prawnikami, chciałam po prostu śpiewać dla ludzi, cieszyć się, przeżywać wszystko na normalnych warunkach
- dodała.
Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie
Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Przeczytaj też:

Autor: Dominika Kowalewska

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości