Anna Markowska to finalistka 7. edycji "Top Model". Modelka po programie odniosła ogromny sukces i spełnia swoje marzenia. Nie zapomina jednak o tych, do których los wciąż się nie uśmiechnął. Gwiazda wykorzystała swoje przykre doświadczenia z chorobą i przekuła je w coś pozytywnego. Jeździła do szpitali, rozmawiała z ludźmi, którzy mają podobne problemy. Niedawno zaangażowała się także w pomoc Ukrainie. Oprócz wspierania zbiórek darów postanowiła także zwrócić się do sławnych Rosjanek i Rosjan, by ich uświadomić. Nie spodziewała się jednak, że usłyszy same wyzwiska. A jak na wojnę zareagowała sama branża mody? O tym w naszym wywiadzie.
"Zdarzały się sytuacje, w których byłam czerwona ze wstydu"
Anna Pawelczyk-Bardyga, cozatydzien.tvn.pl: Po "Top Model" twoja kariera nabrała tempa. Kampanie dla największych domów mody, wyjazdy na Paris Fashion Week… To wszystko brzmi jak sen, który tobie udało się zrealizować. Czym jest dla ciebie współpraca marzeń?
Anna Markowska: W tej branży ta poprzeczka cały czas się przesuwa, zmieniają się trendy i kanony, wiele się dzieje. Podobają mi się te zmiany. Każda współpraca jest inna, inni ludzie, tematy, miejsca. Satysfakcje sprawia mi, kiedy za modelingiem idzie fajny przekaz i poruszamy ważne tematy. W dzisiejszych czasach jesteśmy dużo bardziej świadomi i będziemy coraz bardziej. Reklamy, tak samo jak bajki o księżniczkach czy to, że kucharz kojarzy nam się z krągłym facetem, mają wpływ na nasze postrzeganie siebie, świata, na akceptację i nasze wybory. Wpływają na nasze życie prywatne i kreują młode umysły. Cieszę się, że odzywają się do mnie firmy, które dobrze traktują swoich odbiorców, dbają o nich, motywują, wspierają ważne inicjatywy społeczne czy fundacje. To dodaje pewności siebie płynącej z akceptacji, bo wszystkie jesteśmy piękne, takie, jakie jesteśmy.
Akceptacja siebie czasami może być naprawdę trudna. Szczególnie jeśli otoczenie w tym nie pomaga…
Taka anegdotka… Wiele razy byłam pod długimi narkozami, co sprawiło, że pogorszyła mi się pamięć krótka do nazwisk i nazw własnych. Zdarzały się sytuacje, w których stawałam się czerwona ze wstydu, że czegoś oczywistego nie pamiętam i ktoś pomyśli, że go ignoruje, nie słucham albo jestem głupia. Tak było do czasu, aż nie weszłam do gabinetu jednego lekarza, który powiedział mi coś, co słyszymy wielokrotnie, ale pierwszy raz to wtedy do mnie dotarło. Powiedział: “Wszyscy, którym to przeszkadza, nie powinni być w pani życiu, jeśli czuje się pani przez nich gorsza lub niepewna siebie. Pani taka teraz jest, i co z tego? Każdy mózg działa inaczej, nikt nie jest mistrzem w każdej konkurencji. Ja też mam problem z zapamiętywaniem dat". W tym samym dniu opowiedziałam bliskim i swoim znajomym o tym spotkaniu. Nie wszystko można zmienić, a nawet wytrenować, nie wszystko przewidzimy, nie ma ludzi nieomylnych i przybijmy temu piątkę, bo jesteśmy tacy, jacy jesteśmy i inni muszą nas takimi zaakceptować. Trzeba to mówić otwarcie.
Mówi się, że media społecznościowe wprowadzają niezdrowe schematy postrzegania samego siebie.
Jeśli chodzi o Instagram, to ważne jest zdrowe podejście, świadomość, zwłaszcza jeśli chodzi o młodszych użytkowników, którzy swoją pewność siebie budują nie tylko w domu, ale i w szkole wśród rówieśników. Ile razy słyszą od nauczycieli: "Jesteś słabym uczniem, nie masz talentu do języków''. Nawet nie przyszło im do głowy, by powiedzieć samemu sobie: "Dam sobie radę, jestem świetny, mogę wszystko!" Nie, bo przecież wmówili im, że nie mają do tego talentu, a więc to zaakceptowali. Dziś takim samym miejscem, które kształtuje, jest Instagram. Niektóre osoby czasami nie mają skrupułów. Często komentują tylko obrazki, które widzą. Uczy to wiecznego porównywania siebie do innych. Serduszka miały pokazywać docenienie, a w efekcie martwimy się, że mam za mało polubień. Nie jest to wina Instagrama, ale jednocześnie obnażył on najgorsze cechy społeczne.
Wiele osób z "Top Model" po programie postawiło właśnie na Instagram i bycie influencerem. Ty poszłaś inną drogą. Od początku wiedziałaś, że tak będzie?
Tak, bo od 16 roku życia byłam w agencji modelek i kochałam to, mimo że przez wiele lat nie zarabiałam na modelingu i wystarczało mi to na przysłowiowy bilet. To było moje wielkie marzenie: pójść podczas Fashion Weeku, być na okładce, zrobić kampanię wielkich marek, móc założyć kreacje światowych projektantów i tak, oczywiście być na okładce "Vogue", klasyk. Jeździłam na wszystkie castingi, na które wysyłała mnie agencja, nawet nie mówiąc o tym mamie, by się o mnie nie martwiła. Starałam się iść coraz głębiej w modeling i walczyć o niego. Tak było do czasu, aż moje zdrowie się posypało. Pamiętam ten moment doskonale, było mi tak bardzo przykro, że to wszystko już się skończyło. Wszystko, na co tak bardzo pracowałam i byłam pewna, że jest to bezpowrotne. Nie mogłam się z tym pogodzić. Na szczęście życie mnie bardzo zaskoczyło, wierzyło we mnie cały czas kilka osób, które widziały we mnie kogoś, kogo ja sama w sobie nie widziałam. To ci ludzie wyciągnęli mnie z tej traumy związanej z chorobą, produkcja "Top Model", jurorzy. Zadania w programie, które wciąż wymagały wychodzenia ze strefy komfortu. Zatrzymałam się na etapie szpitala, moich uszkodzonych nerwów twarzy, problemów z mówieniem, strachem przed przerzutami i tym, że sobie wmówiłam, że się nie nadaję. Później poznałam lekarzy, którzy pomogli mi dojść do zupełnej sprawności i wyglądu. Nie ukrywam, że to wszystko dzięki dobrym ludziom, którzy byli obok i którzy we mnie wierzyli.
Zrozumiałam, że robię wszystko, jak najlepiej potrafię i nie jest ważne to, czy ktoś się ze mnie śmieje, pokazuje na mnie palcem, mówi komuś coś na ucho. Po prostu taka jestem i taka jest moja historia, mam blizny, miałam gorszą pamięć, mówiłam niewyraźnie po przeszczepie, miałam obrzęk limfatyczny. Zawsze starałam się być dobra dla ludzi i świata, dobrze wykonywać swoją pracę i w końcu udało mi się w to uwierzyć. Wierzę, że dobro wraca, ale kto jest dobry… Musisz sam wybrać.
Myślę, że dla wielu fanów mogłaś być inspiracją. Dostawałaś wiadomości od osób, które przeszły podobną drogę?
Odezwało się do mnie wiele osób, które też miały problemy onkologiczne. Miałam taki moment, że bardzo się w to zaangażowałam. Jeździłam po szpitalach, spotykałam się z tymi ludźmi, grałam z nimi w gry, rozmawiałam. Byłam ich wsparciem, nadzieją, koleżanką, która przeszła tę samą drogę. Zawsze wierzyłam w to, że moja choroba wydarzyła się po to, abym miała tę szczególną moc rozmowy z innymi, którzy też doświadczyli podobnych problemów. Wierzę, że nic nie dzieje się przez przypadek. Dzięki moim doświadczeniom mogłam nie tylko lepiej słuchać i lepiej rozumieć, ale też tłumaczyć, być autentyczna, rozumieć jak nikt nie rozumie ich w tej sytuacji. Oni nie chcą słuchać słów typu "wszystko będzie dobrze", gdy jest beznadziejnie i nie wiemy, jak będzie. Tą moją dodatkową działalność niestety przerwała pandemia.
Anna Markowska rozmawiała z rosyjskimi influencerkami. "Usłyszałam, że jestem głupia"
Niedawno znów jednak zaangażowałaś się charytatywnie. Zaczęłaś wspierać zbiórki dla ludzi z Ukrainy, poszłaś też na protest w Warszawie.
Pomoc Ukrainie to odruch serca, nie wyobrażam sobie tego inaczej, ale nie tylko ja. Wielu Polaków wyszło z domu, oddało swoje mieszkania, wpłacili pieniądze, organizowali transporty z granicy, walczyło z propagandą. Nigdy nie byłam tak dumna z Polski i z naszych rodaków. Łzy żalu, bólu w sercu, niemocy mieszały się ze łzami wzruszenia i dumy. Wciąż towarzyszy mi poczucie obowiązku, ciągle mam w głowie pytania: "Co mogłabym jeszcze zrobić?". Ostatnio złapałam się na tym, że zapominam o swoim życiu, o swoich bliskich czy po prostu o sobie i o pracy. Uważam, że warto o tym mówić, warto się angażować i chwalić się, bo bycie dobrym człowiekiem to powód do dumy i wy sami też bądźcie z siebie dumni.
Wiem też, że nawiązałaś burzliwą dyskusję z rosyjskimi influencerkami, które znają trochę inną, propagandową wersję wydarzeń niż my tu w Polsce.
Ze względu na to ze mam zasięgi chciałam uświadamiać Rosjanki i Rosjan, które mogą przekazać swoim obserwatorom prawdę. Instagram ma naprawdę potężną moc. Moja frustracja była ogromna. Te dziewczyny milczały na temat wojny, dodając tylko nowe zdjęcia w drogich stylizacjach, restauracjach, a czasami jakieś życiowe sentencje o wartościach. Potraktowałam je jak koleżanki z branży, które są okłamywane i nie wiedzą, jaka jest prawda. Myślałam, że to przecież niemożliwe, że chcą wojny i jak usłyszą o tym, to zareagują. Ku mojemu zaskoczeniu usłyszałam, że jestem głupia skoro wierze amerykańskim mediom i że Ukraińcy to naziści. Nikt nikogo nie zabija, a Putin jest dobrym człowiekiem. Czułam, że jestem totalnie bezsilna wobec tej propagandy, mimo mojego ogromnego zaangażowania, to walka z wiatrakami.
Nie da się ukryć, że spora część modelek to Rosjanki. Jak branża mody zareagowała na wojnę? Widziałaś, żeby marki wycofywały się z kontraktów z rosyjskimi modelkami czy influencerkami?
Świat się zamknął na Rosję, więc to będzie dla nich dotkliwa zmiana standardów. Ci, którzy uparcie twierdzą, że wojny nie ma, nie chcąc nawet zadać sobie trudu, aby znaleźć prawdę. Ja natomiast wciąż wierzę, że są Rosjanie, którzy nie chcą wojny. Walczą i często wysyłani są za to do rosyjskich więzień na długie lata. Mam nadzieję, że i o ich poświęceniu nie zapomnimy. Jestem przekonana, że w wielu tematach i w wielu branżach, nie tylko w modelingu, Rosja będzie pomijana. Sama przestałam obserwować wszystkie rosyjskie konta, których właściciele udają, że nie ma wojny. Zauważyłam, że wiele marek wycofuje się z kontraktów z rosyjskimi modelkami czy influencerkami i uważam, że tak powinno być. Dziś ważna jest nie tylko ładna twarz, ale my sami, ponieważ reprezentujemy te marki. Nikt nie chce wspierać rosyjskich działań i budżetu, który będzie przekazywany na wojnę i zabijanie niewinnych ludzi. Trzeba Rosji odciąć tlen i ekonomicznie zmusić do kapitulacji.
Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie tu:
- Razem z Ukrainą. Pomoc. Informacje. Porady
- Apel polskich aktorów w sprawie wojny w Ukrainie. "To wojna wolnych ludzi z tyranią"
- Zygmunt Chajzer, Maciej Stuhr, Joanna Jabłczyńska i inni. U nich zamieszkali uchodźcy z Ukrainy
Autor: Anna Pawelczyk-Bardyga
Źródło zdjęcia głównego: ANDRAS SZILAGYI/MWMEDIA