Martyna Końca - uczestniczka "Ślubu od pierwszego wejrzenia" spodziewa się dziecka
Aleksandra Głowińska, cozatydzień.tvn.pl: Martyna, gratuluję! Wyglądasz kwitnąco.
Martyna Końca, "Ślub od pierwszego wejrzenia": Dziękuję! Czuję się już znacznie lepiej. Teraz mogę przenosić góry.
Już lepiej? Czy to oznacza, że początek ciąży nie był dla ciebie najłatwiejszy?
Początek ciąży nie był dla mnie łaskawy. Bardzo źle się czułam. Ciągłe mdłości, zmęczenie, senność. Nie nadawałam się do życia, szczerze mówiąc. Siedziałam w domu i spałam. Tak wyglądał mój pierwszy trymestr. Teraz jest zdecydowanie lepiej. Odżyłam.
To już ten moment, że z ręką na sercu możesz powiedzieć, że to faktycznie stan błogosławiony?
(śmiech). W sumie to nie do końca. Teraz też się zdarzają słabsze momenty. Bywa, że muszę uciąć drzemkę w ciągu dnia. Czasem brakuje mi siły. Nie określiłabym swojego stanu jako "fantastyczny" czy "błogosławiony". Najważniejsze, że poza tym jest wszystko w porządku, dziecko się zdrowo rozwija. Wszystkie badania wychodzą dobrze, to jest najważniejsze .
W jakich okolicznościach dowiedziałaś się, że zostaniesz mamą? Jaka była pierwsza reakcja?
Zawsze chciałam być mamą. Nie mogłam się doczekać tej roli. Dowiedziałam się w okolicznościach domowych (śmiech). Nie byłam zaskoczona, że jestem w ciąży. Ucieszyłam się.
Czyli planowaliście.
Tak, tak. Spóźniał mi się okres. Dotąd był punktualny co do dnia, więc mimo że opóźnienie było krótkie, czułam, że coś jest „nie tak”. Wracając z pracy, wstąpiłam do apteki. Nazajutrz było święto. Rano zrobiłam test. Okazało się, że się udało.
Długo się staraliście czy jesteście w gronie szczęśliwców, którym przyszło to bez walki?
Nie przyszło nam bez walki. Staraliśmy się kilka miesięcy. W dzisiejszych czasach nie jest wcale tak łatwo zajść w ciążę.
Martyna Końca obawia się porodu?
Z ciążą – nie da się ukryć – nierozerwalnie łączy się poród, którego często kobiety bardzo się boją. A jak jest u ciebie?
Bardzo się boję porodu, ale słyszałam od koleżanek, które mają dzieci, że poród przy wychowaniu to pikuś (śmiech). Chciałabym urodzić siłami natury, aczkolwiek nie wiem, jak to wyjdzie. Nie da się tego przewidzieć. Jedno jest pewne – kosmicznie się boję.
Czytasz o tym?
Jestem chyba na wszystkich możliwych grupach dla przyszłych mam. Stamtąd czerpię inspiracje. Rozmawiam z kobietami, które urodziły i są w ciąży. Mam wrażenie, że jest jakiś baby boom. Albo widzę kobietę w ciąży, albo taką, która właśnie urodziła. Mam to szczęście, że mam wsparcie od bliskich, doświadczonych kobiet.
Z kim najpierw podzieliłaś się radosną nowiną?
Najpierw powiedziałam mojemu partnerowi, ale to wiadomo. Potem poinformowaliśmy naszych rodziców. Nie zrobiliśmy tego od razu. Na początku ciąży nie ma co się chwalić. Różnie bywa. Wiele kobiet traci ciążę. Woleliśmy poczekać do bezpiecznego momentu z podzieleniem się naszym szczęściem. To świadoma ciąża. Wszystko mieliśmy przemyślane, włącznie z informowaniem bliskich.
Przygotowywaliście się?
Przygotowywaliśmy. To nasze pierwsze dziecko, jesteśmy w euforii. Chcieliśmy to zrobić w wyjątkowy sposób. Zrobiliśmy rodzicom prezenty – do środka włożyliśmy malutkie buciki i pojechaliśmy je wręczyć osobiście. Najpierw byliśmy u moich rodziców, następnie u moich przyszłych teściów. Były łzy wzruszenia, szczęścia. Wszyscy bardzo się cieszą.
