Justin Timberlake odniósł się do skandalu z Britney Spears. Mocne słowa padły podczas koncertu

Justin Timberlake, Britney Spears
Justin Timberlake, Britney Spears
Źródło: Getty Images
W 2023 roku ukazała się autobiografia Britney Spears pt. "Kobieta, którą jestem". Wokalistka zdradziła w niej wiele faktów ze swojego życia, co wzbudziło wśród ludzi na całym świecie wiele emocji. Jedną z nich było przyznanie się do wykonania aborcji. Ojcem dziecka byłby bowiem Justin Timberlake, z którym przed laty była związana. Gwiazdor przez wiele miesięcy milczał. Do sprawy miał jednak odnieść się podczas jednego z niedawnych koncertów.

Życie Britney Spears od wielu lat jest tematem do spekulacji. Media z zaciekawieniem śledzą losy, a paparazzi niemal każdy jej ruch. Gdy piosenkarka wyswobodziła się spod kurateli ojca, zaczęła chętniej udzielać się w mediach społecznościowych nierzadko zaskakując i martwiąc swoich obserwatorów. Emocje wzbudziła również jej autobiografia. Opisała w niej trudne relacje rodzinne, uzależnienia, zdrady i aborcję, do której jak twierdzi, została niejako zmuszona.

Justin Timberlake reaguje na autobiografię Britney Spears

Z autobiografii Britney Spears dowiadujemy się, że gdy miała 19 lat zaszła w ciążę. Justin Timberlake miał jednak naciskać na aborcję. Choć piosenkarka zaznacza, że początkowo chciała urodzić dziecko, zgodziła się na przyjęcie tabletki poronnej. Wszystko działo się w domowym zaciszu, a o sytuacji nikt miał się nie dowiedzieć.

"Tak bardzo kochałam Justina. Spodziewałam się, że pewnego dnia założymy rodzinę. Po prostu stało się to znacznie wcześniej, niż myślałam. [...] Gdyby pozostawiono to mnie samej, nigdy bym tego nie zrobiła. A mimo to Justin był tak pewien, że nie chce zostać ojcem. [...] Ważne było, aby nikt nie dowiedział się o ciąży lub aborcji, co oznaczało robienie wszystkiego w domu. [...] Płakałam i szlochałam, aż wszystko się skończyło. [...] Trwało to godzinami i nie pamiętam, jak to się skończyło, ale dwadzieścia lat później pamiętam ból i strach" - napisała.

Po tym wyznaniu miliony osób oczekiwało na oświadczenie muzyka w tej sprawie. Spora grupa artystów chciała również, by całkowicie usunąć go z przestrzeni muzycznej. Justin Timberlake sumiennie jednak milczał. Dopiero niedawny gest wykonany podczas jednego z koncertów odczytano jako nawiązanie do skandalu z Britney Spears.

Justin Timberlake zdecydował się na wymowny gest

Jak wiele osób twierdzi piosenka "Cry me a river" dotyczy związku wokalisty z Britney Spears. Precyzując, ma nawiązywać do ich rozstania i zdrady piosenkarki  z choreografem Wadem Robsonem.

Wskazywać ma na to ten wers: "Nie musisz mówić, co zrobiłaś. Już wiem, dowiedziałem się od niego".

Podczas grudniowego koncertu w Las Vegas, gdy tylko rozbrzmiały pierwsze nuty tej piosenki Justin Timberlake zwrócił się do wszystkich zebranych.

"Żadnej pogardy" - krzyknął ze sceny.

Te słowa odebrano jako nawoływanie do szacunku do jego byłej partnerki.

Zobaczcie nagranie.

Co o tym sądzicie?

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas również znaleźć na  TikToku, Facebooku oraz Instagramie. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas.

Autor: Dagmara Olszewska

Źródło zdjęcia głównego: Getty Images

podziel się:

Pozostałe wiadomości