Wojciech Łozowski dużą popularność zyskał, kiedy w 2004 r. dołączył do zespołu Afromental, z którym był związany do 2017 r. Z grupą wypromował wiele hitów, które przez lata nie schodziły z radiowych list przebojów. Trzy lata temu na Instagramie podzielił się z internautami poważną wiadomością. Okazało się, że wokalista miał chore serce i przeszedł zabieg ablacji.
Wojciech Łozowski miał chore serce
Muzyk w mediach rzadko mówił o swoich problemach zdrowotnych, jednak ostatnio uchylił rąbka tajemnicy w rozmowie z Żurnalistą. Wojciech Łozowski wyznał, że w pewnym momencie jego życia wiele spraw nałożyło się na siebie i był cały czas zaangażowany w różne projekty.
"Miałem taki moment dosyć dziwny, kiedy miałem 27-28 lat, bo wiele rzeczy zwaliło mi się na głowę i moja bania się przeciążyła. Dosyć intensywnie żyłem prawie do '30'. Tego było non stop dużo, chyba za dużo. Potrzebowałem takiego momentu, żeby sobie przearanżować wszystko w głowie i chyba życie samo to podsunęło, zaciągnęło mi ręczny. W którymś momencie zaczęło mi się wszystko chrzanić, na każdej płaszczyźnie: miłośnie, rodzinnie, zdrowotnie. Kiedy wszystko zaczęło się chrzanić, to wtedy pojawiła się ta największa popularność z Afromental" - powiedział.
Dalej dodał, że to właśnie w tamtym czasie na jaw wyszły jego problemy z sercem.
"No, i w tamtym momencie miałem okres, że serducho miałem chore, więc musiałem przejść przez zabieg zwany ablacją" - oznajmił.
Zobacz wideo:
Wojciech Łozowski o rekonwalescencji
Zaznaczył, że po zabiegu musiał prowadzić spokojny tryb życia aż przez dwa lata.
"Siadła mi też głowa trochę, nabawiłem się lękowych tematów, nerwicy lękowej, wszystkich rzeczy, którymi trzeba było się zająć. I to był taki rok, dwa lata odpoczynku od wszystkiego, wręcz miałem zakaz większych aktywności, bo serce długo się goi po zabiegu" - wyjaśnił.
Ablacja to zabieg, który wykonuje się w celu trwałego wyleczenia częstoskurczu, czyli jednego z rodzajów zaburzenia rytmu serca. Wojciech Łozowski jakiś czas temu w Radiu Zet powiedział, jak przebiegał zabieg.
"Robią ci wkłucie w pachwinie. Widzisz długi kabel. Świadomość, że jest to zabieg na serduchu, jest przerażająca. (...) Przez rok - dwa masz zakaz aktywności fizycznej, dźwigania, wyłącznie spokojne życie. Gdy tylko coś cię zakłuje, czujesz lęk" - powiedział.
Zobacz również:
- Natalia Lesz o karierze, show-biznesie i macierzyństwie. "To bardzo terapeutyczne doświadczenie"
- Filmy i programy na Walentynki. Co warto obejrzeć w TVN TVN7 i Player.pl?
- Kamila Kalińczak opisała wizytę u gastrologa. Usłyszała: "Będzie pani staroródką"
Autor: Aleksandra Czajkowska
Źródło: Żurnalista
Źródło zdjęcia głównego: ANDRAS SZILAGYI/MWMEDIA