Malwina Wędzikowska o relacji z mamą. "Boże, co my sobie robimy"

Malwina Wędzikowska i jej mama wzięły udział w programie TTV "Rzeczy, których nie nauczyła mnie matka"
Malwina Wędzikowska i jej mama wzięły udział w programie TTV "Rzeczy, których nie nauczyła mnie matka"
Źródło: MWMEDIA
Malwina Wędzikowska i jej mama wzięły udział w programie TTV "Rzeczy, których nie nauczyła mnie matka". Jedna z najpopularniejszych kostiumografek w Polsce w rozmowie z Anną Pawelczyk-Bardygą opowiedziała o relacji ze swoją rodzicielką, która nie zawsze była łatwa. - Powiedziałam sobie w myślach "Boże, co my sobie robimy" - mówiła nam Malwina Wędzikowska.

Malwina Wędzikowska o programie "Rzeczy, których nie nauczyła mnie matka"

Anna Pawelczyk-Bardyga, cozatydzien.tvn.pl: Za nami emisja piątego odcinka programu z waszym udziałem. Jak emocje? 

Malwina Wędzikowska: Przed pierwszym odcinkiem czułam ogromną ekscytację połączoną z niepokojem, głównie o mamę. Po czwartym odcinku, w którym dotknęłyśmy najboleśniejszych punktów naszej relacji, poukładałyśmy sobie nasze sprawy na nowo. Dla mojej mamy wszystko w tym projekcie jest nowe. Dla mnie sytuacja łatwiejsza ze względu na obycie z telewizją, ale bardziej wymagająca, bo wzięłam na pokład najbliższą sercu osobę i czuję się za nią odpowiedzialna. Dzisiaj kiedy zbliżamy się do finału programu, mogę powiedzieć: nie było łatwo stanąć do tych emocji, ale było warto zrobić to dla uzdrowienia relacji z najważniejszą osobą. 

Nasza historia otwiera temat relacji matki i córki, tak bardzo trudny, o którym nadal tak mało się mówi, a który jest kluczowy w relacji młodej kobiety z samą sobą, a później jej relacji ze światem. To zupełnie inny projekt od tych, które do tej pory robiłam w TV. Widz ma jak na dłoni moje osobiste doświadczenia, a komunikat zwrotny od widzów jest dla mnie bardzo poruszający, bo widzowie współodczuwają, otwierają się i dzielą swoimi historiami.

Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:

"Matki, córki, przyjaciółki". Honorata Skarbek, Ola Halis, Vanessa Aleksander zamienią się rolami ze swoimi mamami

Jesteś w show-biznesie, teraz weszła niejako do niego również twoja mama. Trudno było ją przekonać do udziału w programie?

Za każdym razem kiedy słyszę pytanie o show-biznes, mam ochotę się go wyprzeć (śmiech). Show-biznes jest takim samym środowiskiem, jak każde inne, tylko łatwiej jest w nim wypunktować jego czarne strony, bo są oświetlone oczami widzów. Jestem tego świadoma i jest tego świadoma moja mama. Namówić mamę do udziału w programie, to było wyzwanie, bo mama jest osobą trzymającą swoje sprawy w tajemnicy. Siła mojej mamy wynika z tego, że ze wszystkim mierzyła się w życiu sama, bez wsparcia. Jestem pewna, że zgodziła się na udział w programie ze względu na mnie, ale też kiedy dotarło do niej, że może być reprezentantką wielu, którzy przeszli podobną drogę.

Nie obyło się bez trudnych momentów w trakcie zdjęć, kiedy wychodziły trudne tematy, do których trzeba było stanąć, wtedy pojawiała się niechęć do tego projektu. Udało nam się przez to wspólnie przejść i dzisiaj jesteśmy bardzo szczęśliwe ze wzięcia udziału w "Rzeczach…", a przede wszystkim zachwycamy się naszą uzdrowioną relacją. Program jest pamiątką, taką niezwyczajnie zwyczajną, nazywam to szczelinami istnienia, bo właśnie w tym przyziemnych czynnościach odnalazłyśmy sens i przestrzeń do dotknięcia czegoś głębszego między nami. To jest piękne, to jest dostępne dla każdego z nas.

Jak zareagowałyście na to, co zobaczyłyście na ekranie?

My z mamą nadal jesteśmy w peeku emocji. W pierwszym odcinku zobaczyłam nas kłócące się, bez przestrzeni na wysłuchanie, bez oddechu. Zrobiło mi się ciasno w klatce piersiowej. Powiedziałam sobie w myślach: "Boże, co my sobie robimy". To było dla mnie bardzo ważne odkrycie, by zobaczyć siebie z perspektywy, spojrzeć na to co się dzieje ze mną w interakcji z mamą. Zachowywałam się, jakbym nie była sobą, wszystko tylko po to, aby być usłyszaną, docenioną i zaakceptowaną przez mamę. Dobrze było zobaczyć, że działamy na zakładkę i często wchodzimy sobie w słowa. Mama też to zobaczyła i to było dla niej dojmujące. 

Twoja mama przyznała, że rzadko się widujecie. 

Z mamą widujemy się codziennie. Dzwonimy do siebie na FaceTime, albo na Facebooku. Myślę, że mama ma na myśli obecność, a tego faktycznie zabrakło. Nasza relacja była bardzo intensywna, jakby pępowina nie była odcięta, ale ciężko nam było się naprawdę spotkać, być blisko, bez konfliktu. Nie miałyśmy okazji na dłuższe, takie dwutygodniowe pobycie ze sobą od 15 lat, czyli od ostatnich wspólnych wakacji w Tunezji. Na tym urlopie byliśmy w trójkę z moim bratem Antkiem, który wtedy był nastolatkiem. Z tego wyjazdu pamiętam głównie to, że mama się o wszystko niepotrzebnie martwiła, do tego stopnia, że zapomniała dokumentów z autobusu, który wiózł nas na lotnisko. 

Jak więc wspominasz ten czas, który spędziłaś z mamą przy okazji zdjęć do programu?

Na początku było dla mnie nerwowo i intensywnie. Czułam odpowiedzialność za mamę, jej wizerunek. Do tego doszło napięcie i stres, który czułam ze strony mamy, atmosfera była bardzo zagęszczona, więc wybuch był nieunikniony. 

W trakcie 4 dnia zdjęć zasłabłam. Mama wezwała karetkę. Dostałam kroplówki, czułam się bardzo osłabiona i zawstydzona tą sytuacją. Ten incydent dał mi do myślenia, żeby odpuścić i zająć swoimi emocjami, zdrowiem, a nie tylko dogadzaniem innym, zabieganiem o aprobatę i martwieniem się za cały świat. Potrzebowałam, żeby to zobaczyć, żeby to przeżyć, żeby móc naprawić tę część w sobie "ogarniaczka wszystkiego i wszystkich za pięć złotych". Od tamtej sytuacji poszło już z górki, ale mam poczucie, że moja mama też zrozumiała, że ma mi odpuścić, bo ja się nadużywam dla niej, żeby ją zadowolić, żeby się przed nią popisać niezależnością i siłą.

Patrząc na was, widzę kobiety, które z jednej strony są do siebie bardzo podobne, mają podobną energię, a z drugiej - mają zupełnie inne podejście do życia. Zawsze się dogadywałyście, czy może te relacje nie zawsze były takie, jak teraz?

Okres nastoletni wspominam jako czas dużego buntu, buntu na dorosłych i wyparcia ich autorytetów. Szukałam wzorców w postaciach romantycznych, w pisarzach, często też w iluzji. Z rodzicami było wtedy różnie, szczególnie z mamą, bo tata już wtedy z nami nie mieszkał. Nie miała ze mną lekko, ponieważ regularnie dawałam jej w kość, stawiając w kontrze do wszystkiego i wszystkich. Okres nastoletni się sporo u mnie przedłużył (śmiech). Chciałam udowodnić rodzicom, że sobie bez nich świetnie poradzę i zbuduję swoje życie na zupełnie innych zasadach. Lepszych! (śmiech). Teraz po kilkudziesięciu latach spędzonych na własnych zasadach, wracam do domu, do mojej mamy, siadam z nią przy herbacie i okazuje się, że mamy dokładnie te same przemyślenia i szukamy w życiu tego samego - miłości, ciepła i spokoju. 

Mogłam posłuchać mamy, bo nauczyła mnie kochać, ale chciałam po swojemu… 

Malwina Wędzikowska o przełomowym momencie w relacji z mamą

Pamiętasz, co było tym momentem przełomowym w waszej relacji?

Przełom nastąpił wtedy kiedy mama poczuła bezsilność w obliczu remontu. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów mama pokazała swoją delikatność, wrażliwość i łzy. To był moment, w którym bardzo chciałam ją wesprzeć, przytulić, wtedy jakby nasze role wskoczyły w końcu we właściwe miejsca. Od tej sytuacji zaczęłam czuć między nami uwolnioną przestrzeń i miejsce na rozmowę, bycie wysłuchaną, czy nawet ciszę, która nas do siebie zbliża.

Program nazywa się "Rzeczy, których nie nauczyła mnie matka". Nie mogę więc nie zapytać o to, co przekazała ci mama, a czego cię nie nauczyła?

Moja mama wypełniła po same brzegi różnymi aktywnościami moje dzieciństwo. Pchała mnie w sport, zajęcia muzyczne, taniec. Włożyła bardzo dużo pracy w to, aby nauczyć mnie patrzeć na świat autonomicznie. Wyrobiła we mnie potrzebę sprawdzania wszystkiego na własnej skórze, ale także ciekawość świata, odwagę w sprawdzaniu się w nowych sytuacjach i okolicznościach. Od dziecka rozbudzała moją kreatywność i sprawności manualne, tak więc pójście na studia artystyczne było naturalnym wyborem. 

Mama nie nauczyła mnie stawiania granic, mam poczucie że odziedziczyłam to po niej. Altruizm stawiany przed egoizmem, to jest coś czym nasiąkłam za dzieciaka. Pracuję od kilku lat nad tym aby znaleźć w tym aspekcie życiu zdrowy balans. 

Czyli po prostu nauczyła cię, jak być dobrym człowiekiem.

Tak. 

W jednym z wywiadów twoja mama powiedziała, że jest dumna z ciebie i twojego charakteru. Jak podchodzisz do takich słów? Jakie cechy odziedziczyłaś po rodzicach?

Dużo z charakteru mam po tacie. Mój tata wykonuje zawód wymagający bardzo dużej precyzji i takiego racjonalnego myślenia. Jest chirurgiem, ale też osobą bardzo wrażliwą i empatyczną. Jestem bardzo poruszona, gdy mama mówi, że jest ze mnie dumna, ponieważ jako dziecko nie słyszałam nigdy za dużo pochwał. Nie znaczy to, że ich nie było, ale słyszałam bardziej głos krytyki, co sprawiło, że do dziś borykam się z poczuciem winy i odpowiedzialności. Uczę się sobie odpuszczać, być wobec siebie bardziej łagodna, chociażby dlatego, że dyscyplina, którą mam w sobie, doprowadziła mnie do punktu w którym jestem.

I ta świadomość mnie rozczula, bo jak przypominam sobie drogę, którą wykonałam jako fachowiec, projektantka, kostiumograf, to mogę szczerze przed sobą przyznać, że znam się na robocie. I to jest mój sukces.

Myślę, że wiele osób może odnaleźć siebie w tej opowieści. 

Wiem, że wiele osób widzi w naszej historii odbicie swoich relacji z najbliższymi. Jeśli za sprawą "Rzeczy, których nie nauczyła mnie matka" ktoś po latach konfliktów pierwszy wyciągnie rękę na zgodę, odważy się z rodzicem poruszyć w domu temat, który do tej pory był tabu, czy zwyczajnie pojedzie do rodziny na święta po latach niewidzenia, by spędzić miło czas, to dla nas ten program będzie największym sukcesem. 

Fundacja TVN 1,5%
Fundacja TVN 1,5%

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale nadal trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Autor: Anna Pawelczyk-Bardyga

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości