Dominik Szymański angażuje się w pomoc potrzebującym dzieciom, i to z niemałym sukcesem. Fundacja SOS Wioski Dziecięce, pod opieką której dorastał dzisiejszy uczestnik "Top Model", jak co roku organizuje akcję spełniania świątecznych marzeń swoich podopiecznych. Dominik zachęcił do udziału swoich obserwatorów. Ci okazali się wspaniałymi Świętymi Mikołajami!
Zaledwie wczoraj pisaliśmy o akcji spełniania świątecznych marzeń podopiecznych fundacji SOS Wioski Dziecięce, dziś z kolei możemy już informować o pierwszych sukcesach. Te ogłosił Dominik Szymański, który nie tak dawno również był beneficjentem podobnych przedsięwzięć. Teraz ogłasza: zostało 651 listów!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Dominik Szymański zachęca do zostania Świętym Mikołajem
Kiedyś to on liczył na wielkie serca ludzi dobrej woli. Dzieci w wiosce dziecięcej jest możliwie jak najwięcej, a fundacja, rzecz jasna, ma ograniczony budżet. Stąd podopieczni, choć podstawowo zaopiekowani na medal, często muszą powściągać materiale marzenia. Jednak szczególnie w okresie świątecznym okazuje się często, że wszystko jest możliwe. Dzieci piszą listy do Świętego Mikołaja i okazuje się, że... on naprawdę istnieje! Choć zazwyczaj wcale nie ma białej brody, ani czerwonej czapki.
"Super wam idzie, zostało jeszcze 651 listów do spełnienia! Jeśli chcecie zostać Świętym Mikołajem w tym roku dla dzieciaków to tutaj macie link do spełnienia listu: ZOSTAŃ ŚWIĘTYM MIKOŁAJEM" - czytamy wpis w stories Dominika.
Uczestnik "Top Model" ucieszył się też, że to właśnie jego działalność pomogła spełnić jedno marzenie.
"Dzięki twojej storce wzięłam udział. I wysłałam link do grupy w pracy, namawiając do akcji" - napisała jedna z obserwatorek modela.
Dominik Szymański - SOS Wioski Dziecięce
Chodzi o wczorajszy apel, jaki Dominik Szymański opublikował wczoraj na swoim profilu.
"Nie ukrywam, że się rozkleiłem, jak zobaczyłem te listy, bo sam je kiedyś pisałem. Wiem, na czym to polega, jak przychodzi twój wymarzony prezent i się cieszysz, że Święty Mikołaj spełnił twoje życzenie" - wspominał, zachęcając jednocześnie do wzięcia udziału w pięknej inicjatywie.
Dominik Szymański, wraz z dwójką młodszego rodzeństwa, został odebrany biologicznym rodzicom w wieku siedmiu lat.
- Pewnego dnia z samego rana do domu zapukało dwoje ludzi i po prostu zabrało mnie i moje rodzeństwo, nic nam nie tłumacząc. Miałem siedem lat, mój brat – pięć, siostra – trzy. Nie mieliśmy pojęcia, gdzie jedziemy, powiedzieli nam tylko, że w lepsze miejsce. Szybko się okazało, że nie do końca. Oczywiście nie musiałem się już martwić, że będziemy głodować, czy że przed dłuższy czas nikt się nami nie zainteresuje, ale nie było tam nikogo, do kogo można byłoby się jakkolwiek przywiązać. Opiekunowie cały czas się zmieniali, nie potrafiłem nawiązać kontaktu z dzieciakami, bałem się wychodzić, byłem taki trochę aspołeczny. Marzyłem o lepszym życiu - opowiadał naszej redakcji.
Okres spędzony w publicznym domu dziecka Dominik określa mianem "szarowizny". Weselsze kolory pojawiły się dopiero po zamieszkaniu w wiosce dziecięcej, pod opieką ukochanej cioci Wioli. Dopiero tam Dominik doświadczył prawdziwego dziecięcego szczęścia.
kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas także znaleźć na Instagramie, Facebooku i TikToku. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas.
- Andrzej Seweryn o relacji z dziećmi. "Nigdy nie byłem dla nich mentorem"
- Jakub Żulczyk o stosunku do twórczości Blanki Lipińskiej. "Opowiada o fantazjach gwałtu"
- Syn Andrzeja Seweryna przestał mówić po polsku. "Dopadł mnie kryzys"
Autor: Martyna Mikołajczyk