Ponoć jak się wybiera imię dla dziecka, to okazuje się, ilu osób nie lubimy. Wy macie już wybrane imię? Obyło się bez losowań i kłótni?
Oj tak! Dodatkowo imiona mają znaczenia, więc to utrudnia wybór. My mamy o tyle dobrze, że podobało nam się od początku to samo imię. Znam osobiście tylko jedną osobę o tym imieniu – jest fantastyczna, więc nie mamy złych skojarzeń.
Poznaliście płeć dziecka? Czy chcieliście mieć niespodziankę?
Tak, od razu powiedzieliśmy podczas USG, że chcemy znać płeć. Nie chcieliśmy się bawić w imprezy typu "baby-shower", balony, zgadywanie i niespodzianki.
Czyli imprezki też nie będzie?
Będzie imprezka, ale urodzinowa. Już niebawem, bo w lipcu.
Dość długo trzymałaś ciążę w tajemnicy. Nie korciło cię, żeby podzielić się tym ze światem wcześniej?
Chciałam wcześniej się podzielić ze wszystkimi, ale wolałam poczekać. Poza tym brzuszek mi nie rósł (śmiech). Na początku nie było go w ogóle widać. Kiedy się pojawił, siostra, która jest fotografem, zrobiła mi kilka zdjęć. Uznałam, że idealnie pasują na tę okazję.
Boisz się czasem o to, jak zmieni się twoje życie? Twoje ciało?
Bardzo się boję. Przede mną nowa rola – piękna, ale ciężka. Całe życie wywróci się do góry nogami. Wszystkie podróże z dzidziusiem, wszystkie wyjścia z dzidziusiem, pracę trzeba będzie dostosować do możliwości opieki nad dzieckiem. Boję się też o wygląd ciała, że będzie brzydkie po ciąży. Jak każda kobieta lubię dobrze wyglądać. Ostatnio zauważyłam pierwsze rozstępy. Przeraziłam się (śmiech). Smaruję się od tego czasu od stóp do głów balsamami. Ale nie wygląd jest teraz najważniejszy, a zdrowie i spokój.
Martyna Końca o partnerze
Nie mówisz za dużo o swoim ukochanym. Mnie i twoich fanów na pewno również bardzo ciekawi – jak się poznaliście?
W programie "Ślub od pierwszego wejrzenia" nie udało mi się znaleźć miłości, zresztą nigdy nie miałam szczęścia w tej kwestii. Miłość do mnie przyszła dopiero wtedy, kiedy odpuściłam, znienacka. Kiedy przeprowadziłam się do swojego mieszkania, zainstalowałam aplikację randkową. Na nic się nie nastawiałam. Nie znałam nikogo w okolicy. Chciałam po prostu mieć z kim wyjść na spacer. Tak poznałam mojego chłopaka i się zakochałam.
Po pierwszym nieudanym małżeństwie, myślisz o drugim ślubie?
Myślę o drugim ślubie. Chciałabym wziąć ślub kościelny. Tamten ślub nie był po mojemu (śmiech). Nie znałam wcześniej męża i nie traktuję tamtej ceremonii jako tej jedynej, wymarzonej, na którą czeka się całe życie. Ta jest wciąż przede mną i mamy już pewne plany.
"Mamy już pewne plany". Czy to znaczy, że powinniśmy szukać na twoim palcu pierścionka zaręczynowego?
No właśnie cały czas na niego czekam (śmiech).
A skoro już o ślubie… Twój były mąż odezwał się z gratulacjami, kiedy ogłosiłaś ciążę?
Nie mamy kontaktu na co dzień, ale pogratulował mi w wiadomości prywatnej. Byłam bardzo zaskoczona, ale to było zaskoczenie pozytywne. Życzę mu jak najlepiej i mam nadzieję, że jemu też się wiedzie. Nie żywię urazy. To jest przeszłość. Każdy z nas poszedł swoją drogą. Oby nie było na niej przeszkód.
Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.
- Aneta i Robert z "ŚOPW" odłożyli w czasie przeprowadzkę na wieś. Powód? Przyziemny
- Aneta ze "ŚOPW" o popularności. "Przez Instagrama mieliśmy ciche momenty w domu"
- Julia Gołębiowska o sporze Oliwii i Łukasza. Wyjaśniła nam, kogo wspiera i dlaczego
Autor: Aleksandra Głowińska
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne