Rodzina królewska wyrzucona z zamku po ponad 170 latach. Co się stało?

Rodzina królewska
Rodzina królewska wyrzucona ze szkockiego zamku
Źródło: Getty Images
Zaskakujące wieści obiegły media. Brytyjska rodzina królewska nie będzie mogła korzystać dłużej ze szkockiej posiadłości, która była ich przystanią od przeszło 175 lat. Decyzją nowego właściciela posiadłości liczącej ponad 11,5 tysiąca akrów królewska dzierżawa dobiegła końca.

Informacje dotyczące zmian nieruchomościowych brytyjskiej rodziny królewskiej przekazał portal mirror.co.uk. Okazuje się, że nowy właściciel posiadłości użytkowanej przez wiele lat przez Windsorów nie bierze pod uwagę polubownego rozwiązania sprawy. Alastair Storey usunął już bowiem królewską dzierżawę i planuje zrewitalizować cały teren.

Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:

Karol III. Najważniejsze momenty z życia nowego króla
Źródło: cozatydzien.tvn.pl/Getty Images/Pixabay

Brytyjska rodzina królewska straciła zamek

Nikt z członków brytyjskiej rodziny królewskiej nie będzie mógł już korzystać z terenów znajdujących się wokół zamku Abergeldie w Szkocji. Nowy właściciel wycofał dzierżawę i planuje wielkie zmiany.

"Przez ostatnie 175 lat rodzina królewska dzierżawiła prawa sportowe w Abergeldie, ale teraz to ustało, a teren będzie aktywnie zarządzany przez nowego lairda [szkockiego posiadacza ziemskiego — przyp. red.]. Aby ułatwić transformację i skutecznie zarządzać posiadłością, potrzebne będą nowe obiekty" — czytamy w liście od nowego właściciela do władz okręgu.

Do tej pory Windsorowie korzystali z posiadłości jako między innymi miejsca sprzyjającego polowaniom. Obecnie jednak, po wysiedleniu rodziny królewskiej, posiadłość będzie wykorzystywana do polowań komercyjnych. Według planów nowego właściciela ma na niej stanąć również kilka budynków mieszkalnych i o działalności hotelowej. To ma być jeden ze sposobów na wsparcie miejscowej działalności sportowej.

Zwolnienia w brytyjskiej rodzinie królewskiej

Objęcie tronu przez króla Karola III przyniosło wiele zmian. Jak się okazało, to dopiero początek. Szacuje się, że w pałacu Buckingham pracuje ok. 500 osób. Posady znacznej części są zagrożone. Jego Wysokość chce bowiem ograniczyć prace w posiadłościach należących do rodziny królewskiej. Pomysłodawczynią miała być Camilla Parker Bowles. Pracę ma stracić nawet 20 procent zatrudnionych.

Opinia publiczna od lat nie jest przychylna Camilli Parker Bowles, obecnej królowej małżonce. Jej reputacji nie pomaga też fakt, że według medialnych doniesień, to właśnie ona utwierdza króla w przekonaniu, że zwolnienia są właściwym posunięciem. Pracę ma stracić nawet 20 procent menedżerów średniego szczebla. Rodzina królewska motywuje to posunięcie chęcią usprawnienia monarchii i obniżeniem kosztów podatników Wielkiej Brytanii.

"Jest zbyt wielu asystentów na asystentów. Król i królowa woleliby płacić ludziom odpowiednie wynagrodzenie od góry do dołu, ale mieć mniej ludzi. Na przykład są dla nich szefowie kuchni i szefowie kuchni dla personelu. Dlaczego, pytają, nie może być jednego personelu kuchennego dla wszystkich?" — czytamy w "Daily Mail".

Głos w sprawie zabrał też pracownik jednego z pałaców, który ma być objęty cięciem kosztów.

"Jej Królewska Mość nie może znieść zbyt wielu ludzi wykonujących te same prace. Starsza gospodyni, gospodynie wykonawcze i juniorzy" - powiedział.

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Autor: Dagmara Olszewska

Źródło zdjęcia głównego: Getty Images

podziel się:

Pozostałe wiadomości