Małgorzata Rozenek o drugim dniu Henia w przedszkolu. Nie wszystko poszło zgodnie z planem

Małgorzata Rozenek-Majdan i Radosław Majdan
Syn Małgorzaty Rozenek-Majdan i Radosława Majdana poszedł do przedszkola
Źródło: MWMEDIA
Najmłodszy syn Małgorzaty Rozenek-Majdan poszedł do przedszkola. Trzyletni Henio pierwszego dnia był wręcz zachwycony zmianami, jednak następnego dnia rano przysporzył rodzicom sporego stresu. "Serce nas zakuło, nawet bardzo" - opowiadała fanom rozemocjonowana prezenterka.

Małgorzata Rozenek-Majdan w poniedziałek 4 czerwca posłała swojego najmłodszego syna do przedszkola. Dla trzyletniego Henia był to pierwszy raz i przyjął te zmiany bardzo dobrze. Celebrytka nie ukrywała, że jest bardzo dumna ze swojego dziecka i wszystkim pochwaliła się fanom. Drugi dzień nie należał jednak do najłatwiejszych.

Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:

Małgorzata Rozenek o in vitro i kościele. "Nie chcieliśmy uciekać od tego świata"

Najmłodszy syn Małgorzaty Rozenek poszedł do przedszkola

Małgorzata Rozenek-Majdan relacjonuje swoje życie w sieci, a w mediach społecznościowych śledzi ją pokaźne grono fanów. Ostatnio celebrytka pokazywała, jak wyglądają pierwsze dni w przedszkolu małego Henia. Okazało się, że chłopiec nie miał równie dobrego humoru co w poniedziałek. Trzylatek zafundował swoim sławnym rodzicom sporo stresu, o czym żona Radosława Majdana opowiedziała na InstaStories.

Ale masakra, słuchajcie. Jak wszyscy mówią, że pierwszy dzień okej, ale potem będzie tylko gorzej, no to u nas tak było. Jezus, aż mnie normalnie serce boli
- zaczęła wyraźnie przejęta.

Potem opisała, co dokładnie się stało. Okazało się, że chłopiec nie chciał wejść do budynku przedszkola i zaczął głośno płakać.

"Henio, dopóki sobie jechał, to był w świetnym humorze, ale jak zaparkowaliśmy przed przedszkolem i on zobaczył przedszkole, to powiedział, że on nie pójdzie i koniec. Dostał takiej histerii, a zostawianie dziecka w histerii... Mimo że próbowaliśmy go uspokoić... Podeszła do nas pani, jego nauczycielka, i powiedziała: 'Proszę go oddać' i wzięła go bardzo delikatnie, ale stanowczo. I kazała nam wyjść, co jest normalne i bardzo dobre. No, więc było tak jak wczoraj, że miło i sympatycznie. Serce nas zakuło, nawet bardzo. No, nic, tak wygląda rzeczywistość początków przedszkola" - opisywała.

Małgorzata Rozenek była przygotowana na gorsze chwile w przedszkolu

Małgorzata Rozenek-Majdan wróciła wspomnieniami do czasów, gdy do przedszkola chodzili jej starsi synowie. Przyznała, że byli przygotowani na tzw. gorszy czas.

Stasio jakoś zadziwiająco dobrze wszedł w przedszkole, Tadek miał trudne dwa/trzy tygodnie i tak obstawiamy, że Henio też będzie miał takie dwa/trzy godnie... 
- mówiła.

Przy okazji zaczęła się zastanawiać, co może być przyczyną takiego buntu u małego Henia. Po chwili doszła do wniosku, że chłopiec po prostu bardzo lubi być w domu, ponieważ ma tam zapewnione atrakcje. Na koniec zwróciła się do męża, Radosława Majdana.

"Bo trochę to jest tak, że on w domu miał całą masę atrakcji, wszyscy się nim zajmowali, więc on nie widzi powodu, dla którego trzeba to zamieniać na przedszkole. Co, serce ci pęka, Pysiuniu? Mnie też serce boli, aż mnie normalnie zakuło tu. Nie jest to miłe, ale wszyscy rodzice, którzy to przechodzimy, trzymajmy się razem. No trudno, taka kolej rzeczy" - skwitowała.

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Autor: Anna Pawelczyk-Bardyga

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości