Paulina Pszech z "Top Model" o bajkowym ślubie i pięknej córce. Czy 9-latka podbije świat modelingu?

Paulina Pszech
Paulina Pszech wyszła za mąż. Lodowe rzeźby, pióra i skrzydła - opowiedziała nam o ceremonii
Źródło: X-News
Paulina Pszech wzięła udział w pierwszej edycji kultowego programu "Top Model". Chociaż od jej telewizyjnego debiutu minęło niespełna 11 lat, jej dalsze losy nadal śledzą fani formatu. Tym bardziej, że niedawno w mediach społecznościowych ukazały się zdjęcia z jej wyjątkowego ślubu. Paulina Pszech opowiedziała nam o tym wyjątkowym dniu i swojej pięknej córeczce.

Paulina Pszech z "Top Model" wyjawiła nam, że jej 9-letnia córka dostaje wiele propozycji od różnych agencji. Czy Amelia będzie w przyszłości modelką?

Paulina Pszech szczerze o udziale w "Top Model"

Dagmara Olszewska, serwis cozatydzien.tvn.pl: Metamorfozy to nieodłączny element programu "Top Model". Pani przemiana, choć minęło wiele lat, nadal jest uznawana za jedną z najbardziej spektakularnych. Jak pani to wspomina?

To zabawne, bo cały czas dostaję informacje, że moja przemiana była olbrzymia. Nie ukrywam jednak, że do blondu wróciłam niemal od razu po zakończeniu mojej przygody z programem. Całe to telewizyjne doświadczenie wspominam bardzo dobrze. Uważam, że wiele mnie nauczyło, dało mi też szansę na większą rozpoznawalność w branży, w której pracuję obecnie.

Jak zmieniło się pani życie po zakończeniu emisji programu?

Zdarzało się, że po emisji "Top Model" ludzie podchodzili do mnie, prosili o wspólne zdjęcia. To jednak nie trwało długo, bo nie zostałam w tym świecie. Zniknęłam z telewizji, show-biznesu. Wiązałam swoją przyszłość z branżą modową, ale szybko zaszłam w ciążę i w całości oddałam się macierzyństwu. Skupiłam się wyłącznie na tym, by utrzymać moją córkę, spełniać jej wszelkie potrzeby a moje marzenia i plany całkowicie zeszły na drugi plan.

Nie pozostała pani w modelingu, ale można powiedzieć, że w świecie urody i mody nadal się pani obraca.

Ja już po liceum chodziłam do studium kosmetologicznego, ale byłam tak młoda, że sama nie wiedziałam, czego chcę. Po urodzeniu dziecka pracowałam w zupełnie innej branży, ale zajmowałam się tym, co akurat mogło dać mi pieniądze na utrzymanie. Z czasem zrozumiałam, że praca u kogoś nie daje mi żadnej satysfakcji. Zbierałam pieniądze na różne kursy, szkolenia i zrobiłam sobie prezent na urodziny — wykupiłam szkolenie z makijażu permanentnego. Potem pojawiały się kolejne szkolenia i kolejne. I tak już zostało. Nie żałuję, że tak moje życie się potoczyło. 

Sylwia Graff wspomina życie w Polsce
Sylwia Graff z "Żon Miami" opowiedziała, jak wyglądało jej życie w Polsce. Była córką pilota?

Paulina Pszech walczyła z hejtem

Obecność w programie spowodowała, że wiele osób zaczęło interesować się pani życiem. Jak wspomina ani reakcję swoich znajomych i rodziny na uczestnictwo w "Top Model"?

Moi najbliżsi zareagowali bardzo dobrze, od samego początku kibicowali mi i wspierali. Niestety doświadczyłam wtedy, co to znaczy hejt w Internecie. Myślałam, że jestem bardzo pewna siebie, że nie obchodzą mnie komentarze innych. Po czasie pojawiało się niestety wiele plotek, wyzwisk, złych komentarzy. Ciężko było mi sobie z tym poradzić. Nie spodziewałam się, że to aż tak może wyniszczyć człowieka. Zdarzały się przykre sytuacje, których nigdy bym nie przewidziała. Ale mimo to, nie żałuję udziału w programie. Tych dobrych chwil było dużo więcej. Myślę, że poszłabym do "Top Model" jeszcze raz. Zwłaszcza że teraz już umiem sobie radzić z takimi sytuacjami. Jeśli na mój temat pojawiają się jakieś nieprzychylne artykuły czy komentarze, to po prostu tego nie czytam. Obecnie, gdy przychodzą do mojego gabinetu dziewczyny, to często mówią, że pamiętają mnie z "Top Model" i że mi kibicowały. Jeśli chodzi o program, to po upływie czasu spotykają mnie same pozytywne sytuacje.

Podczas programu udało się pani nawiązać szczere relacje i przyjaźnie?

Przyjaźniłam się z Weroniką Lewicką, ale gdzieś ta znajomość się rozmyła. Miałam naprawdę bardzo dużo swoich problemów po porodzie. Bardzo dużo wysiłku kosztowało mnie ułożenie sobie życia, więc niestety nie miałam czasu na własne przyjemności.

Paulina Pszech wyszła za mąż

Niedawno zaczęła pani udostępniać zdjęcia ze swojego ślubu. Kim jest wybranek?

Mój mąż to miłość mojego życia. My już 8 lat temu byliśmy ze sobą. Na jakiś czas nasze drogi się rozeszły. Jak zaczęliśmy się ponownie spotykać, to miłość pojawiła się niemal od razu i tak już zostało. 

Ten ślub i wesele z pewnością nie należały do standardowych ceremonii. Jak wspomina pani organizację tego wyjątkowego dnia?

Przy organizacji ślubu nic mnie nie zaskoczyło. Wszystko organizowałam sama i może dlatego wyszło dokładnie tak, jak planowałam.  Nie stresowałam się też tym dniem. Cieszyłam się każdą chwilą i żałuję, że tak szybko to minęło. Goście do mnie jeszcze teraz dzwonią i pytają, skąd miałam pomysł na aranżację wesela.

Były rzeźby i bar z lodu, tancerki - tego do tej pory nie spotykało się na weselach. Śmieję się, że pewnie zaczęłam nową erę ślubną, bo to naprawdę bardzo ładnie wyszło. Tancerki cały czas były wokół nas, tworzyły piękne tło. Moi znajomi i rodzina mówią, że to wyglądało jak jakaś gala czy bankiet. Zależało mi na tym, by nie kierować się stereotypami, tylko pomysłem na to, jak ja chciałabym, żeby ten ślub wyglądał. To był mój dzień i nie interesowało mnie, jak to inni ocenią, co pomyślą.

Na wielu zdjęciach pojawiają się skrzydła, to szczególny symbol dla pani?

Znak skrzydeł zawsze był dla mnie ważny. Uważam je za symbol wolności, piękna. I pomyślałam, że to one powinny być motywem przewodnim mojego ślubu. Rzeźba lodowa była w kształcie skrzydeł, na barze były skrzydła, tancerki też były ubrane w skrzydła i piórka. Wszystko było białe i lodowe i tak to sobie właśnie wymarzyłam. Pamiętam, że ktoś mi opowiadał o bankiecie, na którym był bar zrobiony z lodu. Pomyślałam, że to musiało wyglądać przepięknie i wiedziałam, że chcę mieć swój ślub zimą. Wszystko było białe i lodowe i tak to sobie właśnie wymarzyłam. 

Skrzydła, rzeźby lodowe, tancerki - narzeczony bez problemu na wszystko się zgodził?

Mam wspaniałego męża. On bardzo szanuje moją pomysłowość. Uważa, że powinnam zajmować się jeszcze wieloma rzeczami, żeby całkowicie spełnić się kreatywnie. W pełni zaufał mi też w kwestii organizacji wesela. Skrzydła, rzeźby lodowe i tancerki nie były jedynymi atrakcjami. Wystąpił DJ, który grał klubową muzykę, do tego saksofonista i skrzypaczka, którzy dopełniali piosenki i melodie. Był nawet pokaz barmańskich umiejętności z ogniem.

Ma pani dwie córeczki. Dziewczynki aktywnie uczestniczyły w ceremonii?

Moja córeczka Amelia, która ma 9 lat przez cały czas była z nami na parkiecie. Jest piękną dziewczynką i wzbudza ogromne zainteresowanie. Dostajemy mnóstwo zapytań i propozycji od agencji, ale uważam, że to jeszcze nie jest czas, by zaczynała karierę jako modelka czy aktorka. Teraz powinna skupić się na nauce.

Druga córeczka, Lea ma niespełna 3 lata. Z nią podczas ślubu przez cały czas była niania. Momentami chciała być ze mną, ale w obiekcie było centrum zabaw dla dzieci, więc spędziła tam większość wesela.

Paulina Pszech zorganizowała swój ślub marzeń. Wiemy, jak wyglądał
Paulina Pszech wyszła za mąż. Jak wyglądała niezwykła uroczystość?
Paulina Pszech zorganizowała swój ślub marzeń. Wiemy, jak wyglądał
Źródło: Archiwum prywatne

Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie tu:

Autor: Dagmara Olszewska

Źródło zdjęcia głównego: X-News

podziel się:

Pozostałe wiadomości