Martyna Wojciechowska o porażkach i miłości. "Nie potrzebuję przeglądać się w oczach mężczyzny"

Martyna Wojciechowska
Martyna Wojciechowska opowiedziała o porażkach
Źródło: MWMEDIA
Martyna Wojciechowska udzieliła szczerego wywiadu, w którym opowiedziała o porażkach w swoim życiu. Dziennikarka nie ukrywała, że wiele razy coś się jej nie udawało i to od najmłodszych lat. Wspomniała o pierwszym zawodzie, a także nawiązała do przebytych związków. "Miłość jest wspaniałym uczuciem, ale nie potrzebuję przeglądać się w oczach mężczyzny, żeby czuć, że jestem wystarczająca" - podkreśliła.

Martyna Wojciechowska to gwiazda wielkiego formatu. Podróżniczka jest uznawana za jedną z najbardziej wpływowych Polek, a jej dokonania charytatywne doceniła między innymi firma Mattel, która wiele lat temu wypuściła lalkę Barie inspirowaną Martyną Wojciechowską. Dziennikarka osiągnęła wielki sukces, ale jej droga na szczyt była bardzo kręta i wyboista. W najnowszym wywiadzie gwiazda TVN opowiedziała o porażkach, jakie poniosła w swoim życiu.

Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:

Martyna Wojciechowska o przeprowadzce Kabuli do nowego mieszkania. Jak często się widują?
Źródło: cozatydzien.tvn.pl

Martyna Wojciechowska o swojej pierwszej porażce

Martyna Wojciechowska przez wielu jest stawiana za wzór kobiety sukcesu, jednak nie wszystko w jej życiu zawsze szło zgodnie z planem. W najnowszym wywiadzie dla magazynu "VIVA!" dziennikarka opowiedziała o życiowych niepowodzeniach.

Najgorsze momenty były dla mnie najbardziej przełomowe. Jestem stworzona z porażek, z tego, co mi w życiu nie wyszło albo co sama spieprzyłam
- powiedziała wprost.

Martyna Wojciechowska przy okazji wróciła wspomnieniami do swojej pierwszej porażki. Okazuje się, że była wówczas... zaledwie kilkuletnią dziewczyną. Miała jednak bardzo bujną wyobraźnię i chęć poznawania świata.

"Uciekłam z domu. Miałam wizję, że podbiję świat i będzie ekscytująco. Spakowałam rudą skórzaną torbę, byłam bardzo praktyczna, wzięłam tylko to, co najbardziej potrzebne. Zmierzałam na stację benzynową: ulica Połczyńska 119, wylotówka na Poznań, a dalej na Berlin, czyli Zachód. Sama stacja wydawała mi się wtedy centrum wszechświata. Tyle się tam działo: były flippery, kawa w szklankach w metalowych koszyczkach z uszkiem, ludzie przyjeżdżali, odjeżdżali, wielu na zagranicznych rejestracjach, w powietrzu unosił się nieznany, cudowny zapach. Zostałam przechwycona przez mamę na ostatniej prostej. Miałam jakieś trzy–cztery lata. Pierwszy plan, który się nie powiódł" - wspominała ze śmiechem.

Martyna Wojciechowska niczego nie żałuje w swoim życiu

Martyna Wojciechowska nie ukrywała, że oswojenie się z jej każdą porażką było dla niej wyjątkowo trudne. Każdy taki moment jednak skutecznie przepracowała i wyciągała wnioski na przyszłość. W najgorszych momentach mogła zawsze liczyć na wsparcie rodziców.

"Jestem perfekcjonistką, dużo od siebie wymagam, więc nie było to łatwe. Jednak zawsze miałam w sobie zgodę na błędy, bo wiedziałam, że będę je poprawiać do skutku, szukać innych rozwiązań i nie poddam się łatwo – jestem wyjątkowo konsekwentna. Z domu wyniosłam przekonanie, że żadna porażka nie jest końcem świata. Mam też bardzo wyrozumiałych rodziców – mądrą mamę i tatę, który w pewne sprawy się nie mieszał. Pomimo tego, że sami doświadczyli ciężkiego życia i surowości wychowania, nie wpoili mi strachu przed przegraną" - mówiła.

Zapytana o największą porażkę w swoim życiu nie potrafiła jednak odpowiedzieć jednoznacznie. Martyna Wojciechowska podkreśliła, że niczego nie żałuje. Nawet swoich związków z mężczyznami.

"Nie myślę o tym w ten sposób. Wiele rzeczy mi nie wyszło, ale życie prywatne, osobiste, miłosne uważam za bardzo dobre i satysfakcjonujące. Nie powiedziałabym też, że czegoś żałuję. Fakt, że nie jestem w związku, nie wpisuję się w kanon dwa plus dwa, plus domek na przedmieściach nie czyni ze mnie osoby wybrakowanej. Czasem spotykamy na swojej drodze ludzi, którzy nas zawodzą. Tyle. Nie należy do tego dorabiać wielkiej ideologii. Amerykanie mawiają: 'People come into our life for a reason, a season or a lifetime'. Ludzie pojawiają się w naszym życiu z jakiegoś powodu, na jakiś czas lub na całe życie. Niektórzy mają jakąś rolę do odegrania, inni nie. Miłość jest wspaniałym uczuciem, ale nie potrzebuję przeglądać się w oczach mężczyzny, żeby czuć, że jestem wystarczająca" - podkreśliła.

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Autor: Anna Pawelczyk-Bardyga

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości