"Ślub od pierwszego wejrzenia" połączył Agatę Ząbczyk i Macieja Kiełbowskiego. Niestety para zadecydowała o rozwodzie. Dla uczestniczki show to był właściwie nowy początek, a nie przykry koniec. Agata otrzymała kolejną szansę od losu. Dziś z czułością mówi o swoim przyszłym mężu i o tym, jakie wsparcie od niego otrzymuje.
Uczestniczka "Ślubu od pierwszego wejrzenia" wychodzi za mąż. O jakim ślubie marzy?
Kalina Szymankiewicz, cozatydzien.tvn.pl: Wielu byłych uczestników programu odnajduje miłość w sieci. Jak było w pani przypadku?
Agata Ząbczyk: Po programie nie szukałam miłości na siłę. Tak naprawdę przyszła ona sama. Z moim narzeczonym poznaliśmy się u naszych wspólnych znajomych. Prawdę mówiąc oni od samego początku wiedzieli, że do siebie pasujemy. Więc postanowili nas ze sobą poznać. Przy pierwszym spotkaniu od razu zaiskrzyło. Wiadomo, że jak każda para na początku swojej relacji musieliśmy się "dotrzeć" i nauczyć siebie nawzajem. Teraz kiedy organizujemy ślub, z uśmiechem wspominamy nasze początki.
Co panią w nim najbardziej urzekło?
Mój narzeczony jest bardzo uczuciowym, szczerym i opiekuńczym mężczyzną. Mogę na niego liczyć w każdej sytuacji, tak samo jak on na mnie. Jest nie tylko moją miłością, ale także przyjacielem, któremu mogę bezgranicznie ufać. To właśnie dzięki temu tworzymy udany związek i wiem, że jest tym jedynym.
Spodziewała się pani pierścionka zaręczynowego? Jak doszło do oświadczyn?
Zaręczyny miały miejsce w Grecji podczas naszych wspólnych wakacji. Było tak, jak sobie wymarzyłam, czyli romantycznie. Byłam tym trochę zaskoczona, a zarazem z niedowierzania szczęśliwa. Minęła chwila, zanim powiedziałam "TAK". Nie do końca przypuszczałam, że narzeczony oświadczy się podczas właśnie tych wakacji. Już od dłuższego czasu wiedzieliśmy, że chcemy ze sobą spędzić resztę życia, więc zaręczyny były pięknym przypieczętowaniem tej decyzji. Każdej kobiecie życzę takich oświadczyn i spotkania na swojej drodze tak kochanego człowieka.
Czy narzeczony oglądał edycję programu z pani udziałem? Miał wyrobione zdanie o pani?
Mój narzeczony nie ogląda tego typu programów. O moim udziale dowiedział się ode mnie. Nie jest człowiekiem, który ocenia ludzi po pozorach. Wychodzi z założenia, zresztą tak samo jak ja, że należy dobrze poznać daną osobę, a nie oceniać "po okładce".
Miała już pani okazję czuć emocje związane z wyborem sukni ślubnej, ale to działo się w programie. Jak przeżywa to pani teraz?
Obecny ślub jest dla mnie najważniejszy, ponieważ biorę go z mężczyzną, którego kocham. Nie porównuję go z poprzednim. Myślę, że dla większości kobiet organizacja ślubu i wesela jest ekscytującym czasem. Wybór sukni ślubnej był dla mnie pięknym i emocjonującym momentem. Na szczęście wiedziałam, jaki typ sukni ślubnej chciałabym tego dnia wybrać, więc wybór był nieco prostszy. Jak każda panna młoda chcę w tym ważnym dniu wyglądać spektakularnie i czuć się wyjątkowo. Wiadomo, że jest dużo takich spraw i detali, które trzeba dopilnować osobiście. Choć teraz spędzają one niekiedy sen z powiek, to mam nadzieję, że finalnie wszystko będzie dopięte na ostatni guzik i będziemy mogli w pełni cieszyć się tym dniem razem z naszymi gośćmi.
Jak będzie wyglądać ta wymarzona uroczystość. Stawia pani na tradycyjną oprawę czy marzy o nowoczesnych akcentach?
Szczegóły naszego wesela zostawimy dla siebie. Jedynie, co mogę powiedzieć, to że będzie ono miało ciepły charakter bez niepotrzebnej ekstrawagancji. Chcemy, aby wszyscy nasi goście czuli się komfortowo i świetnie się bawili.
Wsparcie rodziny zawsze jest bardzo ważne. Czy czuła pani je w czasie trwania programu, przygotowań do ślubu i podczas rozwodu z telewizyjnym mężem? Jak jest teraz?
Temat mojego udziału w programie i całej jego otoczki jest dla mnie definitywnie zamknięty. Więc nie będę wypowiadać się w tej kwestii. Dla mnie najważniejsze jest to, co teraz dzieje się w moim życiu. Zawsze mogę liczyć na wsparcie bliskich mi osób.
Dalsza część artykułu pod wideo. Agata ze "ŚOPW" opowiada o relacjach z innymi uczestnikami.
Agata ze "ŚOPW" o nowej edycji i byłych uczestnikach programu
Ogląda pani nową edycję programu? Kto ma według pani największe, a kto najmniejsze szanse na przetrwanie w małżeństwie?
Szczerze mówiąc, nie śledzę na bieżąco losów uczestników programu z racji przygotowań do ślubu. Jednak uważam, że każdy bez wyjątku zasługuje na szczęście. Dlatego też kibicuję wszystkim uczestnikom. Mocno trzymam za nich kciuki, aby odnaleźli to, po co mam nadzieję, zgłosili się do programu, czyli szczęście i miłość.
A jak układają się pani relacje z byłymi uczestnikami show? Tworzycie grupę "ślubne ludki". Czy ktoś z nich został zaproszony na wesele?
Niektórym udało się znaleźć w programie miłość, a innym "Ślub od pierwszego wejrzenia" przyniósł przyjaźnie i fajne koleżeńskie relacje. Więc tak naprawdę przyjaźń po programie jest wartością dodaną. Wiadomo, że w życiu czasami bywa tak, że niektóre z tych relacji nie wytrzymują próby czasu i zanikają po prostu. Często wpływa na to różnica wartości czy też innego podejścia do życia. Relacje z osobami o podobnym myśleniu i patrzeniu na świat mają bardziej stabilne fundamenty i większą szansę przetrwania. To, kto ze "ślubnych ludków" finalnie pojawi się na naszym weselu, zachowamy dla siebie.
Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.
- Antek Królikowski cierpi na nieuleczalną chorobę. "Walczę, by dobrze żyć"
- Leon Myszkowski o współpracy z mamą, show-biznesie i związku. "Nie mam na co narzekać" [TYLKO W CZT]
- Hollywoodzki aktor pomaga na granicy. Gotuje dla uchodźców z Ukrainy
Autor: Kalina Szymankiewicz
Źródło: cozatydzien.tvn.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook "Ślub od pierwszego wejrzenia"