Maciej Maleńczuk dostawał groźby. "Obiecywano, że zgwałcą mi córki"

Maciej Maleńczuk
Maciej Maleńczuk dostawał groźby
Źródło: MWMEDIA
Maciej Maleńczuk w najnowszym wywiadzie przyznał, że przez niektóre ze swoich publicznych wystąpień i wypowiedzi otrzymywał groźby śmierci. Artysta najbardziej jednak bał się o życie swoich córek. "Wypisywano do mnie takie rzeczy, że właściwie przez miesiąc stałem w oknie" - powiedział.

Maciej Maleńczuk nigdy nie ukrywał swoich poglądów i stanowczo wyrażał swoją opinię między innymi w kontekście tego, co dzieje się w naszym kraju. W niedawnym wywiadzie artysta przyznał, że wiele razy czytał obelgi pod swoim adresem. Internauci wyzywali go od: "ćpunów, chlejusów, ukrów i pedałów". On jednak nigdy nie podchodził do tego poważnie. Do momentu aż zaczął dostawać groźby śmierci, również pod adresem rodziny.

Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:

Mandaryna i Anna Świątczak o życiu w show-biznesie. "To były pomyje"
Mandaryna i Anna Świątczak były rozmówczyniami Kaliny Szymankiewicz, która poruszyła z nimi wątek życia prywatnego w cieniu show-biznesu. Wokalistki przyznały, że bywało ciężko, a paparazzi czasem potrafili siedzieć na drzewach pod ich domem. Dla Anny Świątczak w pewnym momencie sława stała się prawdziwym przekleństwem. - W ogóle tego nie dźwignęłam. Ludzie jechali po dzieciach, albo po rodzinie - opowiadała ze smutkiem.

Maciej Maleńczuk szczerze o hejcie. Wyjaśnił, dlaczego wycofał się z sieci

Maciej Maleńczuk w najnowszym wywiadzie dla Plejady opowiedział o hejcie, jaki go spotyka. Muzyk nie ukrywał, że przykrości wypisywane pod jego adresem robią na nim wrażenie, jednak zaznaczył, że nigdy nie usłyszał obelg osobiście, czytał je jedynie w Internecie. To właśnie dlatego zrezygnował z aktywności w mediach społecznościowych.

"Nikt mi tego w oczy nie mówi. Ludzie, którzy mnie spotykają, przybijają mi piątki i twierdzą, że jestem wspaniały. Na żywo nie usłyszałem nigdy złego słowa na swój temat. Jestem przyzwyczajony do pochlebstw. Wyzwiska i obelgi pod moim adresem padają wyłącznie w Internecie. W związku z tym postanowiłem z niego nie korzystać i żyje mi się z tym bez porównania lepiej" - opowiadał.

Dodał, że gdy był aktywny w mediach społecznościowych, często wyrażał tam swoje opinie. Te nie podobały się jednak internautom. Pewnego razu Maciej Maleńczuk z tego powodu trafił nawet przed sąd.

"Kiedyś godzinami siedziałem na Facebooku i sporo komentowałem. Miałem z tego powodu same problemy. Musiałem ze swoich słów tłumaczyć się w sądzie. Wydawało mi się, że media społecznościowe są od tego, żeby wyrażać tam swoje myśli. Okazuje się, że nie do końca" - kontynuował.

Artysta podkreślił, że media społecznościowe już dawno przestały spełniać swoją pierwotną funkcję i trzeba zawsze bardzo uważać na to, co się w nich pisze, ponieważ wolność słowa jest tylko pozorna.

Nie można zażartować, nie można napisać niczego mocniej, bo zaraz policja zapuka do twoich drzwi. Od czego jest zatem wolność słowa? Zupełnie tego nie rozumiem
- powiedział Maciej Maleńczuk.

Maciej Maleńczuk otrzymał groźby dotyczące gwałtu córek

Słowa "krytyki" nie były jednak najgorsze. Maciej Maleńczuk przyznał, że wiele razy otrzymywał od hejterów groźby śmierci. Najgorzej było w przypadku, gdy grożono jego córce.

Wielokrotnie. Obiecywano, że zgwałcą mi córki. Grożono mi śmiercią. Po tym, jak parę lat temu zaatakowałem pikietę antyaborcyjną, wypisywano do mnie takie rzeczy, że właściwie przez miesiąc stałem w oknie. Bałem się, że naprawdę ktoś przyjdzie i zechce mnie za***ać. Tym bardziej że dostawałem wiele wiadomości, z których wynikało, że ci ludzie doskonale wiedzą, gdzie mieszkam.

Artysta zdradził, że cała sprawa miała swój finał w sądzie, jednak... to on musiał zapłacić grzywnę. Wszystko dlatego, że w przypływie emocji przyznał się w sieci do zaatakowania pikiety. Na szczęście hejterzy nie urzeczywistnili swoich gróźb.

"No więc tak stałem, stałem i stałem w tym oknie, ale nikt nie przyszedł. Nikt nie miał na tyle odwagi. Cała sprawa skończyła się tym, że dostałem wyrok i musiałem zapłacić grzywnę. A prawda jest taka, że znaleźli mnie tylko dlatego, że byłem na tyle mądry, że po pijaku przyznałem się do wszystkiego na Facebooku" - zakończył.

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale nadal trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Autor: Anna Pawelczyk-Bardyga

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości