Z Magdą Femme spotykam się w zaciszu jej domu. To tam spędza większość tygodnia poza dniami, w których ma zaplanowane koncerty. Mimo upływu lat i głośnych początków w branży wciąż realizuje się jako artystka i to na własnych zasadach. Eksperymentuje, tworząc zaskakujące duety m.in. z raperem Sobotą. Pozostaje jednak wierna wrażliwej duszy, która pozwoliła jej stworzyć takie hity jak "Rozmowa z aniołem" czy "Kłamstwo". Magda Femme nie zwalnia tempa i zapowiada nowy album, będący zwieńczeniem jej dotychczasowych osiągnięć. O czym jeszcze marzy?
Magda Femme o początkach kariery i rozstaniu z Ich Troje
Dominika Kowalewska: Magda Femme, wokalistka, mama, nauczycielka. Jak byś jeszcze siebie określiła?
Magda Femme: Mam w domu wiele określeń, ale nie w tej kolejności. Przede wszystkim jestem mamą. To jest moja życiowa rola, którą sobie określiłam 15 lat temu i się z tego nie wypisuję i nie wypiszę. To jest chyba najfajniejsza rzecz, jaką mnie w życiu spotkała - bycie mamą. Oczywiście jestem wokalistką, autorką tekstów, piszę, komponuję i to jest moja wielka, wielka pasja. I chyba nie wyobrażam sobie robienia czegokolwiek innego, chociaż wykształcenie mam zupełnie inne.
Gdyby nie muzyka, to w którą stronę byś uciekła?
Nie mam bladego pojęcia. Studiowałam socjologię i ukończyłam ją na Uniwersytecie Łódzkim. Na ostatnim roku robiłam praktyki w "Gazecie Wyborczej" i być może zostałabym dziennikarką tak jak na praktykach. Podobało mi się to. Trudno jest gdybać, bo chyba muzyka była taką rzeczą, która mi towarzyszyła, jak sięgnę pamięcią mniej więcej od szóstego roku życia. Wtedy już chciałam śpiewać [...], więc nie umiem sobie nawet za bardzo wyobrazić, że mogłabym robić coś innego.
Jak zmieniło się twoje życie po waszej pierwszej płycie z Ich Troje?
Po pierwsze to były początki mierzenia się z popularnością. Ja chyba nie radziłam sobie jakoś tak źle, aczkolwiek były oczywiście momenty. Wtedy byłam bardzo młoda, niedoświadczona i mało asertywna też. Wydawało mi się, że skoro jestem popularna, to ludziom wszystko wolno [...]. Z czasem dopiero się nauczyłam, że trzeba niektóre rzeczy ignorować, nie reagować na nie, albo zwyczajnie olać, nie poradzisz sobie inaczej.
To była dużo zmiana, przede wszystkim systemu pracy, bo ta praca była non-stop, towarzyszyła nam 24 godziny na dobę. To nie było tak, że jedziesz na koncert, wracasz i masz normalne życie. Ono było non-stop napędzane przez spotkania, zdjęcia, koncerty, studio i nagrania. Nie było pięciu minut wolnego czasu. To jest wyczerpujące i na pewno wymaga dużej siły, zaparcia. W momentach trudnych trzeba sobie samemu poradzić. Nie było psychologów, którzy radzą ci, jak sobie dać radę z popularnością, z nawałem pracy, informacji o tobie, zwłaszcza tych nieprawdziwych, gdzie bolało, że ktoś mówił, że ona jest niesympatyczna na przykład.
Jak wspominasz ten okres, w którym byłaś w Ich Troje?
Ja to nazywam takim moim przedszkolem, ale bardzo intensywnym, przygotowującym mnie do bycia w show-biznesie. Na pewno to była szkoła życia, bardzo przyspieszona, eksternistyczna. Każdemu artyście życzę takiego doświadczenia. Tysięcy koncertów w bardzo krótkim czasie. Dużo świetnych rzeczy, które się tam wydarzyły.
Ten strzał w ogóle popularności, tak zwane z dnia na dzień, to się rzadko zdarza. Była jedna piosenka nagrana, wizyta w wytwórni, która natychmiast chciała tę piosenkę i natychmiast chciała całą płytę. Chcieli to wydać i w sumie w krótkim czasie wydali i ta piosenka stała się wielkim hitem, mówię o piosence "Prawo". Dla nas to był kompletny szok, że w ogóle takie rzeczy się mogą zdarzyć.
Jak myślisz, co takiego było w tej piosence "Prawo", że zaklikało wtedy?
Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to było trochę inne niż wszystko to, co było wtedy. Było trochę teatralne. Był wykorzystany tekst Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, czyli nie popowy tekst, tylko taki z literatury, z wyższej półki i chyba ta teatralność ludzi zainteresowała.
