Co słychać u Sophii z "Top Model"? Tylko nam mówi o ukochanym, korekcie płci i relacjach z rodzicami

"Top Model 10". Co robi Sophia Mokhar po programie?
"Top Model 10". Co robi Sophia Mokhar po programie?
Źródło: Instagram @sophia.mokhar
Sophia Mokhar była uczestniczką 10. edycji "Top Model". Już w programie opowiedziała o tym, co przeszła jako osoba transpłciowa. Modelka pochodzi z Białorusi. W dzieciństwie mogła liczyć tylko na wsparcie dziadków. W rozmowie z cozatydzien.tvn.pl opowiedziała o tym, jak przekonała mamę do zmiany poglądów, czy zakończyła już proces korekty płci, i czy kariera modelki nadal jest jej marzeniem.

Sophia Mokhar o tranzycji płciowej

Kalina Szymankiewicz, cozatydzien.tvn.pl: Miałaś 17 lat, gdy przyjechałaś do Polski. Czułaś, że to był odważny krok?

Sophia Mokhar, "Top Model 10": Czułam, że nie miałam wyboru. Nie byłam w stanie dłużej zostać w Białorusi. Marzyłam jedynie o ucieczce. Zaczęło się od tego, że moja przyjaciółka ze średniej szkoły wyjechała do Polski pół roku wcześniej. Opowiedziała mi o tym, sprawdziła, jak jest na miejscu, więc i ja próbowałam namówić do wyjazdu swoich rodziców. Moja mama bardzo się w to zaangażowała. Wiedziała, że lepiej będzie mi w Polsce. Przyjechała ze mną na pierwsze dwa tygodnie i wynajęła mi mieszkanie, pod warunkiem, że znajdę współlokatorkę do drugiego pokoju i podzielimy się kosztami utrzymania. Moja koleżanka zostawiła w Białorusi chłopaka, całe swoje życie, a ja nie miałam tam przyjaciół. Dlatego nie odczułam przeprowadzki tak boleśnie. Po prostu nie miałam nic do stracenia.

W "Top Model" przedstawiłaś się jako osoba transpłciowa. Rozpoczęłaś tranzycję płciową dopiero w Polsce. Jak wyglądał proces korekty płci w Białorusi?

W Białorusi ten proces był bardzo uciążliwy. Aby rozpocząć terapię hormonalną, trzeba było chodzić do psychoterapeuty przez dwa lata, potem dwa tygodnie spędzić w męskim oddziale psychiatrycznym i być tam pod obserwacją. Najgorsze dla pacjentów jest to, że transpłciowa kobieta spędzi te dwa tygodnie w męskim oddziale, a nie żeńskim. Tam są sześcioosobowe pokoje. Dla ludzi z depresją, schizofrenią to jest jakiś żart. W Polsce przechodzi się testy u seksuologa, robi się badania medyczne i tyle.

Już w programie mówiłaś o tym, że to dziadkowie byli dla ciebie bardziej wyrozumiali w kwestii twojej płci, a rodzice nie akceptowali tego, że zawsze czułaś się kobietą.

W dzieciństwie dziadkowie zawsze spełniali wszystkie moje zachcianki, typu zabawa lalkami. Nigdy im nie mówiłam o swojej sytuacji, może mama coś im powiedziała. Jeśli chodzi o dziadków, to mogłam na spokojnie przebierać się w sukienki. Oni mnie po prostu bezgranicznie kochali. Pamiętam, jak dziadek szył sukienki dla moich lalek i też się ze mną nimi bawił. Rodzice nie byli tolerancyjni w tej kwestii. Wszystkie rozmowy kończyły się awanturą i stwierdzeniem, że chyba coś sobie wymyśliłam. Nigdy nie pytali, jak ja się z tym czuję.

Czy w końcu dojrzeli do tego, aby cię zaakceptować?

Mama tak. Jak już stałam się niezależna, to postawiłam ją przed faktem, że zmieniam płeć i powiedziałam: albo chcesz mieć dziecko, albo nie. Przecież zrobiłam już wszystkie testy u seksuologa, więc musiałaby zaprzeczyć rzeczywistości. W końcu się przełamała, ale nie było jej łatwo zmienić swoje poglądy. Z ojcem nie mamy kontaktu od 10 lat. Mama nigdy mi nie powiedziała, co się między nimi wydarzyło, że się rozstali.

Jak teraz czujesz się w swojej skórze?

Jak każdy człowiek mam jakieś kompleksy. Jestem już szczęśliwa, ale moja transformacja nie jest jeszcze skończona. Przede mną jeszcze kilka zabiegów. Zostały jeszcze rzeczy, które trzeba zmienić, abym w pełni pokochała swoje ciało.

Znalazłaś się w bardzo oceniającym środowisku. Czy świat mody cię rozczarował?

Na pewno stałam się dzięki niemu bardziej odważna. Podoba mi się ta branża, ale chciałabym dokończyć swoją przemianę i wejść w nią na sto procent. Teraz niektóre rzeczy jeszcze mi przeszkadzają w swoim wyglądzie i siedzą w mojej głowie. A w pracy modelki chodzi o to, aby być pewną swojego ciała. Na razie modeling traktuję jak hobby. Ukończyłam studia na kierunku stosunki międzynarodowe, ale mam w planach stworzenie własnego biznesu. Nie będę tego na razie zdradzać.

Jesteś w szczęśliwym związku. Było łatwo ci zbudować z kimś szczerą relację?

Poznaliśmy się w Internecie. Zobaczyłam, że mu naprawdę zależy i jest szczery. Niczego nie obiecywał, ale bardzo dużo robił. To było dla mnie bardzo ważne. Zanim go spotkałam, chodziłam na wiele randek, długo szukałam miłości, aż w końcu się udało.

Miałaś opory, aby od razu opowiedzieć mu historię z korektą płci?

Nie, powiedziałam mu od razu, jak ze sobą pisaliśmy. Nie chciałam tracić swojego i jego czasu. Stwierdzałam, że jak nie zaakceptuje mojej przeszłości, to i tak się nam nie uda. Mój chłopak nie miał wcześniej styczności z osobami transpłciowymi, ale był otwarty na to, żeby mnie poznać. I od tego momentu czuję jego wsparcie.

Poniżej dalszy ciąg rozmowy z uczestniczką "Top Model". Czy pochodzenie przysporzyło jej nieprzyjemności w związku z wojną w Ukrainie?

Alan Andersz wspomina czas po wypadku. Powiedział o pierwszym seksie
Źródło: cozatydzien.tvn.pl

Uczestniczka "Top Model" o białoruskim pochodzeniu w kontekście wojny w Ukrainie

Urodziłaś się w Białorusi. Masz tam rodzinę i znajomych. Jakie panują tam nastroje? Ludzie w większości popierają Putina, czy sprzeciwiają się wojnie w Ukrainie?

Z tego, co mi mówiła mama, w Białorusi były jakieś próby protestów, ale tak naprawdę nic się nie zmieniło od czasów wyborów. Nadal są represje. Myślę, że wielu ludzi jest przeciwko wojnie.

Czy spotkał cię jakiś hejt w związku z twoim pochodzeniem?

Na szczęście nikt do mnie nie pisał. Myślę, że przez to, że przyznałam się publicznie do pochodzenia. Gdy rozpoczęła się wojna w Ukrainie, to obserwatorzy na Instagramie widzieli, że wspierałam różne zbiórki, solidaryzowałam się z Ukraińcami, więc może dlatego hejt mnie ominął.

Czujesz się patriotką? Jesteś teraz bardziej związana z Polską czy Białorusią?

Nigdy nie czułam się częścią białoruskiego narodu. Moi rodzice wychowali mnie na Europejkę. W Białorusi nie można być sobą, wyrażać swojego zdania. Również z tego powodu wyjechałam. Nie czułam tego, że to jest kraj, za który mogłabym walczyć. Sercem jestem za narodem, który wyszedł w 2020 roku protestować przeciwko władzy i za tymi ludźmi, który teraz sprzeciwiają się wojnie w Ukrainie i są za to aresztowani. Moja mama cieszy się, że wyjechałam. Mówi, że dzięki Bogu, bo teraz na pewno brałabym udział we wszystkich protestach. Mój dziadek jest Polakiem, mieszkam tu, więc jest mi bliżej do polskiej, a raczej europejskiej mentalności. Chodzi mi o wolność w wyrażaniu swojego zdania, walkę o prawa kobiet. Białoruś kojarzy mi się z represją. Myślę, że jeszcze długo się tam nic nie zmieni.

Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie tu:

Autor: Kalina Szymankiewicz

Źródło zdjęcia głównego: Instagram @sophia.mokhar

podziel się:

Pozostałe wiadomości