Ewa Minge nie zna pojęcia "trudny temat". Projektantka zdemaskowała niedawno pełen zakłamania świat show-biznesu, a w ostatnim wywiadzie opowiedziała o planach na własny pochówek. Synowie Ewy Minge mają jasno wyznaczony harmonogram ostatniej drogi mamy.
Choć Ewa Minge czerpie z życia garściami i nie wybiera się absolutnie na tamten świat, skrupulatnie zaplanowała swoją ostatnią drogę. W rozmowie z serwisem Pudelek zdradziła, jak będzie wyglądał jej pogrzeb.
- Pakiet jest taki, że mają być czerwone róże, muzyka ma być wesoła, wszyscy kolorowo poubierani. Ma nie być żadnej żałoby. [...] Nie chcę trumny. Chciałabym jednak, żeby mnie spalili. Z urną mają radośnie przejść i rozsypać mnie, gdzie się da - powiedziała Ewa Minge.
Spalenie jest ściśle związane z kolejnym punktem planu. Otóż synowie Ewy Mingę mają przesypać jej szczątki do probówek i zabrać w podróż.
- Moi synowie mają zapowiedziane, że mają mnie powkładać w probówki, i jak gdzieś będą w świat latać, to mają mnie w ładnych miejscach świata wysypywać - dodała.
Ewa Minge udzieliła szczerego wywiadu Aleksandrze Głowińskiej z cozatydzien.tvn.pl. W rozmowie projektantka opowiedziała o trudnych doświadczeniach z przeszłości, karierze, pierwszej powieści oraz relacjach z synami. Dla Ewy Minge tematy tabu nie istnieją, toteż z Gasparem i Oskarem stara się omawiać wszystko. Również temat seksu!
- Oczywiście. Kiedy mój syn był w liceum, spotykał się z dziewczyną cztery lata. Pewnego dnia zapytał, czy może ją do nas zaprosić na noc. Pozwoliłam mu. Zakładałam, że już pewnie dużo wcześniej próbowali. Dlaczego mają uprawiać seks po kryjomu w obcym miejscu? Zawołałam ich oboje. Zapytałam, czy wiedzą, jak się zabezpieczać, czy dziewczyna mojego syna była u ginekologa i czy rozmawiała o tym z mamą. To już był czas internetu, więc oni doskonale wiedzieli, co i jak. Zresztą rozmawialiśmy o tym już wcześniej. Nie przez przypadek dostaję kwiaty na Dzień Matki i na Dzień Ojca wielki zestaw sushi. Mój syn ma wytatuowane na ramieniu w widocznym miejscu "To, kim jestem, zawdzięczam mojej mamie". Zawsze rozmawialiśmy o wszystkim. I zawsze mogliśmy na siebie liczyć - powiedziała w rozmowie z Aleksandrą Głowińską.
Skoro w rodzinie Minge nie ma tematów tabu, czy projektantka poprosiła synów o wnuki? Okazuje się, że Ewa Minge ma do tego racjonalny stosunek.
- Moi synowi są odpowiedzialni i zastanawiają się, czy w ogóle chcą w tych czasach i w tym świecie, w którym przyszło im żyć, mieć dzieci. Na razie są na nie. Ja to szanuję. Nie krzyczę: "Zróbcie mi wnuka". Nie wiem, czy ja bym się dzisiaj zdecydowała na macierzyństwo. Mówię zupełnie szczerze. Rozumiem Ewę Chodakowską. Bo ja chyba też byłabym dzisiaj na nie. Dziecko to obowiązek do końca życia. Moje szczęście jest uwarunkowane od szczęścia moich dzieci. Oddam za to ostatnią koszulę - dodała.
Całą rozmowę z Ewą Minge w ramach cyklu "Co za Kobieta!" możecie przeczytać poniżej:
Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.