Renata Kurczab zdobyła 4. miejsce w 3. edycji "Top Model". Jurorzy byli oczarowani jej urodą. Po 10 latach od udziału w programie modelka ma już spore doświadczenie w branży, ale też przemyślenia dotyczące typów sylwetek, które wciąż są wykluczane w modzie. Publikując zdjęcia w bieliźnie, Renata Kurczab miała w głowie myśli: "wyglądasz tu tak grubo"; "co ludzie powiedzą"; "jesteś profesjonalną modelką, powinnaś być w formie" - pisała na Instagramie. O tych wszystkich wątpliwościach i swoich doświadczeniach opowiedziała w rozmowie dla cozatydzien.tvn.pl.
Dalsza część artykułu poniżej materiału wideo.
Renata Kurczab z "Top Model" o presji idealnego wyglądu
Kalina Szymankiewicz, cozatydzien.tvn.pl: zastanawiam się, czy często słyszysz, że skoro jesteś odnoszącą sukcesy modelką, to na pewno nie masz żadnych kompleksów?
Renata Kurczab: Niekoniecznie, czasami się zdarzy, ale szybko prostuję te błędne wyobrażenia ludzi o modelkach, przynajmniej o mnie samej. Na co dzień jednak jestem oceniana przez pryzmat wyglądu, w głównej mierze nawet nie tylko w zawodzie, ale w życiu codziennym, co czasami bywa irytujące, bo przecież wygląd jest nam nadany, rodzimy się w tym właśnie ciele, które później z nami idzie przez życie. A jesteśmy zdecydowanie czymś więcej niż tylko wyglądem!
Ten zawód opiera się głównie na wyglądzie. Jesteś oceniana non stop. Skanowana wręcz z góry do dołu, z boku do drugiego boku, każda część ciała jest brana pod lupę, komentowana, czasami nawet na głos przy tobie. Fakt, charakter też ma sporo do powiedzenia i osobowość, która decyduje, jak daleko zajdziesz w tym biznesie. Jednak to wygląd gra kluczową rolę.
"Za wysoka, za niska, za blada, zbyt opalona, za duże dłonie, nieładne paznokcie, za szerokie ramiona, za duże biodra, za mały biust, za duży biust, mało masz włosów, za dużo masz tych włosów! Siwe? Uuu lepiej zafarbować, no bo przecież nie przejdzie"
Cellulit? Sporo się mówi, że już nie taki straszny, ale jednak. Wymiary, wymiary i jeszcze raz wymiary. A przecież jako kobiety mamy cykle miesiączkowe, nasze ciało wygląda inaczej, praktycznie codziennie, do tego podróże, które też na nie wpływają, no i ba najważniejsze, że dojrzewamy, starzejemy się, zmieniamy się. Ciężko jest więc nie mieć kompleksów, kiedy jesteś notorycznie atakowana z każdej strony. Osobiście mam ich trochę, ale to są różne "głosy" w mojej głowie, których niekoniecznie słucham, są ze mną, bo po takim czasie pracy w branży zostawiły we mnie ślad. Ale wiem, że to czyjeś zdanie o mnie. Ja mam na szczęście tę samoświadomość, że słucham siebie i nie dopuszczam tych niechcianych głosów społeczeństwa. One często wynikają z zazdrości lub z tego, że ktoś ma zły dzień.
Praktycznie od małego jesteśmy uczeni, żeby się dopasowywać, zachowywać w pewien sposób, bo wtedy zostaniemy docenieni i będziemy fajni. Uśmiechnij się, to ludzie cię będą lubić. Nałóż spódniczkę, będziesz wyglądała ładniej, uczesz włosy, pomaluj się, przecież jesteś dziewczyną, masz wyglądać ładnie. Gdyby tego wszystkiego nie było w naszym życiu, czy ktokolwiek miałby kompleksy? Czy może bylibyśmy wszyscy akceptowani po prostu tacy, jacy jesteśmy? Naturalni, każdy wyjątkowy, każdy byłby sobą, nie uznawałby swoich wyjątkowych cech za coś gorszego, bo tak mu powiedziano w szkole, w pracy, na ulicy lub w domu.
K.S: Coraz więcej modelek uświadamia swoim fanom, że ich ciało nie jest zawsze idealne i potrafi się bardzo zmienić np. pod wpływem choroby. Napisałaś na Instagramie, że też wiele przeszłaś. Chciałabyś się tym podzielić?
R.K.: Bardzo podoba mi się to, że coraz częściej osoby z branży mówią głośno o tym, przez co przechodzą, z czym spotykają się na co dzień. Uważam, że trzeba pokazywać każdą stronę tego zawodu, nie tylko tą piękną, kolorową, która często nie jest prawdą..., a jest iluzją.
Jak każdy człowiek w życiu przechodzę przez różne etapy i jest to zupełnie normalną, nieodłączną częścią rozwoju osobistego. Zmiany nie są łatwe, wychodzenie ze strefy komfortu również. Co nie oznacza, ze nie jest dla nas dobre. Jestem zdrowa i na szczęście nic mi nie dolega oprócz tarczycy, z którą już chyba co druga osoba na świecie się zmaga. Stres to drugie imię zawodu, który wykonuję, powoduje wiele nieodwracalnych zmian w organizmie. Dlatego należy dbać o swój spokój wewnętrzny.
K.S.: W swoim wpisie wyliczyłaś, czego masz dość. A czemu się jeszcze sprzeciwiasz w branży modelingowej? Uważasz, że można coś jeszcze zrobić, żeby zadbać o zdrowie psychiczne młodych modelek?
R.K.: Trochę to zabrzmiało, jakbym tylko krytykowała modeling, ale zupełnie tak nie jest. Jestem bardzo wdzięczna za wszystko, czego doświadczyłam, bo są to cenne lekcje i dzięki temu jestem tu, gdzie jestem i jestem tym, kim jestem.
Jednak można by było zmienić kilka rzeczy. Choć tak naprawdę teraz wszystko zmierza w zupełnie innym kierunku, modeling to już nie to samo, co kiedyś, teraz liczą się followersi, to jak prowadzisz Instagram, więc tu może zadbałabym zdecydowanie bardziej o zdrowy dystans do tego wszystkiego. Bo ilość followersów nie świadczy o twojej wartości. Zawsze będę stawiała na autentyczność i prawdę, na bycie sobą.
K.S. Masz na koncie współprace z największymi światowymi domami mody i markami. Co jeszcze chciałabyś osiągnąć w tym zawodzie? Czy wciąż modeling jest dla ciebie spełnieniem marzeń, czy piękna bańka pękła z czasem?
Jestem bardzo zadowolona z tego, co osiągnęłam. To była i nadal jest ciekawa podróż z wieloma przygodami. Kiedyś pewnie odpowiedziałabym na to pytanie trochę inaczej, ale zmieniły się moje priorytety i wartości. Teraz jest to dla mnie czysta przyjemność podróży, spotykania nowych ciekawych ludzi i tworzenia ciekawych projektów, ale zdecydowanie nie jest to dla mnie wystarczające, dlatego powoli wprowadzam zmiany w życie. Na razie nie chcę jeszcze za dużo mówić.
"Top Model". Renata Kurczab o dojrzewaniu, kompleksach i założeniu rodziny
K.S.: Miałaś 20 lat, gdy wzięłaś udział w "Top Model". Wyznałaś, że wcześnie straciłaś mamę. Myślę, że akceptacji siebie i kobiecości często uczą właśnie matki, są wzorem dla dziewczynek. Jak więc wspominasz dojrzewanie i zmagania z nastoletnimi kompleksami?
R. K.: Zgadza się, straciłam mamę, mając zaledwie trzy latka, więc na tyle wcześnie, że nie pamiętam jej, jednak wierzę, że dusze naszych bliskich czuwają nad nami i mimo że fizycznie ich z nami nie ma, to jednak pomagają nam w życiu. Bardzo często spotykam takich aniołów na swojej drodze, więc nie wierzę, że jest to przypadek.
Akceptacja siebie i kobiecości przyszła mi z trudem, nie będę ukrywać. Mam wrażenie, że nadal się tego uczę, jak to jest być kobietą i właśnie teraz, mając 30 lat, zaczynam to rozumieć i bardzo dobrze się (wreszcie) czuć się w swojej skórze, właśnie jako kobieta, świadoma tego, kim jest i czego chce. To mimo wszystko jest w nas bez względu na to, czy ktoś nam to pokaże, czy nie. Natomiast, jeśli są tutaj dziewczyny, które podobnie jak ja straciły mamę, bądź nie jest ona obecna w ich życiu, to z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że każdy przechodzi swój własny proces, w swoim własnym tempie. Nie trzeba niczego przyspieszać. Więc spokojnie moje drogie. Pomóc może np. pisanie dziennika, obserwacja siebie samej, zadawanie sobie pytań, obserwowanie innych kobiet, przebywanie w kobiecych kręgach. Nie wspominając już o pomocy psychologa czy psychoterapeuty, która może brzmieć groźnie, ale jeśli znajdziemy odpowiednią osobę, to na pewno możemy się spodziewać tylko dobrych rezultatów.
K.S.: Co jest twoją odskocznią od pracy i mediów społecznościowych?
R.K.: Kocham spędzać czas w naturze, medytować, uprawiać jogę. Jestem romantyczną, artystyczną duszą, w wolnych chwilach tworzę, każde emocje przelewam na papier, czy to dzięki pisaniu piosenek, czy malowaniu obrazów, czy tworzenie czegokolwiek, co mi przyjdzie do głowy. Mam też pasję do jazdy na rowerze, kocham jeździć na mojej kolarzówce. Do tego spędzanie czasu z moimi kotami, nie ma nic lepszego na odstresowanie. Polecam (śmiech). Czytam mnóstwo książek, gotuję, jem pyszności, dbam o kwiaty w domu, bardzo proste rzeczy, ale kluczem jest robienie ich w pełnym skupieniu — bycie "tu i teraz". Wtedy głowa odpoczywa.
K.S.: W "Top Model" mówiłaś o tym, że pragniesz w przyszłości założyć rodzinę. Czy to marzenie już się spełniło?
R. K.: Na ten moment mam inne priorytety w swoim życiu. W przyszłości chciałabym założyć rodzinę. Uwielbiam dzieci, ale na razie wystarczy mi grać z nimi w reklamach (śmiech). Myślę też, że wolę zrobić to rozsądnie i dokończyć moje artystyczne zachcianki tak, żeby później móc się skupić na rodzinie ze spokojną głową i sercem, że zrobiłam w życiu to, czego chciałam.
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.
- Mrozu o życiu z dala od błysku fleszy. "Sparzyłem się na początku swojej drogi"
- Mąż Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej reaguje na zarzuty żony. "Dzieci bardzo to przeżywają"
- Laura i Karol ze "ŚOPW" podzielili się wspaniałą nowiną! "To był wielki dzień"
Autor: Kalina Szymankiewicz
Źródło: cozatydzien.tvn.pl
Źródło zdjęcia głównego: X-NEWS