Wiktoria Gorodeckaja o trudnych początkach w Polsce, aktorstwie i macierzyństwie. "Nie znałam języka" [WYWIAD]

Wiktoria Gorodeckaja: Emigracja jest trudna. Sprawia, że w domu już jesteś obcy, a tutaj nigdy nie będziesz swój
#ZZA KADRU Wiktoria Gorodeckaja do Polski przyjechała w wieku 18 lat, wcale nie znając języka. Wykonała ogromną pracę, aby pozbyć się akcentu, dostać się do Akademii Teatralnej, następnie do Teatru Narodowego, a później podbić polską scenę filmową. Jak wspomina początki w Polsce? Dlaczego porzuciła życie na Litwie? Czym jest dla niej aktorstwo? Tego dowiecie się z najnowszego odcinka cyklu "Zza kadru" Aleksandry Czajkowskiej.

Aleksandra Czajkowska, cozatydzien.tvn.pl: Wiktorio, jesteś znaną aktorką, wielokrotnie nagradzaną w Polsce. Kiedy przyjechałaś tutaj, miałaś 18 lat, nie znałaś języka — co cię skłoniło do tej decyzji?

Wiktoria Gorodeckaja: W wieku 18 lat przyjechałam do Polski, bo moja mama mieszkała w Warszawie już kilka lat. Przyjechałam do niej na wakacje i postanowiłam zostać. Pochodzę z małego miasteczka na Litwie, więc na pewno Warszawa robiła na mnie ogromne wrażenie. Ale nie ukrywam, że te początki, brak znajomości języka, były dosyć trudne. To był trudny czas, ale dzisiaj jestem szczęśliwa, że mi się udało.

To na pewno też wynika z ambicji, że jak już podejmujesz jakąś decyzję, to nie wycofujesz się, no bo co? Wrócisz do tego małego miasteczka i powiesz, że nie udało ci się? Jak ktoś mi mówi, jak to jest możliwe, żeby się tak nauczyć języka, to odpowiadam, że nie znamy siebie, dlatego że człowiek, kiedy jest zdesperowany, to naprawdę stać go na wiele. A ja wiedziałam, że muszę to zrobić. Też ten czas był trudny, dlatego że 20 lat temu osoby ze wschodu były postrzegane troszeczkę gorzej niż teraz. Było mniej tolerancji wśród ludzi. Ta droga się zaczęła od śpiewania. Mój ojczym, który jeszcze wtedy żył, zapytał mnie, co bym chciała robić. Powiedziałam, że może pójdę na rusycystykę, bo znam rosyjski.

Wiktoria Gorodeckaja
Wiktoria Gorodeckaja
Źródło: Adam Golec

Czyli kiedy przyjechałaś do Polski, nie byłeś zdecydowana, że to będzie aktorstwo?

Nie, aktorstwo się urodziło w trakcie. Ja nie jestem typem aktorki, która powie, że jak była małym dzieckiem, to już wiedziała, że chcę stanąć na scenie itd, więc powiedziałam mu, że śpiewam, że tańczyłam, byłam we wszystkich programach polskich, takich jak "Szansa na sukces" czy "Droga do gwiazd."

Miałaś momenty zwątpienia?

Tak, nieraz. Uczyłam się polskiego sama. Kupiłam sobie podręcznik i uczyłam się gramatyki. I tak się zaczęła droga, że mój ojczym znalazł dla mnie szkołę, to była szkoła Machulskich. Były egzaminy wstępne, nauczyłam się monologu z "Romea i Julii", nie wiedząc dosłownie, o czym mówię (śmiech). Po prostu wykułam na pamięć i wtedy Machulski zapytał: "to będziemy tak zaciągać tę Julię?". A ja powiedziałam, że ja będę pracować. I mnie przyjęli. I tam wspaniały Piotr Kozłowski, mój pedagog, który uczył nas aktorstwa, powiedział mi, że idzie mi to całkiem dobrze i że powinnam się zastanowić, czy nie iść dalej. I potem było studium aktorskie przy Teatrze Żydowskim, a potem Akademia Teatralna.

I po Akademii?

I po Akademii byłam szczęściarą, że trafiłam do Teatru Narodowego.

W tym roku już 15 lat.

Szybko zleciało. Los był dla mnie łaskawy, że grałam dużo i to na pewno było bardzo rozwijające dla mnie. Dzisiaj kiedy ktoś pyta, czy chciałabym dużą rolę, to ja już wiem, z czym to się wiąże. I też chciałabym mieć w swoim życiu przestrzeń na inne rzeczy, na życie prywatne i moje dzieci. Ale tak, jestem wdzięczna za te 15 lat.

Jacy rodzice, takie dzieci?

Źródło: cozatydzien.tvn.pl
Jacy rodzice, takie dzieci? 14. Natalia Niemen o ojcu, dzieciach, aferze "sprzątaczki" i synu Edyty Górniak. "Mnie się to nie podoba"
Jacy rodzice, takie dzieci? 14. Natalia Niemen o ojcu, dzieciach, aferze "sprzątaczki" i synu Edyty Górniak. "Mnie się to nie podoba"
Jacy rodzice, takie dzieci? 13. Maria Seweryn o macierzyństwie, "Różyczce 2" i relacjach z rodzicami
Jacy rodzice, takie dzieci? 13. Maria Seweryn o macierzyństwie, "Różyczce 2" i relacjach z rodzicami
Jacy rodzice, takie dzieci? 12. Magdalena Schejbal
Jacy rodzice, takie dzieci? 12. Magdalena Schejbal
Jacy rodzice, takie dzieci? 11. Maria Konarowska
Jacy rodzice, takie dzieci? 11. Maria Konarowska
Jacy rodzice, takie dzieci? 10. Zuzanna Gadowska
Jacy rodzice, takie dzieci? 10. Zuzanna Gadowska
Jacy rodzice, takie dzieci? 8. Julia Wójcik
Jacy rodzice, takie dzieci? 8. Julia Wójcik
Jacy rodzice, takie dzieci? 7. Katarzyna Grabowska
Jacy rodzice, takie dzieci? 7. Katarzyna Grabowska
Jacy rodzice, takie dzieci? 6. Michał Królikowski
Jacy rodzice, takie dzieci? 6. Michał Królikowski
Jacy rodzice, takie dzieci? 5. Anna Jarosik
Jacy rodzice, takie dzieci? 5. Anna Jarosik
Jacy rodzice, takie dzieci? 4. Leon Myszkowski
Jacy rodzice, takie dzieci? 4. Leon Myszkowski
Jacy rodzice, takie dzieci? 3. Marianna Janczarska
Jacy rodzice, takie dzieci? 3. Marianna Janczarska
Jacy rodzice, takie dzieci? 2. Zofia Domalik
Jacy rodzice, takie dzieci? 2. Zofia Domalik
Jacy rodzice, takie dzieci? 1. Jan Kietliński
Jacy rodzice, takie dzieci? 1. Jan Kietliński

Chciałam zapytać Cię o to, jak traktujesz aktorstwo, jak traktujesz swój zawód?

To jest silniejsze ode mnie, nie chcę powiedzieć od nas i mówić o innych aktorach, ale to jest silniejsze ode mnie. Ja kocham tę analizę: "Dlaczego to zrobiła, po co to zrobiła, jaka ona jest, a może taka?". Kocham szukać w takich obszarach, przestrzeniach, które są mi kompletnie nieznane. To jest takie wzbogacające, bo przygotowanie do roli zawsze wiąże się z tym, że czytam wszystko na ten temat, z czym to jest związane — tą sztuką czy tą rolą. Oglądam, staram się zebrać obszernie informacje na ten temat i czuję, że mnie to wzbogaca. W tym momencie budzi się też pewna pasja, ogromna ciekawość jest we mnie. Budowanie roli, bazowanie na tych emocjach, to już jest sprawa drugorzędna. Ale ja po prostu bardzo lubię to robić i pamiętam, że jak dostałam się do teatru, byłam przeszczęśliwa. Myślałam o tym, że ludzie, którzy pracują i nie kochają swojej pracy, są bardzo nieszczęśliwi. Mówiłam, że kocham, co robię i jeszcze dostaję za to pieniądze.

Czy kiedykolwiek analizowanie, wchodzenie w pewną postać kosztowało cię zbyt wiele?

Tak. Były takie role teatralne, które wymagały dużego wysiłku fizycznego i emocjonalnego. Nawet jeżeli jestem osobą silną, wytrwałą psychicznie po różnych przejściach życiowych, to jednak ciało daje sygnały, że gdzieś te granice zostały przekroczone.

Chciałabym wrócić do początków. Wychowywałaś się na Litwie. Jakie było twoje dzieciństwo?

Byłam bardzo posłusznym dzieckiem, bardzo samodzielnym. Potem szkoła muzyczna — myślę, że to mnie bardzo ukształtowało, bo skończyłam skrzypce w szkole pierwszego stopnia. Teraz namawiam swoją córkę na naukę na tym instrumencie, bo to bardzo kształtuje charakter. Mówię jej, że gdybym nie grała na skrzypcach, to nie mieszkałabym w tym kraju, nie nauczyłabym się tego języka i nie byłabym obecna na świecie. Tam nie ma cudów i to połączenie talentu z pracą daje efekty.

Wiktoria Gorodeckaja i Małgorzata Kożuchowska
Wiktoria Gorodeckaja i Małgorzata Kożuchowska
Źródło: Mw Media

Na początku, kiedy zaczęłaś grać w produkcjach telewizyjnych, byłaś obsadzana w rolach kobiet ze wschodu. Bałaś się, że ta łatka przylgnie do ciebie na stałe?

Bałam się. Z perspektywy czasu myślę, że tak było. Kiedy dostałam już kilka ról bez akcentu, ucieszyło mnie to bardzo.

A akcent na przestrzeni lat twojej pracy, on ci pomagał czy przeszkadzał?

Przeszkadza cały czas.

Jest niesłyszalny teraz.

Jak o tym myślę, to zaczyna wyłazić. Jak jestem pijana albo bardzo zmęczona też (śmiech). Na planie wybieram sobie kogoś, kogo proszę, żeby słuchał. Jak usłyszy, że coś mówię źle, to ma mi powiedzieć. Albo po dublu pytam aktora, czy nie zaciągałam. Także czasami to wychodzi, to zależy, jakie jest natężenie tych emocji, więc czasami ten akcent zaczyna wychodzić.

Wiktoria Gorodeckaja w "Skazanej 2"
Wiktoria Gorodeckaja w "Skazanej 2"
Źródło: x-news

W jednym z wywiadów wspomniałaś, że castingi bywały, są dla ciebie stresujące. Czy to przez to trochę później trafiłaś na ekran, trochę później stałaś się rozpoznawalna dla widzów, którzy oglądali cię w produkcjach telewizyjnych?

Ogólnie chyba nie znam takich aktorów, którzy by powiedzieli, że casting nie jest dla nich stresujący, bo musisz się obronić tu i teraz. Ale jak jeszcze to były początki, chodziłam na castingi, to mówili, że jestem zbyt teatralna, zbyt wyrazista. Dzisiaj z perspektywy czasu może nazwę, że ja za bardzo się starałam, więc czasami trzeba odpuścić. Są takie powiedzenia, że jeżeli przychodzisz na casting i myślisz sobie, że w ogóle nie zależy mi na tym, czy to wygram, czy nie, to nagle się wygrywa. Ale przychodząc na casting, staram się wkręcić w temat i jak najwięcej pomyśleć o tej postaci. Czasami mam wrażenie, że to nie zależy ode mnie. Zależy od dnia, od chwili i staram się być czujna.

A jak wyglądał casting do "Białej odwagi"?

Castingu do "Białej odwagi" na szczęście nie było (śmiech). Z reżyserem Marcinem Koszałką poznaliśmy się podczas zdjęć do serialu "Erynie". I już wtedy opowiadał mnie o swoim pomyśle na ten film. Marzyłam wtedy, żeby zagrać w tym filmie, ale oczywiście nic mu nie powiedziałam, bo nie miałam odwagi. A później zadzwonił do mnie i zapytał, czy bym przyjęła zaproszenie, to w ogóle się nie zastanawiałam, tylko od razu przyjęłam. To jest bardzo przyjemne, kiedy jesteś po prostu zaproszony do roli.

Wiktoria Gorodeckaja
Wiktoria Gorodeckaja
Źródło: MWMEDIA

W filmie wcieliłaś się w kobietę zakochaną w mężczyźnie, który kocha inną kobietę. Taka trochę nieszczęśliwa miłość. Czy łatwiej jest grać sytuacje, które kiedyś przeżyliśmy w życiu, czy które są dla nas totalnie nowe i możemy je jakoś po swojemu odkrywać?

Zdradzę pewien sekret, że nawet jeżeli to jest wydarzenie, którego ja nigdy nie przeżyłam, to staram się znaleźć w swoim życiu podobne, albo o podobnym natężeniu, że jest równie ważne dla mnie, żebym mogła mniej więcej porównać i wiedzieć, o czym mówimy. Myśląc o postaciach, zawsze widz kocha oglądać osoby, które są w momencie swojego życia, kobiety na skraju załamania nerwowego, które są ekstremalne. Zawsze staram się postawić poprzeczkę wyżej, niż mogło to być naprawdę. Wydaje mi się, że wtedy jest to dużo ciekawsze. I człowiek reaguje dużo ciekawiej, inaczej zachowuje się jego ciało.

Wspomniałaś już wcześniej, że twoja starsza córka uczy się gry na skrzypcach. Czy widzisz w niej zainteresowanie tą drogą, którą ty wybrałaś?

Nie wiem. Ani nie powiem, że nie chcę, żeby moje córki były aktorkami, ani nie umiem odpowiedzieć, że się nadają na aktorki. Bo z jednej strony trzeba być wrażliwym, a z drugiej strony trzeba mieć ten mocny charakter.

A chciałabyś?

Nie, nie mam takiego pragnienia. Chciałabym, żeby była szczęśliwa i robiła to, co lubi.

A twoi rodzice jak zareagowali na wieść o tym, że zdecydowałaś się na to?

Moja mama była załamana tym, że to tyle trwa. Machulscy. Potem Teatr Żydowski. Kiedy zdawałam do Akademii Teatralnej, nawet jej nie powiedziałam, jak już się dostałam. [...] W naszej rodzinie w ogóle nie ma artystycznych dusz. I to jest taka pewna nowość. Ale moja mama ogląda, komentuje.

Wiktoria Gorodeckaja
Wiktoria Gorodeckaja
Źródło: Adam Golec

Jest cały czas w Polsce?

Tak, jest cały czas w Polsce. Wspiera mnie. Jest dobrze.

Czyli masz ją tutaj na miejscu. Masz również rodzinę na Litwie?

Tak, mam brata strażaka, dwa lata młodszego Konstantego, który mieszka na Litwie. On nie miał w sobie tyle ambicji, żeby nagle przyjeżdżać do Polski, uczyć się języka i być nikim i próbować do czegoś dojść w życiu. On został tam z moją babcią Niną, która nas wychowała i jestem jej za to ogromnie wdzięczna.

Czy twoi sąsiedzi w miasteczku, w którym mieszkałaś na Litwie albo w ogóle ludzie mieszkający na Litwie wiedzą, że jesteś aktorką?

Niewiele osób wie o tym, bo ja z niewieloma utrzymuję kontakt. [...] Często dostaję pytania: "jak się pani nauczyła polskiego?". Zdradzono mi sekret, że jeżeli chcę się pozbyć akcentu, to muszę przestać mówić w jakimkolwiek innym języku. Więc przestałam z mamą mówić po litewsku i po rosyjsku i zaczęłam mówić tylko po polsku. I kiedy przestałam używać tych języków, zaczęłam zapominać pewnych słów. I jak ktoś mnie zapytał, jak jest po litewsku jakieś słowo, to musiałam się zastanowić. I to mnie przeraziło. Jak wróciłam na Litwę, a jeżdżę dwa razy do roku na święta, to już mam akcent w tamtym języku. Emigracja jest trudna. Sprawia, że w domu już jesteś obcy, a tutaj nigdy nie będziesz swój.

Czy czujesz się na ten moment Polką?

Ja nie czuję się Polką, ale czuję się jak u siebie. Nie mogę powiedzieć, że jestem Polką, bo to byłoby kłamstwo. Ale przez to, że mam męża Polaka, dzieci, rodzinę i Polska dała mi wszystko, dała mi wykształcenie, ukochaną pracę. Ta droga tak się ułożyła, ta energia akurat tak się skumulowała akurat w tym miejscu, więc jestem wdzięczna.

Macierzyństwo na pewno zmieniło cię jako kobietę, ale czy zmieniło też twoje podejście do zawodu?

Tak, bo kiedy nie było dzieci, zawód był dla mnie wszystkim. Jak dostałam się do Teatru Narodowego, to byłam gotowa tam spać. Próby są rano, wieczorem, a między próbami też tam byłam, więc już nie wracałam do domu. Kochałam teatr, kochałam swoją pracę i to było najważniejsze, co w życiu istniało. To była moja praca, ale też z perspektywy czasu wiem, że to jest niedobrze. Bo też trzeba mieć pewien dystans i trzeba zachować balans. Gdy nagle tej pracy nie ma, tracisz grunt pod nogami. Nie masz roli, nie masz nad czym pracować, wstajesz rano i nie widzisz sensu w tym życiu. Dlatego ten balans jest ważny. Mając dzieci, rodzinę zawsze jest coś do zrobienia, więc nawet jeżeli nie gram, to mnie to cieszy, że teraz jest czas, żeby po prostu się zająć nimi, bo nie ukrywam, że kiedy się kręci film, a tym bardziej wyjazdowo, to dzieci cierpią z powodu braku mamy.

Pamiętam po pierwszej ciąży, jak miałam wrócić do teatru, to miałam ogromny strach, że ja już tego nie potrafię robić. To było też spowodowane tym, że ja nagle wyobraziłam sobie, że tu jest ta piękna istota, całe moje życie, a ja teraz mam biec i udawać, płakać, że król umarł? W ogóle, że to jest tak błahe. Ale zaskoczyło mnie to, że po dwóch spektaklach wskoczyłam w to od tak.

Czego mogę ci zatem życzyć?

W moim wieku to już tylko zdrowia (śmiech). Wydaje mi się, że niczego mi nie brakuje. Jestem ogromną szczęściarą, że tak pięknie mi się życie układa, więc czego można mi życzyć? No, bo nawet jeżeli złe rzeczy się zdarzają, to one są jakąś taką nauczką. [...] Bo przyjazd do Polski był dla mnie rzeczą masakryczną. A patrz, co z tego wyszło. To jest taka bajka trochę. Ale nie ukrywam, że gdzieś wewnętrznie jest we mnie ta mała dziewczynka ze wschodu, która jak ktoś mi powie: "Wiktoria, tam akcent jest w tym słowie", to mam tak, że od razu się kurczę wewnętrznie, mam takie: "spoko, spoko, poprawię to" i udajemy, że tego nie ma.

Masz przez to kompleksy?

Na pewno, bo to jest jak pewna taka zadra. Wydaje mi się, że jak masz jakieś takie trudne doświadczenie w życiu i co jakiś czas wracasz do tych obszarów... To było trudne przeżycie, więc za każdym razem, nawet jak teraz o tym rozmawiamy, to staram się myśleć o tym, w co to się przerodziło i jak to mnie ukształtowało, ale nie ukrywam, że to chyba jest normalny proces, nie będę udawać, że tak nie jest.

Wiktoria Gorodeckaja w "Skazanej 2"
Wiktoria Gorodeckaja w "Skazanej 2"
Źródło: x-news

#ZZA KADRU — to cykl Aleksandry Czajkowskiej, która rozmawia o kultowych filmach z kultowymi aktorami. Jak wspominają pracę na planie, czy przyjaźnie zawarte wtedy przetrwały do dziś, czy film stał się przepustką do sławy i jakie sceny nie pojawiły się na ekranie? Tego wszystkiego dowiecie się w kolejnych wywiadach.

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na InstagramieFacebooku i TikToku. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas. 

Autor: Aleksandra Czajkowska

Źródło zdjęcia głównego: Adam Golec

podziel się:

Pozostałe wiadomości