Jak wyglądało twoje odejście z Ich Troje?
Tutaj jest dużo bardzo wersji na rynku. Prawda jest taka, że ja odeszłam z zespołu. Nie był to taki dobry okres w naszym życiu, ponieważ była szykowana czwarta płyta, wszystkie wokale były moje do tej czwartej płyty nagrane. Poróżniliśmy się na tle prywatnym, ale tak bardzo, że współpraca zawodowa po prostu nie była możliwa.
Dla mnie to też był fajny czas, mogłam się już zrealizować. Nie wierzyłam w to, że przy tak dużej popularności zespołu, w którym byłam, będę w stanie nagrać coś na ten moment, co się też w jakiś sposób sprawdzi. Płyta "Pięć tysięcy myśli" była bardzo dobrą płytą. Piosenka "Kłamstwo" bardzo szybko stała się przebojem i to był duży sprawdzian dla mnie, bo już pisałam wtedy sama wszystkie teksty. Mogłam pokazać cały koloryt moich własnych emocji, nie tylko dzielić się cudzymi emocjami. To było naprawdę bardzo fajne doświadczenie, ta płyta "Pięć tysięcy myśli" podała mi fajną stabilność. [...] Mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że moje życie w obecnych czasach wygląda fantastycznie i niczego bym nie zmieniła.
Przeczytaj również: Magda Femme o córce. Czy chciałaby stanąć z nią na scenie? [TYLKO U NAS]
Magda Femme o nowej płycie, duetach i muzycznych marzeniach
Jest zapowiedziana nowa płyta. Może zdradzisz kiedy przewidujecie datę premiery?
Tej konkretnej daty nie mamy, bo brakuje nam jeszcze kilku utworów. Tych piosenek się oczywiście przez dłuższy czas uzbierało trochę, zwłaszcza duetowych, bo ja bardzo lubię duety [...] Płyta tak naprawdę to jest podziękowanie dla słuchaczy, dla moich fanów. Bo tej płyty faktycznie długo nie było. Od razu się tłumaczę [...] w tej chwili funkcjonuje na świecie rynek singlowy. Ludzie sobie ściągają muzykę, która ich interesuje i to są pojedyncze piosenki. Mało osób korzysta z całych płyt, no, chyba że jest się takim naprawdę fanem jakiegoś zespołu czy artysty i się chce mieć każdy utwór. [...]
Płyta jest właściwie takim uwieńczeniem czegoś, takim fajnym wydarzeniem dla artysty bardziej niż dla publiczności [...]. Ale fajnie to zamknąć jest w całość po paru latach, żeby dać to swoim fanom, bo oni bardzo już na to czekają i to już nie od dzisiaj. Ja ciągle obiecuję, że ta płyta wyjdzie, no ale już właściwie kończymy ten materiał, więc mamy taką nadzieję, że ta płyta ukaże się w tym roku.
Jaki będzie ten album?
Chyba będzie dwukolorowy tak naprawdę: [...] taka Magda z tych starych płyt, taka łzawa. Ja kocham takie piosenki, ta "Rozmowa za aniołem" [...]. One są takie bardzo liryczne, płaczliwe, kocham takie utwory. Mogłabym tylko chyba takie śpiewać depresyjne. Ale będzie też druga strona, taka właśnie jak "Jestem na tak" z Nowatorem czy "Przymierzam cię" z Sobotą. Będą też takie radosne numery.
Wspomniałaś o duetach. Masz taką wymarzoną artystkę albo artystę z którymi chciałabyś stanąć w studiu i nagrać?
Tak, jest taki artysta, chociaż w sumie nie potrafię wytłumaczyć dlaczego. Zawsze mi się marzył duet z Katy Perry, co oczywiście na pewno nie będzie możliwe, ale lubię jej energię i wydawało mi się, że mogłybyśmy fajny numer zrobić.
Takie zderzenie dwóch światów jest chyba bardzo kreatywne.
Właśnie o to chodzi, dlatego powiedziałam o tych duetach, że je bardzo lubię. Bo oprócz powstania utworu tzw. połączeń niemożliwych, to zostaje w nas, w tych artystach, którzy pracują ze sobą, kawał drugiego świata, z którym normalnie na co dzień nie mamy nic wspólnego. Znaczy, nie mamy z tym rodzajem muzyki czy postrzegania muzyki, nic wspólnego [...]. W ogóle jak niemowlęta, jak na małe dzieci, uczymy się pewnych rzeczy i dlatego to jest fajne, dlatego te duety są bardzo kreatywne i one wnoszą mnóstwo energii, dobrych rzeczy i ciągle chcę je robić.
Magda Femme o pracy z partnerem
Partner wprowadził cię w świat hip-hopu?
