Mery Spolsky jest performerką, piosenkarką, kompozytorką i autorką tekstów. Słynie z odważnych piosenek i oryginalnych stylizacji. Publiczności dała się poznać dzięki albumom "Miło Było Pana Poznać" i "Dekalog Spolsky", które były nominowane do Fryderyków. W czerwcu 2021 roku wydała swoją pierwszą książkę zatytułowaną "Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj" a następnie przekształciła ją w formę muzyczną. Za wspomniane wydawnictwo także otrzymała nominacje do Fryderyków i to aż w dwóch kategoriach: "Album Roku Piosenka Poetycka i Literacka" oraz "Artystka Roku". Właśnie ukazała się trzecia płyta wokalistki. Album "Erotik Era" łamie społeczne tabu dotyczące tematów związanych z cielesnością i seksualnością.
Mery Spolsky o nowym etapie życia i kompleksach
Norbert Żyła, cozatydzien.tvn.pl: Płytą "Erotik Era" zaskakujesz, a niektórych wręcz szokujesz. Skąd pomysł na tak odważną odsłonę?
Mery Spolsky: Pomyślałam sobie, że kończę 30 lat. Zaczęłam się zastanawiać już rok temu jak to będzie kiedy osiągnę jakiś punkt w swoim życiu, który gdzieś tam od dziecka wydawał się jakimś ważnym punktem. Dlatego "Erotik Era", bo chciałabym, żeby ta trzydziestka była wreszcie takim momentem pozbycia się wstydu. Wyzwolenia i żeby wreszcie czuć się na 100%, bez żadnych kompleksów. Czy mi się to uda, zobaczymy, ale "Erotik Era" ma taki cel.
Nie bałaś się, że tak odważnymi tekstami zrazisz do siebie część publiczności?
Czuję, że od początku projektu "Mery Spolsky", którym jestem ja, ale który też skupia się na pisaniu tekstów po polsku, to jest takie miejsce, w którym eksperymentuję z językiem, wbijam czasem kij w mrowisko, poruszam niewygodne tematy. To nie jest dla mnie nowość, że trzecia płyta jest pod tym kątem inna, bardziej kontrowersyjna. Wiem, że poprzednie projekty również zahaczały o trudne niewygodne tematy. Książka "Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj" też potrafiła wywołać pewne kontrowersje, różne uczucia. Więc nie boję się, ale mam świadomość, że na pewno "Erotik Era" uderzy w niektóre myśli ludzi, które będą dla nich zgrzytały albo które będą jakieś takie nieprzyjemne. Ale chyba o to chodzi, żeby takie emocje też wywoływać.
Na poprzednich płytach sporo było na temat kompleksów. Nowa płyta pokazuje, że je pokonałaś? A może jest wprost przeciwnie?
Myślę, że nie da się pokonać swoich kompleksów na przestrzeni życia w pełni, bo jak się pokona jedne, pojawiają się kolejne i bezustannie po prostu karuzela się kręci. Ale bardzo lubię pisać wprost o swoich różnych mankamentach, bo czuję, że działa to na mnie autoterapeutycznie i czuję, że mnie to w jakiś sposób łączy z odbiorcami. Bo nie ma niczego przyjemniejszego niż spotkać się po koncercie z "ludźmi Spolsky" i porozmawiać o tych swoich kompleksach. Często słyszę: "Mery, ty piszesz, że na przykład bardzo nie lubisz swoich dużych ud, a ja z kolei od dziecka po prostu nie mogłam patrzeć na swój nos, ale przez to, że piszesz o tym głośno, jakoś też mi jest łatwiej się pogodzić właśnie z tymi moimi kompleksami, a nawet siebie polubić." I to są chyba najcenniejsze dla mnie momenty. Liczę na to, że "Erotik Era" to będzie też czas wyzbycia się kompleksów, ale nie oszukuję siebie, że wyzbędę się ich na zawsze.
Jedną z piosenek promujących album jest utwór "Polskie Chłopaky". Jak udało ci się namówić do udziału w teledysku tylu znanych mężczyzn?
Pisałam tę piosenkę rok temu i wypisałam sobie w notatkach wszystkich polskich chłopaków, z którymi albo miałam okazję wystąpić na scenie, albo poznać gdzieś bliżej na backstage'u, albo wykonać jakiś projekt. I pisząc o nich, zupełnie nie myślałam, że udałoby się ich zebrać razem do klipu. Było to w środku jakieś marzenie, żeby może dostać od nich jakiś feedback, albo żeby może udostępnili tę piosenkę, albo żeby się chociaż ucieszyli, że są w tej piosence, ale w życiu by mi do głowy nie przyszło, że się uda tych wszystkich zarobionych, z różnych części też Polski, chłopaków zebrać. Więc udało nam się to dzięki determinacji i reżysera Michała Sierakowskiego, reżyserował ten klip i udało nam się to dzięki dobrej woli właśnie polskich chłopaków, co tylko udowadnia, że polski chłopaki jest "very spoko".
Kilka miesięcy temu poprowadziłaś "Top of the top Sopot Festival". Jak odnalazłaś się w nowej roli? Czy w przyszłości chciałabyś powtórzyć to doświadczenie?
Rola prowadzącej "Spolsky" to była dla mnie nowość, aczkolwiek już raz miałam okazję poprowadzić Fryderyki u boku Marcina Prokopa, więc na "Sopot Top of the top" nie czułam się aż takim intruzem. Byłam pewniejsza siebie i jest to dla mnie jakaś taka pociągająca przyjemność. Bo jak gram koncerty to bardzo lubię mówić do ludzi pomiędzy piosenkami. Prowadzenie koncertów i festiwali muzycznych daje mi właśnie taką przestrzeń, żeby coś jeszcze dodać od siebie i dobrze się czuję w tej roli. Nie wiem, czy mogłabym prowadzić jakieś inne wydarzenia, bo ciągnie mnie do muzyki, ale na pewno jest to adrenalina i na pewno jest to dobra zabawa.
Czy Mery Spolsky stanie przed ołtarzem?
W teledysku do utworu "Maria przed ołtarzem" do ślubu prowadzi cię twój tata. W realnym życiu również chciałabyś, żeby tak wyglądał twój ślub?
Pamiętam, że jak mieliśmy plan "tęczowy" i mój tata nałożył garnitur, wziął mnie pod rękę, a ja byłam w mojej różowej ślubnej sukni, to powiedziałam: "Tata, wiesz, że najpewniej to jest jedyny ślub, w jakim będziemy razem uczestniczyć, bo po prostu nie wyobrażam sobie siebie na ślubnym kobiercu". Tata się śmiał, że na pewno tak. Dlatego chyba to jest odpowiedź na twoje pytanie. Oczywiście, że gdybym miała kiedykolwiek zmienić zdanie i być prawdziwą Marią przed ołtarzem, no to tata by znowu wystąpił w roli mojego wodzireja, ale jakoś sobie tego nie wyobrażam na ten moment.
Uważasz, że artystom, którzy są w ciągłych rozjazdach i pracach, trudniej o zbudowanie relacji, czy dzięki technologii można to pogodzić?
Myślę, że można pogodzić, bo jeżeli jest się w relacji, która jest wspierająca i osoba, z którą jesteś, czy to przyjaciel, czy chłopak, czy dziewczyna, rozumie twój zawód, rozumie, że to jest twoje największe marzenie, to nie ma żadnych barier w tym, żeby się wspierać właśnie na odległość, żeby być ze sobą też mentalnie. Chyba najważniejsze jest tutaj właśnie to zrozumienie.
Swoje 30. urodziny uczciłaś nową płytą. Czy ta data była dla ciebie czasem do podsumowań?
14 listopada moje urodziny. "Jestem skorpionem, potworem. Żywię się słowem. Daj mi jeść...". Cytuję piosenkę z "Erotik Ery" - "Skorpion", więc nie mogłam sobie wymarzyć lepszej daty na premierę płyty niż listopad, który dla mnie jest też bardzo symbolicznym miesiącem. Bo nie dość, że urodziny, to jeszcze rocznica śmierci mojej mamy. Mama jest dla mnie wielką patronką muzyczną, autorytetką. Czuję, że po prostu "Erotik Era" to jest taki wybuch tej mojej pewności siebie, o którą zawsze moja mama walczyła, żebym ja taką pewność siebie miała. Więc czuję, że to jest idealny moment i czuję, że ta płyta to będzie jedno wielkie świętowanie tej trzydziestki przez cały ten rok. Bo zamierzam świętować ją na koncertach, na festiwalach letnich i na wszystkich działaniach związanych właśnie z tą płytą.
Nawiązując do muzyki, co uważasz za swój największy dotychczasowy muzyczny sukces?
Myślę, że w sercu takim największym spełnieniem i sukcesem był moment, kiedy zobaczyłam w ręku i dotknęłam swoją pierwszą w życiu płytę. "Miło Było Pana Poznać". Marzyłam o tym, żeby wydać swoją muzykę. Wiele, wiele lat próbowałam to osiągnąć. Zgłaszałam się na różne festiwale muzyczne, konkursy. Miałam mnóstwo projektów rockowych i innych. Próbowałam, starałam się, żeby to w końcu wyszło. I na każdych urodzinach, jak zdmuchiwałam świeczki, to moim marzeniem, które wypowiadałam w głowie, było "chciałabym wydać płytę". Więc moim sukcesem, za który jestem wdzięczna, jest właśnie wydanie pierwszej płyty, podpisanie kontraktów. Z Kayaxem, z którym nadal pracujemy i od tego momentu bardzo dużo się w moim życiu zmieniło.
Jak każdego roku spędzasz święta? Raczej Wigilia w gronie rodziny i śpiewanie kolęd, czy ucieczka do ciepłych krajów?
Nie uciekam do ciepłych krajów, choć kusi mnie czasem Francja. I piszę o tym też w książce, że tam czasem uciekam. Ale na święta jestem typowym miłośnikiem tradycji. Bierzemy z moim tatą instrumenty, ja gitary, tata skrzypce, gramy kolędy. Gramy też moje autorskie świąteczne piosenki. I to nie jest żadna tajemnica, ponieważ nawet robimy taki livestream dla ludzi. Co roku to już jest w zasadzie taka tradycja, na którą ludzie czekają i zawsze pytają "Mery, kiedy ten koncert?" Koncert jest spontaniczny, bo to zależy kiedy z tatą odpoczniemy po jedzeniu pierogów i tych wszystkich świątecznych dań. Więc ja jestem typem wkładania ciepłych swetrów z św. Mikołajem, typem ubierania choinki. Nie lubię uciekać od tej naszej świątecznej tradycji.
Wierzysz w postanowienia noworoczne, czy jesteś osobą, która żyje chwilą?
Moją co roku taką sylwestrową mantrą to jest spisanie wszystkich marzeń na kartce ze znajomymi. Bo Sylwestra zazwyczaj się gdzieś udaje mi spędzać ze znajomymi. Jak wszyscy wypiszą te swoje marzenia, od małych po wielkie, to bierzemy te kartki, spalamy je w kociołku i rozsypujemy gdzieś na dworze w ramach takiej celebracji tych marzeń. Więc, czy potem ja się tego trzymam, to nie wiem. Ale sam fakt pisania tego wszystkiego to jest naprawdę bardzo fajne uczucie, bo sobie w głowie układasz, co na ten rok fajnie, żeby się przydarzyła.
Zdradzisz, jakie masz plany na najbliższy rok?
Plany na najbliższy rok to być w swojej "Erotik Erze", zagrać jak najwięcej koncertów z tą płytą, bo przygotowaliśmy naprawdę "Erotik Show" z powiększonym składem. Marzy mi się zagrać na festiwalach letnich. Marzy mi się, żeby ta płyta rozbrzmiała w domach "ludzi Spolsky" żeby się do tej płyty kochali, całowali, wyznawali sobie miłość. Albo, żeby dziewczyny do tej płyty się malowały, szykując na jakąś super imprezę. Po prostu chciałabym, żeby ten rok to był mój rok i tak bezczelnie sobie to pewnie na Sylwestra w tym roku wypiszę na tej kartce postanowień. Do zobaczenia na koncertach.
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas również znaleźć na TikToku, Facebooku oraz Instagramie. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas.
Czytaj też:
- Wiemy, kto wygrał 12. edycję programu "Top Model". Widzowie nie kryli zaskoczenia
- Magdalena Boczarska o wyzwaniach na planie "Różyczki 2". "Wiedzieliśmy, że będziemy z tego rozliczani"
- Michalina Olszańska o macierzyństwie. "Podjęłam tę decyzję świadomie"
Autor: Norbert Żyła
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe / Fot. Adam Słaboń