Robert Motyka, znany z kabaretu "Paranienormalni" opowiedział o wyjątkowo trudnym czasie. Doświadczenia ostatnich lat kompletnie zmieniły system wartości artysty. Rozpad zespołu, choroba nowotworowa taty i wreszcie tragiczny wypadek 20-letniego syna były jak kolejne ciosy, po których mógł się już nie podnieść.
Kabaret "Paranienormalni" to jedna z najbardziej znanych i cenionych grup komediowych w Polsce. Ich programy i występy cieszyły się ogromną popularnością i za każdym razem przyciągały tłumy widzów. Jednym z założycieli zespołu jest Robert Motyka, który udzielił wyjątkowo poruszającego wywiadu Dorocie Wellman.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Rozpad kabaretu "Paranienormalni"
W trakcie rozmowy z Dorotą Wellman, Robert Motyka poruszył bardzo osobistą kwestię związaną z ostatnimi latami swojego życia. Od momentu odejścia jego przyjaciela i partnera scenicznej pracy, Igora Kwiatkowskiego, kabaret "Paranienormalni" zaczął funkcjonować w nowym składzie. Ta zmiana miała ogromny wpływ na życie i pracę Roberta Motyki. Kabareciarz został sam i musiał zmierzyć się z nowymi wyzwaniami i trudnościami.
- Zaskakujące było to, że jeszcze w grudniu, kiedy byliśmy w Holandii podczas trasy koncertowej, to rozmawialiśmy i mieliśmy wspólne plany. Co roku pisaliśmy sobie jakieś założenia. (…) A w styczniu okazało się, że to jest koniec. Chyba od tego się wszystko zaczęło, taka trudna sytuacja, z którą nie potrafiłem sobie poradzić - mówił.
Robert Motyka opowiadał w wywiadzie, że samotność i brak partnera na scenie było dla niego bardzo trudne do zaakceptowania. Wszystko, co robił wymagało teraz od niego jeszcze większego wysiłku i zaangażowania. Czuł się osamotniony i niepewny, czy będzie w stanie sprostać nowym wymaganiom.
- Myśmy nigdy nie mieliśmy okazji, żeby przegadać, o co poszło. [...] Wpadłem w taki najtrudniejszy moment w moim życiu artystycznym, czyli 2 lata nie potrafiłem kompletnie nic ze sobą zrobić. Przestałem w siebie wierzyć, nie potrafiłem niczego napisać, nauczyć się tekstu na pamięć – wyznał artysta.
Syn Roberta Motyki w stanie krytycznym trafił do szpitala. Wiktor wypadł z piątego piętra
To nie jedyna trudność, jaką los przyniósł kabareciarzowi w ostatnim czasie. Najpierw na raka płuc zachorował jego ojciec. Cała rodzina, z Robertem Motyką na czele, angażowała się, by zapewnić choremu jak najlepszą opiekę. Operacja się powiodła, ale mężczyzna nadal walczy o zdrowie.
Niedługo potem Robert Motyka dostał wiadomość, która do końca zburzyła jego świat. W 2021 roku jego 20-letni syn Wiktor wypadł z piątego piętra.
"Jest 2 maja i o godz. 5:00 dostajemy telefon, że nasz syn wypada z piątego piętra. Dostajemy telefon od jego dziewczyny, że był wypadek, że on wyleciał. Chwilę później jesteśmy w aucie, jedziemy do szpitala. Po drodze trzy razy zatrzymuję auto, żeby zwymiotować. Jesteśmy w środku pandemii, więc oczywiście nie wpuszczają nas do szpitala, na SOR wchodzi tylko moja żona" - opowiada.
Wspomina, jak sytuację oglądał zza szyby. Lekarz kręcący głową i mdlejąca żona zostaną we wspomnieniach do końca życia.
"Wchodzę na ten OIOM, patrzę na mojego syna, który nie przypomina mojego dzieciaka. (…) Jesteśmy w totalnym odrętwieniu" - wspomina.
Stan Wiktora początkowo określano jako krytyczny. Lekarze postawili go jednak na nogi i po dwóch miesiącach pacjent wyszedł ze szpitala o własnych siłach. Przyjechał po niego tata - najszczęśliwszy na świecie.
"Widzę go, jak wychodzi o kulach i się do mnie uśmiecha. Jest wychudzony, ale ma ten błysk w oku" - relacjonuje.
Robert Motyka przyznał, że te zdarzenia wywróciły jego system wartości do góry nogami. Zapytany, czy tę historię - jakby nie było, kończącą się happy endem - przedstawi na scenie, odpowiedział twierdząco.
"Ta niewymyślona historia jest jak najlepsza fabuła" - podsumowała Dorota Wellman.
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale nadal trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.
- Nie żyje żona legendarnego komika. Niedawno obchodzili rocznicę ślubu
- Monika Richardson: "Nie jestem ani szczególnie dobrym, ani łatwym we współżyciu człowiekiem". O co chodzi?
- Była aktorką, została dyrektorką. Co słychać u Agnieszki Michalskiej?
Autor: Martyna Mikołajczyk
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA