Tomasz Kot chciał rzucić aktorstwo! "Obiecałem sobie, że jeśli mi ta rola nie wyjdzie, zmieniam zawód"

Tomasz Kot
Tomasz Kot
Źródło: MWMEDIA
Tomasz Kot jest zaliczany do grona najbardziej cenionych polskich aktorów. Ma na koncie role bardzo różne, często skrajne, przez co widzowie mogli podziwiać pełen wachlarz jego zawodowych umiejętności. W najnowszym wywiadzie gwiazdor opowiedział o trudnym okresie w życiu i o tym, jakie były jego artystyczne początki. Podkreślił ponadto, że aktualnie w jego życiu to nie aktorstwo gra pierwsze skrzypce.

Tomasz Kot jest jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Gwiazdor doceniany jest nie tylko w kraju, ale również za granicą. Ma na koncie wiele wybitnych ról, które były wielokrotnie nagradzane. Polscy widzowie pokochali go za postać Zbigniewa Religi w filmie "Bogowie" czy Ryszarda Riedla w produkcji "Skazani na bluesa". W ostatnich miesiącach mogliśmy oglądać go w roli profesora Ambrożego Kleksa w nowej odsłonie kultowej "Akademii Pana Kleksa".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Tomasz Kot o roli pana Kleksa. Na planie filmowym towarzyszył mu syn
Źródło: ozatydzien.tvn.pl

Tomasz Kot o początkach przygody z aktorstwem

Prywatnie Tomasz Kot od 2006 roku jest szczęśliwym mężem. Wraz z ukochaną doczekali się dwójki dzieci, które są oczkiem w głowie aktora. Gwiazdor rzadko opowiada o życiu prywatnym, a w mediach społecznościowych nie znajdziemy zbyt wielu rodzinnych fotografii. W najnowszym wywiadzie, którego Tomasz Kot udzielił magazynowi "Twój Styl", opowiedział o tym, jak zmieniło się jego podejście do zawodu od początku kariery. Zdradził ponadto, jakie były punkty zwrotne w jego myśleniu i kiedy tak naprawdę podjął decyzję o aktorstwie. A ta początkowo nie spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem.

W rozmowie Tomasz Kot wyjawił, że oblanie matury było wstępem do jego przygody z aktorstwem, która trwa do dziś i zaprowadziła go na sam szczyt.

Od trzeciej klasy grałem w legnickim teatrze w ramach eksperymentu "amatorzy i zawodowcy razem na scenie". Rodzice bali się tego mojego aktorstwa. Byli rozczarowani. Pytali: "Ale jak ty będziesz zarabiał na życie?". Kiedy nie zdałem matury, dyrektor teatru w Legnicy wziął mnie na etat. Wyprowadziłem się z domu, zamieszkałem w Domu Aktora z kolegami z teatru. Byłem jak pocisk wystrzelony z procy. Grałem, poprawiłem maturę z historii i, ku mojemu zdumieniu, zdałem do szkoły teatralnej w Krakowie
- powiedział.

Ten okres nie był najszczęśliwszym w życiu aktora. Tomasz Kot wyjawił, że wówczas pogubił się w życiu, a na odpowiednie tory wrócił niedługi przed ślubem.

Byłem w szkole marzeń, ale... porozjeżdżały mi się wektory. Pogubiłem się. W Krakowie wszystko zanurzyło się w mroku i chaosie. [...] rozrachunek ze sobą przyszedł rok przed ślubem, dwa lata przed narodzinami mojej córki. Przestałem pić alkohol. Poczułem, że zaczyna się właściwy wymiar życia i zacząłem się intensywnie zastanawiać, o co w tym wszystkim chodzi. Miałem w głowie ostatnie zdanie Toma Hanksa z "Szeregowca Ryana", gdy umierając, oparty o mur, mówi do odnalezionego Matta Damona: "Nie spieprz tego". Pomyślałem: "Tomek, nie spieprz tego"
- dodał.

Tomasz Kot o rodzicielstwie i trudnych pytaniach

Mimo bycia na szczycie i nieustannie rozwijającej się kariery Tomasz Kot nie ukrywa, że to nie aktorstwo jest jego życiowym priorytetem. Najważniejsza jest rodzina, którą stawia na pierwszym miejscu. Co ciekawe, jako aktor nie wymaga od bliskich nieustannego wsparcia.

Nawet nie mam ambicji, żeby najbliżsi oglądali moje filmy [...]. Całą tę "karierę" robię trochę przy okazji. Umówiłem się z panią na godzinę 11.30, bo wcześniej musiałem zawieźć syna do szkoły, a później muszę go odebrać, zrobić zakupy, obiad, posprzątać, być z rodziną… To jest główny nurt. Być może również jakiś rodzaj rekompensaty, bo kiedy zaczynam plan filmowy, wyjeżdżam na kilka tygodni i mnie nie ma. Znikam. I bardzo tęsknię. Zawsze tak kombinuję, żeby oni do mnie przyjechali choćby na kilka dni, albo robię sobie przerwy, by na chwilę wrócić do domu
- wyjaśnił w rozmowie z "Twoim Stylem".

W ostatnim czasie Tomasz Kot w wywiadach poruszał temat ról, których z perspektywy czasu żałuje. Również tym razem nie ukrywał, że w pewnym momencie czuł się zaszufladkowany w roli telewizyjnego śmieszka, z której trudno jest wskoczyć do ambitniejszego kina. Ostatecznie się to udało, choć aktor miał ją podjęte pewne decyzje.

Szykowała się kolejna komedia, a że cały czas odmawiałem, ktoś mnie życzliwie zapytał: "Czy ty masz pewność, że nie wykonujesz debilnych ruchów? Masz pewność, że ci ambitni twórcy będą cię chcieli?". Nie miałem, ale postanowiłem zaryzykować. W ten sposób doszedłem do "Bogów". Pewnie pani tego nie pamięta, ale gdy ogłoszono obsadę "Bogów", z różnych stron podniosły się oburzone głosy, że Kot to wielki błąd, pomyłka, nieporozumienie [...]. Nie obrażałem się. To była naturalna konsekwencja "Ciach", "Klossa", "Wyjazdów integracyjnych". Mam na koncie projekty, które potem ciężko się nosiło na plecach. Pamiętam, że gdy zbliżał się plan "Bogów", byłem przerażony. Obiecałem sobie, że jeśli mi ta rola nie wyjdzie, zmieniam zawód
- powiedział.

Wyszło i to bardzo, a od angażu w "Bogach" Tomasz Kot zagrał wiele wspaniałych postaci. Nie zamyka się w żadną szufladę, co udowodnił rolą w "Akademii Pana Kleksa".

Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie
Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na TikToku, FacebookuInstagramie. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas. 

Czytaj też:

Autor: Dominika Kowalewska

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości