Wiktoria Gąsiewska wspomina dzieciństwo. Mimo, że karierę zaczęła już w przedszkolu, dzieciństwo kojarzy się jej nad wyraz przyjemnie. Szczególnie docenia to, że czas spędzony bez Internetu i telefonów był dla niej bardzo cenny. Zamiast siedzieć przed ekranem, aktorka praktykowała ekwilibrystykę na trzepaku i wspinaczkę wśród koron drzew. Z tym ostatnim wiąże się mało przyjemne wspomnienie.
Wiktoria Gąsiewska rozpoczęła karierę już jako sześciolatka. Urocza blondynka od razu podbiła serca widzów popularnych seriali. W tym samym roku zadebiutowała też na dużym ekranie, wcielając się w postać Eugenii w filmie baśniowym Jana Jakuba Kolskiego, Jasminum. Rok później zagrała Weronikę w "Katyniu" Andrzeja Wajdy i niedługo później - Anielkę w filmie obyczajowym "Afonia i pszczoły".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Wiktoria Gąsiewska: Nie straciłam dzieciństwa
Tak poważne, jak mogłoby się wydawać, zadania dla kogoś, kto dopiero opuszcza przedszkole, mogłyby wiązać się z utratą dzieciństwa. Ale nie w tym przypadku. Wiktoria Gąsiewska przekonuje, że najmłodsze lata wspomina z utęsknieniem.
"Nie straciłam dzieciństwa, chodziłam do przedszkola. Może czasem je opuszczałam, ale robiłam w tym czasie mnóstwo fajnych rzeczy. Chociażby 'Jasminum' było w okresie przedszkolnym i mam mnóstwo obrazów z tego momentu. Ja też byłam grzecznym dzieckiem, więc zawsze traktowano mnie miło i nie mam żadnych jakichś takich wspomnień, żeby ktoś na mnie nakrzyczał. Ja po prostu nie robiłam sobą problemu. Teraz jest trochę inaczej" - śmiała się Wiktoria Gąsiewska w rozmowie z portalem Pomponik.
Aktorka docenia to, że trafiła na skraj przemiany technologicznej i jej dzieciństwo nie wiązało się głównie z Internetem. Wiktoria Gąsiewska urodziła się bowiem w roku 1999.
"Dzieciństwo pamiętam kolorowo. Trafiłam jeszcze na te lata, kiedy Internet nie był tak popularny, kiedy telefony nie były takie powszechne i jeszcze liznęłam tego dzieciństwa na trzepaku. Bardzo się z tego cieszę. Chodziłam po drzewach, biegałam po placu zabaw, jeździłam na działkę do swoich pradziadków. Do dziś zresztą tam jeździmy na wakacje, przynajmniej na tydzień, dwa" - wspomina.
Wiktoria Gąsiewska w dzieciństwie uległa wypadkowi. "Byłam małą ciamajdą"
Zamiłowanie Wiktorii Gąsiewskiej do chłopięcych, jak się wtedy mówiło, zabaw, kosztowało ją wypadek, który zapamiętała na całe życie. Choć wyszła z tego bez większych obrażeń, a dziś wspomina go z uśmiechem, w tamtej chwili upadek z wysokości musiał być dla dziewczynki bolesnym doznaniem.
"Pamiętam jak którejś nocy na działce u moich dziadków piorun uderzył w drzewo i tak je przepołowił, że zrobiła się taka kładeczka, po której można było sobie wejść. Moja przyjaciółka wbiegła, jej brat również i ja tam za nimi też chciałam oczywiście wejść. Tam na dole była taka ogromna korona tego drzewa. Ja w tę koronę wpadłam, bo mi się noga omsknęła, byłam małą ciamajdą. Pamiętam, że zrobiło mi się mnóstwo takich małych ran na ciele i później bałam się wrócić na działkę, bałam się, że babcia będzie krzyczeć, że chodzę po drzewach" - wspominała.
Dziś Wiktoria Gąsiewska z rozrzewnieniem patrzy na dwójkę młodszego rodzeństwa.
"Ja mam bardzo dużo przyjemnych wspomnień z dzieciństwa, takich, że jak sobie o nim myślę, to aż mnie ściska w środku, że chciałabym być nadal tym dzieckiem. Jak patrzę na moje rodzeństwo to myślę korzystajcie i czerpcie z tego jak najwięcej, bo później się za tym tęskni" - tłumaczyła.
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale nadal trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie tutaj.
Czytaj też:
- Joanna Krupa i Douglas Nunes – historia miłości. Od razu wiedzieli, że wezmą ślub
- Mama Shakiry trafiła do szpitala. Gwiazda przeżywa ciężkie chwile
- Dorota Szelągowska o ojczymie-pedofilu. "Gdybym go zobaczyła na ulicy..."
Autor: Martyna Mikołajczyk
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA