Piotr Stramowski o intymnych scenach z Heleną Englert. "Ona jest jak pistolet"

Piotr Stramowski o aktorstwie i show-biznesie
Piotr Stramowski o aktorstwie i show-biznesie
Źródło: MWMEDIA
Piotr Stramowski jest jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Do kin właśnie wchodzi najnowszy film z jego udziałem "Pokusa". W rozmowie z Aleksandrą Czajkowską aktor opowiedział o filmie, o show-biznesie, a także o łatce "aktora Patryka Vegi".

Aleksandra Czajkowska: Bycie aktywnym w świecie show-biznesu pomaga w karierze?

Piotr Stramowski: Chyba tak, to też zależy od tego, komu, na jakiej karierze zależy. Jeżeli chcemy grać i otrzymywać propozycje, to wydaje mi się, że to jest część naszego zawodu, a przynajmniej ja tak do tego podchodzę. Są oczywiście aktorzy, którzy nie udzielają się medialnie i też mają pracę, są świetni, więc nie ma na to reguły.

Resztę wywiadu przeczytacie pod materiałem wideo:

Piotr Stramowski o przekraczaniu granic i odwadze wypowiedzi. "Nie lubię ram"
Źródło: cozatydzien.tvn.pl

Piotr Stramowski o byciu aktywnym w show-biznesie

Czy kiedykolwiek ktoś nie chciał zatrudnić cię przy jakimś projekcie, ze względu na to, co pisały o tobie media?

Były takie sytuacje. Nie ukrywam, że byłem bardzo rozczarowany. Była to jedna z reżyserek, której filmy bardzo lubię. Chciałem pójść na casting, ale usłyszałem, że tego typu aktorów nie chce w swojej produkcji. To był dla mnie duży strzał, więc takie sytuacje się zdarzają, ale na razie rzadko.

Do aktorstwa dorastałeś powoli. Najpierw była fizyka, później astronomia, archeologia... Kiedy w końcu doszło do ciebie, co chcesz robić w życiu?

To było już w liceum. Kiedy przygotowywaliśmy bal maturalny połączony z konkursem i przedstawieniem, w którym parodiowało się pedagogów. Zostałem na siłę namówiony przez koleżankę i wziąłem w tym udział. Wcześniej nie udzielałem się w tego typu przedstawieniach, od momentu, kiedy wyrzucili mnie z kółka teatralnego, kiedy miałem 14 lat (śmiech). Wtedy nasza klasa wygrała, a ja zobaczyłem tych zachwyconych pedagogów, którzy bili mi brawo i stwierdziłem, że może ta scena i wpływanie na ludzi, to jest coś, co chcę robić. Jak już raz spróbowałem, to złapałem bakcyla, który do tej pory nie może mnie puścić.

Niektórzy uważają, że aktorzy posiadają pewne cechy narcystyczne, lubią być w centrum zainteresowania, lubią być słuchani i poważani. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?

Nie, nie zgadzam się, że każdy jest taki, ale są takie osoby. Powiedziałbym, że niektórzy aktorzy mają niskie poczucie własnej wartości, dlatego mogą decydować się na ten zawód, jednak może się to łączyć z pewnymi narcystycznymi cechami człowieka, które dużo osób ma w większym lub mniejszym stopniu.

Piotr Stramowski w szczerym wywiadzie
Piotr Stramowski w szczerym wywiadzie
Piotr Stramowski w szczerym wywiadzie
Źródło: MWMEDIA

"W spirali" było pierwszym filmem, w którym zagrałeś główną rolę, jednak to postać Majamiego w filmie "Pitbull. Niebezpieczne kobiety" dała ci największą sławę. Który film był dla ciebie ważniejszy? Zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym.

Najpierw pracowałem na planie "W spirali", jednak premiera "Pitbulla" była wcześniej. Obydwa te filmy są dla mnie bardzo ważne. "W spirali" był moim pierwszym filmem, pierwszym takim doświadczeniem, tam też poznałem moją późniejszą żonę i matkę mojej córki. Był magiczny, nie zapomnę go do końca życia. Natomiast "Pitbull" był taką furtką do mojej kariery. Zrobiliśmy coś, co jest kultowe, ludzie do tego wracają, pamiętają, cały czas kojarzą mnie z postacią Majamiego, co czasami bywa męczące, ale jest również miłe, bo super jest stworzyć taką postać, która cały czas żyje i o której się nie zapomina. To są dwa zupełnie inne filmy. Myślę, że "Pitbull" był moją przepustką do kariery, a "W spirali" jest dla mnie bardzo ważny pod względem emocjonalnym.

Po "Pitbullu" posypało się wiele kolejnych propozycji filmowych. Możesz stwierdzić, który film jest największym sukcesem, a który porażką?

Największy sukces to zdecydowanie "Pitbull", a jeśli chodzi o najgorszy... Ja nie patrzę na to w ten sposób, każdy film jest dla mnie lekcją i tak staram się podchodzić do tego. Za każdym razem tworzę inną postać, jedna jest ważniejsza, druga mniej. Czasami to przez scenariusz, czasami to też moja wina lub montażu, wiele składowych. Mam niedosyt związany z dwiema postaciami. Jest to postać Żywego w "Kobietach mafii", dużo scen stamtąd wypadło i nie do końca było to, co chciałem. I niedosyt mam po filmie "Fighter", w który włożyłem masę pracy. To był trudny projekt, ponieważ został przerwany na rok, później musieliśmy go skończyć, zmieniliśmy głównych aktorów i to bardzo wpłynęło na efekt końcowy. Zastanawiałem się, jakby to wyglądało, gdybyśmy go zrobili, tak jak było w planach na początku. Myślę, że byłby to inny film i lepszy, ale nie żałuję. Tak miało być. To też była lekcja dla mnie.

Często aktorzy mają wymarzone role, które chcieliby zagrać. A ty?

Zdecydowanie chciałbym zagrać Jokera. Raz, że budżety tego typu filmów są gigantyczne, a dwa — Joker jest postacią zawierającą w sobie wszystkie najciekawsze, mroczne, ludzkie cechy, które chciałby zagrać każdy aktor. Drugą postacią, w jaką chciałbym się wcielić to postać Czesława Niemena, ponieważ jego historia nie została nigdy zekranizowana i gdyby była taka możliwość, to bardzo chętnie bym się tego podjął.

Piotr Stramowski
Piotr Stramowski
Piotr Stramowski
Źródło: MWMEDIA

Dlaczego akurat Niemen?

To wielka, wybitna postać, charyzmatyczna, z przeszłością i historią. Wcielać się w tego typu postaci, które każdy pamięta, to jest coś dużego, a nigdy nie wcielałem się w postać kogoś rzeczywistego, oprócz Dawida "Cygana" Kosteckiego przy "Pętli", ale to całkiem inne przeżycie.

Przez niektórych jesteś określany "aktorem Patryka Vegi". Jaki masz do tego stosunek?

Bardzo się cieszę, że zagrałem w tylu filmach Patryka Vegi. Takiego warsztatu, jaki otrzymałem od niego na planie, nigdzie nie dostałem. Projekty, które otrzymywałem, też były super, ale to był dla mnie przyspieszony kurs aktorstwa. Bardzo się z tego cieszę. Z tego, co słyszałem Patryk już nie będzie robić filmów w Polsce, ale nie uważam tego za zamknięty etap. Gdyby się odezwał, chętnie rozważyłbym nowe propozycje, gdyby mnie zainteresowały. Ja do filmów Patryka podchodzę trochę inaczej niż inni. On jest trochę stygmatyzowany, a ludzie lubią sobie przypinać łatki, kto jest dobry, a kto zły, a Patryk jest nierówny i jego się nie da określić. Robi filmy genialne i takie, które nie do końca są lubiane przez publiczność. Uwielbiam go na planie, jest niesamowicie charyzmatyczny, pracuje się z nim świetnie i jest jednym z niewielu reżyserów, którzy tak bardzo wiedzą, czego chcą. Jest "jakiś", a ja lubię takich ludzi.

Piotr Stramowski o "Pokusie"

À propos ludzi "jakichś", pierwszy raz miałeś okazję pracować z Marią Sadowską w filmie "Miłość na pierwszą stronę", teraz ponownie przy "Pokusie". Jaką osobą w pracy jest Maria Sadowska?

Marysia jest reżyserką bardzo emocjonalną, pracuje od serca, jest trochę chaotyczna, ale ja również taki jestem, jednak w tym chaosie jest jakiś wzór i zasada. Tylko my wiemy, co tam jest i czasami nachodziliśmy w tym chaosie na siebie. Ona się wkurzała na mnie a ja na nią, ale w końcu się dotarliśmy i przy drugim projekcie było super. Nie było scysji, więc fajnie nam się pracowało. Marysia jest bardzo romantyczna, jest dobrym człowiekiem z wielkim sercem i z wielką siłą. Ta jej wrażliwość i siła są równe. Nie jest osobą, która daje po sobie deptać i potrafi stawiać granice. Jest bardzo rzetelna i to mi się podoba.

A jaką ty jesteś osobą w pracy?

Muszę się zastanowić (śmiech). Jestem w stanie posłuchać innych osób, jeśli wiedzą, czego chcą. Jeśli widzę, że ktoś nie wie, to pozostanę przy swoim. To może być irytujące, ale nie ugnę się, jeśli zauważam, coś się nie klei, a znam się na swoim zawodzie. Już tyle czasu go wykonuję, że wydaje mi się, że wiem, co jest dobre, a co nie. Jeśli ktoś mi każe zrobić coś, co jest niespójne z tym, co ja czuję, to tego nie zrobię. I zdarzają się takie sytuacje. Jeśli chodzi o koleżanki i kolegów z pracy, to może ich czasami denerwować moja nadaktywność na planie (śmiech). Czasami potrafię być wkurzający, zastanawiam się, dlaczego to robię, ale to chyba jakiś mój podświadomy sposób, na rozładowanie emocji przed scenami. Żeby wejść w nią z nową, czystą emocją. Ale kiedy z zewnątrz ktoś na mnie patrzy, może pomyśleć, że jestem totalnie nieskupiony i mam wszystko gdzieś. Staram się zawsze pomagać moim kolegom i koleżankom i nigdy nie gram na siebie, bo wiem, że to praca zespołowa.

Zagrałeś w "Pokusie" razem z Heleną Englert. Jak wspominasz tę współpracę? Mieliście dużo intymnych scen.

Helena jest pierwszą tak młodą osobą, z którą grałem takie sceny, ale ona jest jak pistolet. Jest nie do zatrzymania, jest bardzo dobrą aktorką, taką silną, a zarazem wrażliwą. Świetnie sobie daje radę, nie potrzebowała niczyjej pomocy. Ona się nie wstydzi. Daje z siebie 100%. Bardzo dobrze pracowało się z Heleną, mieliśmy takie wzajemne zaufanie do siebie i scenariusza. Bił od niej profesjonalizm.

A rola Maksa czymś cię zaskoczyła?

Zaskoczyło mnie to, że takie sytuacje się jeszcze wydarzają. To historia oparta na faktach i kiedy dowiedziałem się, kto jest protoplastą, to byłem bardzo zaskoczony. Rola sama w sobie była ciekawa, fajnie, że mogłem uczestniczyć w tym projekcie. Nie jest bardzo oczywista, mam nadzieję, że będzie pewną przestrogą dla młodych dziewczyn.

Piotr Stramowski i Helena Englert w "Pokusie"
Piotr Stramowski i Helena Englert w "Pokusie"
Piotr Stramowski i Helena Englert w "Pokusie"
Źródło: Monilith Films

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Autor: Aleksandra Czajkowska

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości