Martyna Wojciechowska szczerze o walce z trudnościami. "Wylano mi wiadro pomyj na głowę"

Martyna Wojciechowska
Martyna Wojciechowska szczerze na temat trudnych życiowych doświadczeń
Źródło: MWMEDIA
Martyna Wojciechowska w jednym z niedawnych wywiadów opowiedziała o swoim trudnym doświadczeniu z przeszłości. Dziennikarka przyznała, że przed laty zmagała się z depresją poporodową.

Martyna Wojciechowska popularność zyskała dzięki swojej pracy jako dziennikarka, prezenterka telewizyjna i podróżniczka. Polacy pokochali jej programy "Misja Martyna" czy "Kobieta na krańcu świata" w ramach których pokazuje odległe zakątki globu i odkrywa kulturę oraz tradycje ludzi z różnych stron świata.

Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:

Martyna Wojciechowska o opiece nad nastoletnią córką

Martyna Wojciechowska o trudnym doświadczeniu z przeszłości

Martyna Wojciechowska udzieliła niedawno wywiadu Beacie Nowickiej z magazynu "VIVA!". W trakcie rozmowy podróżniczka otworzyła się na temat trudnych doświadczeń z przeszłości. Gwiazda opowiedziała o tym, jak ciężki był dla niej czas, kiedy zaraz po urodzeniu córki zmagała się z medialną presją.

"Kiedy próbowałam powiedzieć, że nie wiem, jak być mamą, wylano mi wiadro pomyj na głowę. Słyszałam, że jestem złą matką. Pouczano mnie, co muszę, co powinnam, co należy, bo to, co robiłam, uznano za niewłaściwe. Byłam zdruzgotana. Presja, że muszę być "jakaś", towarzyszyła mi bardzo długo. Teraz jestem najszczęśliwszą mamą na świecie"- wyznała.

W dalszej części rozmowy z magazynem Martyna Wojciechowska przyznała, że po urodzeniu pociechy cierpiała na depresję poporodową. Podróżniczka otwarcie mówi o tym, że z pomocą odpowiednich specjalistów można pokonać nawet tak trudne problemy.

"Czas zacząć głośno i otwarcie rozmawiać o emocjach, o trudnych doświadczeniach, błędach, porażkach. Z pomocą specjalistów można nauczyć się je rozumieć, kontrolować. Dość tego lukrowanego, sztucznego świata. Depresję poporodową pamiętam jako traumatyczne przeżycie" - opowiedziała.

Martyna Wojciechowska zabrała głos. "Kobiety nie mogą umierać w szpitalnych salach"

Na instagramowym koncie Martyny Wojciechowskiej pojawił się nietypowy wpis. Mimo że gwiazda programu "Kobieta na krańcu świata" rzadko opowiada o swoich prywatnych przeżyciach, skupiając się zazwyczaj na osobach, które są tematem jej reportaży, tym razem postanowiła być bardziej otwarta. Co było powodem? Niezwykłe okoliczności.

"Wiele lat temu… Decyzja lekarza ginekologa uratowała mi życie. Nie wahał się ani chwili. Przeżyłam. Wiele lat później zostałam szczęśliwą mamą Marysi, choć przez długi czas myślałam, że już nie będzie mi to dane" - zaczęła swój wpis.

W swoim wpisie Martyna Wojciechowska podkreśliła, że nie powinniśmy wszystkiego sprowadzać do prostego podziału na dobre i złe. Jest to zbyt uproszczone pojęcie, które nie oddaje całej skomplikowanej rzeczywistości. Podkreśliła również, że jest otoczona wieloma wybitnymi profesjonalistami w dziedzinie medycyny — ginekologami, położnikami, którzy nie obawiają się podejmować często trudnych decyzji.

"Dla nich najważniejsze jest przede wszystkim zdrowie i życie pacjentek. Tak było w moim przypadku. Ale wiem też, że to, czego dziś nam bardzo potrzeba, to zmiana prawa i rozdzielenie zawodowego profesjonalizmu od klauzuli sumienia [...] Zdrowie i bezpieczeństwo pacjenta / pacjentki zawsze powinno być priorytetem. Kobiety nie mogą umierać w szpitalnych salach w sytuacji, kiedy możliwe jest leczenie. Dorota, 33 lata, R.I.P." - napisała na Instagramie Martyna Wojciechowska, dodając swoje zdjęcie w ciąży.

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Autor: Norbert Żyła

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości