Magda Bereda o cenie popularności i niepowodzeniach. "Moją największą bolączką było to, że nie jestem najlepsza w śpiewaniu"

Magda Bereda
Magda Bereda
Źródło: Materiały prasowe Monolith Films
#W DUSZY MI GRA... Mając zaledwie 14 lat, rozpoczęła swoją przygodę z muzyką, stawiając na internet. Wyrosła z kanału w serwisie YouTube, by stać się jedną z popularniejszych wokalistek młodego pokolenia. Magda Bereda jest artystką niemal samowystarczalną: pisze teksty i komponuje, a jej projekt piosenek z trzech słów przypadł do gustu nie tylko fanom, ale również innym muzykom, którzy chętnie przyjmują zaproszenie na współpracy. A już w piątek 27 września w kinach zadebiutuje bajka "Akademia Magii", do której wokalistka zaśpiewała piosenkę "Pozwól mi dorosnąć". O tym, jak to jest żyć w świecie mediów społecznościowych i dotrzeć z twórczością na duży ekran opowiedziała w rozmowie z Dominiką Kowalewską.
  • Magda Bereda jest polską wokalistką, autorką tekstów i kompozytorką, a także influencerką, której instagramowy profil obserwuje ponad 820 tys. internautów
  • Przygodę z muzyką rozpoczęła, mając 14 lat i rozwijała ją w serwisie YouTube
  • Teraz Magda Bereda ma na koncie płytę, współpracę m.in. z zespołem Golec uOrkiestra i Piotrem Rubikiem oraz występy na najważniejszych polskich scenach. Nie traci zaszczepionej przez rodziców pogody ducha i siły do dążenia do realizacji marzeń!
  • Zapraszamy na kolejny odcinek cyklu "W duszy mi gra"

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

5062023_WDUSZYMIGRA_MAGDAFEMME (1)
"W duszy mi gra". Magda Femme o kulisach odejścia z Ich Troje, solowej karierze i pracy z partnerem
#W DUSZY MI GRA... Magda Femme przygodę z muzyką rozpoczynała w zespole Ich Troje. To jej wokal pokochali pierwsi fani grupy, którzy z lubością wsłuchiwali się w piosenkę "Prawo". Od tamtego momentu minęło przeszło 27 lat. W tym czasie Magda Femme rozwinęła karierę solową, ugruntowując swoją pozycję w rodzimym przemyśle muzycznym. W rozmowie z Dominiką Kowalewską wraca pamięcią do początków i zdradza, jakie ma plany na najbliższą przyszłość.
Źródło: cozatydzien.tvn.pl

Magda Bereda o początkach, hejcie i poczuciu własnej wartości

Dominika Kowalewska: Jakie było lato Magdy w tym roku?  

Magda Bereda: Lato Magdy w tym roku było bardzo zachwycające. Jeździłam rowerem i uprawiałam różne sporty typu squash. Zdecydowanie odkrywałam Warszawę i się nią zachwycałam.  

A zawodowo grafik był napięty?  

Tak, graliśmy dużo koncertów i to mnie jeszcze bardziej uświadomiło, że to jest to miejsce, w którym kocham być.  

Zacznijmy od początku. Wyrosłaś z internetu i w tym internecie wzrastasz. Co było w tej drodze najtrudniejsze?  

Teraz trochę odczuwam, prywatnie, szczególnie że Magda Bereda jest TĄ Magdą Beredą. Czasami zdarza się, że ludziom przeszkadza, że ta rozpoznawalność jest spora. Nie pójdę do restauracji tak po prostu jak normalny człowiek, tylko trochę jak właśnie ten nienormalny (śmiech). Wiesz, ktoś może się popatrzeć i zastanawiasz się, czy myśli dobrze o tobie, czy nie. Jak ktoś podejdzie, to jest bardzo miło, ale jak ktoś spogląda, to masz wrażenie, że raczej myśli o tobie źle. Przynajmniej ja tak zawsze mam, że najpierw zakładam te najgorsze opcje, a dopiero później przychodzi myśl, że może po prostu ładnie wyglądam. Rozpoznawalność ma nie tylko plusy, ale też minusy.  

Jest to ograniczające w kontaktach międzyludzkich?  

To na pewno. Nie ufam ludziom i raczej trudno mi się otworzyć. Bo jak już do tego dojdzie, to jestem szczera w 100%. A potem może się okazać, że ktoś to po prostu chciał mnie wykorzystać. To jest trudne.  

Media społecznościowe bywają bardzo okrutne, szczególnie dla młodych dziewczyn. A ty byłaś nastolatką, kiedy zaczęłaś w nich działać. W jaki sposób to wpłynęło na twoje poczucie własnej wartości?  

Bardzo dobrze! Moje poczucie wartości wzrosło bardzo. Teraz jestem mega otwartym człowiekiem i lubię poznawać ludzi, rozmawiać z nimi. Kiedyś byłam taką małą, nieśmiałą dziewczynką, aż do momentu, kiedy zobaczyłam, że innym zaczyna się podobać to, co robię. Kiedy jestem na scenie i ludzie wchodzą ze mną w interakcje, to mnie bardzo buduje i daje takie poczucie, że jestem serio dobra w tym, co robię i że mogę robić to, co kocham. Tegoroczne koncerty dały mi taką ogromną moc. Poczucie, że wchodzę na tę scenę i wiem, po co tam jestem.  

Z pewnością na twojej drodze pojawiał się hejt, a może pojawia cały czas. Czy masz jakiś swój sposób na to, by sobie z nim radzić?  

Chyba nie ma takiego sposobu, tak mi się wydaje. Jak masz gorszy dzień, to wszystko trafia do ciebie ze zdwojoną siłą. Myślę, że moim takim najlepszym sposobem na radzenie sobie z tym, jak już coś do mnie dotrze, jest przeglądanie mojego profilu na Instagramie.

Myślę sobie wtedy: patrz Magda, jaki to jest piękny pamiętnik twojego życia. Ile się działo, ile już zrobiłaś. Dlaczego jedna osoba ma cię powstrzymywać przed tym, żeby robić to dalej? Staram się docenić siebie za to co udało się do tej pory. Czasami też odpowiadam takiemu hejterowi w miły sposób, żeby trochę nim wstrząsnęło. Zazwyczaj to działa, bo ktoś, kto daje hejt, oczekuje tego samego, a tego nie dostaje.  
Magda Bereda
Magda Bereda
Źródło: MWMEDIA

W mediach społecznościowych opowiadasz nieco o swoim życiu prywatnym. Jak zbudować dystans między tym, co warto mówić, a tym, co lepiej zachować dla siebie i bliskich?  

Dużo jest tego dystansu u mnie. Może i czasami pokazuję więcej, ale to wciąż jest bardzo mało, biorąc pod uwagę, ile faktycznie się dzieje. Wydaje mi się, że bycie w kontakcie z bliskimi i spędzanie czasu ze znajomymi pozwala na znalezienie tego balansu. Często z moją mamą, z moim bratem jeździmy na takie mini wypady i to są takie momenty, w których zostawiamy telefony i cieszymy się tym, co jest tu i teraz. Ale przyznaję, że chwilę temu zabłądziłam w tych kwestiach. Teraz znowu czuję ten bardzo fajny balans. Staram się robić dużo dla siebie, stawiając między innymi na sport. 

Czyli sport jest dla ciebie formą terapii? 

Bardzo, zdecydowanie. Dobrze się potem czuję. Zajmuję głowę. Jestem myślicielem, wrażliwcem, co przekłada się na to, że na przykład nie mogę spać. Przejażdżka rowerem czy wizyta na siłowni bardzo pomaga mi tak spokojnie żyć.  

Magda Bereda o wrażliwości, zgubieniu siebie i naturalności

Bez wrażliwości trudno być artystą. Muzyka jest dla ciebie najważniejsza od najmłodszych lat? 

Myślę, że tak. I pewnie podświadomie rodzice wpajali mi tę muzykę, zawsze była obecna w domu i właśnie podświadomie stawała się dla mnie coraz ważniejsza. Teraz sobie nie wyobrażam, żeby moje życie wyglądało inaczej.  

Często pojawia się pytanie: jeśli nie muzyka, to co innego? A u ciebie nie ma planu B. 

Nie ma. Mój tata jest optymistą i marzycielem i wpajał mi zawsze, że marzenia są po to, żeby je spełniać. Nie trzeba żyć nimi, tylko po prostu dążyć do ich realizacji. Jak idziesz do sklepu po dany produkt, to może go tam nie być, ale w końcu będzie w innym. Trzeba próbować. Więc wsparcie od rodziców zawsze było ogromne i nadal jest.  

Ale nie ukrywasz, że byli tacy ludzie w twoim życiu, którzy mówili, że nic nie osiągniesz. Czasem to rodzice są najsurowszymi jurorami. Gdzie doświadczałaś krytyki?  

Na początku na pewno w internecie. Może trochę w szkole, ale nie była szczególnie widoczna, a bardziej odczuwalna. A jeśli chodzi właśnie o rodziców, to wcale nie jest tak idealnie. Pojawiała się krytyka, ale taka miła! (śmiech) Moi rodzice zawsze mówią: "Magda, ty ciągle przy tym pianinie. Weź, raz możesz zrobić coś skocznego. Musisz mieć dużo energii". I powiem szczerze, że tak to we mnie siedzi, że jak są moi rodzice na koncercie, to wiem, że musi być więcej energii niż zazwyczaj.  

Długa jest lista twoich osiągnięć internetowych i muzycznych. Czy był moment, że uderzyła ci sodówka do głowy?  

Myślę, że jak prywatnie nie działo się dobrze, to szukałam w sobie odwagi, poczucia własnej wartości i przeglądałam Instagram, który był wtedy przepełniony naprawdę takimi różnymi "cool" dziewczynami. Był taki czas, że też chciałam być taka fajna jak one. Całe szczęście, że miałam moją mamę, tatę, brata, bo nie szło to dobrą stronę. Prywatnie też się trochę ustabilizowało i wróciłam na właściwie tory. Zobaczyłam, że nie potrafię kłamać, że nie umiem być kimś innym i to bycie sobą jest dla mnie najfajniejsze. Za to ludzie mnie pokochali. 

A co dokładnie masz na myśli, jaka chciałaś wtedy być? 

Jak zazwyczaj się uśmiechałam, to nagle zaczęłam publikować zdjęcia, na których prezentowałam jakieś sztuczne pozy typowych lasek, które chcą być fajne, ładne i przede wszystkim chcą podobać się mężczyznom.  

Naturalność to jest ta cecha, którą pokochali w tobie fani i która jest też bardzo widoczna w twojej muzyce. Piszesz sama i tworzysz sama. Nie pojawia się czasem taka myśl, by oddać tę część w ręce profesjonalistów? 

Zdarzało się tak, że cały tekst był pisany nie przeze mnie i powiem szczerze, że czuję wtedy tego tak na 100%. Wolę być przy tym procesie, chociaż po to, by powiedzieć, co mi nie pasuje i spróbować coś zmienić razem. Wtedy czuję się potrzebna bardziej niż tylko do śpiewania.

Zresztą, przyznaję się, że moją największą bolączką było to, że nie jestem najlepsza w śpiewaniu. Kiedy zaczynałam, to słychać na starych nagraniach zamieszczonych na YouTube, pojawiały się niedoskonałości i w związku z tym hejt. Przez to zawsze byłam przekonana, że muszę być jeszcze lepsza. To, że sama tworzyłam, dodawało do tego śpiewania coś więcej i czułam się wtedy po prostu lepiej z tym wszystkim. Może dlatego tak trudno mi oddać ten proces twórczy w inne ręce.  

Jesteś perfekcjonistką?  

Trochę tak, ale przygoda w internecie nauczyła mnie pokazywać całą prawdę. Nie trzeba być idealnym i to, co nie jest perfekcyjne, też ma swój urok. A im dalej w las, tym po prostu chcesz być lepszym, więc ten proces i ten progres w ogóle, który robisz, jest widoczny i to też tak przybliża ludzi do ciebie.  

Niedawno pani Irena Santor wypowiedziała się na temat młodych artystów: "Młodzież myśli, że przechytrzyła innych, niektórzy uważają, że można śpiewać, tańczyć, deklamować i pisać, to tak nie działa i nie wpływa dobrze na piosenkę. […] Powstają więc piosenki o niczym, bez głębi. Artyści w ten sposób sobie szkodzą, są zarozumiali i zadufani i chyba nie wiedzą, co to jest piosenka. Nie mają pojęcia, czym jest kompozycja". Czy ty się spotykałaś z takimi opiniami w branży? 

Patrząc na to obiektywnie, te piosenki są słuchalne teraz. Czasy się zmieniają, każda kariera ma swój czas. Myślę, że wraca się do starych piosenek przepięknie, tylko faktycznie jest tak, że ludzie mają swoje gusta, wchodzi jakaś nowa moda. Teraz jest słuchane to, kiedyś było słuchane tamto, na wszystko jest czas. A ja nie czuję, żebym robiła coś złego i żebym nie korzystała z pomocy profesjonalistów. Korzystam z tego, że mogę się pokazywać i jeśli ludziom się to podoba, no to super. Dla każdego jest miejsce i nie ma co tak krytykować. 

To tworzy podział między pokoleniami. 

Tak i to w ogóle niepotrzebnie. Fajnie by było łączyć to wszystko. To tak jak zrobiliśmy piosenkę z Golec uOrkiestra, to też już trochę inne pokolenie. A skoro to się tak dobrze łączy, to dlaczego by tego nie robić. Więc jeśli Pani Irena kiedykolwiek chciałaby zrobić ze mną piosenkę z trzech słów, to byłby dla mnie ogromny zaszczyt.  
Magda Bereda wystąpiła z zespołem Golec uOrkiestra
Magda Bereda wystąpiła z zespołem Golec uOrkiestra
Źródło: MWMEDIA

Czy ty potrafisz odpoczywać? 

Ostatnio jest trochę lepiej, ale były momenty, kiedy biłam się za to. "No Magda powinna coś zrobić, nie możesz teraz siedzieć z telefonem w ręku bezczynnie". A to jest bardzo potrzebne. Nic nierobienie to też jest praca, punkt wyjścia do tego, żeby zacząć nad czymś pracować.  

Magda Bereda o piosence do "Akademii Magii" i dojrzałości

Zaśpiewałaś piosenkę "Pozwól Mi Dorosnąć", która pojawi się w bajce "Akademia Magii". Jak ty się czujesz z tym, że twój głos zabrzmi na dużym ekranie?  

To spełnienie marzenia z dzieciństwa. Pewnie jak będę oglądała tę bajkę w kinie, to łezka się w oku zakręci.  

O czym jest ten utwór?  

Tam jest taki bardzo ładny tekst: "Zawsze chcę sobą być, więc pozwól mi dorosnąć". Uważam, że to przesłanie uniwersalne, zarówno dla starszych, jak i dla młodszych, dlatego że cały czas bierzemy pod uwagę to jak inni chcą, żebyśmy wyglądali czy zachowywali się, a tak naprawdę to my sami najlepiej wiemy, na jakich zasadach chcemy dorosnąć. 

W twoich tekstach dużo jest świadomości o nieświadomości, czyli takiego patrzenia na siebie okiem zewnętrznym, trochę z boku, a wszystko po to, by poczuć się, no właśnie, sobą w swoim ciele czy to zbyt płaska interpretacja?  

W swoim ciele to wiesz, ciało można wyrzeźbić, chodzi bardziej o głowę. O to, żeby myśleć o sobie jako o kimś wyjątkowym. My na co dzień spędzamy ze sobą tyle czasu, że dla nas to, co robimy, jak się zachowujemy, jaka jest ta nasza codzienność, nie jest niczym zaskakującym. A potem spotykamy kogoś, dla kogo stajemy się inspiracją. To trochę jak w miłości: zaczynasz zauważać wyjątkowość w tym człowieku. Chociażby w tym, że pochodzi z innej rodziny, inaczej się zachowuje. Więc totalnie powinniśmy uważać siebie za kogoś wyjątkowego i przede wszystkim najpierw pokochać siebie, żeby móc kochać kogoś innego. 

To takie szukanie wyjątkowości w zwykłości, prawda?  

Zdecydowanie tak. Zresztą mam wrażenie, że od najmłodszych lat, chociaż wtedy nieświadomie, starałam się pokazywać, że ta normalność jest super. Wcale nie trzeba mieć, nie wiadomo czego w życiu, żeby czuć się dobrze i wyjątkowo. Mam misję, chcę uświadamiać, że zwykłość jest czymś niezwykłym.  

Pod jednym z twoich postów na Instagramie internautka napisała, że najlepszą terapią są twoje koncerty. Jak myślisz dlaczego?  

Zawsze powtarzam tym ludziom, którzy przychodzą, że mam nadzieję, że poczują się trochę, może jak w takim domu, który chcieliby mieć. Myślę, że na tych koncertach tworzę właśnie taką atmosferę. Obserwuję, że przychodzą ludzie, którzy mnie nie znają, widzą pierwszy raz, nie wiedzą, kim jestem, ale zostają na chwilę. Potem nagle zaczynają łapać, uśmiechają się. Nie wiem, o co chodzi, ale jest to magiczne, że potrafię człowieka przyciągnąć i dać mu trochę uśmiechu. 

Skąd w tobie tyle dojrzałości i takiego pozytywnego podejścia do życia?  

Rodzice we mnie zaszczepili, może to błahe trochę, ale taką myśl, że marzenia są ważne. Mieliśmy w domu taki stolik przy samej ścianie. Kiedy o czymś bardzo marzyłam, np. żeby w końcu ktoś zobaczył ten mój filmik, żeby było, więcej wyświetleń i to się działo, siadałam z tatą przy śniadaniu przy tym stoliku i on pytał: "No to co, odhaczamy na tej naszej niewidzialnej tablicy?". No i odhaczaliśmy. Nawet teraz, jak już mieszkam w Warszawie, z dala od rodziców, tata potrafi do mnie zadzwonić i zapytać: "Magda, jaki dzisiaj mamy dzień?". No i moim zadaniem jest odpowiedzieć: "Najlepszy". Nieważne, jaki by był.  

Myślę, że taką właśnie dojrzałość emocjonalną mam po nim. Jak ktoś mi opowiada o czymś, o czym usłyszał na terapii, to się okazuje, że ja to wiem tak sama z siebie. To jest coś wyjątkowego i bardzo to w sobie lubię.  

Co powiedziałabyś nastoletniej Magdzie, która właśnie wgrywa swój pierwszy film na YouTube?  

Żeby robiła to dalej, bo to ma sens. I żeby zawsze walczyła o prawdziwą siebie, z tymi wszystkimi dziecięcymi marzeniami.  

A jest coś, czego żałujesz?  

Podejmowałam decyzje, które może były niepotrzebne. Ale z drugiej strony, jeśli nie zdecydujesz, to skąd możesz wiedzieć, że nie były potrzebne. Więc chyba nie mam czego żałować. Mam wrażenie, że zawsze jak coś się dzieje i naprawdę wychodzę z tego poturbowana, to ostatecznie okazuje się, tak jak jest w piosence, że wszystko było po coś.  

Jakie plany muzyczne na najbliższą przyszłość? Pod jednym z postów napomknęłaś o płycie!  

Tak, chociaż zajmuję się tym, żeby po kolei robić piosenki, co na pewno kiedyś złoży się w album. Poza tym robię płytę z Piotrem Rubikiem, całkowicie zdalnie, bo on z Miami, a ja z Warszawy.  

Co chyba nie jest proste.  

Nie jest proste, ale jakoś dajemy radę (śmiech). Co jeszcze? Na pewno chcę kontynuować mój projekt piosenek z trzech słów. Dostałam takiego dużego kopa podczas festiwalu w Sopocie, na którym wystąpiłam z Golcami. Artyści podchodzili do mnie, a bałam się, że tam raczej ta atmosfera będzie dosyć napięta, a przyjęto mnie naprawdę miło. Usłyszałam, że to, co robię, jest urocze i niezwykłe, że z takich małych rzeczy mogą powstawać piosenki. 

A jakieś plany koncertowe są?  

Za nami koncerty plenerowe. Myślę o trasie, bo przyznaję się, że to coś zupełnie innego. Wtedy na moje koncerty przychodzą ludzie, którzy chcą być i chcą poświęcić swój czas, więc to jest bardzo miłe. Takie plenery też są super, bo masz takie zadanie, żeby przekonać ludzi, którzy przyszli sobie na kiełbaskę, żeby zostali chwilę dłużej.  

Czy ty w ogóle masz parcie na wydanie płyty? W końcu żyjemy w świecie streamingów i singli.  

Trochę tak i nie mam właśnie parcia na tę płytę. Jedyne co, to dla takich wiernych fanów, którzy jeżdżą za tobą te setki kilometrów, chciałabym to zrobić. 

Czujesz się spełniona?  

Myślę, że to nigdy nie będzie tak, że poczuję, że mogę usiąść i nic nie robić. Ale tak, jestem teraz szczęśliwa.  

A o czym marzysz zawodowo?  

Na pewno o tym, żeby jeszcze więcej koncertować, i żeby może wspiąć się na kolejny szczebel na tej muzycznej drabinie.  

A gdybyś miała wskazać, którzy artyści gdzie są na tej drabinie…? 

Najwyżej aktualnie to chyba Dawid Podsiadło, Mrozu, Daria Zawiało. To jest szczyt, robią niezwykłe rzeczy. Wiadomo, że mają ze sobą sztab ludzi i wypracowywali tę pozycję bardzo długo, latami i mieli po drodze pewnie masę nieprzyjemności, więc liczę się z tym, że to niełatwa droga.  

Magda Bereda o udziale w talent show

Dawid Podsiadło wyszedł z "X Factor", ale droga do wielkiej kariery była dosyć kręta. A czy ty próbowałaś swoich sił w programach rozrywkowych? 

Brałam, tylko nigdy to chyba nie było emitowane. Ale dostałam takie uwagi typu, że "może lepiej nie śpiewaj" albo "w sumie spoko nawet kompozycja, ale może ze śpiewaniem daj sobie spokój". Kiedyś, jak byłam małą dziewczynką, spotkałam się z taką sytuację: przeczytali w tej karcie, że mam blisko do domu z Warszawy, to stwierdzili, że mogę w sumie już wracać.  

Bolesne słowa dla małej dziewczynki. 

Tak. To był pierwszy program, chyba mogę powiedzieć nawet, że to było "Must Be the Music. Tylko muzyka", w którym mogły brać udział dzieci. Wtedy dostało mi się tak prosto z mostu. Nie mówię, że byłam genialna i że powinnam przejść, bo myślę, że totalnie nie powinnam. Ale takie rzeczy można sobie zachować dla siebie.  

Dużo się mówi o pozytywnych stronach programów, bo jednak dużo artystów tam zaczynało, ale nikt nie mówi o tych ludziach, którzy są oceniani niezbyt pozytywnie. 

Myślę, że bardzo dużo jest takich nieznanych historii, gdzie ktoś się zniechęcił do tego, co robił. Podejrzewam, że gdybym była trochę słabsza, mniej zbudowana psychicznie, to pewnie bym zrezygnowała ze śpiewania po takim komentarzu.  

Czego pragniesz?  

Chciałabym odhaczyć wszystkie moje rzeczy z „to do” listy na dzisiaj. Bardzo. Jeszcze muszę się nauczyć tekstu piosenki jednej, bo jutro śpiewam. Trochę przyznaję się, że wczoraj miałam lenia niedzielnego (śmiech). 

Czego się boisz?  

Myślę, że samotności ostatnio. Bo wiesz, ludzie odchodzą, przychodzą nowi, ale jak przychodzą nowi, to nigdy nie są tacy bliscy, którzy będą z tobą na zawsze. 

Za czym tęsknisz?  

Za latem już.  

Czego nienawidzisz?  

Nieszczerości, kłamstwa. Takiej dwulicowości.  

Co cię uspokaja?  

Przytulanie i muzyka.  

Co w duszy ci gra?  

Ostatnio to gra mi taka pozytywna energia. I jeśli mogę się nią dzielić, to się dzielę ile wlezie.  

Miłość czy jej brak jest motorem napędowym muzyki?  

To jest trudne pytanie, bo na początku, jak ta miłość się pojawia, to trochę bardziej jesteś po tamtej stronie. Jak jej nie ma, to znowu skupiasz się bardzo na pracy. I mam wrażenie, że ciężko o taki środek. Ale chyba jednak ta miłość, w końcu wtedy jesteśmy szczęśliwi. 

Magda Bereda
Magda Bereda
Źródło: Materiały prasowe Monolith Films

"Akademia Magii" - fabuła

Trzynastoletnia Betka jest najmłodszą córką w niezwykłej rodzinie Magów z dalekiej krainy Marudor. Jej bracia i rodzice obdarzeni są magicznymi mocami, których Betka im trochę zazdrości. Nie wie, że to właśnie z powodu swojego czarodziejskiego dziedzictwa Magowie od lat muszą ukrywać się małym miasteczku Misty Falls. W tajemnicy przed rodzicami Betka próbuje odkryć także w sobie magiczną siłę. Gdy ta ujawnia się pod postacią muzyki, zdradza jednocześnie kryjówkę Magów złemu królowi z krainy Marudor. Teraz Betka, by ocalić bliskich, wyrusza z misją, podczas której będzie musiała stawić czoła ciemnej stronie magii, odkryć rodzinną tajemnicę i udowodnić, że mała dziewczynka może być wielką bohaterką.

#W DUSZY MI GRA... to cykl muzyczny serwisu cozatydzien.tvn.pl, w którym artyści opowiadają o tym, co kochają najmocniej. Zdradzają, czy muzyka łagodzi obyczaje i co tak naprawdę kryje się w zaciszu ich domów. Poznaj tajemnice wielkich hitów i szczegóły zbliżających się premier.

Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie
Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na InstagramieFacebooku i TikToku. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas.

Czytaj też:

podziel się:

Pozostałe wiadomości