Wojtek Sawicki o życiu po rozstaniu z żoną i hejcie. Czy wierzy jeszcze w miłość? [TYLKO U NAS]

Wojtek Sawicki
Wojtek Sawicki
Źródło: Instagram @wojteksawicki_official
Wojtek Sawicki w szczerej rozmowie z Norbertem Żyłą opowiedział o tym, czy sytuacja osób z niepełnosprawnościami ulega w Polsce poprawie oraz o życiu po rozstaniu z żoną i hejcie, z którym aktualnie oboje muszą się mierzyć. Zdradził, czy wierzy jeszcze w miłość i wyjawił, jakie ma plany. Co dalej z "Life on Wheelz"?

Wojtek Sawicki choruje na dystrofię mięśniową Duchenne'a. Pomimo schorzenia mężczyzna jest bardzo zaangażowanym aktywistą na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Wraz z żoną, Agatą Sawicką, przez wiele lat tworzyli razem projekt "Life on Wheelz", który zgromadził liczne grono wiernych obserwatorów. Małżeństwo przełamywało społeczne tabu dotyczące osób z niepełnosprawnościami. Kilka tygodni temu Wojtek i Agata Sawiccy poinformowali fanów o swoim rozstaniu.

Dalsza część artykułu poniżej materiału wideo.

Nikodem Rozbicki o karierze w Los Angeles
Nikodem Rozbicki o karierze w Los Angeles. Dlaczego zdecydował się na wyjazd?
Źródło: cozatydzien.tvn.pl

Wojtek Sawicki o sytuacji osób z niepełnosprawnościami, hejcie i życiu po rozstaniu

Norbert Żyła, cozatydzien.tvn.pl: Poruszasz temat niepełnosprawności otwarcie już od lat. Czy dostrzegasz jakieś zmiany w tym, jak żyje się osobom z niepełnosprawnościami w Polsce? Wojtek Sawicki: Mimo wielu zaniedbań i niedopatrzeń muszę uczciwie przyznać, na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat dokonały się w Polsce wielkie zmiany w kontekście dostępności architektonicznej. Szczególnie jest to widoczne w większych miastach. Kiedyś podróżowanie pociągiem czy komunikacją miejską było dla osób z niepełnosprawnościami praktycznie niemożliwe, dzisiaj uchodzi za standard. Załatwienie spraw urzędowych również staje się coraz łatwiejsze. W temacie przystępności budynków użyteczności publicznej Polska naprawdę nie ma się czego wstydzić. Oczywiście chciałbym, żeby było pod tym względem jeszcze lepiej, ale sporo pracy w tym zakresie już zrobiliśmy. To się chwali. Z moich doświadczeń wynika, że większy problem stanowi sfera mentalna. Nasze społeczeństwo wciąż z dużą nieufnością, strachem, a czasami wręcz niechęcią podchodzi do osób z niepełnosprawnościami. Nadal spotykamy się z nietolerancją, pozbawianiem nas podmiotowości i unieważnianiem naszych potrzeb. Dlatego też kilka lat temu zdecydowałem się działać na rzecz zwiększenia widoczności osób z niepełnosprawnościami, a także walczyć ze stereotypami związanymi z niepełnosprawnością. Myślę, że powoli, krok po kroku zmierzamy w dobrym kierunku. Dzięki działalności samorzeczników i aktywistów akceptacja i zrozumienie perspektywy OzN stopniowo wzrasta. Oby tak dalej! Jakie jest twoje zdanie na temat obecnej reprezentacji osób z niepełnosprawnościami w mediach? Uważam, że jest iluzoryczna, śladowa. To według mnie szkodzi środowisku OzN, umacnia status quo w kwestii postrzegania osób z niepełnosprawnościami. Wciąż występujemy w telewizji w kontekście zbiórek, wypaczeń w systemie ochrony zdrowia i rodzinnych tragedii. Częściej występujemy jako ofiary w programach interwencyjnych, niż w roli prowadzących, ekspertów, czy ciekawych ludzi, bądź nawet celebrytów. Chciałbym, żebyśmy częściej gościli w programach kulturalnych, a nie interwencyjnych. Im więcej będzie nas w mediach, tym lepiej nie tylko dla naszego środowiska, ale także dla całego społeczeństwa. Jak ostatnie wydarzenia wpłynęły na pracę nad "Life on Wheelz"? Udzielam więcej wywiadów. A tak na serio — to rozstanie wpłynęło niekorzystnie na moją sytuację materialną. Choćby z uwagi na to, że teraz muszę znaleźć fundusze na opłacenie 24-godzinnej opieki. W czym państwo praktycznie w żadnym stopniu mi nie pomaga. Uwielbiam życie z asystentami osobistymi, bo daje mi to możliwość bycia niezależnym, kształtowania egzystencji według własnych zasad. Niestety jest to bardzo kosztowne. Dlatego obecnie trochę trudniej mi się skupić na działalności aktywistycznej. Kiedy musisz walczyć o przetrwanie, twoja uważność na problemy innych ludzi słabnie. A osoby z niepełnosprawnościami mają ich w Polsce bez liku. Wierzę jednak, że to tylko przejściowa sytuacji i że za jakiś czas znowu będę mógł działać na sto procent. Czy od momentu rozstania twoje spojrzenie na miłość i związki uległo zmianie? Wciąż wierzę w miłość i udany związek. Rozstania to rzecz, z którą mierzą się prawie wszyscy. To zwykła ludzka sprawa, ryzyko, które ponosimy, łącząc się w pary. Teraz chciałbym przez chwilę zobaczyć, jak to jest być singlem. Ale jak już wszystko poukładam w swoim życiu na nowo, to spróbuję znowu podjąć wyzwanie życia w stałym związku. Bardzo mi się to podobało. Przez większość czasu. Jak Agata reaguje na hejt skierowany w jej stronę? Jak sobie z nim radzicie? Bardzo mocno ją on dotyka. Trudno nam uciec od nienawistnych komentarzy. Nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. To męczy i przytłacza. Często czytamy, że sami się o niego prosimy, że obecność w mediach usprawiedliwia publiczny hejt. Ja nigdy nie przejdę do porządku dziennego nad tym stwierdzeniem. Nie, nic go nie tłumaczy, jako społeczeństwo musimy się jemu przeciwstawić. To zło w czystej postaci

Wojtek Sawicki o trudnych momentach w życiu

Czy w związku z internetowym hejtem są momenty, kiedy czujesz, że chciałbyś się wycofać z mediów społecznościowych? Czasami rzeczywiście mam ochotę to wszystko rzucić i wyjechać na Hel. Ale działalność medialna na rzecz osób z niepełnosprawnościami, praca w social mediach w celu uświadamiania społeczeństwa to mój życiowy cel, moja misja. Coś, czemu podporządkowałem życie. Poza tym stanowi to również moje główne źródło utrzymania. Tak że w tym momencie nie wyobrażam sobie zrezygnowania z mediów społecznościowych. Jednak jest to bardzo kusząca perspektywa.  W jednym z wywiadów wyznałeś, że bywałeś już w gorszym położeniu niż sytuacja, w której aktualnie się znajdujesz. Czy możesz opowiedzieć nam o jakimś szczególnie trudnym wyzwaniu, z którym się spotkałeś i jak sobie z nim poradziłeś? Na przykład rok przed poznaniem Agaty cudem uniknąłem śmierci. Po miesięcznym pobycie na OIOM-ie wróciłem do domu z gastrostomią, ograniczoną możliwością porozumiewania się i koniecznością stałego życia pod respiratorem. Byłem wtedy przybity, wydawało mi się, że moje życie jest już skończone. Wziąłem się jednak w garść, zaryzykowałem i przetrwałem. I był to początek wspaniałych siedmiu lat w moim życiu. Najlepszych jak do tej pory. Mówiłeś również, że twoim marzeniem jest spróbowanie swoich sił w stand-upie. Skąd wziął się ten pomysł? Mam duży dystans do siebie, często słyszę od ludzi, że posiadam fajne poczucie humoru. Czy to prawda? Okaże się. Ponadto bardzo lubię występować na scenie. Po prostu kocham rozśmieszać ludzi. Dodatkowo edukowanie ludzi na temat niepełnosprawności poprzez rozrywkę i śmiech jest najskuteczniejsze.  Jakie są twoje dalsze plany? Pracuję nad książką, która wyjdzie w przyszłym roku. Czuję, że będzie to mocna rzecz. Mam nadzieję, że zostanie ona dobrze przyjęta. Włożyłem w nią całego siebie. Poza tym chciałbym jeszcze mocniej i więcej działać na rzecz OzN. Oprócz tego w tym roku leciałem na paralotni, pływałem w kajaku, marzę więc o tym, żeby dalej pokonywać kolejne bariery. Pokazywać, że się da! Że niepełnosprawność nie jest końcem świata. Pragnę w dalszym ciągu żyć na całego. Być może uda się mi również znaleźć nową miłość. Fajnie by było! 

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na InstagramieFacebooku i TikToku. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas.

podziel się:

Pozostałe wiadomości