Julia Chatys o roli w "Na Wspólnej" i nękaniu w szkole. "Ten czas był dla mnie okrutny" [TYLKO U NAS]

Julia Chatys
Julia Chatys
Źródło: MWMEDIA
Julia Chatys w szczerej rozmowie z Norbertem Żyłą dla cozatydzien.tvn.pl otwarcie opowiedziała o postaci Kasi Berg, w którą wciela się w "Na Wspólnej". Zdradziła, jakie były największe wyzwania podczas kręcenia serialu, a także opowiedziała o trudnościach w szkole, gdy rozpoczęła swoją zawodową drogę. Gwiazda podzieliła się także swoim podejściem do aktorstwa, planami na przyszłość oraz zabawnymi anegdotami z planu.

Julia Chatys to polska aktorka filmowa, teatralna i dubbingowa. Edukację aktorską zdobyła w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, którą ukończyła w 2021 roku. Za swój występ w sztuce "Hamlet x 4" została wyróżniona podczas 38. Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. Na ekranie zasłynęła rolą Katarzyny Berg w serialu "Na Wspólnej". Gwiazda ma na swoim koncie również liczne role dubbingowe.

Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:

Warner Bros pochodzą z Polski. Dziś wytwórnia świętuje 100-lecie

Julia Chatys o roli w "Na Wspólnej"

Norbert Żyła, cozatydzien.tvn.pl:  Julio, przez ponad dekadę wcielasz się w Kasię w "Na Wspólnej". Jak ta postać wpłynęła na ciebie jako aktorkę i na twoje życie prywatne?

Julia Chatys: Z Kasią jestem związana od 15. roku życia. Przyszła do mnie w momencie spiętrzenia największej ilości agresji skierowanej na moją osobę przez rówieśników w szkole. Mogę śmiało użyć słowa "wybawienie", bo tym się stała. Tuż po castingach szybko rozpoczęliśmy zdjęcia. Często opuszczałam szkołę i swoich "kolegów" z klasy, ale nie tęskniłam, wręcz przeciwnie - cieszyłam się, że mogę się od szarej rzeczywistości uwolnić. Kiedy wracałam do szkoły musiałam się bardzo skupić na zaległościach i nadrabiać materiał oraz pisać bieżące i zaległe sprawdziany. Trochę nie było przestrzeni na przejmowanie się docinkami ze strony uczniów. Jednego dnia byłam w szkole, pozostałe dni spędzałam z moją nową serialową rodziną na planie. Rodzina Bergów powoli wchodziła do fabuły, jeszcze nie wiedzieliśmy czy zostaniemy na dłużej czy na moment, ale z pewnością nikt z nas nie pomyślał nawet, że możemy już na stałe dołączyć do rodziny serialu "Na Wspólnej".

Jaki wpływ Bergula miała na moje życie prywatne? Nie chcę popełniać błędów mojej bohaterki. Napawam się jej siłą i determinacją.

Dostałam piękny prezent w postaci mojej bohaterki. Opiekuję się nią od ponad 12 lat. Nauczyła mnie troski, wrażliwości, uważności, siły i pokory w wielu sytuacjach, co jest najważniejsze w moim zawodzie. Kaśka oswaja mnie, a ja ją. Jakoś tak to wygląda i brzmi jak rozdwojenie jaźni, ale… może tak właśnie trochę jest w pewnym sensie?

Kasia przeszła przez wiele życiowych ścieżek i wyzwań. Które z nich było dla ciebie najtrudniejsze do zagrania?

Najtrudniejszym wydarzeniem w życiu Kasi był dla mnie gwałt. To był wątek, kiedy Kasia pracowała w Fundacji, szło jej bardzo dobrze, była zaangażowana i jak szybko się okazało jej szef także mocno się zaangażował w Kasię. Finał nieszczęśliwy, doszło do okropnego i zwierzęcego incydentu, jakim był gwałt Kasi. Na etapie scenariusza miałam ciarki czytając kolejne zdania dokąd cała akcja w Fundacji zmierza. Następnie przyszedł dzień, w którym trzeba było zacisnąć zęby i zagrać tak traumatyczne wydarzenie. Daniel Salman (to on zagrał mojego szefa) był dla mnie ogromnym wsparciem w scenie gwałtu, ponieważ zarówno dla niego jak i dla mnie nie była to typowa herbaciana scena albo delikatnego pocałunku tylko brutalny fizyczny akt, akt gwałtu, który wzięliśmy na poważnie i z pełną pokorą zrobiliśmy, co w naszej mocy, aby to faktycznie wyglądało naturalnie i przerażająco.

Czy po tylu latach grania Kasi, czujesz, że ta postać stała się w jakimś stopniu częścią ciebie?

Oczywiście, że Kasia jest częścią mnie. W pewnym sensie ja tworzę ją, ona mnie. Mamy też wiele cech wspólnych na przykład zawziętość, wrażliwość, zadziorność. Czasem nawet mam wrażenie, że jestem zbyt ostra, kiedy gram Kasię i łapię się na tym, że chyba coś przedobrzyłam i powtarzam sobie w głowie "Chatys ogarnij się, Kasia tak się nie zachowuje". Bergula podróżuje ze mną od ponad 12 lat, jest moją koleżanką, którą się opiekuję i staram się żeby było „nam” dobrze ze sobą, świetnie się znamy, lubimy i tworzę Chatysowo-Bergowe historie najlepiej, jak umiem.

Przez tyle lat na planie "Na Wspólnej" musiało zdarzyć się wiele zabawnych sytuacji. Czy jest jakaś, która szczególnie zapadła ci w pamięć?

Scena, w której "Kasia miesza powietrze" - tak nazwali to internauci z grupy "Beka z Na Wspólnej" (pozwolę sobie z tego miejsca wysłać dla nich pozdrowienia i ucałowania - bez was nie ma nas, kocham!). Darek wraca z pracy, Kasia szykuje kolację. Stałam nad kuchnią, na której stał garnek, a w nim sos (nie było go), który mieszam. Miało nie być to widoczne jednak było i wyszło na to, że mieszam bardzo zamaszyście drewnianą łyżką pusty gar do tego stopnia, że zapomniałam, że tam nie ma nic, a ja machałam, wierciłam w tym garnku moje „nic”, jakbym tam co najmniej miała 2 litry sosu z kawałkami mięsa i warzywami. Zobaczyłam to na Facebooku na grupie i miałam niezły ubaw. Wszystko dzięki "Bece". Tam są najlepsze hity z naszego planu, o których albo zapomnieliśmy albo nie mieliśmy świadomości to grając.

Odcinek z panią Magdą Gessler i jej kuchennymi rewolucjami u babci Marii. Pamiętam, że to był długi dzień zdjęciowy, było dużo mąki, dużo pierogów i farszu oraz dużo improwizacji. To było ciekawe przeżycie. Lepiłam razem z panią Magdą i panią Bożenką pierogi - brzmi jak zabawna sytuacja.

Ślub Kasi i Darka. Tak mnie mój służbowy mąż zakręcił przy walcu, że aż spadł mi but i myślałam, że albo wybiłam szybę albo ktoś dostał w oko. Na szczęście - wszyscy cali, a ja dotańczyłam walca do końca.

Czy zdarza się, że jesteś mylona z graną przez siebie postacią?

Tak. Ludzie mówią do mnie pani Kasiu dość często. Na Instagramie też się zdarza, co mnie już absolutnie dziwi, bo zaczynają wiadomość od "Pani Kasiu…", ale wchodzą na konto Julia Chatys, więc… chyba mam do czynienia z lekkim zaburzeniem, kto kim jest. Chyba…

Julia Chatys o problemach w szkole

Jak wyglądała reakcja nauczycieli i kolegów ze szkoły, kiedy rozpoczynałaś karierę aktorską? Czy doświadczyłaś wsparcia, czy raczej reakcje były sceptyczne?

Czas szkolny był dla mnie okrutny. Podstawówkę i gimnazjum wspominam bardzo źle. Niekończący się obóz przetrwania i zagwoztek: "Czy dziś znowu będą mnie wyzywać? Kto tym razem będzie się ze mnie śmiał, bo tak jest fajnie? Który lub która popchnie mnie czy podetnie? A może dziś będzie w porządku i nie zauważą nawet, że jestem?". Tak mniej więcej było. Z nauczycielami też nie miałam lekko. Większość mnie nie wspierała, unikała tematu "nękania", traktowali to, jako "dziecięce zabawy, docinki". Inni z kolei nie zwracali w ogóle uwagi. A dzieciaki? Jak to dzieciaki, póki same nie zrozumieją (co się raczej rzadko zdarza) albo nie doświadczą - będą podłe i niedobre. Życie (nie tylko szkolne) to dżungla. Przetrwają najsilniejsi. Dlatego jestem, żyję i z perspektywy moich dziecięcych lat mogę stwierdzić, że dobrze, że nie miałam lekko. To mnie wzmocniło i dało cenną naukę - nigdy nie opuszczaj gardy, walcz.

Jaka była najtrudniejsza rzecz, z którą musiałaś się zmierzyć po wejściu do świata mediów?

Nie było takiej, ponieważ mało mnie w social mediach. Stronię od afer, patologii, którą promują różne portale, nie żeruję na krzywdzie drugiego człowieka i nie podniecam się byle aferką. Trzymam się takiej złotej zasady "nie mój cyrk, nie moje małpy". Polecam. Życie wtedy staje się lepsze.

Ukończyłaś Wydział Aktorski na Wyższej Szkole Filmowej. W ostatnich latach na temat "Filmówek" urosły prawdziwe legendy. Nie brakuje głosów, że studiowanie aktorstwa to prawdziwa szkoła życia. A jak ty wspominasz tamten czas?

Moja kochana szkoła w Łodzi. To był bardzo dobry czas, za który jestem wdzięczna ogromnie moim profesorom i kolegom oraz koleżankom z roku i wydziału aktorskiego. Nie żałuję ani chwili tam spędzonej i bardzo tęsknię za próbami do późna, stresem przed sesją, szybką przerwą na kawę i papierosa, tworzeniem międzywydziałowych etiud filmowych, rozmów, spędzania ze sobą 24/7, przeżywania tego "życia aktora", chodzenia na spektakle razem, pracą w Teatrze Jaracza i wieloma innymi momentami. Kocham czas studiów i tamtych ludzi. Tak samo mocno mnie wkurzali, jak wyzwalali u mnie ciepłe emocje i miłość. Czas szkoły aktorskiej więcej dał mi z bycia człowiekiem, a nie bycia aktorem. Odkrywania siebie, swoich lęków, słabości. Profesorowie pokażą pewne techniki aktorstwa, ale jak i czy skutecznie ich użyjesz w pracy to już twoje zadanie. Nikt ciebie nie nauczy złotego środka czy innych mechanizmów. To musi rodzić się w tobie. Studia w łódzkiej filmówce to był dobry i weryfikujący mnie i ludzi czas. Oczywiście szkoła to nie spacerek, nie było przyjemnie, nie raz dostałam w kość i odczułam to mocno, ale na tym też polega ten zawód. Ma sprawiać kłopot, trudności i musisz się mierzyć ze swoim największym wrogiem czyli sobą, a człowiek nie lubi przekraczać swoich granic, a w szkole mogłam to zrobić, więc było ciężko, ale pięknie.

Może masz jakieś rady dla młodych aktorów, którzy dopiero zaczynają swoją karierę w branży filmowej?

"Jeśli nie masz serca, nie jesteś wrażliwy to nie jest z ciebie dobry człowiek to i aktor z ciebie nie będzie". Tak mówiła jedna z moich profesorek. Coś w tym jest. Ja w ogóle uważam, ze aktorstwo ro rzemiosło, które trzeba pielęgnować i za każdym razem solidnie pracować, bez względu na to jaki to projekt. Tego się nie wyuczy, to trzeba mieć. W sercu. A kiedy już wiesz, że to masz, to baw się tym i tchnij życie w postać, w którą tym razem się wcielasz. Rada? Bądź cierpliwy. Nigdy nie wiesz, kiedy nastąpi twój moment, nie odpuszczaj i nie wątp - NIGDY!

Czy zawód aktorki daje przestrzeń do stworzenia relacji z drugą osobą. A może jest tak absorbujący, że na miłość nie ma już miejsca?

Miłość i zawód aktora - wszystko da się połączyć, wystarczy chcieć. Jedyna trudność polega na odnalezieniu człowieka, który chce iść z tobą ramię w ramię, będzie wspierał, dbał o ciebie, pielęgnował relację i nie będzie chorobliwie zazdrosny (to też bywa trudne, ponieważ wymaga absolutnego zaufania). Właściwie to problem każdej relacji. A co do bycia z aktorką… Nasz zawód wymaga od nas elastyczności terminowej, czasowej, miejscowej. Pracujemy prawie codziennie na emocjach, nie jesteśmy do końca stabilni, wiecznie przebodźcowani, sfrustrowani brakiem bądź nadmiarem pracy. Szaleni artyści poszukujący tej prawdziwej pięknej i jedynej miłości. Czy jest to możliwe? Obłędnie trudne, wymaga pracy, ale możliwe. Jeśli masz o co walczyć - walcz do ostatniego tchu. Myślę, że o miłość warto.

Jakie masz plany zawodowe na 2024 r. i czym nas jeszcze Kasia w "Na Wspólnej" zaskoczy?

Pewne plany to 2 spektakle, "Berek, czyli upiór moherze 2" i "Jak Zabłocki na mydle" oraz oczywiście plan zdjęciowy "Na Wspólnej". Czym obdarzy mnie 2024? Mam nadzieję, że wkrótce się tego dowiem. Z nowości niebawem pojawi się mój głos w dużej kinowej produkcji, więcej nie zdradzę! Co do Berguli - sama nie mam bladego pojęcia, co się wydarzy. Na razie mam przerwę w graniu, trzeba trochę dać widzom od Żbików odpocząć. Ostatnio wielkim wydarzeniem był ślub Kasi i Darka, więc może kolejny etap to będzie dziecko albo romans ale może tym razem mojej bohaterki? Albo jakaś nieszczęśliwa miłość nowej postaci do Kasi? Zostawiam pomysły scenarzystom. Ufam tej produkcji i wiem, że wymyślą mi coś nieźle pokręconego.

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na TikToku, FacebookuInstagramie. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas. 

Autor: Norbert Żyła

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości