Zofia Domalik o rodzicach, aktorstwie, hejcie i życzeniach śmierci. "Przestraszyłam się"

Zofia Domalik w 2. odcinku cyklu "Jacy rodzice, takie dzieci?"
Jacy rodzice, takie dzieci? 2. Zofia Domalik
Źródło: cozatydzien.tvn.pl
#JacyRodziceTakieDzieci? Zofia Domalik jest córką aktorki Ewy Telegi i wybitnego reżysera teatralnego Andrzeja Domalika. Karierę aktorską zaczęła jeszcze w wieku nastoletnim, jednak nie sądziła, że pójdzie w ślady rodziców na poważnie. W cyklu "Jacy rodzice, takie dzieci?" Zofia Domalik powiedziała o blaskach i cieniach aktorstwa, a także o hejcie. Wyznała, że otrzymała również groźby śmierci.

Zofia Domalik swoją karierę aktorską zaczęła w wieku 15 lat. Na początku nie chciała pójść w ślady znanych rodziców, jednak rzeczywistość zweryfikowała jej plany. W rozmowie z Aleksandrą Czajkowską aktorka powiedziała o planach na przyszłość, sławnych rodzicach, a także o hejcie, z którym musiała się zmierzyć kilka lat temu.

26-latka ma za sobą już pierwszą główną rolę w filmie fabularnym "Wszystko dla mojej matki", za którą otrzymała nagrodę za debiut aktorski na 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, a także była nominowana do Orłów w dwóch kategoriach - "Najlepsza główna rola kobieca" i "Odkrycie roku". Ponadto widzowie TVN doskonale znają aktorkę z roli Ewy Banach w serialu "Szadź" z Maciejem Stuhrem.

Zofia Domalik o aktorstwie

Zofia Domalik wyznała, że nigdy nie czuła presji, żeby zostać aktorką. Była dość nieśmiałym dzieckiem.

- Nikt się nie spodziewał, że mi się odmieni. Miałam 14-15 lat, kiedy zaczęłam czuć, że mnie jednak ciągnie w tę stronę, bo ja od dziecka kochałam teatr, tylko bałam się oceny. Bałam się tego, że ktoś sobie coś o mnie złego pomyśli. Bałam się porównywania do mojej mamy, szczególnie że mamy bardzo podobne charaktery i myślę, że wiele dzieci artystów ma dokładnie tak, jak miałam ja, że chciałabym wszystko robić, tylko nie to, bo wiem, że będę oceniana — powiedziała Zosia Domalik.

Aktorka wyznała, że rodzice odradzali jej aktorstwo od samego początku, jednak kiedy zdecydowała się zdawać do szkoły teatralnej, bardzo ją wspierali.

- Jak już powiedziałam, że chcę, to nie odradzali, bo odradzali mi to wielokrotnie przed, więc jak już powiedziałam, że naprawdę chcę zdawać i że chciałabym się przygotowywać z kimś, bo wiedziałam, że nie będziemy się przygotowywać razem z mamą, bo mamy takie temperamenty, że byśmy się "zabiły" na tych lekcjach (śmiech). Z mamą mamy bardzo bliski kontakt przyjacielski, ale też jesteśmy bardzo silne obie (...) Jak już się dostałam, to mnie wspierali, mimo że dużo było płaczu w Akademii Teatralnej, typu: "Mamo, zabierz mnie, nie chce być aktorką, to jest za ciężkie, za trudne" - dodała.

Zofia Domalik o Akademii Teatralnej

Pierwszy rok w Akademii Teatralnej dla Zofii Domalik był dość trudny, jednak aktorka nie obwinia za to swojej szkoły.

- Pierwszy rok to był jeden wielki, długi moment załamania. Pierwszy rok był straszny. Żeby było jasne - to nie jest wina mojej szkoły, ale kwestia mojego perfekcjonizmu, mojego charakteru, moich wymagań wobec siebie, które są czasami absurdalne, nawet kiedy ktoś ode mnie tego nie wymaga, to ja tak mam — powiedziała.

Na pierwszym roku studiów wmówiłam sobie, że ktoś mi kazał schudnąć. Cały czas mówiłam mamie: "Słuchaj, ja muszę schudnąć, bo gorzej wyglądam od koleżanek, one są bardzo szczupłe, ja muszę schudnąć". Moja mama zapytała, czy ktoś mi powiedział coś takiego. Powiedziałam, że tak, że słyszałam głosy, ale... ja nigdy tego nie usłyszałam. Nie wiem skąd się to wzięło. Nałożyłam na siebie presję, że jestem za duża, że to źle wygląda na scenie i ja sobie znajdowałam takie moje mankamenty
- powiedziała aktorka.

Zofia Domalik o terapii

Aktorka w rozmowie z Aleksandrą Czajkowską powiedziała, że od kilku lat uczęszcza na terapię, która jej bardzo pomogła. Mimo że teraz mówi o tym głośno, jeszcze jakiś czas temu się tego wstydziła.

- Nie wstydzę się tego, że zaczęłam chodzić na terapię. Już w przedszkolu miałam tzw. syndrom furtki, że jak moje koleżanki się zaczynały bawić razem, to ja myślałam, że one mnie nie lubią i wracałam do domu i płakałam mamie, że mnie nie lubią. W gimnazjum uznałam, że skoro nie jestem pewna siebie, to będę udawać, że w to wierzę. (...) To jest przełamywanie swoich granic, mnie to dużo kosztuje. Zawsze jak wychodzę na scenę, to mam tremę — powiedziała.

Miałam taki plan, żeby pójść na studia podyplomowe. Skończyłam już uczelnię, obroniłam się. Chciałabym studiować psychologię, bardzo mi się to podoba. Nie miałam żadnego planu B. Odkryłam, że może chciałabym zostać dietetyczką, ten plan szybko minął, bo lubiłam robić zdrowe przepisy, ale szybko się zorientowałam, że to mnie nie kręci aż tak i dopiero na czwartym roku zauważyłam, że bardzo zainteresowałam się terapią 
- powiedziała.

Zofia Domalik o hejcie

Zofia Domalik jeszcze w liceum spotkała się z ogromnym hejtem, z którego skutkami zmagała się przez lata. Wszystko zaczęło się od premiery jednego z filmów, na którym zrobiono aktorce niekorzystne zdjęcia. Internauci bardzo szybko przystąpili do komentowania i hejtowania wyglądu aktorki.

- To jest coś, co zawsze chciałam opowiedzieć w wywiadzie. Moja mama została zaproszona na premierę filmu "Płynące wieżowce". Byłam wtedy w liceum, wyszłam z tej szkoły tak, jak człowiek wygląda po ośmiu godzinach zajęć, nie byłam ładnie ubrana. Szczerze, poszłam po prostu zobaczyć ten film. Moja mama czasami brała mnie do jakichś zdjęć, a czasami ja sobie uciekałam z tatą, a tu się tak zdarzyło, że wchodząc do tego miejsca, kiedy się rozbieraliśmy, zrobili nam zdjęcia. Faktycznie są to jedne z najgorszych moich zdjęć, jakie kiedykolwiek widziałam, aczkolwiek komentarze pod tym... To było coś tak okrutnego... "O, już mamusia córkę na premierę bierze, fajnie, że ją utuczyła", "A co to za gruba świnia, jeszcze zęby ma krzywe, po mamusi zgryz"... I naprawdę nie było ani jednego pozytywnego komentarza. Ja to przeczytałam, jak miałam 16 lat i to była trauma, po tym zaczęłam się odchudzać. Miałam bardzo poważne zaburzenia odżywiania przez wiele lat i w momencie kiedy człowiek czyta coś takiego na swój temat... nawet jeżeli byłabym osobą otyłą, dlaczego taki temat jest poruszany? - powiedziała.

Kolejnym razem Zofia Domalik musiała zmierzyć się z hejtem po Strajku Kobiet. Aktorka otrzymała nawet groźby śmierci.

- Druga taka sytuacja wydarzyła się po Strajku Kobiet. Ja wspierałam Strajki Kobiet, Czarne Protesty od początku. Najwięcej komentarzy było: "umrzyj", masę przekleństw, między tymi komentarzami też: "sama powinnaś się zabić", "mordercy dzieci", "powinni cię zabić", "znajdę cię, wiem, gdzie mieszkasz, zabije cię" i ktoś nawet napisał dzielnicę, w której mieszkam, więc byłam trochę zszokowana. Nikt mnie nigdy nie zapytał, co ja zrobiłabym w sytuacji zagrożenia mojego życia, albo w sytuacji ciąży niechcianej, tylko od razu jesteśmy szufladkowani, wrzucani wszyscy do jednego worka, a naprawdę nie wszystkie kobiety, które biorą udział w Czarnych Protestach, byłyby w stanie dokonać aborcji. Ja jestem osobą wierzącą i miałabym z tym problem, ale są różne sytuacje, w których człowiek się znajduje w życiu i nigdy nie oceniłabym innej kobiety, bo to jest jej trauma i ona będzie musiała się z tym zmierzyć, nie ja. Wylało się na mnie morze hejtu, ale szczerze mówiąc, już od jakiegoś czasu mam to kompletnie gdzieś, bo zdaję sobie sprawę z tego, jaki mam kodeks moralny, jakie mam wartości. A każdy ma inne. Tak bym chciała, żeby każdy hejter, który hejtuje w internecie, chociaż raz poczuł się tak, jak ja osoba, która to czyta. To jest moje marzenie — powiedziała.

To nieprawda co ludzie mówią, że "zdecydowałam się na taki los". Oczywiście, zdecydowałam się być na świeczniku, ale nie zdecydowałam się na to, żeby ktoś mi pisał w internecie: "co za gruba baba, niech przejdzie na dietę" i życzenia śmierci, i "wiem, gdzie mieszkasz". Ja się wtedy naprawdę przestraszyłam, dostałam totalnego ataku paniki, którego nie miałam już od wielu lat. To było straszne

"Jacy rodzice, takie dzieci?" to autorski cykl rozmów wideo na cozatydzien.tvn.pl prowadzony przez Aleksandrę Czajkowską. W rozmowach biorą udział dzieci gwiazd, które dorastały w blasku fleszy. Sprawdzamy, czy dzieci zawsze idą w ślady swoich rodziców, czy jednak obierają własny kierunek.

Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

podziel się:

Pozostałe wiadomości