W domu dziecka spędził półtora roku. Choć nie musiał się już martwić o jedzenie i opiekę dla młodszego rodzeństwa, jako 7-latek czuł się zupełnie samotny. Promykiem nadziei, na który czekał, okazała się ukochana ciocia, która całą trójkę zabrała do Wioski Dziecięcej i wychowała jak własne dzieci.
Pełen wywiad pod materiałem wideo.
Dominik z "Top Model" w dzieciństwie przeżył piekło
Martyna Mikołajczyk: Kto najmocniej trzyma za ciebie kciuki? Większość uczestników w pierwszej kolejności wymienia rodziców, ale u ciebie jest nieco inaczej, prawda?
Dominik Szymański: Ciocia i rodzeństwo. Biologicznym rodzicom nie mówiłem, że idę na casting. Z ojcem w ogóle nie mam kontaktu, z mamą tylko sporadyczny, widzimy się może ze dwa razy w roku, czasem któreś z nas zadzwoni, czy napisze jakiegoś sms-a. Nie czuję z nią specjalnej więzi. Kiedyś o nią walczyłem, ale już tego nie czuję.
Myślisz, że jakimś kanałem dowiedzieli się, że wszedłeś do domu Top Model?
Tak, mama pisała mi nawet, że gratuluje i trzyma kciuki. Odpisałem, że dziękuję i tyle.
Co takiego działo się w domu, że zadecydowano o zabraniu was stamtąd?
To była patologia. Alkohol, przemoc fizyczna i psychiczna. Często bywało tak, że mamy długo nie było w domu. Woleli razem z ojczymem po prostu pójść na miasto i przeznaczyć pieniądze na używki, niż normalne funkcjonowanie domu.
Pamiętasz dzień, w którym trafiłeś do domu dziecka?
Pewnego dnia z samego rana do domu zapukało dwoje ludzi i po prostu zabrało mnie i moje rodzeństwo, nic nam nie tłumacząc. Miałem siedem lat, mój brat – pięć, siostra – trzy. Nie mieliśmy pojęcia, gdzie jedziemy, powiedzieli nam tylko, że w lepsze miejsce. Szybko się okazało, że nie do końca. Oczywiście nie musiałem się już martwić, że będziemy głodować, czy że przed dłuższy czas nikt się nami nie zainteresuje, ale nie było tam nikogo, do kogo można byłoby się jakkolwiek przywiązać. Opiekunowie cały czas się zmieniali, nie potrafiłem nawiązać kontaktu z dzieciakami, bałem się wychodzić, byłem taki trochę aspołeczny. Marzyłem o lepszym życiu.
Jeśli zapytałabym cię o konkretny obraz, jaki masz przed oczami, wspominając tamten czas, to co by to było?
"Szarowizna". I przytłoczenie tą szarością. Z małym promyczkiem nadziei na lepsze życie.
Dominik z "Top Model" wychował się pod opieką stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce
Do Wioski Dziecięcej trafiłeś po półtora roku. Czym różni się to miejsce od domu dziecka?
Dom dziecka to jeden wielki blok, w którym przebywa naraz mnóstwo dzieci. Każdy ma swój pokój i wychowawcę. Wiosek dziecięcych w Polsce jest cztery i to jest takie jakby osiedle, na którym jest 12 domków. Na każdy z nich przypada piątka dzieci i ciocia, która jest 24/7, to taka nasza wioskowa mama. Dopiero tam mogłem odetchnąć i poczuć się bezpiecznie. W końcu poczułem klimat prawdziwego domu.
Wioskowa mama, o której mówisz, to ta sama ciocia, która wzruszała się, opowiadając o tobie w programie? To nie jest twoja biologiczna rodzina?
Tak, nie mamy z ciocią więzów rodzinnych, ale… jejku, pamiętam, jak pierwszy raz przyjechała do domu dziecka, żeby nas poznać. Przyjechała z trzema innymi osobami, siedziała z tyłu i tylko nam się przyglądała, a już następnego dnia dostaliśmy wiadomość, że przeprowadzamy się do wioski. Ciocia ma swoje życie, córkę, ale wszyscy jesteśmy jak jej dzieci, wychowała nas od początku. To ona okazała się być tym promyczkiem nadziei, o którym marzyłem w domu dziecka. Wniosła jasność. Teraz, mimo, że przeprowadziłem się już do Warszawy, żeby móc się rozwijać, mieć lepsze możliwości, wioska i tak jest moim drugim domem.
Kiedy pierwszy raz pomyślałeś o zgłoszeniu do programu?
"Top Model" oglądam chyba od zawsze i od dawna myślałem, żeby się zgłosić, ale zawsze twierdziłem, że to nie dla mnie. Z czasem coraz częściej słyszałem od znajomych "weź, zgłoś się do jakiejś agencji modelingowej, chociaż spróbuj" i to mnie jakoś ośmieliło. Zobaczyłem ogłoszenie, że akurat jest casting, nagrałem zgłoszenie i się udało.
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.
- Monika Miller o stylu, randkach i relacji z dziadkiem. "Często się mnie czepia"
- Katarzyna Warnke o córce. "Już sobie wyobraża, że będziemy razem pracować"
- Sonia Bohosiewicz o wyprowadzce siostry za granicę. Wyjaśniła, jak wpłynęło to na ich relację
Autor: Martyna Mikołajczyk
Źródło zdjęcia głównego: TVN