Artur Barciś dementuje doniesienia medialne. Jednak nie dokonał apostazji?

Artur Barciś
Artur Barciś dementuje doniesienia medialne. Jednak nie dokonał apostazji?
Źródło: MWMEDIA
W czwartek w mediach pojawił się artykuł, który wyprowadził Artura Barcisia z równowagi. Aktor znalazł w nim informację, jakoby dokonał apostazji. Gwiazdor postanowił wydać oświadczenie, w którym odniósł się do plotki. Podkreślił, że to kolejny raz, gdy czyta o sobie nieprawdę.

Artur Barciś jest jednym z najpopularniejszych aktorów teatralnych, filmowych i telewizyjnych. Od wielu lat realizuje się ponadto jako reżyser i scenarzysta, a głosu użyczył niejednej popularnej postaci z filmów animowanych. Popularność przyniosła mu rola w kultowym filmie "Znachor" - Wasylko uleczony przez Antoniego Kosibę zyskał ogromną sympatię widzów. Aktualnie realizuje się na teatralnych deskach — można zobaczyć go m.in. w "Zemście" wystawianej na scenie warszawskiego "Och-Teatru".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Karolina Pisarek o chorobie i wsparciu, jakie dostała od męża. "Życie się przewartościowuje"

Artur Barciś dokonał apostazji? Media aż huczą od plotek

Artur Barciś rzadko udziela wywiadów, zdecydowanie rzadziej, niż można go obejrzeć na scenie. Stroni od opowiadania o prywatności, toteż niejednokrotnie w mediach pojawiły się plotki, które ostatecznie okazywały się wyssane z palce. Wiadomo jednak, że Artur Barciś od lat jest w szczęśliwym związku małżeńskim z Beatą. Para poznała się podczas kręcenia serialu "Pan na Żuławach". Beata była asystentką montażystki. Artur Barciś grał postać Stefana, a jego filmowym ojcem był Wirgiliusz Gryń. Artur Barciś dostrzegł Beatę, gdy schodziła po schodach autobusu.

Czytaj więcej: Artur Barciś i jego żona Beata od lat tworzą idealne małżeństwo. "Zakochałem się w sekundę"

W ostatnim czasie media skupiły się jednak nie na rodzinnym życiu Artura Barcisia. Aktor miał rzekomo dokonać apostazji. Takie informacje podał w jednym z artykułów "Super Express". Gwiazdor postanowił odnieść się do tekstu, w którym wspomniano, że ma za sobą proces oficjalnego odejścia od Kościoła Katolickiego. Prawda jest jednak zgoła inna.

"Ponieważ kolejny raz pisze się o mnie nieprawdę, jestem zmuszony zareagować. Wbrew temu co napisał wczoraj Super Expres, a wcześniej wiele innych pism, nigdy nie dokonałem aktu apostazji. Po prostu, jak większość Polaków, nie chodzę do Kościoła. Wolę chodzić do lasu" - napisał w oświadczeniu.

Jak sam wspomniał, to nie pierwszy raz, kiedy w sieci pojawiają się nieprawdziwe informacje na jego temat. W 2021 roku Artur Barciś przeczytał w jednej z gazet wywiad z samym sobą, którego nigdy nie udzielił. Był to periodyk o tematyce religijnej, toteż można było przeczytać, jakim gorliwym katolikiem jest aktor. Gwiazdor zdementował te informacje w rozmowie z Plejadą. Co ciekawe, "Super Express" miał powołać się w tekście o apostazji właśnie na poniższy cytat:

"Niedawno przeczytałem wywiad, którego nigdy nie udzieliłem. Wyszedłem w nim na żarliwego katolika, wręcz dewotę. Podczas gdy ja z Kościołem już dawno się pożegnałem. Coś okropnego! […] Stwierdziłem wtedy, że jak zacznę to dementować, to więcej ludzi kupi to czasopismo, żeby przeczytać ten tekst. A pewnie znaleźliby się tacy, którzy stwierdziliby, że na siłę wypieram się czegoś. Więc machnąłem ręką" - powiedział wówczas.

Artur Barciś o chorobie

Mimo że Artur Barciś nie jest skory do udzielania wywiadów, jakiś czas temu wraz z żoną zgodzili się na rozmowę. Opowiedzieli wówczas o kulisach związku i wspominali to, co w ich życiu było najtrudniejsze. Wrócili pamięcią do początków pandemii, kiedy to Artur Barciś zmagał się z koronawirusem. Jego stan był bardzo poważny. Na tyle, że gwiazdor przeczuwał najgorsze.

"Pamiętam moment, kiedy uświadomiłem sobie, że mogę umrzeć. Tak szybko… Zawsze myślałem, że będę żył długo, bo moja babcia żyła 96 lat, a mama właśnie świętowała 90. urodziny. Liczyłem na dobre geny, poza tym regularnie się badam. Nagle covid spowodował, że znalazłem się na granicy, i nie wiedziałem, w którą stronę popchnie mnie los. Byłem sam w domu. Leżałem w barłogu, potwornie się pociłem, ale nie miałem siły, żeby zmienić pościel. Nie spałem pięć dób. Na szczęście dzięki komórce Beba cały czas była przy mnie…" - powiedział wówczas w rozmowie z "Vivą!".

Choć był pod stałą opieką zaprzyjaźnionego lekarza, aktor zaciskał zęby i próbował przetrwać najgorsze. Pewnej nocy było naprawdę niebezpiecznie. Gwiazdor dopiero po czasie zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo. Artur Barciś nie mógł jeść i nie spał, co nie pomagała w powrocie do zdrowia.

"Kolejny przyjaciel Piotr, również lekarz, przynosił mi potrzebne rzeczy. Oboje z Ewą przez telefon monitorowali mój stan. Piotrek powiedział: 'Jeśli tylko spadnie ci saturacja, masz dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Podstawimy ci karetkę'. Godzinę schodziłem do kuchni, schudłem siedem kilo. Po czterech dniach Ewa telefonicznie stwierdziła, że oprócz covidu mam zapalenie płuc. Miałem 40 stopni gorączki i musiałem natychmiast wziąć antybiotyk. Zwlokłem się na dół i okazało się, że po jakiejś kuracji został mi listek antybiotyku, który był potrzebny w tym wypadku. Zażyłem go, ale o czwartej nad ranem przyszedł kryzys, było coraz gorzej. Nie miałem sumienia budzić Piotra i prosić o karetkę. Pomyślałem: Wytrzymam, nie będę dzwonił. No i wytrzymałem. Na drugi dzień Piotr strasznie mnie obsobaczył, krzyczał na mnie, że mogłem umrzeć" - opowiedział aktor.

Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie
Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Przeczytaj też:

Autor: Dominika Kowalewska

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości