Przyjrzymy się pięciu młodym gwiazdom, które opuściły ten świat samotnie, w tłumie ludzi lub w nieszczęśliwych okolicznościach. Kochani przez wszystkich, osiągnęli wielki sukces, ale często ich śmierć owiana jest tajemnicą i rodzi liczne teorie spiskowe. Czy tak chciał los? Czy to przeznaczenie? A może sami wybrali taką drogę?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Filmy i seriale
1. River Phoenix – zmarł w ramionach brata w klubie Johnny'ego Deppa
31 października 1993 roku Hollywood straciło jednego z największych młodych talentów. River Phoenix, muzyk i aktor filmowy, urodzony 23 sierpnia 1970 roku, zmarł w wieku zaledwie 23 lat w wyniku przedawkowania narkotyków w klubie "The Viper Room", który należał do sławnego aktora Johnny'ego Deppa. Dla świata rozrywki był to szok.
River Phoenix wychowywany był przez niekonwencjonalnych rodziców, którzy należeli do sekty Children of God. Już w wieku 12 lat zadebiutował w serialu "Siedem narzeczonych dla siedmiu braci", a jego gra przyciągnęła uwagę branży filmowej. Jego pierwszym wielkim sukcesem był występ w filmie "Stracone lata" Sidneya Lumeta, za który otrzymał nominacje do Oscara i Złotego Globu. To właśnie ten film zapewnił mu świetlaną przyszłość w Hollywood.
Następnie River Phoenix zagrał u boku Harrisona Forda jako młody Indiana Jones w "Indiana Jones i ostatnia krucjata" oraz zyskał uznanie krytyków za rolę w "Moje własne Idaho" w reżyserii Gusa Van Santa. Jego talent aktorski był porównywany do legendarnego Jamesa Deana. Mimo sukcesów River Phoenix pozostał skromny i oddany charytatywnym działaniom. Przyjaźnił się z Keanu Reevesem, członkami zespołu Red Hot Chili Peppers, a także z właścicielem klubu "The Viper Room" Johnny Deppem.
Niestety jego życie niespodziewanie zostało przedwcześnie przerwane. Razem z dziewczyną Samanthą Mathis i młodszym bratem Joaquinem Phoenixem odwiedził klub "The Viper Room". Ich wizyta trwała krótko, bo zaledwie godzinę. Nagle River dostał drgawek, stracił przytomność i zmarł w ramionach brata Joaquina. Próba ratowania życia aktora była dramatyczna, a nagranie rozmowy telefonicznej Joaquina z numerem ratunkowym trafiło do mediów. Okazało się, że aktor nie był uzależniony od narkotyków, ale śmiertelna dawka heroiny i kokainy w połączeniu z alkoholem stały się jego zgubą.
2. Natasha Richardson – jej życie przerwał tragiczny wypadek
Natasha Richardson pochodziła ze sławnej aktorskiej dynastii Redgrave'ów, ale to ona zyskała największe uznanie na scenach londyńskich teatrów iw Hollywood. Jednak to nie tylko jej talent aktorski był przyczyną rozgłosu. Jej związek z Liamem Neesonem także przyciągał uwagę mediów.
Ich historia zaczęła się nietypowo, kiedy aktorka była jeszcze w związku małżeńskim. Co ciekawe, Liam Neeson, aktor znany ze swojej roli w "Liście Schindlera", zakochał się w Natashy, będąc w Polsce. Przebywając na planie filmu Stevena Spielberga, aktor wysłał ukochanej pocztówkę, nawiązując do postaci Oskara Schindlera, w którą wcielił się w filmie. Tego dnia Natasha obchodziła 30. urodziny. Przyjechała do Polski z pretensjami, że tekst na kratce jest bardzo oschły. Zapytała, czy łączy ich tylko koleżeńska relacja. Wtedy oboje zrozumieli, że to coś więcej.
Liam Neeson odrzucił nawet szansę zagrania Jamesa Bonda, aby być z ukochaną. "Jeśli zagrasz Jamesa Bonda, nie wyjdę za ciebie" - miała powiedzieć. Ich ślub odbył się 3 lipca 1994 roku, a na ceremonii Natasha zaśpiewała dla męża jego ulubioną piosenkę - "Crazy Love". Po ślubie przyszło na świat dwóch ich synów - Micheál i Daniel.
Natasha Richardson odniosła wiele sukcesów w swojej karierze, grając w takich filmach jak "Nie wierzcie bliźniaczkom", "Pokojówka na Manhattanie", "Obłąkana miłość" i "Biała hrabina".
Niestety idylliczne życie rodziny zostało przerwane tragicznym wypadkiem na stoku narciarskim. Natasha Richardson, podczas niegroźnie wydającego się upadku, doznała krwotoku wewnętrznego, który prowadził do śmiertelnej krwiaka nadtwardówkowego i krwotoku do mózgu.
Choć początkowo objawy urazu nie były widoczne, aktorka zmarła w szpitalu w Nowym Jorku. Liam Neeson musiał dokonać najtrudniejszego wyboru w swoim życiu: pozostawić żonę w stanie wegetatywnym, sztucznie utrzymując jej życie, czy też odłączyć ją od aparatury i pozwolić jej umrzeć. Natasha Richardson przekazała swoje organy i tym samym uratowała życie trzem osobom.
3. Heath Ledger – podejrzenia padły na jedną z sióstr Olsen
Heath Ledger, australijski aktor urodzony 4 kwietnia 1979 roku, zapisał się na trwałe w historii Hollywood. Jego niezapomniane role i pośmiertne zdobycie Oscara uczyniły go ikoną kina. Niestety, zmarł 22 stycznia 2008 roku w swoim apartamencie w Nowym Jorku w wieku zaledwie 29 lat, a przyczyną jego śmierci było przyjęcie mieszanki leków na receptę.
Fanów wciąż jednak nurtuje pytanie: czy oficjalna wersja wydarzeń jest prawdą? Wywołało to liczne teorie spiskowe i kontrowersje wokół śmierci młodej gwiazdy.
Jedna z najpopularniejszych teorii głosi, że Heath Ledger mógł zostać zamordowany. Według zwolenników tej teorii "wpływowe osoby w Hollywood" mogły poczuć się zagrożone sukcesem aktora oraz jego potencjalną skłonnością do ujawnienia rzekomych skandali pedofilskich w świecie filmu. Ta teoria wydaje się jednak mało prawdopodobna, ponieważ brakuje konkretnych dowodów potwierdzających takie oskarżenia.
Inna teoria sugeruje, że rola Jokera w filmie "Mroczny rycerz" doprowadziła Heatha Ledgera do samobójstwa. Aktor wyznał, że ta postać wywarła ogromny wpływ na jego psychikę, a sam proces przygotowań do tej roli bardzo go stresował. Mówił, że dużo czytał o szalonych mordercach i że miał problemy ze snem. W związku z tym zaczął sięgać po leki na receptę, które mogły przyczynić się do jego tragicznego końca. Warto jednak podkreślić, że w mieszkaniu Ledgera znaleziono wiele silnych leków na receptę, co wzbudziło podejrzenia i skłoniło Amerykańską Agencję Obrotu Lekarstwami (DEA) do wszczęcia śledztwa.
Kontrowersyjnym wątkiem była tajemnicza rozmowa telefoniczna, którą miała wykonać masażystka, która znalazła ciało. Okazało się, że nie zadzwoniła od razu po pomoc medyczną, ale do... Mary Kate Olsen. To wywołało spekulacje, że to właśnie ta gwiazda dostarczyła Heathowi Ledgerowi śmiertelną dawkę leków. Ostatecznie nikomu nie postawiono zarzutów w związku z tą sprawą.
Nie brakuje również teorii sugerujących, że Heath Ledger po prostu przedawkował leki i narkotyki, a jego śmierć była tragicznym wypadkiem. Faktem jest, że aktor miał problemy z uzależnieniem od substancji odurzających, co przyczyniło się do rozstania z Michelle Williams. Jednak jego bliscy podkreślają, że tuż przed śmiercią starał się uporządkować życie, co nie wskazywało na powrót do nałogu.
4. James Dean – śmierć przepowiedział mu przyjaciel
Legenda kina, symbol buntu, i aktor, którego krótka kariera i tragiczna śmierć przyczyniły się do stworzenia niezapomnianej legendy. James Dean urodził się 8 lutego 1931 roku w Marion, w stanie Indiana. Jego życie i twórczość stały się inspiracją dla wielu. 30 września 1955 roku, świat stracił tego wyjątkowego artystę, który zdążył zyskać międzynarodową sławę, grając w zaledwie trzech filmach. Tragiczna śmierć sprawiła, że stał się postacią kultową. Jednak co jeszcze bardziej porażające, to fakt, że została przewidziana przez jego przyjaciela.
Kariera Jamesa Deana rozpoczęła się od występów w reklamach telewizyjnych, próbnych zdjęć do serialu "Beat the Clock" oraz udziału w warsztatach aktorskich prowadzonych przez Jamesa Whitmore'a. To właśnie za jego namową przeniósł się do Nowego Jorku, by tam rozpocząć karierę aktorską. Potencjał młodego aktora, uroda i charyzma szybko zostały dostrzeżone.
James Dean pozostawił po sobie trzy wielkie filmy, z których tylko jeden był już znany publiczności w chwili jego śmierci. Pozostałe dwa, które świat poznał po jego odejściu, stały się fundamentami dla jego legendy. Jego unikalny styl aktorski, pełen buntu i tęsknoty, zyskał uznanie i uwielbienie widzów. James Dean uosabiał to, co grało w duszach ówczesnych nastolatków, którzy buntowali się przeciwko powojennemu światu. Niezapomniane kreacje w filmach "Na wschód od Edenu", "Buntownik bez powodu" i "Olbrzym" wpisują Jamesa Deana na stałe w historię kina.
James Dean w dniu śmierci miał zaledwie 24 lata. Zginął w wypadku samochodowym, który był wynikiem zderzenia jego Porsche 550 Spyder z innym pojazdem na autostradzie nr 466. Aktor nie zdążył wyhamować i zginął na miejscu.
Warto wspomnieć, że tuż przed tragicznym wypadkiem, przyjaciel Jamesa Deana, Alec Guinness, miał wyrazić swoje obawy i błagać aktora, by nie wsiadał do swojego Porsche. Miał przeczucie, że jeśli to zrobi, to spotka go tragiczny los. Również Ursula Andress, przyjaciółka Deana, prosiła go o to samo. Aktor lekceważył jednak te ostrzeżenia.
"Żyj tak, jakbyś miał umrzeć dziś" - te słowa pozostały jako motto życia Jamesa Deana
5. Bruce Lee – śmierć zabrała przedwcześnie też jego syna
Bruce Lee - legenda wschodnich sztuk walki i kultowy aktor, urodzony 27 listopada 1940 roku, odszedł z tego świata zbyt wcześnie, zaledwie w wieku 32 lat, 20 lipca 1973 roku. Oficjalnie przyczyną jego śmierci był obrzęk mózgu, którego przyczyną miało być zażycie nadmiarowej ilości środków przeciwbólowych. Jednak historia śmierci tej ikony kina wciąż budzi wiele pytań i teorii spiskowych.
Hiszpańscy badacze podważają oficjalną wersję wydarzeń, sugerując, że Bruce Lee mógł umrzeć w wyniku spożycia substancji, którą każdy z nas sięga codziennie, aż kilka razy dziennie. Według nich przyczyną śmierci mogło być... nadmierne spożycie wody.
Badacze zwrócili uwagę na fakt, że Bruce Lee pił ogromne ilości wody każdego dnia, włącznie z dniem swojej śmierci. Jednak jednocześnie skarżył się na suchość w ustach i objawy odwodnienia. To paradoksalne zachowanie sugeruje, że mógł cierpieć na hiponatremię, stan związany z niedoborem sodu we krwi, który może prowadzić do obrzęku mózgu i śmierci.
Bruce Lee był także znany z problemów z nadmierną potliwością, które towarzyszyły mu od dziecka. Wiosną roku 1973, podczas kręcenia filmu "Wejście smoka", aktor schudł aż 10 kg, choć nie stosował żadnej diety. W trakcie pracy w studiu doznał ataku padaczki, migreny i wymiotów. To były pierwsze oznaki problemów zdrowotnych.
Specjaliści zauważyli, że te objawy, wraz z niezdiagnozowanym zaburzeniem, mogły być obecne przez całe życie Bruce'a Lee, wpływając na jego zdrowie. Nie można jednak jednoznacznie stwierdzić, czy to rzeczywiście była przyczyna jego przedwczesnej śmierci.
Niestety tajemnicza śmierć nie ominęła także syna Bruce'a Lee, Brandona Lee, urodzonego 1 lutego 1965 roku, a zmarłego tragicznie 31 marca 1993 roku w wieku zaledwie 28 lat. Śledztwo wykazało, że jego śmierć była wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Został postrzelony podczas kręcenia jednej ze scen filmu "Kruk". Broń na planie została załadowana ostrą amunicją w wyniku fatalnej pomyłki. Tragiczna śmierć Brandona Lee miała miejsce kilka dni przed jego ślubem z pisarką Elizą Hutton, a aktor zdążył stać się wschodzącą gwiazdą kina.
#TegoNieWiesz to cykl artykułów w serwisie cozatydzien.tvn.pl, który przedstawia intrygujące fakty i mało znane ciekawostki ze świata kultury i show-biznesu. Czy wiesz, jak wiele niesamowitych historii i fascynujących anegdot wiąże się z twoimi ulubionymi artystami, filmami, serialami czy muzyką? Nie wiesz? Spokojnie, pomożemy ci je odkryć!
Czytaj też:
- Aktor z "The Walking Dead" walczy o życie. Diagnoza lekarzy jest dramatyczna
- Pink w przeszłości przedawkowała narkotyki. Sprawiała wiele problemów wychowawczych
- Ojciec Britney Spears potajemnie wysłał ją na odwyk. "Trzymali mnie w zamknięciu wbrew woli"
Autor: Kamila Jamrożek
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images