W pewnym sensie tak, bo ja nie jestem aż taka odważna, ja bym nie spróbowała nigdy takich połączeń. Na stałe współpracującym ze mną producentem jest Krzysztof "Tfk" Bączek z Jeden Osiem L, dobry kumpel mojego Michała, więc od tego się zaczęło, że zaczął mnie produkować, w ten sposób zaczęłam poznawać trochę ludzi z takiego świata. Ale są takie osoby, do których bym nigdy nie zadzwoniła, tak jak było z Sobotą! Ja do niego nie zadzwonię w życiu, przecież on powie, że ja chyba zwariowałam, że gdzie w ogóle ja pop [...].
Natomiast Michał mi dodawał takiej odwagi, że przestań w ogóle, przecież to są tak samo normalni artyści i się okazywało, że w ogóle moje obawy były zupełnie nieuzasadnione. I w ten sposób pokazał mi, że nie należy się bać proponować ludziom współpracy albo jej odrzucać, jeśli ktoś mi ją proponuje [...]. Świat się bardzo zmienił i to akurat w tym przypadku bardzo pozytywnie, więc już się nie boję takich wyzwań.
Jak wam się współpracuje z Michałem? Jesteście dosyć mocno zżyci nie tylko na polu rodzinnym, ale również zawodowym.
Mamy studio w domu, więc tam robimy różne rzeczy [...]. Tam w studio dzieją się rzeczy niemożliwe, my jesteśmy bardzo impulsywni oboje i każdy z nas wie swoje. [...] On takie słyszy arytmiczne rzeczy, których chyba normalni ludzie nie słyszą i ja tego nie słyszę. A on mówi, że ja jestem poza tempem. "Ja nie w tempie, ja nie jestem w tempie?!", ale wiem, że on ma rację. Więc trochę się pokłócę, ale okej. Natomiast jak on mi mówi, że ja coś śpiewam źle, no to ja wtedy wyrzucam najgorsze takie działo: "Tak? A ty umiesz śpiewać? Nie umiesz śpiewać?". No i zaczyna się. [...] Jest awantura po całości, krótkotrwała, wychodzimy, trzaskamy drzwiami, no i jemy obiad, no bo przecież trzeba w domu zjeść obiad.
Jakie masz muzyczne marzenie?
No jest ich dużo, myślałam o tym, żeby zrobić jakiś taki koncert z moimi przyjaciółmi, zaprzyjaźnionymi muzykami, zaproszonymi gośćmi, jakiś taki jeden, fajny, duży koncert, w którym zagrałoby mnóstwo artystów, ale żeby to była taka moja feta, moje podsumowanie dotychczasowej działalności. Wydaje mi się, że każdy artysta potrzebuje takiej klamry.
Ale to nie byłby koncert zapowiadający zejście na emeryturę?
No właśnie tak myślałam, że tak odbierzesz to, jak to już to mówiłam. Nie, chciałabym podsumować sobie sama dla siebie ten długi czas, w którym funkcjonuję w tym świecie [...]. Czuję się świetnie. Zawsze to powtarzam, że w momencie kiedy się kompletnie wypalę i nie będę już czuła potrzeby śpiewania, na pewno z niego zrezygnuję, bo jak to ci nie przynosi radości, to już wtedy nie jest to samo, tego już wtedy nie wolno robić, ale póki co mam jeszcze mnóstwo energii do pracy.
Gdzie się widzisz za 10 lat?
Ojej, ciężkie pytanie. No tak wszyscy mówią: jeśli zdrowie pozwoli... Nie mam pojęcia, wiesz, ja nie myślę takimi skokami czasowymi. Chyba to jest w ogóle złe, bo tak: życie przeszłością jest złe, bo ona się wydarzyła. Było, coś dobre, coś złe było, no nie da się zmienić przeszłości. Przyszłości zaplanować no też się za bardzo nie da, powinniśmy korzystać z tego tu i teraz pełnymi garściami.
#W DUSZY MI GRA... to cykl muzyczny serwisu cozatydzien.tvn.pl, w którym artyści opowiadają o tym, co kochają najmocniej. Zdradzają, czy muzyka łagodzi obyczaje i co tak naprawdę kryje się w zaciszu ich domów. Poznaj tajemnice wielkich hitów i szczegóły zbliżających się premier.
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.
Przeczytaj też:
- Dominik z "Top Model" na zdjęciach z dzieciństwa. To wtedy trafił do domu dziecka
- Allan Krupa podał kwotę, jaką chciałby miesięcznie zarabiać. Edyta Górniak tłumaczy syna
- Bliźniaczki z "Gogglebox. Przed telewizorem" wystąpiły w teledysku. Jest odważnie
Autor: Dominika Kowalewska
Źródło: cozatydzien.tvn.pl
Źródło zdjęcia głównego: fot. Mirosław Pręda